13.06.2015

Globus



Autor: ShizukaAmaya
Pairing: 2min
Gatunek: shōnen-ai, Minho POV, fluff, AU
Długość: one-shot

~*~

- Taemin? – rzuciłem w przestrzeń korytarza, a mój głos odbił się od ścian, zawirował wokół mebli, i po krótkiej chwili, nie znajdując adresata, wrócił do swojego właściciela. Pokręciłem głową, zastanawiając się gdzie też ten chłopak powędrował. Nie było go ani w ogrodzie, ani w salonie. Nawet kuchnia pozostawała pusta, choć mój przyjaciel uwielbiał tam rezydować, ilekroć złapała go ochota na jakąś przekąskę. Lustrując zalane letnim blaskiem wnętrze domu, trafiłem wzrokiem na ostatnie pomieszczenie, do którego jeszcze nie zaglądałem.

Dębowe drzwi zaskrzypiały cicho, kiedy nacisnąłem klamkę, a moim oczom ukazał się elegancko urządzony, pogrążony w półmroku gabinet ojca, miejsce, do którego przeważnie nie zaglądaliśmy, nie chcąc naruszać prywatności gospodarza. Tym razem jednak, zastałem mojego przyjaciela stojącego w kącie pomieszczenia, pogrążonego w niezwykłej, jak na jego żywiołową naturę, zadumie.

Zaintrygowany, przemierzyłem dzielącą nas odległość, i stanąłem za Taeminem, usiłując zlokalizować wzrokiem przedmiot, w który chłopak tak uporczywie się wpatrywał. Obiektem obserwacji mojego przyjaciela okazał się być stary, nieco pożółkły już globus, zajmujący zaszczytne miejsce na najwyższej półce meblościanki. Nigdy wcześniej nie zwróciłem nań większej uwagi, traktując ów przedmiot jako wyjątkowo gustowny element dekoracji. Zainteresowanie malujące się na twarzy Taemina nie pozwoliło mi jednak przejść obok sytuacji obojętnie.

- Co robisz? – zapytałem konspiracyjnym szeptem, pochylając się nad ramieniem przyjaciela i z niemym rozbawieniem obserwując, jak chłopak gwałtownie się wzdryga, i odwraca tylko po to, by obrzucić mnie oskarżycielskim spojrzeniem.

Większość gabinetu tonęła w ciemnych brązach, którymi pyszniły się drewniane meble, ale jedno z okien pozostało niezasłonięte przez roletę, stanowiąc swego rodzaju bramę dla zgromadzonego na zewnątrz światła dnia. Całe to złoto przelewało swoje wdzięki wąskim korytem szyb, i strumieniami malowało rudobrązowe kosmyki włosów mojego przyjaciela. Nawet jego pełna nagany dla moich poczynań mina traciła nieco ze swojej pierwotnej formy, zniekształcona koniecznością mrużenia oczu, w ochronie przed słonecznym blaskiem.

- Planuję – odparł lakonicznie Taemin, wskazując palcem na pozostający poza zasięgiem złotego światła okrągły kształt.

- Masz na myśli ten wyjazd z rodziną? – zapytałem, jednocześnie sięgając po rzeczony globus, który stał zbyt wysoko, jak na możliwości mojego młodszego kolegi.

- Mhm – odparł nieobecnym tonem, ale nie zdążyłem zareagować, bo po chwili z iskierkami fascynacji w oczach rozsiadł się na podłodze, palcem odbywając najkrótszą w świecie wędrówkę przez cały świat. – Co sądzisz o Anglii? Podobno tam ciągle pada… A może Francja? Mógłbym wejść na Wieżę Eiffla… O, Hiszpania! Tam zawsze świeci słońce… - Słuchając ożywionego monologu Taemina, sam zająłem miejsce obok niego, niepomny na fakt, że powinniśmy raczej zabrać globus do mojego pokoju, zamiast spędzać czas w gabinecie ojca. Dom i tak zionął pustką, bo rodzice pojechali na zakupy, a my z Taeminem spędziliśmy większość dnia na świeżym powietrzu, dopiero teraz odnajdując się w chłodzie wnętrza budynku.

Lubiłem obserwować te momenty, w których mój młody przyjaciel był czymś do tego stopnia zaaferowany, że na moment tracił kontakt z rzeczywistością. W takich przypadkach zawsze żywiołowo gestykulował rękami, a na jego twarzy malowała się wstęga młodzieńczej ciekawości wobec każdej najmniejszej drobnostki. Najbardziej urzekały mnie jednak jego kształtne oczy, w których zdawał się odbijać cały czekający za progiem domu świat.

- Albo Włochy i pływanie gondolą…

- Taemin – wszedłem mu w słowo, a on uniósł marzycielskie spojrzenie znad globusa. – To wszystko strasznie daleko… - mruknąłem, wzruszając ramionami, niepewien co chciałem w ten sposób przekazać. Mój przyjaciel chyba mimo wszystko zrozumiał, co miałem na myśli, bo uśmiechnął się przepraszająco.

- Następnym razem może uda mi się nakłonić rodziców, żebyśmy pojechali razem… - oznajmił pokrzepiającym tonem, a ja zbyłem to stwierdzenie machnięciem ręki, nie chcąc wpędzać go w zbyt wielkie wyrzuty sumienia. Mieliśmy spędzić te wakacje we dwoje, to prawda, ale jeśli nadarzyła mu się okazja wyjazdu, czy nie powinienem dołożyć wszelkich starań, żeby możliwie jak najmilej spędził ten czas? Zwłaszcza, że poznawanie nowych miejsc dawało mu tyle niewysłowionej radości; radości którą chyba tylko ja widziałem, bo tylko ja tak uważnie obserwowałem zakrzywienie tych ust, tylko ja na pamięć znałem kolor i kształt tych oczu.

Kierowany tą myślą, przysunąłem się bliżej do globusa, lokalizując Koreę Południową, i mimowolnie mierząc wzrokiem jej odległość od palca Taemina, który zatrzymał się na Wenecji. Zaraz jednak odgoniłem uporczywe poczucie rodzącej się z wyprzedzeniem tęsknoty, i przywołałem na twarz uśmiech.

- A co powiesz na Szwajcarię? – zapytałem, chwytając dłoń przyjaciela, i naprowadzając ją na rysujący się w centralnej części Europy kształt. Przez chwilę zdawało mi się, że Taemin nieznacznie spiął się pod moim dotykiem, ale szybko pozbyłem się tego irracjonalnego wrażenia.

- Co robilibyśmy w Szwajcarii? – zapytał, a jego głos zawibrował niebezpiecznie blisko mojej twarzy. – Jedli ser? – wypalił, a ja zaśmiałem się głośno na tę wizję. Zaraz jednak spojrzałem na przyjaciela nieco zaskoczony, ale nie podchwyciłem jego wzroku, bo w dalszym ciągu uporczywie wpatrywał się w nasze spoczywające u celu podróży dłonie.

- My? – zapytałem, oczekując wyjaśnień. Taemin jednak pokiwał tylko głową, najwyraźniej nieskłonny do rozwijania tej myśli, wobec czego westchnąłem cicho. – Pomyślmy… - zacząłem, powoli samemu poddając się temu marzycielstwu które niemal zawsze barwiło spojrzenie mojego przyjaciela. – Mógłbyś wreszcie spróbować skakania ze spadochronem… Oczywiście, o ile bym ci pozwolił… - stwierdziłem, otrzymując spodziewaną, gwałtowną reakcję. Taemin obrócił głowę, spoglądając na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a mnie przez moment krążyła po głowie myśl, że nasze twarze znajdują się zdecydowanie zbyt blisko siebie.

- Dlaczego miałbyś mi nie pozwolić? – zapytał, wykrzywiając usta buntowniczo, ale przy tym tylko potęgując swoją uroczość.

- No nie wiem, to niebezpieczne – odparłem ze złośliwym uśmiechem, w odpowiedzi otrzymując jedynie głośne prychnięcie, po którym jednak dość szybko nastąpiła chwila milczenia, kiedy to obserwowałem, jak Taemin zatacza kółka, palcem obrysowując granice Szwajcarii.

- Moglibyśmy iść na narty… - mruknął, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się na taką perspektywę, wyczuwając w tych słowach świetną zabawę. Szczerze mówiąc, czego byśmy nie robili, i tak nigdy nie żałowałem wspólnie spędzonego czasu. Z Taeminem świat zdawał się być jedną wielką przygodą. – Albo po prostu wytarzać się w śniegu – dodał, sprawiając, że znów ciszę gabinetu rozproszył mój śmiech.

- W czym szwajcarski śnieg jest lepszy od koreańskiego? – zapytałem, unosząc brwi, w odpowiedzi otrzymując kuksańca w bok.

- A potem poszlibyśmy na gorącą czekoladę, żeby się rozgrzać – stwierdził, zupełnie ignorując moje pytanie. – Podobno w wysokich górach widać więcej gwiazd niż tutaj – dodał zamyślony, najwyraźniej oczami wyobraźni widząc usiane milionami srebrnych punktów niebo. Mimowolnie wyobraziłem sobie zarumienionego od kontaktu ze śniegiem i mrozem Taemina, z parującym kubkiem w zmarzniętych dłoniach, na które uparcie nie chciał założyć rękawiczek, zapatrzonego na piękno nieboskłonu. Odchrząknąłem nerwowo.

- Albo jednak Anglia? – odezwałem się, usiłując odzyskać w sobie rozpierzchającą się pod spojrzeniem mojego przyjaciela swobodę. Taemin na powrót skupił się na swoim miniaturowym świecie, znacząc palcem trasę przez Francję i kanał La Manche, aż do Wielkiej Brytanii. Zaraz jednak skrzywił się, niezadowolony.

- Cały czas tylko chodziłbyś na mecze… - mruknął markotnym tonem, dając mi tym samym swego rodzaju satysfakcję. Trudną do zanegowania radość sprawiał mi fakt, że Taeminowi tak zależało na wspólnym spędzaniu czasu.

- Wcale nie… - odparłem, ale pod wpływem jego wymownego spojrzenia, wywróciłem oczami. – No dobra, może trochę… ale potem moglibyśmy pójść na London’s Eye, pooglądać miasto z lotu ptaka – zaoferowałem, co spotkało się z entuzjastycznym skinieniem głową. Zaraz jednak musiałem odgrodzić się od rodzącej się w głowie wizji, która znów wprawiła mnie w ten dziwny stan, który niejednokrotnie uniemożliwiał mi normalne funkcjonowanie. Ja i Taemin, sami w wagoniku szybującym przez jasny od łuny miasta nieboskłon. Siedzielibyśmy tak blisko siebie, że nasze ramiona pewnie by się stykały… Zupełnie jak teraz…

Uniosłem wzrok, dyskretnie zerkając na zatopionego w myślach chłopaka. Jego przydługa grzywka nieustannie wchodziła w igraszki z blaskiem oczu, a usta pozostawały zaciśnięte w wyrazie skupienia, kiedy wzrok odbywał kolejne wyimaginowane podróże po powierzchni globusa. Mimowolnie pozwoliłem sobie na bezzasadny uśmiech, który zdawał się wkradać na moją twarz ilekroć Taemin był w pobliżu, ilekroć mogłem obserwować jak z fascynacją i entuzjazmem przyjmuje każdy kolejny dzień. Czerpałem z jego żywiołowości całym sobą, odnajdując w kolejnych barwnych uśmiechach przyjaciela siłę i optymizm w patrzeniu na własne życie. Dlatego właśnie perspektywa spędzenia najbliższego miesiąca w samotności, jawiła mi się wybitnie bezbarwnie.

- Chciałbym pojechać w te wszystkie miejsca – odezwał się Taemin, a ja, kierowany nagłym impulsem, zakręciłem obrotową kulą, która, wprawiona w ruch, zawirowała na naszych oczach. Kontynenty i oceany zlały się w mozaikę barw i kształtów, jako jedyna w swoim rodzaju karuzela. Przyjaciel spojrzał na mnie pytająco.

- Możesz zwiedzić cały świat, Taeminnie. Wystarczy, że będziesz wierzył, a z pewnością ci się w końcu uda – oznajmiłem, niepewny skąd we mnie nagle tyle refleksyjności. Mój przyjaciel przyjął te słowa szerokim uśmiechem, jednym z tych, które potrafiły zniwelować wszelkie moje próby składnego wysłowienia się. - Miło by było… tak razem… - mruknąłem, nie będąc pewny jaką końcówkę nadać temu zdaniu - ..razem…

- …razem podróżować? – podsunął Taemin, odrywając wzrok od zamkniętego na powierzchni małej, obrotowej kuli świata, i kierując go na mnie. Skinąłem głową, naraz niepewny własnego głosu. Oczy przyjaciela wydały mi się niezwykle duże, zaskakująco rozmigotane, kiedy mierzył spojrzeniem kolejne milimetry mojej twarzy. – Razem pić czekoladę? – dodał nieco zachrypniętym głosem, od którego przeszedł mnie dreszcz. – Razem patrzeć w gwiazdy? – Pytania zawisły w niewielkiej, dzielącej nas słonecznej przestrzeni, tkając między złotymi nitkami powietrza niecodzienną atmosferę, nakłaniającą do niecodziennych czynów.

- Wszystko robić razem – powiedziałem, w przypływie odwagi przechylając się nieznacznie, i całując Taemina w policzek. Chłopak spojrzał na mnie zlęknionym wzrokiem, dłońmi przykrywając palące rumieńce.

- Co to było, hyung? – zapytał nieco drżącym głosem, mimo wszystko dodając mi pewności swoim zawstydzeniem.

- Zapowiedź nowej podróży – odparłem, tym razem pozwalając naszym znajomym, ale obcym sobie wargom się spotkać. I rozpoczęła się jedyna w swoim rodzaju wędrówka przez kształtność ust. Podróż znajdująca swój początek w pierwszym wspólnym oddechu, wiodąca ścieżką przez zawiłą fakturę języków, odkrywająca przed nami arkadię smaku dzielonej na dwoje chwili. Moje palce odbyły spacer po skórze szyi Taemina, odnajdując w tym nigdy dotąd niewyśnioną przyjemność. Skąpany w letniej ciszy gabinet zdawał się celebrować ten moment wraz z moim szybko bijącym sercem. Raz rozpoczęta wędrówka, nie mogła znaleźć swojego końca, nadając splecionym językom stokroć większą wartość, niż wizytom w Szwajcarii, Anglii czy w którymkolwiek innym z zarysowanych na obrotowej kuli punktów. Wspólnie utworzyliśmy na mapie uczuć własne oznaczenie, nowe jedyne w swoim rodzaju miejsce, znajdujące się wszędzie i nigdzie, poza czasem i przestrzenią, do którego miałem nadzieję jeszcze nie raz wracać.

Kończąc tę niespodziewaną eskapadę ostatnim muśnięciem warg, otworzyłem oczy, które zaraz wypełniły się złotym światłem, odbijanym przez źrenice siedzącego obok mnie chłopaka. Na chwilę zastygłem, jakby na coś czekając, może na pierwsze słowa potwierdzające irracjonalność właśnie minionego momentu. Nic takiego jednak nie nastąpiło, Taemin uciekał przed moim wzrokiem, opuszkami palców delikatnie badając własne, napuchnięte od pocałunku wargi.

Wypuściłem głośno powietrze, nagle okropnie zestresowany, po czym gwałtownym gestem odsunąłem się od przyjaciela, usiłując znaleźć sobie odpowiednie miejsce w jego pobliżu, choć takowe zdawało się w danym momencie nie istnieć. Setki panicznych myśli wtapiały się w uderzającą we mnie z opóźnieniem falę gorąca. Może zrobiłem błąd? Może powinienem przeprosić? Może…

- Hyung. – Chropowata melodia przeważnie delikatnego głosu gwałtownie ucięła kolejne pojawiające się w mojej głowie pytanie. Spojrzałem na przyjaciela niepewnie, zupełnie nie wiedząc, czego się na tej znanej mi od dzieciństwa twarzy spodziewać. Taemin jednak wciąż z nieco przesadzoną uwagą wpatrywał się w globus, palcami wodząc po jego wypukłej powierzchni, na zmianę zamaczając opuszki w oceanie, i wędrując nimi po suchym lądzie. – Może jednak zostanę na te wakacje w domu? – powiedział, zagryzając wargę, spoglądając na mnie nieśmiało spod przydługiej grzywki. W tamtym momencie cały ciężar świata spadł mi z ramion, wyzwalając z okopów niepewności prawdopodobnie najjaśniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać. Taemin niepewnym gestem odpowiedział na moją radość, wyszukując na podłodze moją dłoń, i splatając nasze palce. Następnie, najwyraźniej usiłując ograniczyć ilość momentów zakłopotania, znów spojrzał na obracający się jeszcze, coraz wolniejszym tempem globus. Powiodłem za jego spojrzeniem, obserwując jak kula wreszcie się zatrzymuje, dając nam widok na bliżej niesprecyzowany fragment Ziemi.

- Kiedyś razem zwiedzimy cały świat, Taeminnie… - powiedziałem, a mój głos zawibrował nową, pełną życia nutą w dzielącej nas przestrzeni. - Wystarczy, że będziemy wierzyć, a z pewnością nam się w końcu uda – stwierdziłem, czując jak Taemin mocniej ściska moją dłoń.

Wyciągnąłem rękę, po czym znów wprawiłem globus w ruch, a odgłos obracającej się kuli zdawał się jednoczyć z moim bijącym w nowym rytmie sercem. Wygrywać akompaniament dla właśnie rozpoczynającej się podróży.

~*~

Taaakie małe niewiemco~~ Miałam ochotę na coś z motywem podróży >.< Nie jestem z tego opowiadania zadowolona, więc wybaczcie mi, bo nie mam już siły go poprawiać, nie wiem też za bardzo jak. Wiem, że ostatnio bardzo tu pusto, ale z moim pisaniem nie jest najlepiej, w dodatku tworzenie YP, Sagi i AB zajmuje mi większość myśli, stąd brak głowy do one-shotów... Dziękuję, że znajdujecie czas dla Suna no Oshiro mimo urwania głowy z zakończeniem roku ~*o*~
Kocham ~~<3

15 komentarzy:

  1. aha. no super. okok.
    "I rozpoczęła się jedyna w swoim rodzaju wędrówka przez kształtność ust. Podróż znajdująca swój początek w pierwszym wspólnym oddechu, wiodąca ścieżką przez zawiłą fakturę języków, odkrywająca przed nami arkadię smaku dzielonej na dwoje chwili." - bez komentarza. no ej. nawet nie wiem, jak to określić, że zauroczyło mnie to, a także zszokowało, że da się tak wspaniale opisywać.
    he! ale samą wiarą Taemin nie zwiedzi świata, więc Minho nie do końca wykazał się w swej roli motywatora.
    wybacz, że nie komentuję, ale mam taką zasadę "jeżeli mam gadać głupoty, to nie gadam nic", tak więc piszę głupoty już teraz, ale tylko dlatego żeby nie było, że już nie czytam Twoich opowiadań czy cuś.
    po prostu już nie umiem wychwalać Twoich zdolności, bo nienawidzę się powtarzać.
    hm, co tu jeszcze... ja nie nadaję się do czytania Twoich ff, bo jest tyle opisów, że zapominam co było główną myślą. wiele rzeczy zapominam, więc to nie Twoja wina. ale opisy są wspaniałe, więc i tak czytam :V
    eh, dodajesz dość późno rozdziały i inne rzeczy (dla mnie 21 to noc) więc jestem zmęczona i plotę głupoty, a komentować powinnam od razu po przeczytaniu.
    ja już śpię, więc dobranoc i nie przeraź sie moim komentarzem :<
    ale ogólny jego zamysł to był taki, że super piszesz. (nie, nie super. już wskoczyłaś na prawie najwyższy szczebel, jak se ustanowiłam, ale nie wiem, jak się nazywa. ale chodzi o to, że super piszesz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, ten opis pocałunku to był chyba punkt wyjściowy do "Globusa", także cieszę się, że mi wyszedł ^^ Co do zwiedzania świata - o wiarę właśnie tu chodziło, to takie nieco marzycielskie i idealistyczne rozumowanie, ale cały ten shot ma w sobie szczyptę infantylności i prostoty w podejściu do życia :3
      Miło, że dałaś znać, że czytasz, bo myślałam, że już Cię YP znudziło czy coś >.<
      Dzięki za komentarz ~~<3

      Usuń
  2. Jejku to było takie słodkie <3 Takie delikatne i milusie. W sam raz przed położeniem się spać. Normalnie mam ochotę Cię wytulić za tego shota <3
    Cudo!!!
    aga~

    OdpowiedzUsuń
  3. Wowowo oddaje niski ukłon, jak taką pracę uważasz za niezadawalającą. Idź się leczyć ze swojej genialności w pisaniu, OK? xD
    Te wszystkie opisy i porównania to po prostu cud, miód i orzeszki!
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej >.< Jesteś drugą osobą, która kazała mi się z tego leczyć, chyba powinnam serio iść do specjalisty xDDD
      Dzięki za komentarz ^^

      Usuń
  4. O goshhhhhhhhhhhhh.
    Ty chcesz mnie zabić ;_____; Boże, to było takie słodziutki, urocze, puchate, takie jakie Ayo kocha najbardziej ;;;;;;;;; Rozpływam się!
    Tylko w pewnym momencie miałam wrażenie że jak się całowali to nagle ojciec wbije do gabinetu xDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślałam, że napiszę coś słodkiego, jako oderwanie od powagi YP >.<
      JA TEŻ MIAŁAM TAKIE WRAŻENIE XD Ale stwierdziłam, że jak już fluffik, to nie będę im tym razem komplikować życia :'3
      Dzięki za komentarz ~~<3

      Usuń
  5. Przy pierwszym czytaniu nie bardzo, jak wiesz, umiałam ubrać w słowa swoją opinię. Teraz postaram już wyrazić się lepiej, bo naprawdę, ten 2min bardzo mi się spodobał.
    (Ty masz tak bardzo słabość do Minho POV, nie?)
    Ojej, jak by tu sensownie zacząć...
    Podoba mi się sam ten pomysł. Jest moim zdaniem wyjątkowy, i dobrze go rozwinęłaś. Następnie, żebym się nie pogubiła, to zamyślenie Taemina, które kontrastuje z jego naturą, a które jest wywołane globusem. No i właśnie - podoba mi się to, jak ich ukazujesz. W ciszy w opuszczonym póki co domu, zalanego światłem pokoju, który wydaje mi się być odizolowany od reszty świata przez to, że chociaż ogólnie to scena jest bardzo statyczna, to jednak ta ich podróż, niemal przysłowiowym palcem po mapie, nadaje jakiegoś... dynamizmu; czytając to, mam wrażenie, że ich podróż odbywa się jednak naprawdę; mam na myśli takie rozmarzenie... oj, plątam. Niemniej, ta podróż dookoła świata, czy raczej do Europy zbliża ich do siebie; wydają mi się tutaj nagle bardzo dziecinni, beztroscy i niewinni, gdy tak planują, co mogliby razem robić za granicą, nawet tworzą pewne plany. Już Ci pisałam, że bardzo mi się spodobało przywołanie motywów z programu <3 (Taemin w śniegu taki słodki, nie?). I pisałam też, wtedy mocno nieskładnie, jak bardzo podoba mi się przyrównanie pocałunku do podróży; w ogóle związku do podróży, a tak ładnie się to przecież komponuje ze wcześniejszą anaforą 'razem' (ANAFORA <3); jest tutaj tyle uroku w tej krótkiej chwili, która jest początkiem czegoś nowego...
    Ojej, jakoś troszkę nieogar. Ale ja osobiście nie uważam, że masz powód do bycia niezadowoloną, no ale wiem, jak to jest. Dużo tutaj uroku, opisy są cudne, i ogólnie jestem bardzo na tak, i opsajlcmklsd,jfma.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale dzisiaj wszystko przeciwko mojemu czytaniu.
    Globus <3 Ten rodzaj podróżowania tak bardzo pasuje mi do 2mina *o* Widzę Tae, zapatrzonego w świat, wyobrażającego co może robić w danym miejscu. I Minho, który straszy go, wyrywa z rozmyślań (zła Żaba), by później do niego dołączyć. I wspólne, podróżowe palny 2mina. OJEJ, 2MIN TARZAJĄC SIĘ W ŚNIEGU *O*O* CO TO ZA ZŁE WIZJE?
    " - A potem poszlibyśmy na gorącą czekoladę, żeby się rozgrzać – stwierdził, zupełnie ignorując moje pytanie. – Podobno w wysokich górach widać więcej gwiazd niż tutaj – dodał zamyślony, najwyraźniej oczami wyobraźni widząc usiane milionami srebrnych punktów niebo. Mimowolnie wyobraziłem sobie zarumienionego od kontaktu ze śniegiem i mrozem Taemina, z parującym kubkiem w zmarzniętych dłoniach, na które uparcie nie chciał założyć rękawiczek, zapatrzonego na piękno nieboskłonu. Odchrząknąłem nerwowo." 2min+gorąca czekolada+śnieg+gwiazdy skajfdhfjksdhgkjld. Jeszcze raz zapytam: CO TO ZA ZŁE WIZJE?
    Taemin, który potrafi sprawić, że wygadana żaba traci głos i nie wie co powiedzieć. "- …razem podróżować? – podsunął Taemin, odrywając wzrok od zamkniętego na powierzchni małej, obrotowej kuli świata, i kierując go na mnie. Skinąłem głową, naraz niepewny własnego głosu. Oczy przyjaciela wydały mi się niezwykle duże, zaskakująco rozmigotane, kiedy mierzył spojrzeniem kolejne milimetry mojej twarzy. – Razem pić czekoladę? – dodał nieco zachrypniętym głosem, od którego przeszedł mnie dreszcz. – Razem patrzeć w gwiazdy? – Pytania zawisły w niewielkiej, dzielącej nas słonecznej przestrzeni, tkając między złotymi nitkami powietrza niecodzienną atmosferę, nakłaniającą do niecodziennych czynów." Kocham~
    I wreszcie inna podróż. Tym razem zapoczątkowana przez Minho. Podróż po mapie uczuć, mapie oznaczonej emocjami. (właśnie zaczęło się Rainy Blue, ja nie chcę już dzisiaj płakać) Mówisz, że takie nic, ale przyrównanie pocałunku i uczucia do podróży jest kasxjdadhfadsk. Znowu mi to robisz. Znowu mogę się dopatrzeć w twoim opowiadaniu czegoś więcej niż tylko zwykłego, słodkiego 2mina. I jeszcze to zakończenie "Wyciągnąłem rękę, po czym znów wprawiłem globus w ruch, a odgłos obracającej się kuli zdawał się jednoczyć z moim bijącym w nowym rytmie sercem. Wygrywać akompaniament dla właśnie rozpoczynającej się podróży." Podobają mi się te słowa.
    Dobra, kończę. Przepraszam za bełkot, ale angst Ame trochę zmienił mnie w papkę, a Ty jeszcze dodałaś. Kochaam, bardzo, bardzo <3

    OdpowiedzUsuń
  7. *nie wie co powiedzieć*
    Boże, to opowiadanie jest takie śliczne ;;;
    Ten motyw wędrówki i porównanie ich ust do nowego lądu... szkoda, że nie można się powoływać na 2minowe fanfictions w wypracowaniach.
    Jakbym miała cytować fragmenty które mi się podobały to po prostu skopiowałabym cały tekst i podzieliła na kawałki, podpisując "cudo", "boskie", "genialne", "nieziemskie", "awwww", "*rozpływa się w słodyczy*" czy też, bardzo ambitne "ahsdwhtvgswey"
    Okay. Podsumujmy ten beznadziejny i bezpłciowy komentarz jednym słowem: KOCHAM ♥
    ~Dara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, możliwość przywoływania fanfiction jako przykład na maturze to by było coś *o* W niektórych ludzie wykorzystują naprawdę ciekawe motywy (czasem nawet nieświadomie, kekeke xD).
      Cieszę się, że Ci się podobało (znów po nocy zawiesiłaś swój wczorajszy bojkot, czy jak? xD) ~~<3

      Usuń
  8. Witaj! Wróciłam :3
    Chociaż cały czas myślę o Twoich wielopartach i wprost nie mogę się doczekać, żeby wreszcie któryś zacząć, nie miałam niestety dzisiaj na tyle czasu ;-; Wybrałam więc kolejny Shot, równie piękny, co poprzedni ♥ Jest takie jedno słowo, które podczas czytania Twoich prac, cały czas kołacze mi się po głowie. "Zazdrość." Oczywiście w pozytywnym sensie (o ile to słowo ktokolwiek jeszcze uważa za pozytywne). Ach, chciałabym umieć tworzyć tak barwne opisy! Jest w nich magia, której niektórym autorom tak bardzo brakuje. Dzięki temu aż chce się czytać dalej, pochłaniać coraz więcej i więcej Twoich słów. Przekazujesz nimi tak wiele emocji, że czytając fluffa, miałam świeczki w oczach. Wyobrażasz to sobie? Do tej pory nie sądziłam, że to jest możliwe - no, chyba że to fluffowa komedia, która wyciska łzy w innym znaczeniu. Przeżyłam coś nowego i jestem Ci wdzięczna. Nawiązując do powyższego shota! - rozpływam się nad Twoim stylem, zapominając o czymś tak ważnym - jestem fanką fluffów ♥. Czytam je najczęściej, bo zazwyczaj sprawiają mi najwięcej przyjemności, chociaż wiadomo - czasem dobrym angstem nie pogardzę. To już drugi Twój shot o 2minie, który przeczytałam - tak całkiem szczerze, to wybierałam je zupełnie nieświadomie, jakoś tak się złożyło, że to cały czas 2miny - jestem oczarowana ♥ Tak bardzo podoba mi się sposób, w jaki rozwijasz główny wątek. Jest spokojnie, akcja toczy się swoim tempem, nie narzucasz czytelnikowi niczego z marszu, tylko... tak jakby dajesz się mu przyzwyczaić do nowego świata, w który go wciągasz. Ciekawa umiejętność, bo to już drugi raz, kiedy zdarzyło mi się chcieć więcej. Gdybyś napisała dalszy ciąg, w którym opisałabyś milion podróży w przeróżne miejsca, nie wplatając nawet jakiegoś większego pokręconego wątku, przeczytałabym wszystko. To chyba sprawka tych barwnych słów i opisów. Talent - to też słowo, które cały czas pojawia się w moich myślach w trakcie czytania. Och, znowu zbaczam z tematu. Globus! To o tym chciałam teraz mówić. Pomysł na ff tak prosty, a tak cudownie przedstawiony. Osobiście nie jestem fanką motywu podróży - nie wiem czemu, lubię podróżować, ale czytać o podróżach to już inna sprawa. Ale tutaj motyw mi nie przeszkadzał - wręcz przeciwnie, naprawdę sprawił mi radość. aw, 2min w Twojej kreacji jest tak uroczy, że aż fangirl: mode on~ Cieszy mnie, że to Minho cały czas (tzn, już drugi raz, czy cały czas to się przekonam) jest przedstawiony jako inicjator. Choć nie przeszkadza mi robienie z Tae devil maknae, to zdecydowanie wolę go w takiej niewinnej, a'la dziecięcej kreacji.
    Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam, xx
    Martis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że kocham Twoje komentarze *~~* Są szalenie wartościowe i podbudowujące.
      Moje opisy, cóż... to coś, co ewoluowało, rozwijało się we mnie z każdym tekstem (moje początkowe opowiadania to zgroza) i chyba faktycznie wyrobiłam w sobie taką szczególną słabość, takie zamiłowanie do malowania Wam tego, co sama widzę oczami wyobraźni.
      Eh, co do tego, że, jak napisałaś, "chcesz więcej" - to właśnie coś, czego w swoim pisaniu nie lubię, zwłaszcza w przypadku miniaturek... pokazuję Wam tylko drobny fragment historii, zostawiam niedosyt, i źle się z tym czuję, ale jakoś nie potrafię poszerzyć ram przedstawianego obrazu, eh ;w;
      2min to moje OTP i znaczna część moich tekstów jest właśnie o nich, nic więc dziwnego, że dwa razy z rzędu trafiłaś na ten pairing, zwłaszcza, że wybierasz fluffy ^^ /za mojego najlepszego shota chyba i tak uważam angstowe Jongkey, Mayhem/
      Co do samego Globusa, cóż, pisałam go w czerwcu, zmęczona właśnie przebytymi maturami, stęskniona do wakacyjnych wyjazdów, stąd potrzeba stworzenia czegoś z motywem podróży. Później pisałam coś jeszcze z tym motywem, coś co miało być dłuższe, ale jakoś umarło po drodze ;w;
      Jeszcze kwestia kreacji Minho i Taemina... hm, myślę, że w shotach często tak mi to wychodzi, aczkolwiek zdarzają mi się bardziej skomplikowani bohaterowie (jak np. w Atramentowym bohaterze) >.< w rozdziałówkach to też nieco trudne do sklasyfikowania, tak mi się przynajmniej zdaje.
      Omg, znów się rozpisuję, ale poruszasz tyle ważnych kwestii w tych komentarzach, soigjeorijerheh, DZIĘKUJĘ ZA TYLE KOCHANYCH SŁÓW!
      Pozdrawiam ~~<3

      Usuń
    2. Po Twojej odpowiedzi, mam nowe postanowienie - przeczytać Jongkey'a! Oni z kolei długo byli moim otp, więc pairingiem nie pogardzę, a że od paru dni chodzą za mną angsty, może akurat wreszcie zaspokoję swoją duszę.
      Wakacje - czas podróży. Teraz w ogóle nie dziwi mnie, skąd wzięłaś pomysł na shota - po maturach każdy marzy o porządnym wypoczynku na wyjeździe.
      Och, cieszy mnie, że Twoje odpowiedzi są tak rozbudowane! Bo a) widzę, że udało mi się poruszyć parę ważnych kwestii i b) więź autor-czytelnik jest cudowna.

      Usuń

Template made by Robyn Gleams