29.05.2015

YP: ~II~



Kolejny hałaśliwy tramwaj przemknął tuż przed nosem Taemina, wywołując podmuch powietrza momentalnie zakradający się między pasma miedzianych włosów, i równie szybko z nich umykający. Chłopak zakaszlał pod wpływem drobin kurzu, które zakradły się do dróg oddechowych, wzburzone przez sunące po ulicy pojazdy, ale w dalszym ciągu nie odrywał załzawionych oczu od kolorów wchodzących w reakcję ze słonecznymi muśnięciami. Tak bardzo chciał przejechać się jednym z zatłoczonych tramwajów, niezależnie od panującego w nich ścisku, niezależnie od bezcelowości takiej podróży. Chciał i dobrze wiedział, że wystarczy podbiec parę kroków, chwycić mocno poręcz, i wskoczyć na tyły pojazdu. Tylko tyle dzieliło go od rozkosznego pogrążenia się w prądach splątanego w słońcu powietrza. A mimo to siedział na murku i przyglądał się tym pełnym spieszących gdzieś ludzi skrzynkom z pewnej odległości.

Kolejny podmuch zaszalał w przestrzeni, podrywając jedną z leżących na kolanach chłopaka, schludnie poukładanych kartek. Biały prostokąt zatańczył w powietrzu i byłby uciekł w przestworza miejskiego dnia, gdyby Taeminowi nie udało się go w ostatniej chwili złapać. Ponownie ułożył kartki na kolanach, podsumowując całą swoją pracę głośnym westchnięciem. Były to raporty zawierające informacje zgromadzone przez kilka pierwszych dni nieobecności Minho. Taemin wciąż nie zdecydował, czy powinien je wysyłać. W uwagach dodatkowych każdorazowo, wbrew jego woli, pojawiało się jakieś słówko lub dwa, zdradzające stan ducha i umysłu Lee. Były to bardzo nieprofesjonalne słówka, którym zdarzało się zaistnieć tylko po to, by następnie zostać przekreślone przez tę samą rękę, spod której wyszły.

Taemin spisywał w swoich raportach każdy szczegół, każdy odłamek kolorowego obrazu miasta. No bo, czyż nie jest sprawą kluczową, ile dam postanowiło wybrać się na spacer ze swoimi pociechami, albo ilu mężczyzn zrezygnowało ze zdrowia swoich płuc, na rzecz szarych obłoków okalających dumnie ich głowy? Dla Lee takie fragmenty rzeczywistości stanowiły o jej istocie, dlatego zamykał to wszystko w paru nazbyt suchych, dziennikarskich cyfrach, mając nadzieję, że w ten sposób zobrazuje przed Minho życie jego ukochanego miasteczka. Nie był jednak pewien, czy jego przyjacielowi w jakikolwiek sposób przydadzą się te dane, i momentami napadało go zdradliwe zwątpienie. W takich chwilach miał palącą ochotę porzucenia swojej dziecinnej przygody z dziennikarskim rzemiosłem, przygody, która tylko w towarzystwie ciepłego uśmiechu i chłodnego spojrzenia pewnego wysokiego bruneta miała prawdziwy sens.

- Jeszcze trochę i dostaniesz udaru, a jak znam życie, Choi stwierdzi, że to moja wina. – Jonghyun usadowił się na murku obok Taemina, a młodszy automatycznie dopisał do rachunków kolejnego palącego mężczyznę. – Stałem się częścią składową statystyk? – zapytał Kim, spoglądając koledze przez ramię. – Twoja metoda sporządzania raportów jest doprawdy przezabawna.

- Myślisz, że to ma jakiś sens? – odezwał się Lee, wbijając puste spojrzenie w zaskakującą swoim ożywieniem, wiecznie dynamiczną ulicę.

- Myślę, że Choi będzie rozczulony…

- Nie mówię o raportach – wszedł mu w słowo młodszy, a powaga w jego głosie zawibrowała między nimi niebezpiecznie. – Chodzi mi o nas… to znaczy o mnie i Minho… w takim sensie… mam na myśli… ja…

- Hej, Taemin, po kolei. Nic nie rozumiem z twojego bełkotu! – przerwał mu Jonghyun, potrząsając go lekko za ramiona. Lee zaczerpnął głośno powietrza i spojrzał przyjacielowi głęboko w oczy. Przeważnie panujące w nich zdecydowanie i pewność, nagle zastąpił wachlarz wątpliwości, wymalowany na wewnętrznej stronie tęczówek.

- Zdaje się, że już mi powoli przechodzi… - mruknął w końcu, zbijając Jonghyuna z tropu.

- Co przechodzi?

- Ta uciążliwa słabość. Myślę, że jeszcze trochę, jeszcze kilka dni i zupełnie zniknie. Kiedy Minho wróci, będę gotów dać mu spokój, nie dręczyć więcej swoją upierdliwą obecnością – wyznał, szukając zrozumienia na twarzy Jonghyuna. Kim był jednak zbyt zszokowany, żeby wykazać się pożądanym przez Taemina wyrazem. Nie potrafił nadążyć za splątanym gąszczem myśli młodszego, nie wiedział też, po co chłopak tak bardzo utrudnia sobie życie, starając się wymazać z umysłu swój obiekt westchnień. Mimo wszystko postawa Taemina kogoś mu przypominała. W swoich masochistycznych pomysłach z pewnością mógłby konkurować z Minho.

- Jeden wart drugiego… - mruknął, ale młodszy już go nie słuchał, zapatrzony wygłodzonym spojrzeniem w jakąś podążającą alejką parę.

- Idę uzupełnić raport – oznajmił i tyle go Jonghyun widział.

~*~

Niebo królujące nad nieskończonością oceanu wyglądało tego wieczora na niezdecydowane. Minho przyglądał mu się już od dobrych dziesięciu minut i w dalszym ciągu nie był w stanie jednoznacznie stwierdzić, jaki kolor miało w zamierzeniu, kiedy dobierało dzisiejszą kreację. Czy był to łagodny róż, emanujący od strzępków chmur, czy bladozłota aureola wokół słońca, czy też może ciemność nadchodzącego znad horyzontu granatu. Minho przeczesał włosy dłonią, ponownie pochylając się nad notatkami. Ciężko szła mu ta narzucona praca, nie potrafił odnaleźć nic pasjonującego we wstrzymujących serce opowieściach o kotach starszych pań, bądź o powadze kryjącej się w tradycyjnym, cotygodniowym przygotowaniu obiadu dla bliskich. Mimo wszystko, to nie brak powodzenia w tworzeniu reportażu tak go martwił.

Ponownie zapatrzył się na przestworza wielobarwnej kopuły. Niebiańskie niezdecydowanie idealnie odzwierciedlało jego obecny nastrój. Gubił się, plątał, nie wiedział. Nie rozumiał. Pierwsze dni były trudne, wciąż opuszczał myślami tę nadmorską wieś, kierując spojrzenie wyobraźni ku pewnemu wychudzonemu małolatowi o zdecydowanie za długich włosach i stanowczo zbyt ładnych oczach. Ale teraz, po upływie tych kilkudziesięciu godzin, coś się zmieniło, nić tęsknoty osłabła, wspomnienie o koledze bladło w pamięci.

Nie dostał od Taemina ani jednego listu, i wzajemnie, nie zaszczycił kolegi choćby krótkim telegramem. Siedząc tak na piaszczystej plaży, smagany wszechobecnym wiatrem, którego szum stał się ostatnio dominującym odgłosem w ciszy samotnego umysłu, Minho doszedł do wniosku, że być może się mylił. Być może to, co brał za budzące się w sercu uczucie – wcale nim nie było. Prawda ta była zaskakująco prosta i oczywista, cały czas czająca się w głębi umysłu. Ale dopiero te kilka dni odwyku pozwoliło Minho w pełni zobaczyć swoją sytuację, ocenić ją chłodnym, wolnym od miastowej gorączki spojrzeniem. Nie tęsknił. Przynajmniej nie tak, jak tęskni się do swojej drugiej połówki. Myślał raczej o ciekawych rozmowach prowadzonych z Taeminem, niż o cieple jego uścisku. O błysku niespożytkowanej inteligencji w oku, nie o zakrzywieniu pełnych ust. Taemin był jego przyjacielem i żadne inne nieposkromione uczucie nie miało racji bytu.

Spoglądając w tchnącą wolnością toń morza, Minho nie był jednak szczęśliwy. Odniósł sukces, wyleczył się. Dlaczego więc dręczyło go mdłe uczucie rozczarowania?

~*~

- Hej, moja droga, dokąd tak spieszysz?
- Wyjeżdżam…
- Jak to? Tak nagle, i w dodatku sama? A mąż, dzieci?
- On… on nie żyje…
- Mój Boże, co się stało? No już, nie płacz, nie płacz. Tak mi przykro!
- To ta gorączka… Zabrała go, podobnie jak brata mojej teściowej.
- To był chłop, jak dąb. Kto by pomyślał, że… ah, wybacz, nie będę tego roztrząsać. Cóż za okropne zrządzenie losu!
- To nie zrządzenie losu. To zaraza, trawiąca to miasto. Zabieram dzieci i wyjeżdżam, zanim będzie za późno! I tobie radzę zrobić podobnie…
- Co też ty mówisz, moja droga, jesteś pewna, że i ty nie masz gorączki? To tylko kilka przypadków, ale takie rzeczy się zdarzają, nie ma co panikować. Myślę, że powinnaś wrócić do domu i odpocząć.
- A ja myślę, że jeszcze wspomnisz moje słowa. Żegnaj, kochana.

~*~

Jonghyun przeciął ulicę, w głowie układając misterny plan spożytkowania czasu zyskanego dzięki nagłemu ulotnieniu się Taemina, który zniknął gdzieś bez śladu. Rozmyślając o kuszącej perspektywie zawędrowania do jakiejś speluny, zabarwienia sobie świata kilkoma drinkami, i znalezieniu miłego towarzystwa na najbliższą noc, Kim minął jedną kawiarnię, miną drugą. Przy trzeciej gwałtownie się zatrzymał. Coś dziwnego miało miejsce, nie był tylko pewien co konkretnie. Czuł na sobie czyjeś spojrzenie, ale powoli zatracające się w cieniach miasto posiadało w swoim nocnym płaszczu tyle kieszeni, że nie sposób było zlokalizować, skąd nieproszona para oczu śledzi każdy jego krok. Przesunął wzrokiem po rozświetlonych, tętniących o tej porze życiem kawiarenkach, ale pośród toczącej się pod ich parasolami, ruchliwej obecności, nie dostrzegł tego, czego szukał. Nieco zdezorientowany, pokręcił głową i przeczesał dłonią włosy. To przez te głupoty, których się ostatnimi czasy nasłuchał na ulicach. Ludzie gadali, szemrali, szumieli i szeptali. Każdy o czym innym, a i tak ich słowa sprowadzały się do jednego. Niepokój gościł w cieniach bram, niepokój mieszkał na balkonach kamienic, niepokój wylegiwał się na plażach razem z opalonymi mieszkańcami miasteczka. „Na waszym miejscu już dawno bym się stąd wyniósł, poszukał wolności, gdzieś za błękitem morza. Skoro jednak wolicie tu zgnić… wasza sprawa” – słowa zakołatały w głowie Jonghyuna, przywodząc przed oczy to przenikliwe spojrzenie, to złowieszcze wykrzywienie ust w uśmiechu. Kim wzdrygnął się nieznacznie i spojrzał w niebo, starając się bez pomocy zegarka, którego jak zwykle zapomniał założyć na rękę, ocenić jak daleko niebo zdążyło się posunąć w swoich nocnych igraszkach.

I właśnie to było największym błędem Kim Jonghyuna. Gdyby tylko pozostawił swoje spojrzenie przykute do ziemi, jak to robi większość spieszących, zajętych swoimi sprawami obywateli, niewątpliwie nie zauważyłby siedzącego na dachu kamienicy, przyglądającego mu się uważnie osobnika.

- A ten co… - mruknął sam do siebie, zastanawiając się, czy to, co widzi, nie jest raczej iluzją zmęczonego upałem mózgu, niż wyraźną i klarowną rzeczywistością. Jakkolwiek by jednak nie gimnastykował swojego umysłu, prawda jawiąca mu się przed oczami nie chciała zniknąć, albo chociaż w drobnym stopniu ulec zniekształceniu.

Król ulicy uśmiechnął się do niego, przyzywając gestem dłoni.

~*~

- Czemu za mną łazisz? – zapytał Jonghyun, stanąwszy za siedzącym na skraju dachu, wpatrzonym w pejzaż miasta mężczyźnie. Blondyn wciąż nie do końca wierzył, że w ogóle tu przybył, że odpowiedział na to nieme, szalone wezwanie. Nie mógł jednak zaprzeczyć nawet przed samym sobą, że ten tajemniczy człowiek go intryguje.

- Obserwuję, badam, wyciągam wnioski – czyż nie tym, wy dziennikarze się zajmujecie? – odparł władca ulicy, przechylając się nieznacznie w tył, i zerkając na niego ukosem.

- I jakie informacje udało ci się zebrać? – zapytał Jonghyun, podchodząc bliżej, ignorując swój instynkt samozachowawczy, każący mu uciekać od tego świra jak najdalej.

- Bardzo dużo informacji – stwierdził władca ulicy z namysłem, jednocześnie uśmiechając się wieloznacznie. Jonghyun przez dłuższą chwilę walczył sam ze sobą, a raczej z rodzącą się w głębi umysłu ciekawością, która w końcu zdominowała jego działania i sprawiła, że usadowił się obok tego dziwoląga. – Pytanie brzmi, Kim Jonghyunie, które z tych informacji okażą ci się przydatne i w jaki sposób mi za nie zapłacisz? – Światła miasta lub rozbłyski gwiazd, Jonghyun nie był pewien, najwyraźniej znalazły siedzibę w tych dziwnych oczach, rozjaśniając je nienaturalnie, niepokojąco, hipnotyzująco.

- Kto twierdzi, że obchodzą mnie twoje informacje? – zapytał, przecząc żywej fascynacji, odczuwanej na widok tego uśmiechu; uśmiechu, który zdawał się wiedzieć wszystko i nic, który pokrywał i łagodził powagę roziskrzonych oczu. Jonghyun nigdy wcześniej nie spotkał kogoś wywołującego w nim taką dezorientację. Przeważnie ludzie byli dużo łatwiejsi do rozgryzienia.

- Ty – odparł władca ulicy, wyciągając przed siebie palec wskazujący, i prostując za jego pomocą zmarszczkę, która utworzyła się nie wiadomo kiedy i dlaczego na czole Jonghyuna. Kim wzdrygnął się na ten niespodziewany kontakt fizyczny i odsunął się nieco, obrzucając nieznajomego pełnym wyrzutu spojrzeniem. Ten jednak odpowiedział mu jedynie cienistym uśmiechem, prawdopodobnie kryjącym za sobą wiele niewypowiedzianych słów.

- Dlaczego śledziłeś akurat mnie? – zapytał Jonghyun, starając się skierować rozmowę na właściwe tory. Próbując jakoś, wbrew samemu sobie, pokazać nieznajomemu, że nie jest zainteresowany tymi ukradkowymi obserwacjami jego osoby.

- Byłem ciekaw, czy posłuchasz mojej rady – powiedział władca ulicy, zawieszając spojrzenie swoich dziwnych oczu gdzieś między dachami domów, a granatem nieboskłonu.

- Nie rozumiem, czemu miałbym słuchać kogoś takiego jak ty – odciął się Jonghyun, powodując głośne parsknięcie swojego rozmówcy. Ten jednak zaraz się uspokoił, spoważniał pod przemożnym wpływem miastowej anonimowości, parującej ze stygnących murów kamienic.

- Wszystko dzieje się tak powoli… - mruknął król, zapatrzony w pulsującą siatkę ulic, w migotliwe życie sunące pod dachami tramwajów. – Ludzie za dużo czasu spędzają na ziemi, przez to nie widzą jak żałośnie wyglądają z góry…

- O czym ty bredzisz? – wciął się w te głębokie rozważania Jonghyun, poirytowany, że nie nadąża za tokiem rozumowania nieznajomego. W odpowiedzi mężczyzna odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się głośno i serdecznie, a jego głos zawibrował pośród dachowej rzeczywistości, do reszty dezorientując przypadkowego gościa tej nocy, tańczącej na szczycie kamienicy. Jonghyun spoglądał na tego szaleńca przez mgiełkę przerażenia i fascynacji. Dopiero słysząc jego śmiech, przemieszany z szumem ciepłego wiatru, zorientował się, że to raczej chłopak, niż mężczyzna. Światło sąsiadujących z dachem gwiazd wydobywało z jego twarzy młodociane rysy, wciąż świeże, wciąż otwarte na świat. – A ty? – odezwał się Jonghyun, a jego głos przedarł się przez resztki roześmianych tonów, powoli opuszczających dach, wracających w klatkę krtani króla ulicy. – Czemu nie wyjedziesz za błękit oceanu? – dopytywał, obserwując jak na twarzy jego rozmówcy znów pojawia się niewysłowiona powaga i swego rodzaju dojrzałość, dziwnie komponująca się z psotnym uśmiechem.

- Ja? Jestem królem ulicy – oznajmił, podnosząc się z miejsca i swoim zwyczajem kłaniając się w pas. – A jako takowy, mam swoje obowiązki wobec miasta. Kapitan nie opuszcza tonącego statku, trwa razem z nim do końca. – Tym stwierdzeniem zakończył swoją wypowiedź, podkreślając ostatnie słowa figlarnym mrugnięciem, po czym ulotnił się z ciemniejącego w zastraszającym tempie dachu, pozostawiając Jonghyuna i jego poplątane myśli samych sobie.

~*~

Lee Jinki, swoim zwyczajem, wpatrywał się w odległy lazur morza, szukając w tym codziennym widoku dozy niezwykłości, czegoś co odmieniłoby monotonię życia. Jak zwykle jednak, na drodze do świata idei przeszkodził mu jego własny żołądek, który aż nader natarczywie upomniał się o jedzenie w najmniej odpowiednim momencie; momencie, w którym mężczyzna był już myślami tuż, tuż od spełnienia, niemalże w zasięgu orzeźwiającego powiewu morskiej bryzy. Jinki westchnął, zamykając w tym cierpiętniczym geście cały swój ból istnienia, i uśmiechnął się promiennie, kierując myśli z powrotem na bezboleśnie przyziemne tematy, takie jak zawartość własnej lodówki. W skupieniu godnym najwybitniejszych szefów kucharskich i kontrastującą z nim, wrodzoną niezdarnością, Lee przyrządził swoją kolację, po czym wyniósł ją na taras przed domem.

Uwielbiał to miejsce, nieco na uboczu, ale wystarczająco blisko bram miasta. Ten kąpiący się w blaskach bladych poranków i krwawiący wraz z łuną zachodzącego słońca taras stanowił świątynię rozmyślań, stolicę marzeń rodzących się w umyśle Jinkiego. Również i tym razem, mężczyzna na moment zapatrzył się w dal, kryjącą się za pęknięciami chmur.

- Dzisiejszy dzień był tak samo upalny jak poprzednie, i nie przewidujemy w najbliższym czasie drastycznych zmian pogodowych.- Głos radiowego spikera zakłócił harmonię wieczora, swoim pogodnym brzmieniem wpasowując się raczej w jasność dnia, niż w granat stojącego u progu nocy powietrza. Jinki odchylił się na oparcie fotela, wyciągając z pudełka talię kart. Kilka z nich zdążyło uciec ku podłodze, zanim jego rękom udało się je złapać. Pokręcił głową nad własną niezdarnością, po czym schylił się, by podnieść niepokorne kawałki kartonu.

- A jak się mają bardziej przyziemne sprawy? Soonhye, przybliżysz nam sytuację lokalnych szpitali? – Jinki począł układać na stole domki z kart. Ile razy któraś wymykała się jego palcom, podnosił ją i zaczynał żmudny proces od początku.

- Tutaj również optymistyczne prognozy. W tym tygodniu było jedynie kilka przypadków śmiertelnych. W dniu dzisiejszym władze podjęły decyzję o wykorzystaniu budynku szkoły, jako tymczasowego szpitala, także bez obaw – łóżek nie zabraknie, a lekarze dołożą wszelkich starań, żeby wszyscy jak najszybciej wrócili do zdrowia. – Budując trzecią kondygnację, Jinki odwrócił wzrok od karcianej budowli, pozwalając oczom znów doświadczyć ulotnego, migotliwego kontaktu z taflą wody. Coś go ciągnęło, rwało, jakiś powietrzny prąd niosący z wiatrem drobinki idei, okruchy perspektyw.

Gwałtownie potrząsnął głową, ponownie skupiając się na domku z kart. Moment rozproszenia wystarczył jednak, żeby bezpowrotnie zatracić skupienie. Jeden ruch dłonią, i ostatnie dziesięć minut milczącego wysiłku poszło w niepamięć, a karty posypały się, bezładnie zaścielając blat stołu. Jinki przeczesał przydługie włosy dłonią, cicho wzdychając.

- Czas więc porzucić zmartwienia i cieszyć się wakacyjną atmosferą, serwowaną nam przez pogodę. – Głos spikera zdawał się wtapiać w przestrzeń, ubarwioną ciążącym światłem zachodzącego słońca. Jinki mimowolnie zerknął na leżącą na skraju stołu kartkę. Wypisane na niej litery kontrastowały swoimi ostrymi kształtami z łagodnością letniego wieczora. Mężczyzna ponownie odgarnął nieokiełznaną grzywkę z pola widzenia, po czym podniósł ze stołu dwie karty, w celu uczynienia z nich podwalin nowego budynku.

Bo, jak mówią, cierpliwość uszlachetnia.

~*~

RAPORT

SPORZĄDZIŁ: Lee Taemin

Liczba przekwitłych krzewów w parku: 11
Liczba mew pomieszkujących na dachu ratusza: 9
Liczba karych koni przy dorożkach: 34
Liczba statków w porcie: 7
Liczba niewypróżnionych śmietników: 17
Liczba lekarzy, biegających bez opamiętania po mieście: 28
Liczba oglądających się za mną dziewcząt: 4
Liczba dziewcząt, za którymi ja się oglądam: 0

Dodatkowe spostrzeżenia i uwagi: w budynku szkoły urządzono szpital – czy naprawdę jest aż tak źle?; Jonghyun przepadł na cały wieczór – należy mu się lanie; tęsknię/nietęsknię; wracaj szybko.

~*~

...z każdym kolejnym rozdziałem, coraz bardziej będę miała ochotę zapaść się pod ziemię... *idzie tulić 2minową poduszkę* <3
Ps. to chyba najkrótszy rozdział w dziejach YP, następne nie będą tak tragiczne objętościowo, wybaczcie ;~~;

Ps. 2 - idę jutro na Magnificon aeoifjwoerigjwrgwrg :DDD

~I~ ~III~ |

23 komentarze:

  1. KKk, muszę szybko zapinkalać z komentarzem, żeby być pierwsza, więc za błędy itd przepraszam najmocniej, ale kce być pierwsza!!!
    A więc tak - jak tak można? Kurka, dlaczego jak na razie odczuwam niedosyt 2Min?! I dlaczego do cholerci ta dwójka nagle uznała, że jednak to nie miłość? Blahblah, sranie w banie, będo razem, prawda? C:C:C:C Aż nie mam czasu wkleić zboczonej minki, ale ok :(
    Ah, podoba mi się Kibum, jakiego wykreowałaś (ee, tak się pisze?, oby moje starania na pierwszy komentarz nie poszły się blablabla)!!!
    Co jeszcze co jeszcze... aa, jeżeli już, to możesz zapaść się pod ziemię z powodu własnej samokrytyki, bo w sumie trochę za ostra, bo piszesz super, ekstra, genialnie, niesamowicie, tajemniczo (tutaj wklej wszystkie supi przymiotniki i inne słowa, które są fajne).
    Komentarz bez składu i ładu, ale kce być pierwsza, a jak nie będę pierwsza, to będę druga lub trzecia, ale chcę być pierwsza!
    Zmykam. weny. więcej wiary w siebie. supi czytelników (tutaj wklej wszystkie supi rzeczy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żadne wyścigi xDD Tak, wiem, w tym rozdziale było mało Taemina i Minho, ale inni bohaterowie są równie ważni, więc im też muszę poświęcić trochę moich słów >.< Cóż, gdyby ta dwójka nie miała się jeszcze zejść, to nie mogłabym tego ff nazywać 2minem, prawda? :D cieszę się, że lubisz mojego Key <3
      Dziękuję za pierwszy komentarz ~~<3

      Usuń
  2. "Liczba dziewcząt, za którymi ja się oglądam: 0"

    Ok. I'm fine. Całkowicie... *-*

    Powoli dochodzę do wniosku, że Taemin zaczyna denerwować mnie w równym stopniu co Minho - cóż, nie zawsze kocham głównych bohaterów, ale w każdym razie są uroczy. Dodatkowo, naprawdę zaczynam się martwić o zdrowy rozum Minho, jesteś pewna, czy przypadkiem nie przygrzało go zbyt mocno słońce tam nad morzem albo babcia nie otruła go domowym obiadkiem? On serio myśli, że zapomni, śmiać się czy śmiać się... uświadom mu szybko, że nie ma na to szans, bo mnie niekoniecznie posłucha... ;; omo, za to Jonghyun świetnie mi pasuje na swatkę, niech porzuci dziennikarstwo, bo tam czeka go o wiele lepsza kariera, wierzę, że uda mu się wrzucić 2mina razem do łóżka ^^ Kibum, Kibum... cóż, w sumie mi się podoba, czemu nie, słooodki *-* a JH to jego crush, chociaż może jeszcze o tym nie wie, więc siedzę cicho, bo chłopaka przestraszę... WRESZCIE ONEW. UMIERAM. MVP FEELINGS TAK BARDZO MOCNO. Uroczy, niesamowity, błagam, niech ktoś mi przypomni, do czego służą płuca albo zrobi RKO w trybie teraz *-* więcejwięcejwięcej. błagam. na kolanach i nadgarstkach.
    Ciekawy raport, nie powiem, że nie... ^^ szczególnie to z oglądaniem się za dziewczynami, wszyscy wiemy, że Taemin wolałby się oglądać za Minho. uroczo. umm, i w sumie nie wiem, czy to zamierzone, ale "nietęsknię" nie powinno być oddzielnie? Jeżeli tak, to nie mam nic przeciwko, po prostu dziwnie wyglada napisane razem ^^
    Weeeny życzę~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CHWILĘ, MASZ 2MINOWĄ PODUSZKĘ?! OMG???

      Usuń
    2. Bieeeedny Żabol, który wypił za dużo babcinego kompotu xDDD cóż poradzić, musicie przeżyć te pierwsze rozdziały, zanim nasza dwójka debili się ogarnie ;~~; gdyby on mnie słuchał, to by wgl nie wyjeżdżał xD gdyby moi bohaterowie byli posłuszni, to ten ff byłby o niebo lepszy >.< JONGHYUN SWATKA, pls :'3 awww, cieszę się, że tak Ci się podoba mój Dubu <3 Taaak, "nietęsknię" było zamierzone *mózgu wtf*
      TAK MAM 2MINOWĄ PODUSZKĘ, MOGĘ CI NAWET POKAZAĆ~~! ///psst...ale ciii, oficjalnie jeszcze jej nie mam, bo dostanę w poniedziałek, na urodziny *siostra mnie kocha* <3
      Dziękuję za komentarz ^.^

      Usuń
  3. Łohou. Muszę przyznać, że ten fanfick jest... INNY. Zwykle fabuły są mdląco przewidywalne i powtarzalne, a tutaj nie wiem NIC. Nie mam pojęcia, co wydarzy się w następnym rozdziale, a tym bardziej jak to się skończy.
    Minhoooooooo jesteś głupi, zapomnieć? Hahahahahahah dobre sobie, może za 123965419 lat :3
    Taemin jest... jak pięcioletni dzieciak. Ewidentnie. Ewentualnie jak dzieciak z autyzmem xD Zaczyna mnie to powoli irytować, bo mam wrażenie jakbym czytała o dziecku które ledwo się nauczyło mówić, a nie o nastolatku xD Ale wierzę, że taki zabieg ma swój cel, dlatego nic już nie mówię xD
    Jonghyun mnie ani grzeje, ani ziębi. Nie mogę na jego temat nic powiedzieć.
    Za to Key, Kibum, Kim, słoneczko, kochanie, tak, to jest mój cudowny ekscentryczny Key, wyrazisty, jakby namalowany całą paletą barw. Idealnie. Zwykle kocham Key w fickach, a ten twój jest dxkjhgfakjhfg. Pięknie. Oby się szybko spiknął z Jongiem.
    Chcę 2minaaaaaaaaa, zgłaszam niedobór 2mina w 2minie xD
    Aha, jeszcze był Onew xDDDD Ze względu na to że zawsze jest u mnie niestety na szarym końcu w SHINee, tak jest i tutaj - przeczytałam fragment o nim szybko i nie skupiając się za bardzo na tekście, raczej czekając wreszcie na coś 2MINOWEGO ;_____; Przepraszam Jinki, jestem okropna ;x
    Ej tylko dawaj szybko kolejny, bo ciekawość mnie tak cholernie zżera że chyba umrę z oczekiwania ;/////

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inny to chyba dobre słowo. Dlatego właśnie napawa mnie takim niepokojem >.< Ale cóż, musiałam to napisać, bo inaczej by mi żyć nie dało, nawet jeśli nie będzie idealne ;~~; Taaa... Taemin jest nieco oderwany od rzeczywistości xD Postać Jonghyuna jeszcze będzie miała okazję bardziej się rozwinąć za sprawą Key (omo, cieszę się, że przypadł Ci do gustu <3)
      Ja wiem >.< Sama byłam zaskoczona, jak przeczytałam dzisiaj ten rozdział (powstał już jakiś czas temu), że tak mało tu 2mina, ale w YP wszystko dzieje się w swoim tempie, i nic na to nie poradzę ;;;;; Jinki odegra tu nieco większą rolę, niż w CdA, więc nie ignoruj go tak całkiem, całkiem, bo jeszcze będziesz mu kiedyś wdzięczna za pewne działania (...chyba....) :DDDD
      Dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  4. Jestem~
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale wczoraj sama wysłałaś mnie spać, a unnie trzeba słuchać.
    Taemin... "W takich chwilach miał palącą ochotę porzucenia swojej dziecinnej przygody z dziennikarskim rzemiosłem, przygody, która tylko w towarzystwie ciepłego uśmiechu i chłodnego spojrzenia pewnego wysokiego bruneta miała prawdziwy sens." Dlaczego widzę w tym momencie Minho patrzącego na Tae z rozczulonym uśmiechem?
    Taemin jest świadomy, że to co robi jest dziecinne i tego że jego obecność może być dla Minho uciążliwa. Ale mimo to chce, żeby Minho wiedział co dzieje się w mieście, chce robić coś dla niego. Biedny się łudzi, że "ta uciążliwa słabość" mu przejdzie.
    Omomomomo, niebo, niebo, niebo. Minho, jesteś w pracy co to za uciekanie myślami do chmur?
    " Niebiańskie niezdecydowanie idealnie odzwierciedlało jego obecny nastrój. Gubił się, plątał, nie wiedział." To że się gubi jest najlepszym dowodem na to, że jednak się nie wyleczył. Sorry, Minho, taka prawda. Wyleczenie się z Lee Taemina nie jest łatwą sprawą (wiemy coś o tym, prawda unnie? xD). To że się gubi, tłumaczy też pustkę, którą odczuwa. On dalej czuje coś do Tae, ale się tego wypiera, nawet sam przed sobą, więc czegoś mu brakuje, więc mu pusto.
    I znowu dialog o chorobie, i znowu mnie zabija ciekawość (a przecież sobie jeszcze poczekam). Ta rozmowa pokazuje, że nie jest dobrze, że już za niedługo zacznie się dziać coś co będzie dotyczyć głównych bohaterów. Boję się, ok.
    Kibum na dachu. Kibum taki. Kocham go. Uwielbiam. Tworzysz go takiego, że ja umieram, gdy tylko on się pojawia. "Ludzie za dużo czasu spędzają na ziemi, przez to nie widzą jak żałośnie wyglądają z góry…" To najlepiej pokazuje, co różni zwykłych ludzi i króla ulicy. Tłumaczy dlaczego on wie tak dużo. Uwielbiam go. Kocham.
    Lee Jinki. Podoba mi się jego postać. Szuka w otaczającej go naturze czegoś niezwykłego. Czegoś co oderwie go od codzienności świata, ale szybko wraca do rzeczywistości, by równie szybko uciec od niej w ciągu kilku następnych chwil. Podoba mi się.
    I znowu raport. Genialne są te raporty. Bardzo mi się podoba, że kończysz nimi rozdział. I te kilka przekreślonych słów świadczących o tym, że słabość do Minho wcale nie zniknęła.
    Kocham tę historię tak bardzo. Krótki, czy długi rozdział, nieważne jeśli jest dobry, a ten jest genialny, więc proszę, nie mów, że jest źle, jak jest dobrze. Okej, koniec robienia bałaganu. Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. *wróciła z Turcji, nadrobiła rozdziały, jutro skomentuje, bo dziś już jej się klawiatura zlewa przed oczami*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, powróciłam. Nadrabianie 30 nowych postów w dwa dni to koszmar, wgl nadrabianie to zło, jak ja tego nie trawię... No ale trzeba no. No trzeba, bo wiem, że jakbym się nie przemogła teraz, to potem bym się pozbierała od nadmiaru zaległości. Z drugiej strony, jak to jest, że mamy początek czerwca, ludzie powinni teraz poprawiać, co się da, a nie teksty pisać. A ja tu wyjeżdżam na tydzień i po powrocie zastaję TAKIE zaległości, kiedy wcześniej w ciągu tygodnia na liście czytelniczej przybywało jakieś 5, 6 nowych notek. CZY TO JEST JAKIŚ SPISEK NA MOJĄ OSOBĘ, KOSMOS SIĘ NA MNIE UWZIĄŁ I PODPISAŁ USTAWĘ PT. PAMIĘTAJCIE, ŻEBY PUBLIKOWAĆ, ILE SIĘ DA, KIEDY CLD WYJEŻDŻA I NIE MA INTERNETÓW?! No serio no... Z Egiptem było tak samo... To nie może być przypadek, noł łej!
      Dobra, koniec pierdolenia, przejdźmy do komentarza.
      Zacznę od tego, że bardzo podoba mi się pomysł na umiejscowienie opka w takich, a nie innych czasach. Naprawdę bardzo mi się podoba ten pomysł, jednak czytanie wszystkie w teraźniejszości robi się z czasem lekko nudnawe. A tak mam odskocznię od tej rutyny, bardzo przyjemną odskocznię.
      Znowu 2min... Ty ich chyba naprawdę kochasz, co? xd
      Troszeczkę zawiodło mnie (tzn. na samym początku, przy prologu), to że Minho i Teamina od początku do siebie ciągnie. Liczyłam raczej na coś jak w CdA, gdzie to uczucie będzie się powoli między nimi rodziło... ale tak jak mówię, uczucie to miałam jedynie w prologu (który nawiasem mówiąc był naprawdę pięknie napisany. Cholera, stęskniłam się za Twoim stylem no~), potem mi przeszło. A dlaczego? Odpowiedź jest prosta i są nią przeżycia wewnętrzne bohaterów. Sposób, w jaki kreujesz ich wnętrze, to jak ich przedstawiasz.... Po przeczytaniu pierwszych dwóch rozdziałów nagle stwierdziłam, że ten początkowy magnetyzm jest idealny, że dobrze, że to uczucie już jest, a oni muszą się z nim zmagać. A te zmagania... Ah, Shizuś, te opisy... Wiesz, co lubię, wiesz, co kocham. Tak, karm mnie nimi, karm mnie nimi jeszcze i jeszcze, ja jestem w ich kwestii wiecznie nienasyconą bestią, wiesz przecież~ Kurwa, naprawdę tęskniłam za Twoim stylem no~
      Niesamowicie podoba mi się sposób, w jaki piszesz Teaminem i Minho. Wolę perspektywę Minho, wydaje mi się nieco dojarzalszy, Teamin jest, jak wiele osób przede mną pisało, dzieckiem. Jest naiwny. Ale moim zdaniem cholernie uroczy w tej swojej naiwności. Tak, w przeciwieństwie do poprzedniczek, ja lubię Teamina z tego opka, naprawdę go polubiłam. Nie irytuje mnie on, raczej zwyczajnie intryguje. Podobnie jak motyw, dla którego zdecydowałaś się na takie, a nie inne, przedstawienie go. Powody delikatnie nam podsuwasz, ale są to jedynie zaczątki, a ja wierzę, że wraz z biegiem fabuły, prawdziwy powód takiego wyboru objawisz przed nami w pełnej okazałości.

      Usuń
    2. Co do Minho, tak jak wspomniałam, wolę jego niż Teamina. Jest dojrzalszy (wydaje się być), choć pod wieloma względami są do siebie z Teaminem niezwykle podobni. Powód mojego wyboru jest jednak naprawdę taki, że Minho... Twoje przedstawienie jego ma w sobie po prostu to 'coś'. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale postacią Minho trafiłaś centralnie w moje serce. Po prostu.
      Jak się pewnie domyślasz, ujął mnie wątek Jong x Key. On tu jest, ja go kurwa widzę! To takie zabawne, po k-popowe ficki czytam jedynie u Ciebie, nie mam pojęcia o realnych osobach, ale i tak kocham tego shipa cholernie mocno. A raczej kocham to, jak nim operujesz. Tamten angst (wiesz który) zrobił swoje i do dziś nie odreagowałam go prawidłowo, wciąż mi się przypomina, był tak piękny, tak idealny.
      Cóż, domyślam się ze Jong x Key będzie jedynie wątkiem pobocznym, ale co tam, ja i tak się nim jaram. No i Jong i Key... same te postacie uwielbiam, tzn. w Twoim wykonaniu. Także no.
      Zaintrygował mnie bardzo pan Jinki, kimkolwiek ten pan jest. Świetny motyw, powiew inności do tego opka. No i wydaje mi się on taki... z lekka pragmatyczny. Lubię pragmatyzm, przynajmniej w takiej odsłonie, w jakiej ja go widzę w Jinkim. Mam nadzieję, że wyjaśnisz kim on jest i co robi w tym opku dość szybko.
      Świetnie sprawdzają się moim zdaniem wstawki z rozmów o chorobie. Nadają serii świetnego klimatu, takiego obyczaju z lekka, a ja obyczaj kocham bardzo mocno. No i wgl no... ja tu wyczuwam takiego angsta... oj, szykuje się coś, co naprawdę lubię, ja to czuję całą sobą xd

      Łokej, to teraz cytaty.
      Lecimy od początku.
      'Ów uścisk znaczył wiele, wyjaśniał pewne sprawy, jednocześnie nie deklarując nic konkretnego.'
      Świetne zdaje, świetnie ujęta istota emocji w nim zawarta. Ten uścisk, który może znaczyć wszystko i nic zarazem... naprawdę genialne zdanie.
      'Kiedy wrócę, będę miał ci do powiedzenia coś ważnego'
      Oh, jak ja lubię takie zdania, takie pozostawiające jawny niedosyt. I dlaczego czuję, że kiedy Minho wróci, to wcale nie powie tego, co przed wyjazdem powiedzieć zamierzał?
      'Miał co prawda białą koszulę i kamizelkę, ta jednak, szczyciła się chyba wszystkimi kolorami tęczy, nie mówiąc już o wielobarwnych szalach, wstążkach i ozdóbkach dopełniających dziwnego wizerunku. Najbardziej jednak, zaskakiwała fryzura ów nieznajomego – włosy opadały swobodnie po jednej stronie twarzy, z drugiej zaś, miały długość zaledwie paru milimetrów. Gdyby Taemin miał do czynienia z kimś mniej nietypowym, doszedłby do prostego wniosku, że ów dżentelmen przeżył nieszczęśliwe spotkanie z nieudolnym golibrodą. Jednak przenikliwe i przepełnione pewnością siebie spojrzenie nieznajomego, utwierdzało każdego mającego odwagę spojrzeć w te dziwne oczy przechodnia, że ten mężczyzna sam jest panem swojego losu, i podobnież dzieje się z jego wyglądem.'
      TEN OPIS KEYA. TEN OPIS. TEN KEY. TAK KURWA. TAK. IDEALNIE. IDEALNY. KOCHAM~!

      Usuń
    3. Serio, kiedy ja go sobie wyobraziłam... z miejsca pokochałam jego postać.
      ' Liczba odtwarzanych w kinie filmów: 5
      Liczba zapełnionych w godzinach szczytu tramwajów: 23
      Liczba kotów wygrzewających się na słońcu: 17
      Liczba osób okupujących plażę: 31
      Liczba otwartych po zmroku lokali: 25
      Liczba zirytowanych sprzedawców na targu: 12
      Liczba dżentelmenów bez kapeluszy: 9
      Liczba par trzymających się za ręce: 19'
      To takie urocze, śmieszne i intrygujące zarazem. Te raporty Teamina. Zarówno ten, jak i następny.... One mają w sobie coś takiego, co sprawia, że mam ochotę się zaśmiać, jednocześnie kiwając głową w zrozumieniu. Twój Teamin jest naprawdę wyjątkowy. Jego postać ma w sobie coś, czego nie potrafię nazwać. Jest naiwny, uroczo naiwny, ale mam wrażenie, że jest też naprawdę silną postacią, a przynajmniej takie wrażenie odnoszę po przeczytaniu tych trzech notek. Czy mam rację, okaże się później.
      'Dla Lee takie fragmenty rzeczywistości stanowiły o jej istocie, dlatego zamykał to wszystko w paru nazbyt suchych, dziennikarskich cyfrach, mając nadzieję, że w ten sposób zobrazuje przed Minho życie jego ukochanego miasteczka.'
      To wytłumaczenie trafiło prosto do mojego serduszka. Ah, ten Teamin... cholera, naprawdę jest uroczy. Zamknięty w małym mieście, które kocha całym sobą, oddany mu, przyglądający się, rejestrujący każdy szczegół, jak ojciec, który uważnie pilnuje dziecka... tak, widzę w takim postępowaniu Teamina sporą dozę odpowiedzialności. I urzeka mnie ona, naprawdę.
      "Podczas największego nasilenia choroby zdarzył się tylko jeden wypadek, kiedy uczucia ludzkie okazały się silniejsze od strachu przed śmiercią pełną tortur."
      To zdanie, którym określiłaś to opowiadanie, sprawia, że mam wrażenie, że zakończenie będzie smutne. Tak, mam już swoją jego wersję, już je widzę. I pewnie domyślasz się jakie. Cóż... pewnie mnie zaskoczysz i całkowicie odbiegniesz od mojej wizji, w każdym razie, to zdanie podoba mi się naprawdę bardzo, sprawia, że angstowy wydźwięk tego opka, który zapowiadasz, nabiera naprawdę barwnego znaczenia.
      Cóż, ja w YP zakochałam się od pierwszego wejrzenia, czuję, że to będzie naprawdę niezwykłe opowiadanie.
      Czekam na ciąg dalszy.
      Weny~!

      Usuń
    4. TAK, TO BLOGOWY SPISEK, CIERP TERAZ *diaboliczny śmiech Shizu* Ale omg, cieszę się, że Cię widzę, tęskniłam <3 *tak, wiem, sama mam u Ciebie cholerne zaległości, za które muszę się wziąć* :D
      Cóż... *zerka na 2minową przypinkę, którą kupiła sobie na Magnificonie* ...tak, kocham 2mina, nie da się ukryć xD i nawet nie wiem, czy potrafiłabym pisać rozdziałowca o kimś innym niż 2min i Jongkey, nic na to nie poradzę ;~~;
      Rozumiem, co masz na myśli z tym początkiem, bo sama lubię czytać o rodzących się dopiero uczuciach. W tym jednak przypadku, zamysł na tym właśnie polegał *bezradna Shizu* więc jest jak jest :D
      CIESZĘ SIĘ, ŻE WRESZCIE KTOŚ LUBI TEGO TAEMINA XD szczerze mówiąc, byłam zaskoczona, że tak wielu ludzi irytuje ta postać, podczas gdy dla mnie jest - jak sama mówisz - urocza >.< I ogólnie cieszy mnie Twoje spojrzenie na tych bohaterów, bo w dużej mierze pokrywa się z moim zamysłem ^.^
      Rozbraja mnie Twoje zamiłowanie do Jongkey <3 w YP jest ich znacznie więcej, niż w CdA, więc może będziesz zadowolona, nie wiem :D wciąż rozpamiętujesz Mayhem? omg xDD
      Jinki to dość ważna postać, o czym dość szybko się przekonacie.
      OMG XD Muszę sprostować pewną kwestię - ostatni cytat, który przytoczyłaś nie jest mojego autorstwa, zapomniałam do niego dopisać autora *nieogar* >.< to cytat z książki Camusa, tej samej, która jest inspiracją dla całego YP... *leci nadrobić niedopatrzenie*
      Clair... odbudowujesz moją wiarę w tego ff ;;;;;; dziękuję, obym nie zawiodła >.<
      ~~<3

      Usuń
  6. Jestem~ wybacz mi mamo to spóźnienie ;;
    Postaram się, żeby ten komentarz miał jakiś sensowny kształt, naprawdę.
    Lubię to, nie wiem, czy już mówiłam, jak łączysz w charakterze Taemina te wciąż dziecinne cechy z budzącym się dopiero zakochaniem. W zasadzie mówię teraz o tej chęci przejażdżki tramwajem, bo wydaje mi się to na swój sposób infantylne, ale jednocześnie kontrastuje z tą świadomością budzącego się uczucia, walką z nim i ciągłymi wątpliwościami. Po prostu wydaje mi się, że ukazujesz pewien proces; infantylność to często żywiołowość, czyli jakby brak zastanowienia nad skutkami podejmowanych decyzji i impulsywność działania, a tu w postępowanie Taemina wkrada się to wahanie, niepewność... ekm.
    Jonghyun, w porównaniu z Taeminem, na chwilę obecną oczywiście, wydaje się być dużo bardziej powierzchowną postacią, której brakuje zdolności do refleksji. Znaczy... zauważa on to 2minowe uczucie, ale hm, nie rozumie tego póki co, mentalnie jednak chyba przerasta go Taemin, ekm...
    Dalej, ten opis nieba, TO NIE FAIR, OK? Już pomijając to, jak kocham to opowiadanie, każdy rozdział mnie po prostu zabija i rozwala emocjonalnie, i łamie serce i duszę przy okazji, i Cię nie lubię, wiesz?
    Naiwny jest Minho w swojej wierze, że może uciec przed uczuciami, ale w pewien sposób rozumiem ten bałagan emocji i uczuć w jego głowie. Odległość w pewien sposób osłabiła i wzmocniła tę więź, mam wrażenie, bo chociaż sądzi, że: "Ale dopiero te kilka dni odwyku pozwoliło Minho w pełni zobaczyć swoją sytuację, ocenić ją chłodnym, wolnym od miastowej gorączki spojrzeniem. Nie tęsknił." to jednak wciąż i wciąż rozpamiętuje, trochę przeczy sam sobie. No ale cóż, uparta żaba wciąż zostanie upartą żabą...
    Kolejny anonimowy dialog tylko zwiększa poczucie zagrożenia, i tak odczuwalne przez cały niemal czas, pewien niejasny niepokój. Podoba mi się to, ta polemika z rodzącym się strachem i wypieranie do ze świadomości.
    Te chęci Jonghyuna, by po prostu się upić jeszcze potwierdzają moją opinię o nim (jakie szczęście, że nie na tak długo, uff ;;). No i wezwanie tego Kibuma, którego tutaj tak lubię <3 (geje na dachu, Magni... nie, nic :D). Mimo wszystko dachy są faktycznie magicznymi miejscami, pozwalają być bliżej nieba i jednocześnie patrolować wszystko dookoła. Powiem Ci, że Key w pewien pokręcony sposób przypomina mi Izayę, cały czas wie więcej od innych, rzuca półsłówkami, niejasnymi aluzjami, nie mówiąc nic wprost, zmuszając jednak nawet tego opornego Jonghyuna do refleksji. Ojej, tak bardzo zabijasz mnie tym opowiadaniem, NIENAWIDZĘ CIĘ <3 Izaya, bardziej egzotyczny, i dużo dużo lepszy (w ogóle to - " Jonghyun spoglądał na tego szaleńca przez mgiełkę przerażenia i fascynacji. Dopiero słysząc jego śmiech, przemieszany z szumem ciepłego wiatru, zorientował się, że to raczej chłopak, niż mężczyzna. Światło sąsiadujących z dachem gwiazd wydobywało z jego twarzy młodociane rysy, wciąż świeże, wciąż otwarte na świat." mnie zabiło mocno <3).
    Wprowadzasz Onew, jeszcze nie mówiąc wprost, jaką odegra rolę. Ta próba budowania domku z kart wydaje mi się taka znacząca w kontekście również tej audycji radiowej, i, hm... pasuje mi to do Onew, ale jednocześnie w całym tym jego zajęciu jest coś złowrogiego, nawet, jeśli nie umiem wytłumaczyć co.
    W raporcie Taemina już pojawia się pewna przesłanka, a skreślone słowa są wciąż urocze, i jak dla mnie ukazuję idealnie jego wahania, prawda.
    Ojej, co ja mogę jeszcze napisać? Kocham nastrój tego opowiadania, tę melancholię, i niepokój, jak bardzo masochistyczne by to nie było (a będzie, i już ta świadomość łamie mi serce). W pewien sposób ta atmosfera przypomina mi Zbrodnię i karę, wiesz? (Tak, Twój Raskuś). Nie mogę się doczekać dalszego cierpienia <3


    OdpowiedzUsuń
  7. Długo myślałam nad tym, czy to przeczytać. Bałam się, że będzie to denne, gorsze od ostatniego 2Min, jakiego napisałaś. Nie przełknęłabym takiego rozczarowania. Pewnie zamknęłabym się przed tym blogiem. Ale cóż. Jak widzisz, znalazłam się tutaj. Sama się zdziwiłam. Ale jeśli mam być szczera, dlaczego to zrobiłam… Nuda do kwadratu, „święta”, żaden blog, które obserwuje, nie dodał nowej notki. I tak sobie przeglądam, przeglądam i o! Zachciało mi się posłuchać tych, czasem, rozczulających piosenek, które dodałaś do tego bloga. I tak słucham, i myślę, i z jakiegoś nieznanego mi powodu zaczęłam czytać fragmenty komentarzy pod pierwsza częścią YP. Naszła mnie myśl: „Dobra, wszyscy to wychwalają, jednak przeczytam”. No i zaczęłam czytać prolog. Albo już jestem taka znudzona, albo nie wiem… Ale pierwsze akapity przeleciałam tak, o! Prawie nic z nich nie pamiętam. Lubię opisy, ale byłam przygotowana na jakieś bum, akcja się dzieje i takie tam. A było jedynie patrzenie Taemina we wszystko co się rusza. Ale ok. Dobra, każdy początek jest nudny. Bo przecież nie dasz epilogu do prologu, nie? (Moje myślenie czasami mnie dobija.)
    Minho wyjeżdża. 2Min nie ma, są przyjaciółmi. Ok. Podoba mi się, bo nie lubię zaczynającego się opowiadania od jakże kochającej się pary. No ale… E! Jonghyun… Z jednej strony – lubię gościa. Z drugiej – nienawidzę. Gdyby wtedy nie przylazł, może Żaba powiedziałaby Taeminowi no „to”. A tak… Kicha, teraz sobie Taemin poczeka z miesiąc zanim się dowie, co nasz wspaniały pracoholik chciał oznajmić. Właśnie, albo się nie doczeka. I tutaj jest ten haczyk. Przechodząc teraz do części pierwszej – Minho czuje coś do Taemina, ale chce się tego uczucia pozbyć na wszelakie sposoby. Nie lubię go, przecież jak ktoś się w kimś zakocha, no to na zawołanie tego zauroczenia nie zniknie. Ale to jest Żaba, on ma zawsze dziwny pogląd na nasz świat więc… Jakimś cudem mu to wybaczam. Podobało mi się w jego zachowaniu tylko to, jak już ma wpisane w tą swoją czachę, że Taemin to jego „skarb” i każde starszemu blondynowi za wszelką cenę chronić Minnie. No a jak tego nie zrobi… To wiadomo xD.
    „Kiedy wrócę, będę miał ci do powiedzenia coś ważnego”. Jestem przygotowana na to, że on tego nie powie. To by było za piękne, aby powiedział to. Pewnie zapomni albo… Albo właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, tyle napisane, a ja dopiero prolog skończyłam opisywać. Matko… Dobra, lecimy dalej. Taemin chodzi ze swoim „ochroniarzem” po parku i notuje wszystko w jakiś notesiku. Jego postać jest dla mnie bardzo urocza. Sama nie wiem dlaczego. Hah, może tylko z tego, że za wszelką cenę chce zdjąć jakieś brzmienie z barków jego „przyjaciela” (bo sama nie wiem, kim oni wreszcie są xD). Nie ukrywa tego, że czuje coś do Minho i boi się, że to zniknie. Podobna sytuacja jak u naszego Żabola, tylko, no właśnie, Minnie chce to czuć. Przynajmniej tak odczytałam z jego wypowiedzi. I te jego spojrzenie na świat. No nie widzisz Jonghyun, że on się świetnie bawi? Nie psuj dziecku zabawy xD. Nie, naprawdę kocham jego charakterek. Chociaż ja na jego miejscu do tej ciemnej uliczki gdzie grasowały pijaki nie poszła. I teraz wejście smoka, Key. Co mogę o nim powiedzieć? „Miał co prawda białą koszulę i kamizelkę, ta jednak, szczyciła się chyba wszystkimi kolorami tęczy, nie mówiąc już o wielobarwnych szalach, wstążkach i ozdóbkach dopełniających dziwnego wizerunku. Najbardziej jednak, zaskakiwała fryzura ów nieznajomego – włosy opadały swobodnie po jednej stronie twarzy, z drugiej zaś, miały długość zaledwie paru milimetrów. Gdyby Taemin miał do czynienia z kimś mniej nietypowym, doszedłby do prostego wniosku, że ów dżentelmen przeżył nieszczęśliwe spotkanie z nieudolnym golibrodą. Jednak przenikliwe i przepełnione pewnością siebie spojrzenie nieznajomego, utwierdzało każdego mającego odwagę spojrzeć w te dziwne oczy przechodnia, że ten mężczyzna sam jest panem swojego losu, i podobnież dzieje się z jego wyglądem.” No kocham ten cytat no <3. Kibum jak zawsze oryginalny. I te jego gadanie zagadkami. To będzie chyba moja ulubiona postać w tym opowiadaniu, albo druga. Nie wiem, dylemat pomiędzy Taeminem a Key. HELP XD No ale… Jest chyba najbardziej spostrzegawczą osobą na razie (no chyba, że Onew, ale ja w niego nie wierze, bo on zawsze dla mnie był, jest i będzie chodzącą katastrofą). Wie więcej niż Jonghyun i Taemin razem wzięci. Kocham faceta.
      Ach i te raporty. Pierwszy raz widzę coś takiego w opowiadaniach. Ja bym na to nie wpadła. Brawo i plus za pomysłowość.

      Usuń
    2. No i przechodzimy do problemu, który mnie tak dołuje, że chyba zaraz wyjdę z siebie. A chodzi tutaj o te chorobę, na tak zwaną literę „e”. Irytuje mnie to. Ale gdy tylko przeczytałam to zdanie, o tej dziwnej gorączce właśnie pierwsze, co mi przyszło do głowy to „ebola”. Podejrzewam, że Taemin przez swoje spacery po mieście zarazi się tą chorobą. Albo Jonghyun z Taeminem. Ale pewnie pierwszy na odstrzał pójdzie Kibum, bo jak to powiedział, zostanie przy swoich do końca. Może skończy się nawet na tym, że Minho wróci na pogrzeb, nie wiedzieć nawet, że ten pogrzeb się odbył. Albo nawet nie wjedzie do tego miastka, bo została za bardzo przesiąknięta tą zabójczą chorobą. Ale jest jeszcze inna możliwość (Fav znajduje każdą możliwość). Może Taemin i Jonghyun dowiedzą się na czas, uciekną, a Minho o niczym nie wiedząc, wróci sobie uśmiechnięty, bo jaka piękna pogoda i tralala, zarazi się. Nie wiem, u Ciebie wszystko jest możliwe!
      Chyba skończyłam. Ale naprawdę. To będzie pierwszy angst jaki kiedykolwiek przeczytałam. Bo ja nie lubię płakać, nienawidzę. A jak teraz sobie myślę, że może któraś moja teoria to prawda… Chce mi się ryczeć. Co Ty ze mną robisz…? T.T

      Usuń
    3. W wielkim skrócie. Opowiadanie BARDZO mi się podoba i cieszę się, że zaczęłam to czytać. Pisząc ten komentarz raz mi przeszło przez myśl, że to opowiadanie może być lepsze od Correspondance des Arts. "Podczas największego nasilenia choroby zdarzył się tylko jeden wypadek, kiedy uczucia ludzkie okazały się silniejsze od strachu przed śmiercią pełną tortur." Dopiero teraz to zauważyłam! xD Ups. Dobra, mam nowy wątek jak to się może skończyć. Być może Minho wróci i zechce powiedzieć to, jak bardzo kocha naszego Taemina… Ale znajdzie go w domu młodszego na łóżku. A przy nim Jonghyun, albo nikt. Albo nie musi być w tym łóżku tylko w szpitalu… Aj ,wszystko jest możliwe. Jestem tylko pewna, że końcówka nie obejdzie się bez wodospadu łez i ktoś z naszych bohaterów pewnie odejdzie do tego lepszego świata.
      Pierwszy raz się pokazałam na tym blogu i chyba nie będę tego żałować. ^^
      Cieszę się, że miesiąc temu trafiłam na tego bloga i przeczytałam WSZYSTKO, co do okruszka xd
      Pozostaje mi tylko życzyć Ci weny na dalsze części tego opowiadania. Bo ja już umieram z nudów (ZNOWU). Pozostaje mi tylko czekać na Twoje wypociny, w których już się zakochałam. Jestem pewna, że będzie to naprawdę magiczne opowiadanie, którego blogger jeszcze nie widział.
      Do nastepnego~!

      Ps. To najdłuższy komentarz napisany w moim żywocie. Nie myślałam ,że kiedyś dojdzie do takiego rozpisu, ale jak widać, było warto : )

      Usuń
    4. Wow x.x
      Nie spodziewałam się tutaj nikogo nowego, o tak rozbudowanej analizie już nie wspominając! Zatem... witam w moim zakątku fanfikowych wymysłów, niezmiernie mi miło, że YP nakłoniło Cię do ujawnienia się i pozostawienia po sobie śladu ^.^
      Szczerze mówiąc, zaczynając czytać Twój komentarz nie byłam nawet do końca pewna, czy Ty mnie chwalisz, czy wręcz przeciwnie - krytykujesz :D Na szczęście ostatnia część komentarza rozwiała moje wszelkie wątpliwości ^.^
      Masz rację, w prologu skupiłam się bardziej na warstwie językowej, bo to tylko taki krótki obrazek, wstęp do akcji właściwej.
      Co do bohaterów, to cieszę się, że jesteś kolejną osobą, która polubiła tego dzieciaka Taemina, który również i mnie rozczula >.< Eh... naiwna Żaba jest naiwna, cóż poradzić?
      W tym komentarzu (CZTERECH KOMENTARZACH) podobała mi się Twoja analiza postaci i to kombinatorstwo, te próby przewidzenia, co będzie dalej (i tak nic Ci nie powiem xD). To bardzo ciekawe dla autora poznać ułamek myśli czytelnika, odrobinę jego skojarzeń i przewidywań.
      Ejejej, ale nie nazwałabym jednego z najlepszych liderów ever, chodzącą katastrofą ;~~; może Jinki jest niezdarny i nieogarnięty, ale bez przesady >.<
      Co do kwestii choroby... już to komuś gdzieś tłumaczyłam, bo przez tę niewinną literkę "e" zachodzą nieporozumienia. Nie miałam tu na myśli "eboli" tylko "epidemię". To słowo nie zostało wypowiedziane, bo brzmiało zbyt sądnie, a ludzie woleli wierzyć, że te ataki choroby są chwilowe, że nic poważnego z tego nie wyniknie. Co do samej gorączki - w YP nie precyzuję nazwy choroby, żeby uniknąć błędów rzeczowych. Uznajmy, że to moja własna, zmyślona na potrzeby YP choroba.
      To również i mój pierwszy długi angst, jakiego piszę, co mi okropnie ciąży, ale muszę się z tym zmierzyć, cóż >.<
      Jak już wspominałam w przedmowie, wolałabym uniknąć jakiegokolwiek porównywania CdA i YP, bo cholernie mnie to boli i dołuje. Dwa różne światy, dwa różne etapy mojego życia i mojego pisania. Moja relacja z YP jest bardzo trudna i napięta, przez co nie potrafię porównywać tego ff do lekkości kojarzącej mi się z procesem tworzenia CdA >.<
      Eh... co jeszcze... że też chciało Ci się czytać WSZYSTKO na tym blogu, niektóre opowiadania to serio ujma na mojej dumie, ale cóż xD
      Gratuluję najdłuższego komentarza w życiu *o* to zaszczyt, że powstał akurat w odniesieniu do mojego opowiadania ^.^ Dziękuję za poświęcony mu czas i trud, oraz za danie YP szansy, mimo początkowego zwątpienia.
      Pozdrawiam ~~<3

      Usuń
  8. Rozdział jak zwykle świetny.
    Minho Minho... Nie uciekniesz przed miłością >< 2min is real. Nie ma innej opcji.
    Onew myśliciel. Dla mnie nadal będzie ciapowatym kurczakiem xD
    Król Obsranej Dzielnicy i jego obserwacje oraz rzucanie dobrymi radami w skamieniałego Dinozaura, który i tak go nie posłucha. Tae dziecko kwiatków, które zamiast robić normalny artykuł robi... hm... ,,listę zakupów". Jakbym widziała siebie xD W sumie nawet najdziwniejsze notatki mogą pomóc, jak kto woli >< Moja dedukcja, ała mój mózg ><
    Idę czytać nowy rozdział, komentarz MOŻE pojawi się dzisiaj... Nie wiem, mam dziwny dzień, do tego dochodzi stres matmą ;_____; Nie spodziewam się tego, że ten komentarz ma jakikolwiek sens >< Tak, dzisiaj już przerwa z komentowaniem... *mamrocze do siebie*
    Nie zapadaj się pod ziemie i podziel się 2minową poduchą ;____;
    Uwielbiam <333
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taemin i lista zakupów, plzzzz xDDDD To co on twoim zdaniem ma kupować, konie czy śmietniki? :DD Cieszę się, że podobał Ci się rozdział, i że poświęcasz swój czas na czytanie tego i komentowanie >.<
      Powodzenia z matmą, trzymam kciuki, HWAITING~~! <3

      Usuń
  9. Ten ff naprawdę jest świetny! I chyba pierwszy raz mi się zdarza, że polubiłam wszystkich bohaterów w opowiadaniu ;3
    Czekam na kolejny rozdział!!!!!!

    http://cnbluestory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams