19.10.2014

Unintended: Rozdział III

 
Taemin w pośpiechu wybiegł z kwiaciarni. Nie zamierzał się spóźnić, więc dawał z siebie wszystko, usilnie starając się nie potknąć o własne nogi. Minął skrzyżowanie, kiedy wpadł na jakiegoś rozczochranego blondyna, który również biegł, tyle że z nad przeciwka. Chłopak pośpiesznie zerwał się na równe nogi i podał rękę Taeminowi, pomagając mu wstać.

- Nic ci się nie stało, młody? - zapytał z powątpiewaniem, mierząc Taemina badawczym spojrzeniem. Zanim jednak "młody" zdążył odpowiedzieć, blondyn dostrzegł ponad jego ramieniem coś, co go zaniepokoiło i nagle znów puścił się biegiem, najwyraźniej przed kimś uciekając. Taemin otrzepał spodnie z chodnikowego kurzu i ruszył pośpiesznie w swoją stronę.

~*~

Jinki z niepokojem rozglądał się po sali. W kawiarni wiało o tej porze pustkami. Kilka stolików w kątach i pod ścianami zajmowali przypadkowi klienci, którzy prawdopodobnie trafili tu niezależnie od swojej woli, zgubiwszy się uprzednio wśród uliczek miasta. Jinki stał na skromnej scenie, przeznaczonej do występów lokalnych artystów, i robił próbę mikrofonu.

- AaaaAaaAaA. OoOOooOo. - wydawał z siebie dziwaczne i bezsensowne dźwięki. Sprzęt działał bez zarzutu, chłopak jednak wciąż był niespokojny i raz po raz przeczesywał spojrzeniem zgromadzoną publiczność. Poczuł nieprzyjemne ukłucie rozczarowania. Nerwowo przeczesał za długą grzywkę palcami i już miał zaczynać, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie. Do kawiarni wpadł Taemin, cały zdyszany, w podartych na kolanie spodniach. Miał rozczochrane włosy i rumiane od biegu policzki. Jinki uśmiechnął się promiennie na jego widok a Taemin odwzajemnił uśmiech i nieśmiało mu pomachał, po czym zajął miejsce tuż pod sceną. Teraz Jinki był gotów do występu. Odchrząknął i zaczął:

- Witam serdecznie zgromadzoną publiczność, nazywam się Lee Jinki i zamierzam rozbawić dziś państwa do łez. - rozległy się entuzjastyczne i nieco zbyt głośne oklaski Taemina, które zabrzmiały głucho i nie na miejscu, wśród tej ponurej i zobojętniałej publiczności. Jinki jednak nie poczuł się speszony czy urażony, wręcz przeciwnie. Jedynie reakcja tego chudego i niezdarnego dzieciaka tak naprawdę się dla niego liczyła. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął z pierwszym kawałem. Był okropnie suchy, a mimo to Jinki opowiedział go z wielkim entuzjazmem. Taemin roześmiał się na cały głos klaszcząc w dłonie i pokazał koledze dwa uniesione do góry kciuki. Pozostali klienci kawiarni rozglądali się niepewnie na boki, kręcili się na krzesłach i wyglądali jakby znaleźli się w złym miejscu o złej porze. Nie wypadało im jednak wyjść w trakcie występu, dlatego siedzieli przy swoich stolikach. Co jakiś czas ktoś wzdychał głośno lub uderzał palcami o blat. Jinki pośpiesznie przeszedł do następnego kawału, pokrzepiony reakcją Taemina. Łącznie opowiedział ich około dziesięć, każdy był tak samo beznadziejny. Po zakończonym występie ludzie zaczęli pośpiesznie zmierzać ku wyjściu, myśląc zapewne jedynie o tym, że ich noga więcej tu nie powstanie. Taemin podbiegł pod scenę i wrzucił kilka drobniaków do kapelusza na napiwki.

- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nic tu nie wrzucał? Jesteś moim specjalnym gościem! Specjalni goście Jinkiego mają wstęp darmowy! – powiedział Jinki z udawanym wyrzutem w głosie. Twarz Taemina rozjaśnił uśmiech.

- A jeśli specjalny gość Jinkiego CHCE płacić? Chyba nie możesz mu się sprzeciwić, hyung. - powiedział z przekorą. Nagle przypomniał sobie o czymś i wyciągnął z kieszeni spodni małego, nieco pogniecionego kwiatka. Choć upominek wyglądał wybitnie mizernie, Jinki przyjął go z wdzięcznością i poczochrał koledze długie, brązowe włosy.

- Do zobaczenia później - Taemin pomachał hyungowi i ruszył w drogę powrotną. Jinki patrzył jeszcze przez chwilę za oddalającym się chłopcem i cicho westchnął, po czym udał się za scenę, pomóc matce w zmywaniu naczyń.

~*~

Dotarłszy na miejsce Taemin wygrzebał z kieszeni klucze i usiłował otworzyć drzwi kwiaciarni. Stało się jednak coś nieoczekiwanego. Chłopak z niepokojem pchnął drzwi, które okazały się być otwarte. Głośno jęknął, uświadamiając sobie swoją głupotę i brak rozwagi. Tak spieszył się na występ hyunga, że zapomniał zamknąć drzwi. Ostrożnie wszedł do środka, rozglądając się uważnie wokół. Pracował tu dopiero od dwóch miesięcy, a tu już taka wpadka! Oby nic złego się nie wydarzyło...

Wnętrze sklepu wyglądało jak zwykle: mnóstwo porozstawianych w całym pomieszczeniu wazonów, wypełnionych wymyślnymi wiązankami kwiatów. Bukiety mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, ale Taemin zawsze czuł jakiś wewnętrzny niepokój patrząc na cięte kwiaty, oddzielone od swoich korzeni, od swojej ziemi. Były praktycznie martwe, a ich oszałamiające piękno umierało w mgnieniu oka. Taemin nieraz, wpatrując się w te kwiaciarniane bukiety, marzył, by kiedyś zobaczyć je wszystkie rosnące w jednym miejscu, na wielkiej, słonecznej łące. Taki widok musiałby być oszałamiający, w porównaniu z tą małą namiastką piękna, ukrytą w czterech ścianach kwiaciarni. Taemin w skupieniu założył pasmo włosów za ucho i podszedł do kasy, by sprawdzić czy nic nie zginęło. Nagle krzyknął głośno.

Za blatem siedział na podłodze jakiś człowiek. Ubrany cały na czarno, z obnażonymi muskularnymi ramionami, do tego chowający się za ladą sklepu zostawionego bez opieki...zdecydowanie wyglądał jak przestępca. Jego zachowanie jednak, odbiegało znacznie od wizji Taemina na temat bandziorów, ludzi okrutnych i pozbawionych uczuć. Chłopak, bo po chwili zastanowienia Taemin doszedł do wniosku, że intruz jest od niego najwyżej parę lat starszy, siedział po turecku z telefonem położonym na podłodze przed sobą. W uszach miał słuchawki i ewidentnie grał w jakąś grę, polegającą na zbijaniu kolorowych baloników na czas. Widok ten był dość niecodzienny. Nagle chłopak podniósł głowę i, dostrzegłszy Taemina zerwał się na równe nogi. Ten, zaskoczony, cofnął się krok w tył i zahaczył nogą o wazon, który rozbił się w drobny mak. Chłopiec byłby upadł na szklany pył, gdyby nie szybka reakcja tego intruza, który złapał Taemina w pół i przywrócił mu stan równowagi.

- Lepiej patrz pod nogi, młody. - rzekł nieznajomy z przekorą. Taemin dopiero teraz spojrzał mu w twarz. Miał brązowe oczy i krótkie blond włosy z nieco koślawo przyciętą grzywką. Oczy Taemina zrobiły się okrągłe ze zdziwienia, kiedy poznał tego człowieka

- To ty mnie dzisiaj staranowałeś na ulicy! - krzyknął, z właściwą sobie prostotą. -Uciekałeś przed jakimiś gangsterami? - dodał bez zastanowienia, opierając się na swoich wcześniejszych rozważaniach. Chyba powiedział to zbyt głośno lub zbyt trafnie, ponieważ blondyn momentalnie złapał go za przeguby i zatkał usta dłonią. Taemin stał zesztywniały ze strachu, obserwując jak tamten powoli zbliża się do niego, by w końcu wyszeptać na ucho:

- Uznajmy, że bawiłem się z kolegami w chowanego i oto moja kryjówka - wskazał ruchem głowy kąt za ladą, w którym Taemin go znalazł. - Czy to wyjaśnienie odpowiednie na twój poziom, młody? - spytał złośliwie. Taemin zaczął się szarpać i niemo protestować.

- Najlepiej będzie, jeśli zapomnisz o tym spotkaniu, o ile nie chcesz wpaść w kłopoty. - puścił Taemina i czym prędzej wybiegł z kwiaciarni. Chłopak przez chwilę stał w bezruchu, starając się uspokoić i zebrać myśli. Następnie złapał za telefon.

~*~

Okay~~! Powoli pojawiają nam się nowi bohaterowie ;3 Mam nadzieję, że ciepło ich przyjmiecie ^.^ Jak zwykle dziękujemy za komentarze <333 Jesteśmy w trakcie pisania pewnej niespodzianki, która powinna się tu za jakiś czas ukazać >.<

2 komentarze:

  1. rozdział mimo, że krótki to bardzo mi się spodobał :) fajnie jest to wprowadzenie bohaterów nowych ^^ Taemin :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Taes, Taes <3 Minho, Minho <3 supcio. Szybko nowy rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams