27.06.2015

A New Life



Autor: ShizukaAmaya
Pairing: 2min
Gatunek: shōnen-ai, Taemin POV, AU, angst/nieangst
Długość: miniaturka


~*~

Obserwuję uciekający za cienką warstewką szyby świat. Małe, kolorowe domki, smukłe sylwetki drzew, zarys gmachu szkoły i przyległego doń placu zabaw; to wszystko zlewa się w mozaikę kolorów, w zastraszającym tempie znika mi z oczu. Fragmenty wspomnień zdają się wirować z porywami wiatru, szybować na skrzydłach ścigających się z pędzącym samochodem ptaków, ostatecznie pozostawać w tyle, za moimi plecami, poza zasięgiem wzroku. Chodnik, którym codziennie docierałem do szkoły, boisko, na którym grywałem z kolegami w koszykówkę, park, w którym przechadzałem się z rodzicami i bratem w sobotnie wieczory. Kolejne miejsca przesuwają się przed oczami, a ich barwy zdają się tylko na moment osiadać cienką warstwą na źrenicach, żeby zaraz potem zniknąć, zdawałoby się - bezpowrotnie. 

Praca silnika szumi mi w uszach, mieszając się z szumem mojej własnej krwi. Klimatyzacja wywołuje gęsią skórkę, więc nerwowym gestem rozcieram ramiona, próbując ustrzec się przed niechcianym zimnem, rodzącym się jednak nie z powodu chłodnych podmuchów, ale znajdującym swój początek gdzieś w głębi klatki piersiowej. Samochód pokonuje skrzyżowanie, a świat na zewnątrz atakuje mnie kolejną serią obrazów. Sklep, w którym kupowałem lody w gorące, letnie popołudnia, stary, rzekomo nawiedzony młyn, i most na przydrożnej rzeczce, tej samej, do której z bratem wrzucaliśmy kamienie, potem obserwując ich szybki lot ku tonącemu w mrokach wody dnu.

Tym razem na gęsią skórkę nie pomaga już rozcieranie skóry, więc po prostu obejmuję się ciasno ramionami, szukając wsparcia w znajomych kształtach drzew zamieszkałych na wzgórzu, swoją cichą obecnością strzegących małego, urokliwego miasteczka, rozsianego po łagodnych terenach doliny. To po tych cienistych pagórkach biegałem na spacery z psem, znajdując przyjemność odpoczynku na słonecznej polanie, wśród pierwszych, bądź ostatnich promieni dnia. 

Oczy na moment wiążą się z migotem odbijanym przez małe, ukryte między koronami drzew jeziorko, w którym nieraz zdarzało mi się szukać ochłody od skwaru panującego na zakurzonych chodnikach. Zaraz potem jednak wstrzymuję oddech, a dłonie mimowolnie układają się na szkle szyby, jakbym opuszkami chciał wyczuć wszystko, co niegdyś przeżyłem pod dachem skromnego, drewnianego domku, przycupniętego na uboczu miasta, na granicy lasu i głównej drogi. Płaska, przezroczysta powierzchnia odgradza mnie jednak skutecznie od mojego domu rodzinnego, nie pozwalając na nowo zasmakować barw dzieciństwa. Przez chwilę, o tysiąc chwil za krótką, patrzę na czerwony dach, na zasłonięte roletami okna własnego pokoju, na taras z ławeczką, którą tata odmalował specjalnie na życzenie mamy, lubiącej spędzać wieczory na obserwowaniu chowającego się za wzgórzem słońca. Przez moment krótszy od każdego innego w moim życiu, widzę podjazd, szczekającego przy bramie psa, i malutki, ale schludny ogródek. Pośród róż, pnących się po kupionych przez dziadka kratach, stoi drewniana huśtawka, na widok której czuję sensację w żołądku.

- Wszystko w porządku, Taemin? - Głęboki głos wyrywa mnie z zamyślenia, ale mimo, że domek, ogród i huśtawka zdążyły już umknąć w wirze innych, należących do przeszłości barw, wciąż odrętwiały wpatruję się niewidzącym wzrokiem w ten sam punkt. - Możemy jeszcze wrócić, jeśli chcesz - mówi łagodnym tonem kierowca, a jego ciepła dłoń wyszukuje moją, która okazuje się być kurczowo zaciśnięta na materiale własnej koszuli. Wciąż mając przed oczami kołyszącą się nieznacznie na wietrze huśtawkę, przełykam z trudem ślinę.

- Hyung, możesz się na chwilę zatrzymać? - proszę słabym głosem, nie patrząc na siedzącego obok mnie chłopaka. Starszy bez słowa, jeszcze raz pokrzepiająco ściska moją zimną jak lód dłoń, po czym zabiera rękę, skupiając się na szukaniu odpowiedniego miejsca na postój. 

Łagodne szarpnięcie, podczas zjeżdżania na pobocze, tylko wzmaga rodzące się mdłości, a gorzki posmak w ustach nie znika. Ponownie ciężko przełykam ślinę, a ucichły silnik dopuszcza do wnętrza samochodu szum dobiegający z szosy, po której pojazdy w dalszym ciągu suną niezatrzymanym strumieniem. Kątem oka dostrzegam, że Minho powoli zdejmuje ręce z kierownicy. Jego ciężkie westchnienie wypełnia małe, zamknięte wnętrze, niezamierzenie stanowiąc dla mnie ponaglenie. Mimo to starszy milczy. Czeka.

Po kilku minutach, poświęconych na zbieranie rozsypanych za granicą szyby myśli, odwracam się do Minho twarzą, a on wbija we mnie wyczekujące spojrzenie. W jego czekoladowych tęczówkach nadzieja miesza się z ledwo dostrzegalnym odcieniem strachu. Dobrze wiem, czego się boi, ale nie pozwalam sobie na zmianę własnego postanowienia tylko pod wpływem tych ciemnych oczu. 

- Jeśli chcesz zawrócić, powiedz. Wiesz, że to twoja decyzja i nie będę się sprzeciwiał - mówi Minho, a jego głos, choć łagodny, zdradza niemożliwe do okiełznania zdenerwowanie. Zaciskam dłonie w pięści, pozwalając sobie wreszcie na otwarte spojrzenie mu prosto w oczy. Obrazy pozostałe za szybą samochodu zdają się blednąć, tracić nie tyle na znaczeniu, co na wyrazistości, a to wszystko pod wpływem owych ciemnych tęczówek, które od wielu lat barwią się tym samym odcieniem żywej miłości, nawet jeśli nie zawsze przeze mnie dostrzeganej.

- Najpierw muszę coś sprawdzić – stwierdzam, samego siebie zaskakując stanowczością własnego głosu. Starszy unosi brwi, akcentując zdziwienie, ale nie komentuje mojego zachowania, poddając się rozwojowi wypadków. Pozwalam sobie na jeszcze jedno ciche westchnienie, po czym przymykam oczy, i przechylam się ponad skrzynią biegów. Zastygam w bezruchu, czekając.

Przez moment równy zbyt wielu szumom mijających nas samochodów, nie dzieje się nic, a ja zastanawiam się, czy Minho zrozumie, do czego dążę. Smak znajomych ust rozprasza jednak wątpliwości, odgania wszelką niepewność, kiedy hyung z zaskakującą delikatnością układa dłonie na moich policzkach, całując tak czule, jakby w ten sposób chciał pokazać mi całe swoje serce. Całując zupełnie tak samo, jak tamtego wiosennego wieczora, spędzanego wspólnie na kołyszącej się łagodnie ogrodowej huśtawce, kiedy to miękkość złączonych warg zastąpiła nam słowa. Barwy tamtej najdziwniejszej w swoim pięknie chwili naraz wykwitają pod powiekami, nawet jeśli skażone cieniem następujących później zdarzeń, to wciąż najbardziej niesamowite, jakich było mi dane doznać. Ta nieznaczna czułość wystarczy mi za deklarację uczuć, upewnia mnie, że tego właśnie pragnę. Ostatecznie uświadamia, że całe pozostałe za plecami życie utraciłoby jakiekolwiek kolory, bez tej drugiej osoby obok mnie.

Po chwili zbyt krótkiej, choć pozornie dłuższej niż cały film mojego, zamkniętego w poszczególnych klatkach,  pozostającego za szybą dzieciństwa, unoszę powieki, a ostre światło dnia blednie obok blasku bijącego z tych ciemnych tęczówek. Prostuję się, spuszczając wzrok, opuszkami palców wodząc po własnych ustach. W pamięci, zbyt gwałtownie by je powstrzymać, rysuje się najgorsze wspomnienie, najstraszniejszy moment przeżyty w otoczeniu przeszłych pięknych chwil. Ciemne barwy tamtych minut do tej pory nie pozwalają mi zaznać spokoju ducha.

- Jedźmy dalej, hyung – mówię, ściskając dłoń Minho, szukając w jego bliskości siły, do odparcia wspomnienia sylwetki ojca, przyłapującego nas na zakazanej przyjemności pocałunku, do zniekształcenia tego krążącego mi po głowie głosu, rzucającego najgorszymi wyzwiskami, do uwolnienia się od widoku krwi, wykwitłej przed oczami, kiedy rodzicielska pięść zderzyła się z twarzą ukochanego.

- Jesteś pewny? – pyta starszy, przyglądając mi się z niepokojem. Zagryzając wargę do krwi, okręcam się na fotelu, żeby po raz ostatni spojrzeć na cały mój dotychczasowy świat, który właśnie zamierzałem przekreślić, porzucić, zostawić za sobą. Niesione przez ptaki strzępki wspomnień już znikają za powoli ciemniejącym masywem wzgórz. Dla kontrastu, słodycz moich wciąż pamiętających każdy przeszły pocałunek warg pozostaje jednak żywa, w swojej realności upewniając mnie o powziętej w imię uczucia decyzji.

- Tak, jedźmy – mówię twardo, zwracając twarz z powrotem ku przedniej szybie. Ledwie dostrzegalny, umiejętnie maskowany promyk szczęścia migocze w lusterku, mając swoje źródło w oczach Minho, który bez słowa odpala silnik, i na powrót włącza się do ruchu drogowego. Nie patrzę już wstecz, wbijając wzrok w szosę przede mną. Bladym uśmiechem akcentując pierwszą kartę nowej księgi barwnych wspomnień.


~*~

Ostatnio nie jestem zadowolona z niczego, co piszę, więc wybaczcie mi za to małe coś >.< Większość powstała wczoraj w samochodzie, kiedy jechałam na wycieczkę w góry ^^ Dawno niczego nie pisałam na telefonie, bo to niewygodne, ale nie było wyjścia ;~~; Okupiłam to dość poważnymi mdłościami, spowodowanymi chorobą lokomocyjną x.x Ale dość głupstw! Wiem, że nie wrzuciłam nowego rozdziału, ale obecnie mamy z YP stan wojny, a moja żywa nienawiść do tego opowiadania póki co nie pozwala mi spokojnie publikować, wybaczcie :< Co do krótszych tekstów, to mam kilka zaczętych, ale żaden nie wydaje się być godny kończenia, o publikacji już nie mówiąc. W czerwcu wrzucę jeszcze na pewno jednego 2minowego one-shota, który jest skończony od dłuższego czasu ^^ Tyle ~~

9 komentarzy:

  1. przyjemna miniaturka. myślę, że był to raczej słodki angst, aniżeli gorzki fluff.
    może dziwnie to zabrzmi, ale całość wydała mi się bardzo realistyczna, nieoderwana od rzeczywistości... taka zwyczajna, a jednak posiadająca w sobie tę piękną w swojej ulotności chwilę. małe wspomnienia nawiedzające Tae przychodziły do niego naprawdę naturalnie, bez zbytnich zagłębień w tematy. muszę cię mocno pochwalić, ratujesz nieco polskie opowiadania shinee.
    dobra robota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem dobra w określaniu gatunków >.< Cieszę się, że jakoś mi ta miniaturka wyszła ^^ A dobrych polskich ff z SHINee jest obecnie faktycznie mało, cierpię ;;;;;;;;
      Dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  2. Nigdy nie wiem jak komentować Twoje miniaturki xd
    Ale wiem, że każdemu zależy na komentarzach, bo to ogromne wsparcie od czytelników, więc zostawiam po sobie ślad ^^
    Jeszcze dodam, że ff jest jak zwykle świetny ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój ślad, bo jak widzisz - panujące tu pustki nieco mnie martwią, i zaczynam wątpić w A New Life ;;;; Cieszę się, że Ci się podobało ^^

      Usuń
  3. Jestem~
    Miałam być wczoraj, ale czas mi gdzieś zaginął i dotarłam dopiero teraz. Wiesz, nigdy nie poproszę cię już o streszczenie miniaturki, to tak jakby napisać głuchej osobie jak brzmi muzyka, nie ma szans, żeby sobie to wyobraziła.
    A ja zobaczyłam. Widzę drżącego z zimna Taemina, wpatrzonego w plamy barw, który siedząc w samochodowym fotelu, wspomina. Całe życie przelatuje mu przed oczami, gdy łączy mijane miejsca z wspomnieniami zapisanymi na kartach pamięci. Ma wrażenie, że znikają one bezpowrotnie, że nigdy ich nie zobaczy. Właśnie dlatego jest mu zimno, wie, że decyzja, którą podejmuje, jest na zawsze, nie ma od niej odwrotu. W końcu przychodzi moment załamania, gdy mija rodzinny dom. 'Przez chwilę, o tysiąc chwil za krótką, patrzę na czerwony dach, na zasłonięte roletami okna własnego pokoju, na taras z ławeczką, którą tata odmalował specjalnie na życzenie mamy, lubiącej spędzać wieczory na obserwowaniu chowającego się za wzgórzem słońca. Przez moment krótszy od każdego innego w moim życiu, widzę podjazd, szczekającego przy bramie psa, i malutki, ale schludny ogródek. Pośród róż, pnących się po kupionych przez dziadka kratach, stoi drewniana huśtawka, na widok której czuję sensację w żołądku." Teamin jest wtedy skrajnie niepewny. Musi sprawdzić, póki powrót jest możliwy. Pochyla się do pocałunku, ale chyba bardziej czuje pocałunek z jego ogródkowej ławki, pocałunek, który upewnia go w szczerości uczucia. Razem z tym słodkim wspomnienie przychodzi też jedno z najbardziej bolesnych, gdy ojciec wykrzykuje najgorsze wyzwiska pod adresem syna. Ale wtedy już jest zdecydowany. Jest zdecydowany i postanawia zamknąć księgę dzieciństwa. Wjeżdża w nowe życie i przygotowuje kolory, by wypełnić nimi nowe strony.
    Czy ty wiesz, że to jest piękne? Do mnie to dociera z czasem. TO JEST PIĘKNE. Aż mi słów brakuje w tym momencie, tak bardzo dopadła mnie świadomość tego. 'Fragmenty wspomnień zdają się wirować z porywami wiatru, szybować na skrzydłach ścigających się z pędzącym samochodem ptaków, ostatecznie pozostawać w tyle, za moimi plecami, poza zasięgiem wzroku', 'ich barwy zdają się tylko na moment osiadać cienką warstwą na źrenicach, żeby zaraz potem zniknąć, zdawałoby się - bezpowrotnie.', 'ustrzec się przed niechcianym zimnem, rodzącym się jednak nie z powodu chłodnych podmuchów, ale znajdującym swój początek gdzieś w głębi klatki piersiowej.', 'W jego czekoladowych tęczówkach nadzieja miesza się z ledwo dostrzegalnym odcieniem strachu. Dobrze wiem, czego się boi, ale nie pozwalam sobie na zmianę własnego postanowienia tylko pod wpływem tych ciemnych oczu.', 'Całując zupełnie tak samo, jak tamtego wiosennego wieczora, spędzanego wspólnie na kołyszącej się łagodnie ogrodowej huśtawce, kiedy to miękkość złączonych warg zastąpiła nam słowa.', 'Ostatecznie uświadamia, że całe pozostałe za plecami życie utraciłoby jakiekolwiek kolory, bez tej drugiej osoby obok mnie.', 'Niesione przez ptaki strzępki wspomnień już znikają za powoli ciemniejącym masywem wzgórz. Dla kontrastu, słodycz moich wciąż pamiętających każdy przeszły pocałunek warg pozostaje jednak żywa, w swojej realności upewniając mnie o powziętej w imię uczucia decyzji.', 'Ledwie dostrzegalny, umiejętnie maskowany promyk szczęścia migocze w lusterku, mając swoje źródło w oczach Minho'. Skopiowałam chyba pół twojego dzieła, ale po prostu musiałam. Jest piękne *o* (czy ja się powtarzam?). Nie wiem co mam jeszcze napisać, pewnie przyjdzie mi to do głowy, jak powiesz, że przeczytałaś komentarz, bo teraz to generalnie zaczęłam bełkotać. Mam nadzieję, że da się zrozumieć~
    Dodam jeszcze tylko, że twoja playlista dalej mnie zabija ;; <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie dotarłam~!
    Szczerze mówiąc, to spodziewałam się czegoś w stylu... nie wiem, tragedii w rodzinie Taemina, która zmusiła go do ucieczki, za to to mnie zaskoczyło, choć pozytywnie. Taemin w końcu bardzo się poświęca, zostawiając za sobą rodzinę, żeby być z Minho i tym bardziej go tu podziwiam, ponieważ nie poddaje się tym wszystkim wspomnieniom, wie, że gdzieś tam, daleko, gdzie jadą, czeka na niego życie, które może stracić, jeżeli się rozmyśli... i myślę też, że gdyby to zrobił, gdyby się rozmyślił, to w pewnym sensie też... przegra, straci nie tylko ukochanego, ale też ogółem szczęśliwe życie, mimo że z rodziną? Coś chyba się za bardzo zagłębiam, sorcia, ale bardzo mi się to spodobało. Nie dziwię się też, że Minho się boi. Nie może przecież naciskać na Taemina ani go do niczego zmusić. Świetnie opisałaś te wszystkie wspomnienia, sposób, w jaki go ogarniają, z każdym mijanym miejscem coraz bardziej przytłaczające. Ogółem ta miniaturka jest nieco... smutna, bardziej w stronę angstu niż fluffa. Wyraźnie czuć niepewność Taemina, czy robi dobrze, bo skąd może mieć pewność, że nie rozstaną się z Minho, tylko będą razem? To taka ucieczka w nieznane, byle jak najdalej od nieakceptującego ojca i rodziny.
    Podobało mi się^^ Weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, postawiłam tutaj na problem nietolerancji i niezrozumienia ze strony rodziny, przez co Taemin faktycznie poświęca całą swoją przeszłość dla Minho; zamyka rozdział swojego życia, porzucając dzieciństwo i wyruszając, jak mówisz, w nieznane.
      Miniaturka powstawała tak trochę na wpół przytomnie, także cieszę się, że mi jednak wyszła ^^
      Dzięki za komentarz ~~<3

      Usuń
  5. Jestem! Dramatycznie spóźniona, nie wiem, czemu mi to umknęło. Ale, już pominę to ględzenie, i przejdę do samej treści.
    Cóż. Nie pamiętam dokładnie treści, czytałam to dość dawno temu. Ale chyba moje niegdysiejsze pytanie ‘Czy pisałaś coś o pociągach?’ miało związek z pierwszym akapitem tego tekstu. Bo właśnie o czymś podobnym ostatnio myślałam, gdy wracałam do domu, i świat uciekał mi sprzed oczu. Taemin wyjeżdża – nie wiemy jeszcze gdzie, wiemy tylko, że kolejne obrazy umykają, ale wbrew temu, co na ogół powtarzają sobie ludzie podróżujący, czy zmieniający miejsce zamieszkania, jego wspomnienia nie pozostaną z nim. Chodzi mi o to (bo tradycyjnie mam wrażenie, że strasznie motam), że mam wrażenie, że żegna się on kolejno ze wszystkimi miejscami, z którymi wiąże go tyle wspomnień, z różnych lat życia, z różnych pór roku etc. Jest faktycznie coś hipnotycznego w szumie silnika (nie wiem, czy pamiętasz taki tekst na polskim o hipnozie… skojarzyło mi się to). To zbieranie wspomnień właśnie wydaje się swego rodzaju transem, w który wpada Taemin. „Kolejne miejsca przesuwają się przed oczami, a ich barwy zdają się tylko na moment osiadać cienką warstwą na źrenicach, żeby zaraz potem zniknąć, zdawałoby się - bezpowrotnie. „ – właśnie przez ten cytat odbieram to, co robi za pożegnanie. Co mnie tutaj uderza, to, hm… mam dzisiaj problem z zebraniem słów, omg, przepraszam Cię za to, to opowiadanie zasługuje na bardziej ogarnięty komentarz ;; Ale wracając – co mnie uderza, to mimo, że przedstawione wspomnienia są przecież dobre, miłe; to jednak atmosfera w tym opowiadaniu pełna jest napięcia. Zapewne przez skonfrontowanie tego, jak dobre są te wspomnienia z paniką ucieczki; z faktem, że trzeba pożegnać się z tą przeszłością. Ale jest coś jeszcze – jakiś trudny do sprecyzowania cień, mrok.
    Podoba mi się to, jak… hm, jakby to ująć – jak ukazujesz to, że wraz z odjeżdżaniem, z postępem drogi jednak rosną w nim wątpliwości; robi mu się coraz zimniej, jest coraz bardziej niespokojny. To, jak wpływa na niego widok domu rodzinnego, którego porzucenie jest chyba najbardziej bolesne, bo przecież jest to miejsce, w którym się wychował; to dotknięcie szyby jest tutaj takie pełne symbolizmu; a jednocześnie skojarzyło mi się z gładzeniem fotografii – już nie ma powrotu.
    I dopiero teraz odzywa się Minho. To ciekawy zabieg, to, że dopiero teraz ujawnia się także jego obecność. Do tej pory raczej sądziłam, że być może Taemin ucieka sam? Bo nie miałam wątpliwości, że ten jego wyjazd mogę nazwać ucieczką. Ale teraz ujawnia się drugi bohater, i całe to opowiadanie zaczyna się odbierać inaczej. Dodaje to otuchy, gdy się ma świadomość, że Taemin nie ucieka sam, że ktoś z nim jest, i to ktoś tak troskliwy.
    Do ostatniej chwili czekasz z wyjawieniem powodu wyjazdu. To też zmienia trochę to, jak się odbiera Taemina i Minho; a może po prostu naświetla sprawę? Oboże, jak ja motam… po prostu ten pierwszy Taemin to zagubiony chłopak, żegnający się z każdym spojrzeniem; a teraz widzimy parę, która wyjeżdża, by chronić swoje uczucia, by zacząć na nowo.
    Sama postać Minho – teoretycznie nie poświęcasz mu dużo uwagi tutaj, w sensie – jest to narracja Taemina. Jednak robi na mnie wrażenie, jak starszy troszczy się o naszego bohatera; jak pomimo narażenia się na cierpienie jest jeszcze skłonny zawrócić na prośbę Taemina; jaki pełen jest miłości.
    To, co mnie wyjątkowo urzekło w tym opowiadaniu –
    Po pierwsze, to, jak misternie budujesz, czy może opisujesz życie Taemina, ukazując nam wiele scen, które tworzą jego wspomnienia; poznajemy jego nawyki; wszystko układa się jak kolejne elementy układanki. Chodzi mi o to, że w ten sposób poznajemy też charakter bohatera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po drugie, w oko wpadł mi sposób, w jaki kreślisz przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Przeszłość – jako właśnie zbiór ‘drobnych’ wspomnień, barwnych. Teraźniejszość – smak ust Minho jako odpowiedź na nękające Taemina pytanie, na niepewność. I przyszłość – chociaż nieznana, w pewien sposób jeszcze ‘pusta’ to jednak zapowiadająca się co najmniej obiecująco. Najbardziej to we mnie uderza przy tym cytacie – „ Po chwili zbyt krótkiej, choć pozornie dłuższej niż cały film mojego, zamkniętego w poszczególnych klatkach, pozostającego za szybą dzieciństwa, unoszę powieki, a ostre światło dnia blednie obok blasku bijącego z tych ciemnych tęczówek.” oraz „Niesione przez ptaki strzępki wspomnień już znikają za powoli ciemniejącym masywem wzgórz. Dla kontrastu, słodycz moich wciąż pamiętających każdy przeszły pocałunek warg pozostaje jednak żywa, w swojej realności upewniając mnie o powziętej w imię uczucia decyzji.”.
      Ciężko jest w sumie przyporządkować to opowiadanie do jednej kategorii. Nie jest to słodki fluff, nie jest też przygnębiający angst; wymyka się ono tym ustalonym ramom. Chociaż przeszłość wydaje się być gorzka, to jednak przyszłość rysuje się w jasnych barwach, co tworzy bardzo dobrze wyważoną, i też realistyczną mieszankę.

      Usuń

Template made by Robyn Gleams