Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Chanbaek (EXO)
Gatunek: shōnen-ai, angst, Chanyeol POV
Długość: miniaturka
~*~
Ciche pobrzękiwanie dzwoneczka rozlega się w marmurowej
ciszy pomieszczenia. Złota melodia drażni zmysły, a jej subtelne tony wywołują
trudne do wytłumaczenia zdenerwowanie, zupełnie jakby to nic innego, jak moje
serce dźwięczało ostrzegawczo, świadome co zaraz nastąpi. Z westchnieniem
poprawiam kołnierz koszuli, a moje biegnące po bieli materiału palce na moment
zatrzymują się na wsadzonej w butonierkę róży. Przez parę nazbyt
sentymentalnych, ale wciąż niewystarczająco długich sekund delikatnie gładzę
palcem miękkie płatki, które czerwienią się na mojej piersi, wyraźne na tle
ciemnego garnituru. W końcu odwracam wzrok, a tęskne do czułości dłonie chowam
w kieszenie. Złota melodia w dalszym ciągu wwierca się w uszy, wyraźnie mnie
poganiając. Biorę ostatni uspokajający oddech, po czym zwracam się w kierunku
drzwi.
Kolację czas zacząć.
Wchodząc do urządzonej wykwintnie sali, nie unoszę wzroku
znad podłogi. Dość już naoglądałem się wiszących u sufitu, złoconych pozorów,
dość razy wpadłem na przecinające pomieszczenie kolumny kłamstw, dość
nasłuchałem się płynącej w marmurowym powietrzu, tkanej wymówkami muzyki.
Przechodzę więc w zobojętnieniu pod iluzorycznymi girlandami słów, by w końcu
zderzyć się z ciszą panującą przy stole.
Przy długim, białym stole, tnącym strojną salę na pół.
Tym stole, który jest naszym wszystkim i niczym. Tym, który
dzieli nasze dłonie, ale nie pozwala rozerwać spojrzeń. Tym, na którym co
wieczór serwujemy najbardziej wyszukane dania, na jakie nas stać.
I znów zasiadam na swoim krześle, zawsze nieco zbyt twardym,
nieco zbyt ozdobnym, żeby czuć się na nim komfortowo. I znów odliczam w głowie
do trzech, jak zwykle rozdarty miedzy niepewnością, a zniecierpliwieniem. I
znów unoszę wzrok, napotykając twoje ciemne oczy, wiążące mi oddech w piersi z
drugiego końca dzielącego nas stołu.
Mimo zdenerwowania, ledwo udaje mi się zdusić uśmiech na
widok twojego eleganckiego stroju. W wieczorowej czerni wyglądasz niczym
mroczny książę, władca tego dziwnego, wykreowanego z potrzeby serc miejsca. I
tylko czerwona róża na twojej piersi upewnia mnie, że nie jestem jedynym, który
potrzebuje tej sali, tego stołu, tej kolacji.
Kolacji, która właśnie się rozpoczyna.
Na przystawkę, standardowo, garść pozdrowień, łyżka
beztreściowych pytań, kilka miarek przelotnych spojrzeń. Wszystko mocno
doprawione zdenerwowaniem, wzbogacone jednak o szczyptę zniecierpliwienia.
Wbijam wzrok w swój talerz, zaciskając ręce na połyskujących w blasku świec
sztućcach. Już teraz zaczynam odczuwać bolesną pustkę w piersi. Ten sam głód,
który na co dzień ignoruję, a który przybiera na sile, ilekroć jesteś w
pobliżu.
Nie mogąc wytrzymać, unoszę wzrok znad talerza i zerkam w
twoim kierunku, nie otrzymuję jednak odpowiedzi na to nieme zawołanie. Wzdycham
cicho, widząc, jak pochylasz głowę jeszcze niżej nad stołem, najwyraźniej
uciekając przed moim spojrzeniem. Samo twoje milczenie jest jednak nader
wyraźną odpowiedzią na moje niezadane pytanie.
Ostre ukłucie w piersi zmusza mnie do oderwania wzroku od
drugiego końca stołu i spojrzenia na zatknięty w mojej butonierce kwiat. Jego
czerwone płatki, choć wciąż tak samo szczere i piękne, zdają się przysychać
wraz z każdym przemilczanym przez ciebie słowem. Wraz z każdym formującym się w
twojej głowie kłamstwem, którego nie chcę słyszeć. Przyciskam różę mocniej do
piersi, niemal czując przez materiał koszuli raniące moje serce kolce. Kiedy
znów unoszę głowę, nasze spojrzenia się spotykają.
I w ten sposób stół zapełnia się kolejnymi daniami w naszym
dwuosobowym menu. Półmiski przepraszających uśmiechów, tace czułych spojrzeń,
patery urokliwych słów. Panująca na stole różnorodność rozdziera mnie między
zachwytem, a świadomością, z jak iluzorycznych składników serwowane nam potrawy
zostały sporządzone. I choć karmiąc się wzajemnie, z całych sił próbujemy panować nad sytuacją, w rezultacie na talerzach
lądują nasze własne serca.
Zastygam w bezruchu, obserwując, jak w zamyśleniu dobierasz
odpowiednie sztućce i możliwie jak najdelikatniej, możliwie jak najboleśniej
kroisz moje uczucia na kawałki, nawet nieświadom ogromu zadawanego mi
cierpienia. Pod wpływem rwania w piesi spuszczam wzrok, nie chcąc, żebyś
dostrzegł wyraz moich oczu. Wbijam spojrzenie we własny talerz, przez moment z
wahaniem obracając sztućce w dłoniach. W końcu odkładam nóż i widelec na
serwetkę, nie mając odwagi na cokolwiek innego, zbyt przytłoczony świadomością,
że jestem tu jedyną osobą, skazaną na głodowanie.
Obserwuję, jak kończysz posiłek i w uroczy sposób wycierasz
usta serwetką. Urzekający uśmiech, który mi posyłasz, sprawia, że zasycha mi w
ustach. Na stole naraz pojawiają się dwa kieliszki wina i kilka piętrowych
pater wyłożonych słodyczami.
Deser.
Unoszę dłoń, która na moment zastyga w powietrzu, bo nie
potrafię zdecydować, po co sięgnąć w pierwszej kolejności. Mimo to ból w mojej
piersi nową falą daje o sobie znać, więc w końcu nakładam sobie kilka rodzajów
uścisków, dwa kawałki żartów i kusząco wyglądający kopczyk wyznań. Do tego
wszystkiego, nie do końca świadomie, dodaję sporą ilość cukru, którego
najwyraźniej nie potrafię sobie odmówić. Pożywiając się kolejnymi smakołykami,
zerkam ponad stołem, z ulgą dostrzegając twój jasny uśmiech – najlepsze
wynagrodzenie wszystkiego, przez co właśnie przechodzę. I wszystkiego, co
jeszcze mnie czeka.
Z cichym brzdękiem odkładam sztućce na pusty już talerz, po
czym zaciskam dłonie w pięści, wędrując wzrokiem ku czekającemu kieliszkowi.
Znów spoglądam w twoim kierunku, jakby łapiąc się ostatniego okrucha nadziei,
że tego wieczora wszystko skończy się niezgodnie z planem, że złamiemy wreszcie
schemat, że do końca życia będziemy raczyć się tymi najsłodszymi na świecie
deserami, których nigdy nie mam dość. I choć w dalszym ciągu uśmiechasz się do
mnie tym pięknym uśmiechem, który zwykłem tak kochać, to kwiat na twojej piersi
nie wygląda już tak samo. Podczas gdy moja róża skurczyła się w sobie, teraz
przypominając raczej zasuszoną ozdobę, niż żywą roślinę, twoja wręcz
przeciwnie, przybrała jeszcze intensywniejszą barwę. Przejaskrawioną.
Nienaturalną. Sztuczną.
Przymykam powieki, a dłoń sama wędruje do szklanej nóżki
kieliszka. Zaciskam na niej palce, po czym wychylam ten pożegnalny pocałunek,
tak gorzki, że z trudem jestem w stanie go przełknąć. I nawet kiedy wymieniamy
ostatnie spojrzenia i uśmiechy, nawet kiedy wstaję od stołu i wędruję znów
przez tę surrealistyczną niczym nasza miłość komnatę, nawet kiedy jeszcze raz
zerkam przez ramię, szukając wzrokiem twoich ciemnych oczu, na moim języku
wciąż gości ten sam okropny smak.
Smak świadomości, że nie jestem jedyną osobą, z którą
dzielisz ten biały stół.
~*~
...tak, wiem... wiem, że pewnie nikt się tu czegoś takiego nie spodziewał, bo ja sama jestem pewna, co się ze mną wczoraj działo, kiedy to tworzyłam (jednocześnie ambitnie zakuwając kanji)... w każdym razie oto jest, mój pierwszy tekst o kimś z EXO... Pozwólcie mi na kilka słów wytłumaczenia...
Kiedy wczoraj obejrzałam teledysk do "Monster" i zobaczyłam ten długi, biały stół i siedzącego za nim, odzianego w czerń Baekhyuna, w mojej głowie zrodził się pomysł, który natychmiast zapragnął być uwieczniony w słowach. Wraz z pomysłem pojawił się jednak dylemat - jaki pairing? Mam świadomość, że jest to (jak większość moich miniaturek) typ opowiadania, które pasuje do niemal każdego shippu. Nie będę się jednak oszukiwać, że pisząc widziałam Chanbaeka (moi biasi, i zarazem jedyne, co aspiruje na miano dającego mi feelsy pairingu w EXO xD).
Dlatego oznaczyłam to tak, a nie inaczej. Jako mój pierwszy Chanbaek. Przypuszczam, że jest nieco nieudolny, bo nie bardzo się znam na pisaniu o innych zespołach, niż SHINee. Do tego całość tekstu jest dość silnie zmetaforyzowana. Potraktujmy to jako mój mały eksperyment. A z moimi eksperymentami tak to już bywa, że mam do nich bardzo mieszane uczucia, dlatego będę bardzo wdzięczna za kilka słów opinii ^^
To chyba tyle, do napisania (być może jutro wrzucę rozdział) ~~!
<3
twoje prace są takie wyjątkowe, nie mogę wyjść z podziwu jak można tak niesamowicie pisać. często się mówi, że opisy potrafią znudzić człowieka, a u ciebie jest zupełnie odwrotnie. dobierasz odpowiednio wszystkie słowa i tworzysz barwny tekst emocji, sprawiając że takie zwykłe czynności jak jedzenie przy stole z drugą osobą przybiera większego znaczenia, momentami trochę nadrealnego, przez użyte metafory, które swoją drogą są piękne. szczególnie podobało mi się zestawienie dań z uczuciami oraz te dwie róże pod koniec. bardzo pomysłowy i wydaję mi się, że oryginalny tekst.
OdpowiedzUsuńdodam jeszcze, że twoje miniaturki są inspirujące i, chyba to już kiedyś mówiłam, brzmią tak poetycko. naprawdę uwielbiam twój styl pisania i życzę weny na więcej takich eksperymentów!
Miło mi znów Cię gościć ^^
UsuńOpisy... ah, opisy... to dla mnie magiczne kanwy, na których mogę namalować dowolny obraz. We własnym stylu, własnym tempie, z użyciem jakichkolwiek zapragnę farb. Po swojemu. Jest w nich bardzo dużo mnie, może dlatego zdają się być takie żywe.
Ten metaforyzm nieco mnie martwił, bo niewielu jest czytelników, którzy przepadają za takimi rzeczami... Twoja opinia podniosła mnie na duchu!
Przyznam szczerze, że od jakiegoś czasu krąży mi po głowie myśl, żeby znów do Ciebie wpaść, ale póki co brak czasu pokonuje mnie na tym polu ;;; Być może po egzaminach wreszcie mi się uda!
Dziękuję za komentarz <3
Jejciu
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam jakieś ChanBaeki
Wracam z wycieczki i są ChanBaeki
Ojeju~
To było super *-* Tyle opisów, emocji i wszystkiego
No i ChanBaeki
Ojejujeju
Dziękuję, wychodzę z życia~
Hahah, cieszę się że nieświadomie zaspokoiłam Twoją potrzebę Chanbaeków! :D Zwłaszcza, że ów tekst powstał pod wpływem impulsu, nigdy nie pisałam nic z tym pairingiem >.<
UsuńTylko nie wychodź z życia, nie chcę mieć Cię na sumieniu :c
Dziękuję~!!! ^^
To było... Wow. ChanBaek to mój ulubiony paring zaraz po 2min <3 I pomimo tego, że to był angst (gdzie angsty zazwyczaj mnie dołują i ich nie czytam), to nie odczułam tego smutku aż tak bardzo. Opisy są śliczne *-* Jeszcze u nikogo nie widziałam tak pięknych opisów jak u Ciebie ^__^
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy na Twoim blogu pojawi się więcej oneshot'ów albo miniaturek ChanBaek :D
Dużo weny życzę~!
Wierz mi, że sama jestem tego ciekawa xD Naprawdę nie planowałam nic z nimi pisać, ale pomysł przejął nade mną władzę i nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko poddać się jego woli. Także nie mogę mieć pewności, czy jeszcze kiedyś w przyszłości się to zdarzy, ale nie wykluczam takiej opcji ^^ Miło, że doceniasz moje opisy! <3
UsuńDziękuję za komentarz~