11.10.2014

Unintended: Rozdział II


Kibum, zorientowawszy się, jak żałośnie dał się podejść i okraść, nie szczędził przekleństw. Przeciętny człowiek zapewne martwiłby się w takiej sytuacji utratą pełnego banknotów portfela. Dla Kibuma jednak największy problem stanowiła jego utracona torba. Tak długo na nią polował! Jest jedyna w swoim rodzaju, nie ma drugiej takiej na świecie. Kibum rozgoryczony i zrezygnowany siedział przy stole, grzebiąc pałeczkami w makaronie. Właśnie wymyślił dla nich nowe zastosowanie. Doszedł do wniosku, iż z rozkoszą wydłubałby temu przestępcy, temu zboczeńcowi, temu pajacowi oczy… a pałeczki nadają się do tego celu wyśmienicie. Kibum umył naczynia po obiedzie i usiadł na kuchennym stołku, głośno wzdychając. Torba nie była jedynym problemem. Pieniądze w jego portfelu to wynagrodzeniem za projekt, nad którym pracował przez ostatnie 3 miesiące. Kibum był mistrzem rozsądnego planowania wydatków, ale czegoś takiego nie przewidział w swoich obliczeniach. Z ociąganiem wstał, zgasił światło w kuchni i udał się do łazienki. Jęknął widząc w połowie pustą półkę z kosmetykami. Reszta znajdowała się w skradzionej torbie.

- A niech sobie bierze moje kosmetyki! Z pewnością mu się przydadzą, choć z taką twarzą niewiele mogą zrobić - powiedział do odbicia w lustrze, usiłując wyżyć się na swoim nowo nabytym wrogu. Próba ta nie okazała się jednak skuteczna, przeciwnie: Kibum poczuł się jeszcze żałośniej, zwłaszcza, że tak na prawdę nawet nie widział twarzy złodziejaszka i nie miał bladego pojęcia na temat stanu jego cery.

Gdy leżał tej nocy, usiłując zasnąć, przed oczami pojawiał mu się ciągle jeden obraz. Widział oczy, oczy w ciemności. Roześmiane spojrzenie nieznajomego z alejki, które wydawało się kpić z Kibuma. Ten wyraz kpiny i poczucie upokorzenia towarzyszyło mu przez całą noc.

~*~

Było ich trzech. Jonghyun dokonywał szybkich kalkulacji w głowie, zastanawiając się, które z potencjalnych rozwiązań okaże się najlepsze. Jeden z przeciwników był wybitnie napakowany i to utrudniało sytuację. Dwóch pozostałych to cherlawi młodzieńcy, stanowiący raczej dodatek, niż coś wartego uwagi. Jonghyun bacznie obserwował każdy ruch przeciwników, starając się przewidzieć ich ataki i odpowiednio je odpierać. W skórzanych spodniach i koszulce bez rękawów, odsłaniającej umięśnione ramiona, i napinającej się na klatce piersiowej z każdym gwałtownym ruchem, wyglądał co najmniej oszałamiająco. I był tego świadom. Niestety, na napastników nie działały jego wdzięk i czar, przez co musiał użyć bardziej bezpośrednich środków. Ruszył do przodu, wprost na mięśniaka, symulując atak na niego. W ostatniej chwili uskoczył na bok, wywołując dezorientację przeciwnika. Na widok jego głupawej miny począł się głośno, szyderczo śmiać, łapiąc się za brzuch. Miał nadzieję, że odegrana scenka wyglądała przekonująco, bo w rzeczywistości ledwo stał na nogach. Trzymał się za brzuch, uciskając miejsce, w które zaliczył kopniaka. Mimo wszystko uśmiech nie schodził z jego twarzy. Choć sytuacja była trudna, to przecież znajdował się w swoim żywiole! Nic tak człowieka nie pobudza, jak mała uliczna bójka z samego rana. Olbrzym otrząsnął się już chyba z szoku, bo ze wściekłym rykiem ruszył na Jonghyuna, który właśnie obmyślał plan ucieczki.

Nagle zza rogu ktoś wybiegł. Jonghyun dobrze pamiętał, że mimo dramatyzmu całej tej sytuacji, jego umysł odnotował absurdalnie nieistotne szczegóły, takie jak ubiór niespodziewanego przechodnia. Mimo jesiennego, porannego mrozu, chłopak miał na sobie szorty kończące się przed kolanami. Nosił narzucone na siebie dziwne, bezkształtne, wzorzyste palto. Głowę zdobił mu kobiecy kapelusz z szerokim rondem, a na nogach miał dziwaczne półbuty na grubych podeszwach, które dodawały chłopakowi kilka centymetrów wzrostu. Jonghyun nie znał się na modzie, ale wiedział, że ten strój z pewnością nie nadaje się na jesień. Wydawało się w tym wszystkim coś znajomego. Nie miał jednak czasu na roztrząsanie tego tematu, ponieważ musiał szybko wymyślić jakiś sensowny plan działania. Rozjuszony mięśniak juz zauważył biegnącego w tę stronę intruza i chyba zamierzał się z nim rozprawić w pierwszej kolejności, zostawiając, nieco już sponiewieranego Jonghyuna, na później.

- Pewnie, mną się nie przejmuj! Wcale nie czuję się urażony, ale myślałem, że nasza zabawa znaczyła dla ciebie coś więcej! - krzyknął z ironią Jonghyun, usiłując odwrócić uwagę napastnika od przechodnia, który właśnie dostrzegł niebezpieczeństwo, ale na drodze ucieczki zahaczył swoimi dziwnymi butami o kamień, potknął się i runął na kolana. Jonghyun z irytacją wywrócił oczami. Przez tego pajaca dzisiejszy pojedynek nie zostanie rozstrzygnięty. Chłopak ciężko westchnął i zabrał się do roboty. Najpierw musiał obezwładnić dwóch młokosów, którzy mieli go pilnować. Nie było to zbyt wymagające zadanie i już chwilę później swobodnie zakradał się za mięśniakiem. Pajac klęczał na kolanach i wydawał się usilnie nie okazywać strachu, zachowując kamienną minę. Nie do końca jednak udało mu się uzyskać zamierzony efekt, bo jego twarz wykrzywił nienaturalny grymas. Jonghyun zza ramienia napastnika usiłował przekazać chłopakowi swój plan działania. Zamierzał skoczyć mięśniakowi na plecy i dać nieznajomemu czas na ucieczkę w boczną uliczkę. Jonghyun zaczął na palcach odliczanie i kiedy doszedł do "jeden" skoczył na przeciwnika, wbijając mu paznokcie w twarz. Równocześnie pajac zerwał się na nogi i ruszył ku wskazanej mu drodze ucieczki. Mięśniak zawył z bólu, ale Jonghyun był świadom, iż ta taktyka jest na dłuższą metę bezużyteczna. Lada chwila olbrzym zacznie się miotać na wszystkie strony, byle tylko zrzucić napastnika ze swojego grzbietu. Ułatwił mu zadanie, samodzielnie zeskakując i puścił się pędem w tę samą stronę co dziwny chłopak. Zaledwie parę zakrętów dalej spotkał go, dyszącego ciężko i opierającego się ręką o ścianę. Upewnił się, że nikt ich nie ściga i nieśpiesznie, z wyraźnym poczuciem wyższości, podszedł do chłopaka.

- To na prawdę wszystko, na co cię stać? - spytał z nieukrywanym rozbawieniem Jonghyun. Chłopak wciąż łapczywie napełniał płuca tlenem, ale po jego minie widać było, że uwaga tego obcego człowieka ugodziła jego dumę. Jonghyun przyjrzał mu się dokładniej. Chłopak miał zmierzwione od biegu włosy, klejące się miejscami od potu. Wysiłek fizyczny przywołał rumieniec na jego policzkach, co do reszty zrujnowało dopracowany wizerunek chłopaka. Przez chwilę Jonghyun zobaczył w nim zdyszanego uczniaka, którego zmęczyła wyjątkowo wymagająca lekcja wychowania fizycznego. Szybko jednak wyrzucił te głupoty z myśli, zastanawiając się, dlaczego właściwie go uratował. Dlaczego nie mógł zignorować tego nierozważnego pajaca i zająć się własnymi sprawami? Zmarszczył brwi, szukając odpowiedzi na pytania pojawiające się w jego głowie. Nieznajomy chyba zauważył badawcze spojrzenie Jonghyuna, bo poprawił nerwowo włosy, na co ten zachichotał. Wyobraził sobie ile poświęconego czasu i środków wymagała starannie ułożona fryzura chłopaka, która w tak krótkim czasie została totalnie zdewastowana.

- Ekhm. Dziękuję za pomoc. - powiedział chłopak z wyraźnym wahaniem, ale też z nutą wyższości w głosie. Jonghyun przekrzywił głowę, zastanawiając się, czy warto ciągnąć to dziwne spotkanie, czy może raczej okręcić się na pięcie i iść coś zjeść. Postanowił jednak trochę się jeszcze pobawić. Denerwowanie ludzi było jednym z jego hobby.

- Jestem Jonghyun. - rzekł, wyciągając rękę. Nieznajomy z wyraźnym ociąganiem uścisnął dłoń Jonghyuna.

- Key. - rzekł krótko, ale pewnie, jakby przyjmując wyzwanie. W tym momencie Jonghyun chwycił mocniej jego dłoń i przybliżył ją do twarzy, przyglądając się uważnie.

- Key...? - zapytał chłopak, unosząc brwi. - Co to w ogóle za imię? - rzucił pretensjonalnie, skupiając się jednocześnie na trzymanej przez siebie dłoni. Zagwizdał, widząc, że paznokcie pajaca są tak samo zadbane jak jego twarz. Po raz kolejny rozbawił go ten dziwny chłopiec. On jednak wnet zrozumiał Jonghyunowy tok rozumowania, głośno prychnął i wyrwał rękę z uścisku. Zbliżył się do nieco niższego od siebie chłopaka na odległość paru centymetrów i powiedział z zadartym nosem:

- Owszem, Key. - rzucił wyzywająco. Spojrzał uważnie na swoje paznokcie, a następnie zlustrował Jonghyuna od stóp (obutych w zabłocone i zniszczone buty) przez całą długość ciała (sprane jeansy, niechlujny t-shirt i narzucona na niego w pośpiechu skórzana kurtka) aż po czubek rozczochranej głowy. Coś w przenikliwym spojrzeniu tego "Key" sprawiło, że Jonghyuna przeszedł dreszcz.

- Jeśli czujesz się lepszy, bo masz worki pod oczami i brud za paznokciami, to twoja sprawa. Nie wiem kim jesteś, ani na czym polega twoje życie i nic mnie to nie obchodzi. Podziękowałem za pomoc i na tym poprzestanę. Żegnam. - Jonghyun podziwiał jak ze zdyszanego zalęknionego chłopaka, nieznajomy przeistoczył się w jednej chwili we władczego i pełnego godności Key, usiłującego zabić go swoim laserowym spojrzeniem. Chłopak okręcił się na pięcie, przy okazji zarzucając na ramię szal, którym uderzył Jonghyuna w twarz. Ruszył pewnym krokiem przed siebie. Jonghyun jednak jeszcze przez moment stał ogłupiały, nieco zdezorientowany tym, co właśnie do niego dotarło. Znał ten szal. Zeszłej nocy miał okazję dokładnie się z nim zapoznać. Czy to możliwe, że chłopak, którego dzisiaj uratował jest tym samym, którego zeszłej nocy okradł? Jonghyun przeczesał palcami włosy.

- Key, hm? Zapamiętam to sobie. - wymamrotał pod nosem sam do siebie i ruszył w przeciwnym kierunku, uciskając bolący brzuch.

~*~

Kiedy zauważyłam Wasze komentarze miałam w głowie tylko "MATKO KTOŚ TO PRZECZYTAŁ" *u* dziękuję, każde Wasze słowo wiele dla nas znaczy ;3 Drugi rozdział za nami, w dalszym ciągu tylko JongKey, ale obiecuję, że od trzeciego będzie więcej bohaterów.
Syśka elf postaram się w przyszłości dostarczyć Ci więcej słodkich 2minków ^.^ niestety, jeśli chodzi o SuJu to za słabo siedzę w fandomie, żeby być w stanie o nich pisać (shame on me ;-; )
i Ty mój drogi Anonimie dziękuję, że w ogóle tu wchodzisz <3

2 komentarze:

  1. co za akcja <3 Jonghyun który walczył ^^ i Key diva <3 jak ja ich uwielbiam :) rozdział świetny, szkoda mi key i jego utraty kosmetyków i torby, ale jak widać poradził sobie. i ten opis w co jest ubrany :D od razu pomyślałam właśnie o nim :) życzę weny i czekam jak zawsze na nexta. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne... podoba mi się akcja i sam pomysł na całe opowiadaninie. :D ciesze się, ze znalazłam nowego bloga z Shinee gdzie w dodatku są dodawane regularnie posty. U mnie Suju i Shinee są na pierwszym miejscu w k-popie <3 szkoda, że mi nic nie napisz. Sama też pisze i prowadzę bloga z przyjaciółka. Gdybys miała ochotę to zapraszam. Libk znajdziesz na moim profilu google. Tylko tam (narazie) samo Suju i Harry Potter. Wiesz jak to jest... pomyslow dużo tylko gorzej z czasem :/ pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams