12.04.2017

Tarantella: ~początek~



Taemin przekrzywił głowę, z zaintrygowaniem obserwując wiszącego pod sufitem pająka. Stworzenie pracowało swoimi długimi nogami, szybko i precyzyjnie tkając zwiewną pajęczynę w przestrzeni między dwiema drewnianymi, pokrytymi wyblakłą zieloną farbą ścianami. Taemin zmarszczył brwi, nie mogąc pojąć starań pająka. Gdyby to on miał władzę nad magicznie lśniącymi w rozmazanym świetle poranka i zaskakująco mocnymi nitkami, z pewnością wykorzystałby ową umiejętność w o wiele ciekawszy sposób. O wiele bardziej ekscytujący, niż budowanie wątpliwej jakości domostwa tuż pod sufitem.

Pająk wypuścił dłuższą od dotychczasowych linkę, niefortunnie usiłując zaczepić ją o płaską powierzchnię. Stworzenie zakołysało się niebezpiecznie kilka metrów nad ziemią, na samej granicy upadku. Taemin na moment wstrzymał oddech, w napięciu obserwując jego rozpaczliwe zmagania z grawitacją. Kiedy jednak pająk wypuścił kolejną nić, tym samym stabilizując swoje położenie, chłopak westchnął zrezygnowany i odwrócił wzrok. Obserwowany przez niego pająk okazał się być tak samo pospolity, jak cała reszta chodzących po tej ziemi istot.

- Hyuuuung – mruknął, przeciągając głoski i wyginając usta w podkówkę, co upodobniło go do kapryśnego dzieciaka. Nie mijało się to zbytnio z prawdą.

- Hm? – Minho nawet nie uniósł wzroku znad stołu, zbyt pochłonięty skręcaniem kolejnych śrubek, z których miał powstać mechanizm.

- Hyung – powtórzył Taemin, tym razem już wcale nie dziecinnym, ale stanowczym, wręcz władczym tonem, który najwyraźniej zaalarmował siedzącego przy stole bruneta, bo ten uniósł głowę i obrzucił przyjaciela pytającym spojrzeniem. – Nudzę się – oznajmił uroczyście młodszy, nadając tej wypowiedzi szalenie dramatycznego wyrazu. Następnie odwrócił wzrok i znów zapatrzył się na swojego pająka. Jego wite tuż pod wysokim sklepieniem domostwo zaczynało nabierać imponujących kształtów. Szkoda by było, gdyby ktoś postanowił je zniszczyć, nieprawdaż?

Dla urozmaicenia perspektywy Taemin zmienił pozycję, kładąc się na plecach, a głowę zwieszając w dół przez oparcie eleganckiej, choć wytartej przez lata użytkowania sofy. Niestety, w ten sposób świat okazał się być niemal tak samo nużący, co normalnie.

- Eustachy już cię nie zabawia? – zapytał Minho, siadając obok przyjaciela i również spoglądając w stronę powoli domowiącego się pająka. W odpowiedzi na to pytanie, Taemin gwałtownie pokręcił głową, sprawiając, że jego jasne włosy zakołysały się uroczo w powietrzu.

- Zdechł. Zakopałem go w ogrodzie – odparł beznamiętnym tonem, nie wykazując większego zainteresowania losem Eustachego. Minho uniósł brwi i spojrzał w kierunku wylegującego się na sofie kolegi.

- Zakopałeś złotą rybkę…? – zapytał, nawet nie kryjąc rozbawienia. – W ogrodzie?

- Zawsze chciałem coś tam zakopać – stwierdził Taemin, na moment się ożywiając. – Niestety Eugeniusz uciekł, więc musiałem zadowolić się Eustachym. – Chłopak wydął dolną wargę, wyrażając swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. – Zresztą, Eustachemu się należało. Wcale nie spełniał moich życzeń – burknął jeszcze, kołysząc głową zasmucony.

- Pozwoliłeś Eugeniuszowi uciec? – zapytał Minho z niedowierzaniem, wspominając rozpasionego, szarego szczura o ostrych pazurach, którego Taemin ścigał po piwnicach przez dobrych kilka tygodni, zanim udało mu się go złapać. Starszy nie mógł zrozumieć, dlaczego po tak wielkim trudzie włożonym w upakowanie tego dzikiego stworzenia do klatki, jego przyjaciel dopuścił do jego ucieczki. Lee nie wyglądał jednak na zbyt poruszonego utratą swojego pupila.

- Nie ma z nim żadnej zabawy, kiedy już siedzi w klatce – powiedział rzeczowym tonem, jakby stwierdzał oczywistość. - Za parę dni znów zagram z nim w berka – dodał zamyślony, na co Minho pokręcił głową z uśmiechem.

- Więc znalazłeś sobie nowe zwierzątko? – zapytał, wskazując uwijającego się w kącie pająka. Taemin jednak pokręcił gwałtownie głową.

- Endymion nie wygląda na zbyt rozrywkowego pająka – mruknął z powątpiewaniem. Aż dziw, że jeszcze pozwalał temu nudnemu stworzeniu wić sobie mieszkanko w tym domu. Musiał wkrótce coś z tym zrobić…

- W takim razie może odnowisz hodowlę węży? Na pewno będą ciekawsze niż egzystencja Endymiona… - zaproponował Minho, podnosząc się z kanapy, stając w kącie pomieszczenia, i z zadartą głową przyglądając się porażająco pospolitemu mieszkańcowi na gapę. Jednocześnie wspomniał te fascynujące czasy kilka lat temu, kiedy to Taemina opanowała mania gromadzenia pod tym dachem owych snujących się po ziemi gadów. Ciężko było nie pamiętać tych mrożących krew w żyłach momentów, gdy pod prysznicem zamiast wody dostawało się łuskowatym cielskiem w twarz, albo gdy w trakcie snu nagle wyczuwało się podejrzanie zimny dotyk na nodze. Na samą myśl o tym, Minho poczuł dreszcz na plecach. Bynajmniej nie ze strachu czy z obrzydzenia. To był dreszcz ekscytacji.

Nie uzyskując odpowiedzi, Choi odwrócił się znów w stronę leżącego na sofie przyjaciela. Po samej jego minie mógł poznać, że ten pomysł nie wydał mu się zbyt zajmujący. No tak, Lee Taemin wiecznie szukał czegoś nowego.

- Węże są przereklamowane… - stwierdził w końcu, wzruszając ramionami bezradnie. Minho westchnął tylko, niezbyt zaskoczony odpowiedzią młodszego, i zaczął szukać jakiegoś lepszego pomysłu w głowie.

- W takim razie może dzisiaj…

- Minho, nie chodzi mi o dzisiaj – wciął się młodszy ze zniecierpliwieniem. Choi uniósł jedną brew do góry. To była nowość. Zazwyczaj taeminowy problem ograniczał się raczej do jednego, nie dającego mu spokoju pytania: „Co będę dzisiaj robił, żeby się nie nudzić?”. Tym razem jednak najwyraźniej sytuacja była znacznie poważniejsza.

- Więc o co? – zapytał, w odpowiedzi otrzymując trudne do zdefiniowania machnięcie rękami, zupełnie jakby Lee próbował nimi zagarnąć powietrze, które wdychał.

- O wszystko – wyjaśnił niezbyt precyzyjnie, ale nad wyraz dobitnie. – O życie.

Minho przez chwilę trawił te słowa, ze skupieniem wpatrując się w wyrażającą skrajne znudzenie twarz młodszego kolegi. W końcu ciężko westchnął i znów opadł na sofę obok niego. Wiekowe sprężyny zaskrzypiały smętnie.

- No to jest nas dwóch – podsumował, nie będąc w stanie kłócić się z tak trafnym stwierdzeniem. Mógł bawić się w segregowanie kółek zębatych i śrubek, od czasu do czasu nawet coś z nich tworząc, ale tak naprawdę jedynie zabijał w ten sposób czas. Bo czas od wielu już lat wydawał mu się zbyt nudny, żeby próbować się z nim dogadać.

- Musimy coś z tym zrobić, bo zaraz zwariuję. – Taemin znów zakołysał głową, tym razem rozdrażniony. – Gdybym tylko mógł być Endymionem… - mruknął, znów zapatrując się na wiszącego u sklepienia pająka.

- Myślałem, że Endymion jest nudny… - wtrącił Minho, naraz zdezorientowany. Taemin wywrócił oczami ze zniecierpliwieniem.

- Endymion owszem… ale nie jego zdolności – wyjaśnił młodszy. – Popatrz tylko na niego. – Chłopak machnął ręką w stronę pająka. – Wisi sobie kilka metrów nad podłogą, a tylko jedna, cieniutka, ledwo widoczna nitka chroni go przed upadkiem. Wiecznie na granicy życia i śmierci. Czy to nie brzmi fascynująco? – Retoryczne pytanie chłopaka zawisło w powietrzu, a jego dziwnie entuzjastyczny ton napiętnował przestrzeń pomieszczenia nieco szaleńczą nutą.

Minho przez chwilę rozważał słowa kolegi, po czym w milczeniu podniósł się z kanapy i na moment zniknął w dalszym ciągu wiszącemu głową w dół Taeminowi z pola widzenia. Po upływie paru minut wrócił, niosąc w obu rękach imponującą drabinę, którą to ustawił w kącie. Młodszy obserwował, jak brunet wspina się na drewniane, skrzypiące przeraźliwie stopnie, tak, żeby dosięgnąć najdalszego kąta tego wysoko sklepionego, starego pokoju. Osiągnąwszy swój cel, wyciągnął z kieszeni nożyczki i zatrzymał ostrza o kilka milimetrów od cienkiej, niewidocznej z dołu nici. Życie Endymiona było w jego rękach.

- Zawsze możemy ułatwić mu upadek – oznajmił, spoglądając na Taemina, w którego oczach, po raz pierwszy od początku tej rozmowy, błysnęło żywe zainteresowanie. Minho zaśmiał się, widząc efekty swoich działań. – Dużo ciekawiej jest, kiedy to ja decyduję o jego losie, nie sądzisz? On może jedynie próbować coś z tym zrobić… - powiedział, a widząc nieznaczne skinięcie przyjaciela i wyczekiwanie w ciemnych oczach, wreszcie zrobił decydujący ruch dłonią i przeciął utrzymującą pająka nić.

Obaj wstrzymali oddech, kiedy stworzenie zaczęło spadać. Ich przekonanie o zwycięstwie trwało jednak zaledwie ułamek sekundy, po którym Endymion desperacko wypuścił nową nitkę, na której z trudem się utrzymał, ale która uratowała mu życie. Minho zastukał nożyczkami w drabinę.

- Uparte bydle z niego… - mruknął, obserwując jak pająk powoli pnie się z powrotem ku swojemu mieszkaniu. Przez chwilę rozważał doszczętne zniszczenie jego domostwa, ale powstrzymał go głos przyjaciela.

- Minho – powiedział Taemin, a zmiana która nastąpiła w jego tonie sprawiła, że starszy zupełnie stracił zainteresowanie pająkiem, i spojrzał pytająco w stronę zbierającego się do pozycji siedzącej kolegi.

- Co? Mam go jednak ukatrupić? – zapytał, ale mina Lee sprawiła, że w milczeniu zszedł z drabiny i usiadł obok niego, w dalszym ciągu czekając, aż raczy mu powiedzieć, o czym myśli.

- Minho – powtórzył młodszy, tym razem kierując na przyjaciela dziwnie rozgorączkowane spojrzenie. To zaskakujące, jak w jednej chwili jego skrajne znudzenie całym światem przeszło płynnie w najszczerszy entuzjazm. Minho mógł tylko próbować się domyślać, co tym razem temu gagatkowi chodziło po głowie. – A gdyby tak… - zaczął znów Lee, wyraźnie szukając odpowiednich słów, w które mógłby ubrać swój iście genialny pomysł. – A gdyby tak zakład?

- Zakład? – Minho uniósł brew. Może nie było to coś, co robili codziennie, ale nie rozumiał dlaczego miałoby wywołać w oczach młodszego aż tyle niepokojących iskierek. – O życie Endymiona? – zapytał starszy niepewnie, w odpowiedzi otrzymując gwałtowne zaprzeczenie.

Taemin przeniósł ciężar ciała, klękając na sofie, wspierając się rękami przed sobą i spoglądając na Minho z powagą. Ich twarze znalazły się nagle bardzo blisko siebie. Nie żeby któremuś z nich to przeszkadzało. Choi nie mógł jednak napatrzeć się na ten ogień ekscytacji, który ostatnimi czasy tak rzadko widywał w oczach przyjaciela, a który teraz rozszalał się w nich na dobre.

Taemin przez chwilę trwał w bezruchu, lustrując wzrokiem twarz starszego, jakby w pośpiechu kalkulując wszelkie za i przeciw swojego pomysłu. Po chwili Minho poczuł, jak chłopak wyciąga mu z ręki sądne nożyczki. Lee począł obracać narzędzie w dłoniach, ciesząc się zimnym, dziwnie ostatecznym dotykiem na skórze. W końcu w zamyśleniu przesunął palcem po ostrzu, po czym znów spojrzał przyjacielowi w oczy.

- O nasze – powiedział, przystawiając rozłożone nożyczki do szyi starszego i wreszcie pozwalając sobie na diaboliczny uśmiech, który z dziwnych powodów idealnie pasował do jego anielskiej twarzy. – Załóżmy się o nasze życia, Minho. To prawdopodobnie najbardziej fascynująca zabawa, jaką kiedykolwiek dla nas wymyśliłem, więc doceń mój geniusz i racz się zgodzić.


Po takim argumencie Choi nie mógł zrobić nic lepszego, niż skinąć głową.

~*~

Oto jest prolog! Dzięki Waszemu entuzjazmowi dostałam niesamowitego zastrzyku energii, by rozpocząć nową przygodę. Mam nadzieję, że nie zawiodłam. Dziękuję <3

| ~przedmowa~ | ~runda 0~ |

4 komentarze:

  1. Zdobyłaś mnie tym.
    Podoba mi się twój styl pisania, ale będzie przyjemnie przeczytać coś mniej zawiłego i niewinnego. Niesamowicie kręci mnie taki klimat (przy wspomnieniu o Adamsach dostałam dreszczy).
    Mam nieco ,,niepokojące" myśli co do Minho majsterkowicza, ale mogę się mylić. Może to moja wyobraźnia za daleko poszła. Tylko ty wiesz co on tam z tego skręca ><
    Taemin, ranisz mnie... Jak węże mogły ci się znudzić. Przecież to takie urocze stworzenia są ;____; Kiedy mówił o tym, że chciałby być jak ten pająk - wisieć parę metrów nad podłogą na linie - pomyślałam, że mówi o samobójstwie. Szczególnie później, kiedy mówił, że jest taki znudzony swoim życiem, ale to raczej byłoby za proste.
    Bardzo mnie ciekawi jak ten zakład o życie będzie wyglądał i na czym dokładnie polegał.
    Wydaje się, że to Tae jest tym bardziej zakręconym, ale mam wrażenie, że Minho jeszcze nie raz zaskoczy swoimi pomysłami jak zabić nudę xD
    Szkoda, że rozdziały będziesz dodawać co dwa tygodnie. Będziesz nas torturować...
    Hmmm... To na razie tyle co chciałam napisać.
    Pozdrawiam~
    Ps. Mam pytanko. Czy ty i twoja koleżanka macie zamiar kontynuować ,,Eleftheria"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!
      Nie spodziewałam się tu komentarzy za bardzo, także spotkała mnie miła niespodzianka ^^ Te klimaty, to coś, co i mnie czaruje, dlatego postanowiłam spróbować swoich sił na nowym polu, zobaczymy jak mi wyjdzie! (btw. kochamkochamkocham rodzinę Addamsów)
      Zaskoczyła mnie Twoja wzmianka o samobójstwie, ale to faktycznie coś, o co Taemin mógłby się otrzeć. Przypuszczam, że mógłby się do tego posunąć, gdyby nuda i monotonia całkowicie go przytłoczyły. Byłoby to jednak, tak jak mówisz, ZBYT PROSTE, wciąż tli się w nim nieokiełznana chęć ekscytacji, dlatego szuka szalonych rozwiązań. I masz rację! Taemin zdaje się być bardziej obłąkany, ale Choi wcale nie pozostanie w tyle, on też ma wiele do zaprezentowania.
      Pierwszy rozdział prawdopodobnie dodam już za tydzień, z racji tego, że prolog był dość krótki.
      Co do Eleftherii, to sprawa jest dość skomplikowana... Pisanie w duecie wychodzi nam tylko wtedy, kiedy mamy czas razem nad tym przysiąść, a uczelnia zupełnie nam to uniemożliwia, każda ma swoje obowiązki na głowie T__T Może w wakacje udałoby się do tego wrócić, ale nie mogę nic obiecać. Głupio mi za to, bo też polubiłam to opowiadanie. Pozostaje mi wierzyć, że kiedyś ożyje.
      Dziękuję za okazanie zainteresowania, to motywujące :D No i za komentarz też, wywołał uśmiech!
      Pozdrawiam,
      Shizu~

      Usuń
  2. Taemin mnie zaskoczył... A to ja myślałam, że mi się nudzi w życiu, ale widocznie nie tak bardzo, bo jeszcze o własne życie się nie założyłam xd
    Ciekawe czego będzie dotyczył zakład. Już nie mogę doczekać się jakiś szalonych pomysłów tej dwójki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nuda tej dwójki zdecydowanie nie jest pospolita. No i niebezpieczna! Zapraszam do ich szalonej zabawy ^^
      Dzięki~~

      Usuń

Template made by Robyn Gleams