Taemin przekrzywił głowę, z zaintrygowaniem obserwując
wiszącego pod sufitem pająka. Stworzenie pracowało swoimi długimi nogami,
szybko i precyzyjnie tkając zwiewną pajęczynę w przestrzeni między dwiema
drewnianymi, pokrytymi wyblakłą zieloną farbą ścianami. Taemin zmarszczył brwi,
nie mogąc pojąć starań pająka. Gdyby to on miał władzę nad magicznie lśniącymi
w rozmazanym świetle poranka i zaskakująco mocnymi nitkami, z pewnością
wykorzystałby ową umiejętność w o wiele ciekawszy sposób. O wiele bardziej
ekscytujący, niż budowanie wątpliwej jakości domostwa tuż pod sufitem.
Pająk wypuścił dłuższą od dotychczasowych linkę,
niefortunnie usiłując zaczepić ją o płaską powierzchnię. Stworzenie zakołysało
się niebezpiecznie kilka metrów nad ziemią, na samej granicy upadku. Taemin na
moment wstrzymał oddech, w napięciu obserwując jego rozpaczliwe zmagania z
grawitacją. Kiedy jednak pająk wypuścił kolejną nić, tym samym stabilizując
swoje położenie, chłopak westchnął zrezygnowany i odwrócił wzrok. Obserwowany
przez niego pająk okazał się być tak samo pospolity, jak cała reszta chodzących
po tej ziemi istot.
- Hyuuuung – mruknął, przeciągając głoski i wyginając usta w
podkówkę, co upodobniło go do kapryśnego dzieciaka. Nie mijało się to zbytnio z
prawdą.
- Hm? – Minho nawet nie uniósł wzroku znad stołu, zbyt
pochłonięty skręcaniem kolejnych śrubek, z których miał powstać mechanizm.
- Hyung – powtórzył Taemin, tym razem już wcale nie
dziecinnym, ale stanowczym, wręcz władczym tonem, który najwyraźniej
zaalarmował siedzącego przy stole bruneta, bo ten uniósł głowę i obrzucił
przyjaciela pytającym spojrzeniem. – Nudzę
się – oznajmił uroczyście młodszy, nadając tej wypowiedzi szalenie
dramatycznego wyrazu. Następnie odwrócił wzrok i znów zapatrzył się na swojego
pająka. Jego wite tuż pod wysokim sklepieniem domostwo zaczynało nabierać
imponujących kształtów. Szkoda by było, gdyby ktoś postanowił je zniszczyć,
nieprawdaż?
Dla urozmaicenia perspektywy Taemin zmienił pozycję, kładąc
się na plecach, a głowę zwieszając w dół przez oparcie eleganckiej, choć
wytartej przez lata użytkowania sofy. Niestety, w ten sposób świat okazał się
być niemal tak samo nużący, co normalnie.
- Eustachy już cię nie zabawia? – zapytał Minho, siadając
obok przyjaciela i również spoglądając w stronę powoli domowiącego się pająka.
W odpowiedzi na to pytanie, Taemin gwałtownie pokręcił głową, sprawiając, że
jego jasne włosy zakołysały się uroczo w powietrzu.
- Zdechł. Zakopałem go w ogrodzie – odparł beznamiętnym
tonem, nie wykazując większego zainteresowania losem Eustachego. Minho uniósł
brwi i spojrzał w kierunku wylegującego się na sofie kolegi.
- Zakopałeś złotą rybkę…? – zapytał, nawet nie kryjąc
rozbawienia. – W ogrodzie?
- Zawsze chciałem coś tam zakopać – stwierdził Taemin, na moment
się ożywiając. – Niestety Eugeniusz uciekł, więc musiałem zadowolić się
Eustachym. – Chłopak wydął dolną wargę, wyrażając swoje niezadowolenie z
zaistniałej sytuacji. – Zresztą, Eustachemu się należało. Wcale nie spełniał
moich życzeń – burknął jeszcze, kołysząc głową zasmucony.
- Pozwoliłeś Eugeniuszowi uciec? – zapytał Minho z
niedowierzaniem, wspominając rozpasionego, szarego szczura o ostrych pazurach,
którego Taemin ścigał po piwnicach przez dobrych kilka tygodni, zanim udało mu
się go złapać. Starszy nie mógł zrozumieć, dlaczego po tak wielkim trudzie
włożonym w upakowanie tego dzikiego stworzenia do klatki, jego przyjaciel
dopuścił do jego ucieczki. Lee nie wyglądał jednak na zbyt poruszonego utratą
swojego pupila.
- Nie ma z nim żadnej zabawy, kiedy już siedzi w klatce –
powiedział rzeczowym tonem, jakby stwierdzał oczywistość. - Za parę dni znów
zagram z nim w berka – dodał zamyślony, na co Minho pokręcił głową z uśmiechem.
- Więc znalazłeś sobie nowe zwierzątko? – zapytał, wskazując
uwijającego się w kącie pająka. Taemin jednak pokręcił gwałtownie głową.
- Endymion nie wygląda na zbyt rozrywkowego pająka – mruknął
z powątpiewaniem. Aż dziw, że jeszcze pozwalał temu nudnemu stworzeniu wić
sobie mieszkanko w tym domu. Musiał wkrótce coś z tym zrobić…
- W takim razie może odnowisz hodowlę węży? Na pewno będą
ciekawsze niż egzystencja Endymiona… - zaproponował Minho, podnosząc się z
kanapy, stając w kącie pomieszczenia, i z zadartą głową przyglądając się
porażająco pospolitemu mieszkańcowi na gapę. Jednocześnie wspomniał te
fascynujące czasy kilka lat temu, kiedy to Taemina opanowała mania gromadzenia
pod tym dachem owych snujących się po ziemi gadów. Ciężko było nie pamiętać
tych mrożących krew w żyłach momentów, gdy pod prysznicem zamiast wody dostawało
się łuskowatym cielskiem w twarz, albo gdy w trakcie snu nagle wyczuwało się
podejrzanie zimny dotyk na nodze. Na samą myśl o tym, Minho poczuł dreszcz na
plecach. Bynajmniej nie ze strachu czy z obrzydzenia. To był dreszcz
ekscytacji.
Nie uzyskując odpowiedzi, Choi odwrócił się znów w stronę
leżącego na sofie przyjaciela. Po samej jego minie mógł poznać, że ten pomysł
nie wydał mu się zbyt zajmujący. No tak, Lee Taemin wiecznie szukał czegoś
nowego.
- Węże są przereklamowane… - stwierdził w końcu, wzruszając
ramionami bezradnie. Minho westchnął tylko, niezbyt zaskoczony odpowiedzią
młodszego, i zaczął szukać jakiegoś lepszego pomysłu w głowie.
- W takim razie może dzisiaj…
- Minho, nie chodzi mi o dzisiaj – wciął się młodszy ze
zniecierpliwieniem. Choi uniósł jedną brew do góry. To była nowość. Zazwyczaj
taeminowy problem ograniczał się raczej do jednego, nie dającego mu spokoju
pytania: „Co będę dzisiaj robił, żeby się nie
nudzić?”. Tym razem jednak najwyraźniej sytuacja była znacznie
poważniejsza.
- Więc o co? – zapytał, w odpowiedzi otrzymując trudne do
zdefiniowania machnięcie rękami, zupełnie jakby Lee próbował nimi zagarnąć
powietrze, które wdychał.
- O wszystko – wyjaśnił niezbyt precyzyjnie, ale nad wyraz
dobitnie. – O życie.
Minho przez chwilę trawił te słowa, ze skupieniem wpatrując
się w wyrażającą skrajne znudzenie twarz młodszego kolegi. W końcu ciężko
westchnął i znów opadł na sofę obok niego. Wiekowe sprężyny zaskrzypiały
smętnie.
- No to jest nas dwóch – podsumował, nie będąc w stanie kłócić
się z tak trafnym stwierdzeniem. Mógł bawić się w segregowanie kółek zębatych i
śrubek, od czasu do czasu nawet coś z nich tworząc, ale tak naprawdę jedynie
zabijał w ten sposób czas. Bo czas od wielu już lat wydawał mu się zbyt nudny,
żeby próbować się z nim dogadać.
- Musimy coś z tym zrobić, bo zaraz zwariuję. – Taemin znów
zakołysał głową, tym razem rozdrażniony. – Gdybym tylko mógł być Endymionem… -
mruknął, znów zapatrując się na wiszącego u sklepienia pająka.
- Myślałem, że Endymion jest nudny… - wtrącił Minho, naraz
zdezorientowany. Taemin wywrócił oczami ze zniecierpliwieniem.
- Endymion owszem… ale nie jego zdolności – wyjaśnił
młodszy. – Popatrz tylko na niego. – Chłopak machnął ręką w stronę pająka. –
Wisi sobie kilka metrów nad podłogą, a tylko jedna, cieniutka, ledwo widoczna
nitka chroni go przed upadkiem. Wiecznie na granicy życia i śmierci. Czy to nie
brzmi fascynująco? – Retoryczne pytanie chłopaka zawisło w powietrzu, a jego
dziwnie entuzjastyczny ton napiętnował przestrzeń pomieszczenia nieco szaleńczą
nutą.
Minho przez chwilę rozważał słowa kolegi, po czym w
milczeniu podniósł się z kanapy i na moment zniknął w dalszym ciągu wiszącemu
głową w dół Taeminowi z pola widzenia. Po upływie paru minut wrócił, niosąc w
obu rękach imponującą drabinę, którą to ustawił w kącie. Młodszy obserwował,
jak brunet wspina się na drewniane, skrzypiące przeraźliwie stopnie, tak, żeby
dosięgnąć najdalszego kąta tego wysoko sklepionego, starego pokoju. Osiągnąwszy
swój cel, wyciągnął z kieszeni nożyczki i zatrzymał ostrza o kilka milimetrów
od cienkiej, niewidocznej z dołu nici. Życie Endymiona było w jego rękach.
- Zawsze możemy ułatwić mu upadek – oznajmił, spoglądając na
Taemina, w którego oczach, po raz pierwszy od początku tej rozmowy, błysnęło
żywe zainteresowanie. Minho zaśmiał się, widząc efekty swoich działań. – Dużo
ciekawiej jest, kiedy to ja decyduję o jego losie, nie sądzisz? On może jedynie
próbować coś z tym zrobić… - powiedział, a widząc nieznaczne skinięcie
przyjaciela i wyczekiwanie w ciemnych oczach, wreszcie zrobił decydujący ruch
dłonią i przeciął utrzymującą pająka nić.
Obaj wstrzymali oddech, kiedy stworzenie zaczęło spadać. Ich
przekonanie o zwycięstwie trwało jednak zaledwie ułamek sekundy, po którym
Endymion desperacko wypuścił nową nitkę, na której z trudem się utrzymał, ale
która uratowała mu życie. Minho zastukał nożyczkami w drabinę.
- Uparte bydle z niego… - mruknął, obserwując jak pająk
powoli pnie się z powrotem ku swojemu mieszkaniu. Przez chwilę rozważał
doszczętne zniszczenie jego domostwa, ale powstrzymał go głos przyjaciela.
- Minho – powiedział Taemin, a zmiana która nastąpiła w jego
tonie sprawiła, że starszy zupełnie stracił zainteresowanie pająkiem, i
spojrzał pytająco w stronę zbierającego się do pozycji siedzącej kolegi.
- Co? Mam go jednak ukatrupić? – zapytał, ale mina Lee
sprawiła, że w milczeniu zszedł z drabiny i usiadł obok niego, w dalszym ciągu
czekając, aż raczy mu powiedzieć, o czym myśli.
- Minho – powtórzył młodszy, tym razem kierując na
przyjaciela dziwnie rozgorączkowane spojrzenie. To zaskakujące, jak w jednej
chwili jego skrajne znudzenie całym światem przeszło płynnie w najszczerszy
entuzjazm. Minho mógł tylko próbować się domyślać, co tym razem temu gagatkowi
chodziło po głowie. – A gdyby tak… - zaczął znów Lee, wyraźnie szukając
odpowiednich słów, w które mógłby ubrać swój iście genialny pomysł. – A gdyby
tak zakład?
- Zakład? – Minho uniósł brew. Może nie było to coś, co
robili codziennie, ale nie rozumiał dlaczego miałoby wywołać w oczach młodszego
aż tyle niepokojących iskierek. – O życie Endymiona? – zapytał starszy
niepewnie, w odpowiedzi otrzymując gwałtowne zaprzeczenie.
Taemin przeniósł ciężar ciała, klękając na sofie, wspierając
się rękami przed sobą i spoglądając na Minho z powagą. Ich twarze znalazły się
nagle bardzo blisko siebie. Nie żeby któremuś z nich to przeszkadzało. Choi nie
mógł jednak napatrzeć się na ten ogień ekscytacji, który ostatnimi czasy tak
rzadko widywał w oczach przyjaciela, a który teraz rozszalał się w nich na
dobre.
Taemin przez chwilę trwał w bezruchu, lustrując wzrokiem
twarz starszego, jakby w pośpiechu kalkulując wszelkie za i przeciw swojego
pomysłu. Po chwili Minho poczuł, jak chłopak wyciąga mu z ręki sądne nożyczki.
Lee począł obracać narzędzie w dłoniach, ciesząc się zimnym, dziwnie
ostatecznym dotykiem na skórze. W końcu w zamyśleniu przesunął palcem po
ostrzu, po czym znów spojrzał przyjacielowi w oczy.
- O nasze – powiedział, przystawiając rozłożone nożyczki do
szyi starszego i wreszcie pozwalając sobie na diaboliczny uśmiech, który z
dziwnych powodów idealnie pasował do jego anielskiej twarzy. – Załóżmy się o
nasze życia, Minho. To prawdopodobnie najbardziej fascynująca zabawa, jaką
kiedykolwiek dla nas wymyśliłem, więc doceń mój geniusz i racz się zgodzić.
Po takim argumencie Choi nie mógł zrobić nic lepszego, niż
skinąć głową.
~*~
Zdobyłaś mnie tym.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twój styl pisania, ale będzie przyjemnie przeczytać coś mniej zawiłego i niewinnego. Niesamowicie kręci mnie taki klimat (przy wspomnieniu o Adamsach dostałam dreszczy).
Mam nieco ,,niepokojące" myśli co do Minho majsterkowicza, ale mogę się mylić. Może to moja wyobraźnia za daleko poszła. Tylko ty wiesz co on tam z tego skręca ><
Taemin, ranisz mnie... Jak węże mogły ci się znudzić. Przecież to takie urocze stworzenia są ;____; Kiedy mówił o tym, że chciałby być jak ten pająk - wisieć parę metrów nad podłogą na linie - pomyślałam, że mówi o samobójstwie. Szczególnie później, kiedy mówił, że jest taki znudzony swoim życiem, ale to raczej byłoby za proste.
Bardzo mnie ciekawi jak ten zakład o życie będzie wyglądał i na czym dokładnie polegał.
Wydaje się, że to Tae jest tym bardziej zakręconym, ale mam wrażenie, że Minho jeszcze nie raz zaskoczy swoimi pomysłami jak zabić nudę xD
Szkoda, że rozdziały będziesz dodawać co dwa tygodnie. Będziesz nas torturować...
Hmmm... To na razie tyle co chciałam napisać.
Pozdrawiam~
Ps. Mam pytanko. Czy ty i twoja koleżanka macie zamiar kontynuować ,,Eleftheria"?
Witaj!
UsuńNie spodziewałam się tu komentarzy za bardzo, także spotkała mnie miła niespodzianka ^^ Te klimaty, to coś, co i mnie czaruje, dlatego postanowiłam spróbować swoich sił na nowym polu, zobaczymy jak mi wyjdzie! (btw. kochamkochamkocham rodzinę Addamsów)
Zaskoczyła mnie Twoja wzmianka o samobójstwie, ale to faktycznie coś, o co Taemin mógłby się otrzeć. Przypuszczam, że mógłby się do tego posunąć, gdyby nuda i monotonia całkowicie go przytłoczyły. Byłoby to jednak, tak jak mówisz, ZBYT PROSTE, wciąż tli się w nim nieokiełznana chęć ekscytacji, dlatego szuka szalonych rozwiązań. I masz rację! Taemin zdaje się być bardziej obłąkany, ale Choi wcale nie pozostanie w tyle, on też ma wiele do zaprezentowania.
Pierwszy rozdział prawdopodobnie dodam już za tydzień, z racji tego, że prolog był dość krótki.
Co do Eleftherii, to sprawa jest dość skomplikowana... Pisanie w duecie wychodzi nam tylko wtedy, kiedy mamy czas razem nad tym przysiąść, a uczelnia zupełnie nam to uniemożliwia, każda ma swoje obowiązki na głowie T__T Może w wakacje udałoby się do tego wrócić, ale nie mogę nic obiecać. Głupio mi za to, bo też polubiłam to opowiadanie. Pozostaje mi wierzyć, że kiedyś ożyje.
Dziękuję za okazanie zainteresowania, to motywujące :D No i za komentarz też, wywołał uśmiech!
Pozdrawiam,
Shizu~
Taemin mnie zaskoczył... A to ja myślałam, że mi się nudzi w życiu, ale widocznie nie tak bardzo, bo jeszcze o własne życie się nie założyłam xd
OdpowiedzUsuńCiekawe czego będzie dotyczył zakład. Już nie mogę doczekać się jakiś szalonych pomysłów tej dwójki :D
Nuda tej dwójki zdecydowanie nie jest pospolita. No i niebezpieczna! Zapraszam do ich szalonej zabawy ^^
UsuńDzięki~~