1.11.2014

Unintended: Rozdział V



    - Ty!  – krzyknęli wszyscy trzej jednocześnie. Jonghyun stanął jak wryty. W osłupieniu wodził oczami od jednej znajomej twarzy do drugiej. Pacnął ręką sam siebie po czole, uświadamiając sobie idiotyzm, którym się właśnie wykazał. „Kim Jonghyun, ty debilu!” - chłopak przeklął w duchu swój porywczy charakter. Zawsze najpierw robił, potem myślał i oto gdzie go to doprowadziło. Właśnie znajdował się w kwiaciarni, z której jakieś pół godziny temu uciekł. Był tak pochłonięty zabawą w śledzenie tego pajaca, że totalnie nie zwrócił uwagi, dokąd chłopak zmierza. Spojrzał błagalnie na Key, jakby prosił o łaskę, ten jednak najwyraźniej nie ucieszył się na jego widok, bo ciskał piorunami z oczu. Niezdarny chłopak, którego Jonghyun spotkał tu poprzednio, zaczął szarpać pajaca za rękaw i powiedział mu coś na ucho. Key wyglądał na mocno wyprowadzonego z równowagi i zanim blondyn zdążył zareagować, poczuł jego ręce na swojej kurtce. Chłopak mocno trzymał go za ubranie i zbliżywszy się tak, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów, syknął:
    - Jak śmiesz! Powtarzam, jak śmiesz tak straszyć tego dzieciaka! Bądź sobie stalkerem i przestępcą, ale nie waż się tykać Taemina! – Jonghyun zamrugał oczami. Czuł na twarzy przyśpieszony oddech Key, którego ręce dalej ściskały przód jego kurtki. „Przestępca? Stalker? Więc to tak ten chłopak go postrzegał?” - Jonghyun był szczerze zaskoczony obrotem spraw, nie spodziewał się tak wielkiej wrogości ze strony Key, do którego sam zdążył poczuć sympatię. Otworzył usta, próbując się usprawiedliwić, ale para dużych, ciemnych oczu, wpatrujących się w niego z tak bliska, do tego płonąca żarem nienawiści, wybitnie go rozpraszała i utrudniała sformułowanie logicznej wypowiedzi. Jonghyun przełknął ślinę i odchrząknął. Key jakby nagle się opamiętał i gwałtownie odsunął się od blondyna. Jonghyun odetchnął z ulgą, ale chyba za wcześnie, bo nagle poczuł ból, promieniujący od prawego policzka, ku reszcie głowy i to na moment go otumaniło. Key uśmiechnął się z satysfakcją z wymierzonego ciosu.
    - Masz za swoje, niech to będzie nauczka. – powiedział z wyższością i zadowolony z siebie. Nagle młodszy chłopak, który do tej pory siedział cicho jak mysz pod miotłą, podszedł do Key i złapał go obiema rękami za ramiona.
    - Hyung, nie rób mu krzywdy! – powiedział z wyrzutem w głosie. – Mówiłem ci, że jest nieszkodliwy. – Dodał nieco ciszej. Jonghyun uniósł brwi. Słowo „nieszkodliwy” godziło w jego dumę. Uznał jednak, że w tej sytuacji nie będzie się dodatkowo pogrążał. Spojrzał wyczekująco na reakcję Key, który westchnął ciężko i uniósł ręce w górę, w geście poddania się.
    - Nie mam do ciebie siły, Taemin. – powiedział tylko i opadł na krzesło. Jonghyun potarł obolałą twarz, co nie umknęło uwadze najmłodszego chłopaka, który podszedł do niego, uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął rękę na powitanie.
    - Jestem Taemin. – powiedział nieśmiało, patrząc w podłogę. Jego ręka odrobinę drżała. Jonghyuna rozczulił ten widok i, usiłując przybrać łagodny wyraz twarzy, ujął delikatnie wyciągniętą dłoń i również się przedstawił. Taemin nie puścił jego ręki, tylko wzmocnił uścisk i pociągnął chłopaka w stronę zaplecza.
    - Dam ci trochę lodu, żeby złagodzić tę opuchliznę. – wymamrotał. Jonghyun usłyszał zza pleców głośne prychnięcie Key i oczami wyobraźni zobaczył go, jak teatralnie wywraca oczami. Taemin zaprowadził gościa na zaplecze i zaczął przeszukiwać szafki i szuflady. Jonghyun obserwował jak chłopcu wypadają z rąk kolejne przedmioty. Zaczął już nawet rozważać, czy nie powinien mu przypadkiem pomóc, kiedy na zaplecze wtargnął Key. Złapał Taemina za ramiona i poprowadził do najbliższego stołka.
    - Siedź tu, niezdaro, i niczego nie ruszaj. – w jego głosie słychać było troskę o młodszego kolegę. Jonghyuna zdziwiła ta nowa, czuła strona Key, której nie dane mu było wcześniej zobaczyć. Zaraz jednak chłopak odwrócił się i zmierzył go lodowatym i pełnym irytacji spojrzeniem, jakby obserwował chwast w ogródku, którego musiał się koniecznie pozbyć. Podwinął rękawy i wziął się do pracy, przygotowując w skupieniu lodowy okład. Kiedy skończył, skinieniem głowy kazał Jonghyunowi usiąść, a sam również przysunął sobie krzesło. Zbliżył się do twarzy blondyna i delikatnie przyłożył do niej kompres w miejscu, w którym chwilę temu jego własna dłoń pozostawiła czerwony ślad. Chłopak skupił wzrok na lodowym okładzie, nie patrząc na Jonghyuna. Ten jednak nie miał innego wyjścia, jak wlepiać oczy w Key, ponieważ jego twarz wypełniała mu cały kadr widzenia. Zaczął przyglądać się tym ostro zarysowanym kościom policzkowym. Następnie spojrzenie samo powędrowało ku ciemnym oczom, ukrytym w połowie za kurtyną długich rzęs. Nagle te oczy skierowały się prosto na niego, przewiercając mu duszę na wylot. Jonghyunowi zdawało się jednak, że tym razem chłód bijący od Key nieco zelżał. Trwali tak przez dłuższą chwilę, złączeni tym spojrzeniem, na którego przerwanie żaden z nich nie mógł się zdobyć.
    Siedzący w kącie Taemin odchrząknął znacząco, przywracając ich do rzeczywistości. Key pośpiesznie wstał, zabierając lodowy okład i zostawiając Jonghyuna z mokrym policzkiem.
    - Dzięki. – mruknął Jonghyun, patrząc na Key. Ten jednak zaśmiał się i odparł:
    - Dzięki? To ja sam cię uderzyłem, pamiętasz? Dalej uważam, że ci się należało. Jeśli masz komuś tutaj dziękować, to jemu, nie mnie – wskazał gestem głowy na Taemina, który właśnie usiłował otworzyć kartonik mleka bananowego. Jonghyun uśmiechnął się najpierw do Taemina – z wdzięcznością, a następnie do Key – z przekorą, celowo ignorując jego odpychającą postawę.
    - No więc…? – rzucił pajac, jednocześnie sprzątając bałagan panujący na zapleczu.
    - Więc co? – zapytał tępo Jonghyun, nie rozumiejąc do czego chłopak zmierza. Key przerwał układanie porozwalanych pudeł w kącie tylko po to, żeby zmierzyć blondyna morderczym spojrzeniem.
    - Żądam wyjaśnień. Kim jesteś i czemu za nami łazisz. – powiedział chłodnym, rzeczowym tonem. Jonghyun zastanowił się nad odpowiedzią, widząc na sobie wyczekujące spojrzenia dwóch par oczu. Kalkulował w głowie co może im przekazać, a co powinien przemilczeć. Nie widział też zbyt wielu argumentów na swoje usprawiedliwienie, bo jakby nie patrzeć…
    - Los tak chciał. – rzekł w końcu lakonicznie i całkiem zgodnie z prawdą. Key jednak nie wyglądał na usatysfakcjonowanego tą odpowiedział.
    - Kpisz sobie teraz ze mnie? Czy może naprawdę jesteś tak głupi, na jakiego wyglądasz? – odparował, na nowo rozjuszony.
    - Serio wyglądam na głupiego? – zapytał Jonghyun ze szczerym zdziwieniem. Może nie był tak zadbany i wypielęgnowany jak ten pajac, ale zawsze uważał się za dość przystojnego. No, może za wyjątkiem tej jednej małej wady, którą stanowił jego niski wzrost… spojrzał na chłopców znajdujących się w pomieszczeniu. Obaj przewyższali go o kilka centymetrów. Nawet ten dzieciak Taemin mógł na niego patrzeć z góry. Roztrząsanie tego najwyraźniej było błędem, bo poczuł jak pali go jego własna duma.
    - Wy obaj nie wyglądacie lepiej! Ciebie chyba każdy normalny facet wziąłby za wyjątkowo płaską dziewczynę – rzucił ku Taeminowi. – A ty z tymi swoimi cudacznymi ubraniami i kosmetyczką pełną specyfików… - urwał, widząc minę Key. W przyspieszonym tempie jeszcze raz powtórzył w głowie to, co przed chwilą powiedział, szukając przyczyny nagłego poruszenia. Ubrania? Przecież to tylko stwierdzenie faktu. Kosmetyczka? …Jonghyun wewnętrznie pacnął się dłonią w głowę. „Ty debilu, przecież on nie wie, że go okradłeś i stąd znasz zawartość jego torby!” – pomyślał, opieprzając samego siebie. Jego wewnętrzny monolog przerwał cichy głos chłopaka.
    - Nie oceniaj ludzi po wyglądzie, Jonghyun. Nigdy. – powiedział Key z takim chłodem w głosie, że blondyn poczuł się jakby wszedł do lodówki. Chłopak miał na twarzy cholernego poker face’a, ale widać było, że uwagi Jonghyuna dotknęły go do żywego. W duchu odetchnął z ulgą, zrozumiawszy, że nikt nie przywiązał wagi do jego nieostrożnego stwierdzenia o kosmetyczce. Jednocześnie uświadomił sobie, że to chyba pierwszy raz, kiedy pajac zwrócił się do niego po imieniu. Tymczasem Key darował już sobie sprzątanie i znów usiadł przed Jonghyunem. Obrzucił go krytycznym spojrzeniem.
    - Spotkaliśmy się już trzy razy i w każdym przypadku w podejrzanych okolicznościach. – stwierdził Key. „Cztery” - dodał w myślach Jonghyun. – Nie wiem kim byli tamci goście, którzy, swoją drogą, nieźle cię poturbowali….– rzekł otwarcie i kontynuował pośpiesznie, widząc, że blondyn już otwiera usta, żeby się usprawiedliwić – …i nic mnie to nie obchodzi, naprawdę. Chcę jednak wiedzieć, co ty do cholery robiłeś w tej kwiaciarni? Wstydu nie masz? Taemin prawie padł na zawał przez ciebie! – powiedział groźnie, nieco jednak koloryzując fakty. Jonghyun dobrze pamiętał, że podczas ich pierwszego spotkania młodszemu chłopcu daleko było do zawału. Może powinien powiedzieć „Ja prawie padłem na zawał!” – zaczął rozważać blondyn, bo ten scenariusz wydawał mu się znacznie bardziej prawdopodobny. Z zamyślenia wyrwał go zniecierpliwiony ton Key, złoszczącego się, że Jonghyun go nie słucha. Niższy westchnął ciężko. Zaczynało go to wszystko męczyć.
    - Taemin dobrze wie co tu robiłem, już mu tłumaczyłem. – powiedział znudzonym tonem. Key z uniesionymi brwiami spojrzał w kierunku młodszego, a ten wzruszył ramionami. – A teraz, o ile przesłuchanie skończone, oddalę się, bo mam ważniejsze sprawy na głowie niż spotkania w waszym Radosnym Klubie Wielbicieli Kwiatów, czy w co wy się tutaj bawicie. - Następnie odwrócił się i powędrował w kierunku drzwi. Nie uszedł jednak daleko, póki nie poczuł czyjejś ręki, szarpiącej go za tył kurtki. Odwrócił się zaskoczony i spojrzał pytającym wzrokiem na stojącego za nim Taemina.
    - Hyung, wpadnij jeszcze kiedyś nas odwiedzić. – powiedział z prostotą przedszkolaka i Jonghyun znów poczuł, jak rozkleja się wewnętrznie nad tym dzieciakiem. „Co się ze mną dzieje? Czyżbym się zestarzał? Od kiedy takie rzeczy mnie ruszają? Ogarnij się, jesteś przestępcą wyjętym spod prawa Kim Jonghyunie, nie opiekunką do dzieci!” – ochrzanił sam siebie, tym razem jednak postanowił zignorować wewnętrzny głos rozsądku i uśmiechnął się słodko.
    - Jasne, chętnie jeszcze kiedyś tu zajrzę, Taeminnie – powiedział i aż zrobiło mu się niedobrze, kiedy usłyszał to tęczowe zdrobnienie wypowiedziane jego własnym głosem, ale bez udziału jego woli. Było coraz gorzej. 
    - Nie fatyguj się. – odpowiedział mu złośliwie Key. Jonghyun na odchodnym wystawił jeszcze język w stronę pajaca, który obserwował ich z rogu pokoju, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i miną pełną dezaprobaty. Chłopak głośno prychnął, widząc dziecinne zachowanie Jonghyuna, ale odpowiedział mu tym samym. Blondyn uśmiechnął się z satysfakcją i opuścił kwiaciarnię.

    
    Jest kolejny, szaleję w ten weekend ;0 OBIECUJĘ, że za tydzień będzie już Minhoł, sama nie wiem czemu tak późno go wprowadziłyśmy... po prostu najpierw trzeba było dopracować ten wątek, przepraszam >.< Cieszę się, że Halloween i dodatek się podobały <3
Syśka elf nie wiem czy czytałaś dodatek, ale jest cały o 2minie :| chyba, że czytałaś i wciąż ci mało xD wchodzę na Twojego bloga, ale mam problem z dodawaniem komentarzy, coś mi nie działa ;-;
ale spróbuję się z tym uporać.~~

3 komentarze:

  1. W.S.P.A.N.I.A.Ł.E!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JongKey <3 kocham to

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, co sądzę- superrr. Key umma zawsze na stanowisku, nawet w przypadku stalkera i przestępcy. Jonghyn taki rozbrajający, jak go rozczula Taeminnie *u* Słodko. I Taemin kwiaciareczką, urocze (ale i tak wolę Taemina-lodziarkę, i to MUSI zostać napisane). Czekam na ciąg dalszy (dalej mam pretensje, że nie chcesz mi pokazać wcześniej).
    BTW- HEEMO NADCHODZI!

    OdpowiedzUsuń
  3. Taemin lodziarka?? Wtf co wy z moim biasem chcecie zrobić?
    Rozdział super widzę, że Jonghyun coraz bardziej mieknie :) super :) a na wieść o Minho szczerze się jak glupia. Kocham jego i Tae są dla mnie nierozlaczni <3 weny jak najwięcej. :*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams