14.11.2014

Unintended: Rozdział VII

    Jonghyun włóczył się właśnie w okolicach targu, kiedy usłyszał głośne burczenie w swoim własnym brzuchu. Zatrzymał się i spojrzał na niego oskarżycielsko. Ten na moment ucichł i blondyn znów ruszył przed siebie. Nie minęła nawet minuta, jak brzuch ponownie upomniał się o jedzenie. - Nie zamierzasz dać mi spokoju?! - zapytał patrząc znacząco w dół. Być może zrobił to nieco zbyt głośno, bo panie, które akurat przechodziły obok, odsunęły się gwałtownie, mamrocząc coś o jakimś zboczeńcu. Jonghyun doszedł do wniosku, iż próby perswazji nic nie zadziałają w starciu z jego upartym żołądkiem, i zaczął rozglądać się za jakimś potencjalnym źródłem pożywienia. Wzrok blondyna powędrował w kierunku targu i padł na stragany wyłożone soczystymi owocami. Żołądek zaburczał z aprobatą. Chłopak uśmiechnął się i ruszył w tamtą stronę.
    Podszedł do wielkiego straganu, otoczonego tłumem ludzi. Jego wzrok padł na wyjątkowo czerwone jabłko u szczytu całej jabłkowej góry. Wyglądało bardzo obiecująco i chłopak obrał je sobie za cel. Czekał na odpowiedni moment, by zwinąć jabłko ze straganu, na zmianę wyciągając rękę w jego kierunku, i gwałtownie cofając ją, ile razy sprzedawczyni noona spojrzała w kierunku blondyna. Za każdym razem obdarowywał ją przymilnym uśmiechem, udając że przykładnie czeka w kolejce do obsłużenia.
    Jabłko już prawie znalazło się w jego posiadaniu, kiedy dostrzegł znajomy błysk koloru, wynurzający się z tłumu w oddali. Jonghyun odskoczył od straganu jak oparzony. Nie chciał, żeby Key zobaczył go jak kradnie (Jonghyun postanowił na chwilę nie myśleć o tym, że tak naprawdę Key JUŻ WIDZIAŁ, jak blondyn kradnie, tyle, że nie był tego świadom). Nie chciał jeszcze bardziej rujnować się w jego oczach. "Czemu w ogóle cię obchodzi, co on sobie pomyśli?" - mówił jakiś głos w jego głowie. - "Czym ten cudaczny pajac różni się od tłumów ludzi, których mijasz co dnia?" - Jonghyun lekko pacnął się w głowę, usiłując uciszyć swoje alter-ego.
    - Nie dość, że przestępca, to jeszcze wariat. - skwitował Key, który podczas monologu wewnętrznego blondyna, zdążył już go zauważyć i się zbliżyć. - Bijesz się w głowę, bo jesteś masochistą, czy po prostu usiłujesz pozbyć się pcheł? - zapytał ironicznie. Jonghyun już zamierzał odpowiedzieć coś wrednego, kiedy ktoś od tyłu popchnął go tak, że blondyn stracił równowagę i runął do przodu, wywracając swojego rozmówcę. Tym sposobem wylądował na Key, który był w takim szoku, że przez chwilę milczał. Chwila ta szybko jednak minęła i chłopak zaczął drzeć się w niebogłosy.
    - ZŁAŹ ZE MNIE ZBOCZEŃCU, CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ, JAK MASZ CZELNOŚĆ, GDZIE TWÓJ WSTYD, OMÓJBOŻE, CO Z MOIM BIEDNYM PŁASZCZEM?! - Jonghyun czym prędzej zlazł z Key i pomógł mu wstać. Scenka, którą przed chwilą odstawili zyskała znaczne zainteresowanie i ludzie gapili się na niego. Po raz kolejny tego dnia usłyszał szepty o tym, jaki to jest zboczony. Tymczasem Key nawet nie miał czasu, by pociskać w niego piorunami z oczu, bo był zbyt zaaferowany swoim płaszczem. Ściągnął go i gorączkowo oglądał z każdej strony, spanikowanym głosem tłumacząc samemu sobie, że wszystko będzie dobrze i z pewnością to się da wyprać. Dopiero teraz Jonghyun zwrócił uwagę na zbierającego się z ziemi chłopaka.
    - Przepraszam, to ja na ciebie wpadłem. - powiedział delikatnym, pełnym skruchy głosem. Następnie zaczął zbierać rozsypane jabłka, które najwyraźniej niósł w siatce, zanim się potknął.
    - Co tu się dzieje? - Jonghyun usłyszał znajomy głos zza swoich pleców.
    Taemin miał zagubioną minę, szybko jednak ocenił sytuację i podbiegł do niezdarnego chłopaka, pomóc mu w zbieraniu jabłek. Jonghyun stał bezradnie, obserwując ten obrazek. Nie był pewien co robić, pomóc Taeminowi czy może zmyć się stąd, póki Key zajmował się swoim ubrankiem. Ledwie ta myśl przeleciała mu przez głowę, pajac spojrzał na niego z wściekłością. "Oho, za późno na odwrót" - pomyślał i już przygotował się na kolejny cios, kiedy nagle doświadczył deja vu, bo do pałającego żądzą mordu Key podszedł Taemin, ze słowami "Nie rób mu krzywdy, hyung". Ten jeszcze przez chwilę mierzył Jonghyuna spojrzeniem, mówiącym "rozliczymy się później", po czym odwrócił się i ruszył ku straganowi z warzywami. Taemin patrzył za nim kręcąc głową. Potem uśmiechnął się przepraszająco do Jonghyuna.
     - Tamten hyung jest trochę przewrażliwiony na punkcie swoich ubrań - wyjaśnił. Blondyn prychnął. A to nowość, w życiu sam by na to nie wpadł! - a ten hyung ma czasem problemy z koordynacją - dokończył Taemin, wskazując na bruneta, stojącego obok z siatką pełną owoców. Na ten widok Jonghyunowi znów zaburczało w brzuchu, tak głośno, że chyba wszyscy w promieniu kilometra zostali zawiadomieni o pustce panującej w jego żołądku. Najwyraźniej uwadze Taemina nie umknął pożądliwy wzrok, jakim blondyn obrzucał reklamówkę z jabłkami.
    - Idziemy właśnie razem z Jinkim gotować obiad. Czuj się zaproszony. - powiedział z entuzjazmem, a Jonghyun bez chwili wahania przyjął propozycję.



    Key ze zniecierpliwieniem czekał w umówionym miejscu, aż Taemin i Jinki raczą skończyć zakupy i łaskawie się tu zjawić. Był mocno wkurzony. Ten dino-głowy palant i zboczeniec skompromitował go na oczach tłumu, a do tego jego biedny płaszcz... Key westchnął, nie chcąc nawet przywoływać w myślach tego strasznego wspomnienia. "Mam tylko nadzieję, że Taemin nie wpadnie na jakiś genialny pomysł typu..." - nie zdążył dokończyć tej jakże proroczej myśli, bo zza rogu wyłonili się Taemin i Jinki. Za nimi podążała ostatnia osoba na jaką Kibum miał w tej chwili ochotę patrzeć.
    - Co ta przybłęda tu robi?! - wybuchnął, usiłując przekazać swoją miną jak najwięcej niedowierzania, choć tak naprawdę nie był nawet zaskoczony.
    - Tak na niego nakrzyczałeś, że zrobiło mi się go żal. Dlatego dostał zaproszenie na wspólny obiad. - Taemin spojrzał na niego z miną niewiniątka. Tym razem Kibum nie wytrzymał. Zawsze traktował młodszego łagodnie i starał się znosić jego dziecinne wybryki, ale to było przegięcie.
    - Taemin, do reszty ci się w dupie poprzewracało?! To jest kryminalista! - wykrzyczał, dając upust swojej irytacji i oburzeniu. Celowo zachowywał się, jakby Jonghyuna wcale tam nie było. Zamierzał dać mu wyraźnie do zrozumienia co myśli o ludziach takich jak on. - Do tego choruje na jakiś syndrom zagubionego psiaka, łażąc za nami jakby nie miał nic lepszego do roboty! Czy to ani na chwilę nie wydało ci się podejrzane? Czy uważasz, że kogoś takiego powinno się zapraszać do domu? Na obiad? Nie rozmawiać z obcymi, nie ufać im, a już na pewno nie otwierać przed nimi drzwi, rodzice nie nauczyli cię tych złotych zasad?! - Key już w momencie wypowiadania ostatniego zdania zorientował się, że przeholował. Wspominanie przy nim o rodzicach nigdy nie było dobrym pomysłem. Taemin zrobił taką minę, jakby dostał pięścią w brzuch, a Jinki z niepokojem na niego zerknął i objął kolegę ramieniem, gdy ten zachwiał się niebezpiecznie. Kibuma natychmiast jak fala zalało poczucie winy, zmywając całą jego wcześniejszą furię.
    - Ja... ja przepraszam cię, Taemin. Trochę mnie poniosło. - powiedział niepewnie, obserwując z napięciem kolegę. Chłopak milczał przez chwilę, wbijając wzrok w ziemię. Grzywka skutecznie kryła jego oczy przed spojrzeniem Kibuma. Po kilkunastu sekundach, które ciągnęły się w nieskończoność, Taemin wyprostował się i uśmiechnął jeszcze szerzej niż zwykle.
    - Nic się nie stało, hyung. - Kibum przez chwilę zastanawiał się, czy tylko jego zdaniem ten uśmiech wyglądał przerażająco nienaturalnie. Po zaniepokojonym spojrzeniu Jinkiego poznał, że nie był w tym sam.


    Podczas gdy Taemin i Jinki, ubrani w słodkie kolorowe fartuszki, wyśmienicie się bawili, demolując Kibumowi kuchnię, ten nie spuszczał czujnego wzroku z Jonghyuna, cały czas go obserwując. Nigdy nie wiadomo co takiemu do głowy strzeli. Kibum do tej pory nie był pewien jak to się stało, że ten bandzior znalazł się w jego mieszkaniu i pluł sobie w brodę, że do tego dopuścił. Po tym jak nakrzyczał na Taemina nie był jednak w stanie dalej mu odmawiać, chciał zrobić wszystko, byle zetrzeć tę pełną rozczarowania minę z jego twarzy. To dziecko kiedyś wykończy go nerwowo.
    Obiekt obserwacji Kibuma przez pierwsze pół godziny zachowywał się, jakby znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. "Słusznie" - stwierdził Key sam do siebie. To zdecydowanie nie jest miejsce dla kogoś takiego. Chłopak z przyjemnością obserwował jak blondyn chodzi z kąta w kąt, wyraźnie niepewny, jak powinien się zachować.
    Mina Key zrzedła jednak, kiedy Taemin i Jinki zaprosili Jonghyuna do wspólnej zabawy w kucharzy (bo nie szło inaczej nazwać ich dziecinnych prób stworzenia czegoś jadalnego). Blondyn ochoczo przystał na tę propozycję i już po chwili zachowywał się, jakby był u siebie i w dodatku w gronie najbliższych przyjaciół. Kibumowi zrobiło się niedobrze na widok tego sielankowego obrazka oszpeconego jednym wadliwym elementem. Tym elementem był Jonghyun. Wszystko w nim było nie tak, od początku do końca. Od wielkich ubłoconych buciorów, po czubek nieuczesanej głowy. A najgorsze było to, że Kibum sam nie rozumiał co go tak w tym człowieku irytuje. Choć z pewnością miał jakieś brudne sekrety, to przecież jemu samemu nigdy nie wyrządził krzywdy. Poza tym wydawał się bardzo miły i przyjazny. Mimo wszystko Key czuł niepokój, ilekroć Jonghyun znajdował się w pobliżu. Do tego ta jego zdolność do pojawiania się w nieoczekiwanych momentach. Materializuje się ni stąd ni zowąd a chwilę później ląduje w kuchni Kibuma. To wszystko było zbyt podejrzane, jak na zwykły zbieg okoliczności. Na wszelki wypadek Key pochował wszystkie cenne przedmioty i starał się cały czas mieć nieoczekiwanego gościa na oku.
    Nie mogąc dłużej patrzeć na zamęt panujący w kuchni, Kibum wygonił stamtąd dzieciarnię, podwinął rękawy i zabrał się do pracy. Reszta rzuciła mu obrażone spojrzenia i przeniosła się do salonu. Słyszał dobiegające z sąsiedniego pokoju szepty i wybuchy śmiechu. Mimowolnie starał się uchwycić choćby fragment ich rozmowy, głosy były jednak zbyt ciche. Pfff, nie ważne, pewnie go obgadywali, ale co z tego? Kto by się tym przejmował? Kibum znał swoją wartość i nie obchodziła go opinia innych. A przynajmniej chciał, żeby tak właśnie było. Niestety, ciekawość to odwieczna ludzka przywara i nawet Key czasem wpadał w jej sidła. Wytarł ręce i na palcach, starając się, by ani jedna deska podłogowa nie wydała z siebie niepożądanego dźwięku, ruszył ku drzwiom do salonu. Zbliżył się do framugi, kiedy nagle z pomieszczenia wyskoczył Jonghyun i prawie wpadł na Key. Zaskoczony cofnął się o parę kroków.
    - Sorry, nie zauważyłem cię. Chodzisz cicho jak jakiś kot. – powiedział zmieszany, drapiąc się w tył głowy. Key niedbale oparł się o ścianę, nie dając po sobie poznać, że właśnie został przyłapany na podsłuchiwaniu.
    - Oczywiście, lepiej chodzić jak kot, niż dudnić piętami, wybijając dziury w podłodze. – odparł, zgrabnie wykorzystując stwierdzenie blondyna na własną korzyść. Jonghyun wywrócił oczami i właśnie miał coś odpowiedzieć, kiedy rozległo się głośne burczenie w jego brzuchu. Zmieszał się i zamknął usta, a Key zachichotał na ten widok. „Zaraz, co ty robisz? Czemu chichoczesz jak mała dziewczynka? Lepiej miej się na baczności, Kim Kibum, bo to się może źle skończyć” – upomniała go jego rozsądna część charakteru i natychmiast zrobił kamienną minę, starając się zdławić pierwiastki sympatii, które przez chwilę szybowały w powietrzu między nim a Jonghyunem. Dziwne miny Key nie umknęły uwadze blondyna. Uniósł brwi, pytająco.
    - Nie stój tu jak kołek, na jedzenie musisz jeszcze poczekać. – powiedział Key oschle i, wymijając zdezorientowanego chłopaka, wkroczył do salonu.
    - Taemin, idź lepiej przykręć gaz, bo coś czuję, że mięso nam się rozgotuje. – rzucił władczo, rzucając się na kanapę. Taemin i Jinki leżeli na podłodze, oglądając jeden z magazynów poświęconych modzie, których Key miał bardzo pokaźną kolekcję.
    - Hyung, coś takiego też będziesz kiedyś projektował? – zapytał Taemin, wskazując obrazek w gazecie. Key nachylił się nad nimi, żeby zobaczyć co chłopiec ma na myśli. Na obrazku widniały dwie kobiety, odziane jedynie w skąpe, prześwitujące koszule nocne, ozdobione wielobarwnymi piórami.
    - CO TY OGLĄDASZ, TAEMIN?! To nie dla ciebie! – wyrwał chłopcu magazyn z rąk i obrzucił Jinkiego oskarżycielskim spojrzeniem. – Powinieneś go pilnować, to jeszcze dziecko! – powiedział z wyrzutem, jednocześnie chowając magazyn do szuflady. Hyung zrobił skruszoną minę, ale kiedy tylko Key się odwrócił, posłał Taeminowi konspiracyjny uśmiech.
    - Jedzenie jeszcze niegotowe więc może coś pooglądamy? – zaproponował Key, sięgając po pilota. Taemin usadowił się obok i spojrzał na niego ze zgrozą.
    - Błagam, nie mów, że masz na myśli jedną z tych tandetnych komedii romantycznych, które puszczasz mi, ile razy tu wpadnę.
    - Pfff… nie wiesz o czym mówisz, dziecko. To nie są jakieś tam tandetne komedie romantyczne. To klasyka! Poza tym, nie puszczam ci filmów zawsze, kiedy mnie odwiedzasz. Urządziłem seanse tylko parę razy, wtedy jak u mnie nocowałeś.  – odparł urażony i z zaciętą miną włączył jeden ze swoich ulubionych filmów. Taemin bezradnie opadł na poduszki, z głośnym westchnieniem. Jinki i Jonghyun usadowili się na wolnych brzegach wąskiej kanapy. Key cały zesztywniał, czując tuż obok siebie Jonghyuna. Czy ten palant nie mógł sobie usiąść gdzie indziej? Choćby… na podłodze? Przez niego Key nie mógł się skupić na filmie, irytował go każdy niespokojny ruch sąsiada. To westchnienie, to nieokreślony ruch ręką, to znów znużone mruknięcie. Key siedział jak na szpilkach i w końcu nie wytrzymał.
    - Mógłbyś się wreszcie uspokoić?! – wykrzyknął, zrywając się z miejsca i patrząc na Jonghyuna z wyrzutem. Cała trójka odpowiedziała mu zaskoczonymi minami. Blondyn wyraźnie nie miał pojęcia, co tym razem zrobił źle. Nie zdążył jednak nic odpowiedzieć, bo Key pociągnął nosem i odwrócił się od niego z zaniepokojoną miną.
    - Czy to zapach pysznych kurczaków? – zapytał Jinki, spoglądając w stronę kuchni.
    - Raczej przypalających się pysznych kurczaków. – sprostował Key. - jesteś pewien że przygasiłeś gaz pod patelnią, jak cię prosiłem? – rzucił ku Taeminowi. Ten wybałuszył oczy z niemym „o co chodzi?”. Key z irytacją machnął na niego ręką i pobiegł do kuchni. Spod patelni uwalniał się ciemny dym a pomieszczenie śmierdziało spalenizną. Wyłączył kuchenkę najszybciej jak zdołał i otworzył okno.
    - Taemin! Następnym razem słuchaj jak coś do ciebie mówię! To mogło się skończyć poważnym pożarem. W domu też uważaj na ogień. Ogólnie uważaj przy gotowaniu! Albo, z twoim talentem, najlepiej w ogóle nie zbliżaj się do kuchni. – spojrzał na sczerniałe, wciąż dymiące, kawałki mięsa. – I kto to teraz niby zje? – zapytał retorycznie. Na te słowa Jinki podniósł nieśmiało rękę. Key zignorował ten wyraz odwagi, graniczący niemal z szaleństwem i szybko przystąpił do ratowania resztek dzisiejszego obiadu.
    Skończywszy reanimację usiadł ciężko na krześle, spoglądając cierpiętniczo na stos brudnych naczyń, piętrzący się w zlewie. Wpatrywał się w niego przez chwilę, aż na jego twarz wpełzł chytry uśmieszek. Wpadł na genialny pomysł.
    - Ohhh, jakiż jestem zmęczony tym gotowaniem dla was wszystkich a tu jeszcze zmywanie przede mną. – powiedział, biorąc Jonghyuna na celownik. – ahh, szkoda, że Taemin i Jinki są zbyt nieodpowiedzialni i nieogarnięci i pewnie zamieniliby moją kuchnię w jezioro, przez co nie mogę skorzystać z ich pomocy. – kontynuował, wpatrując się znacząco w blondyna. Jego ofiara chyba zrozumiała aluzję, bo zaczęła powoli wycofywać się z pomieszczenia. Jego próba ucieczki została jednak brutalnie udaremniona.
    - W takim razie Jonghyun hyung na pewno z chęcią ci pomoże! – powiedział słodko Taemin, z błyskiem w oku, podbiegając do osaczonego chłopaka. Key uśmiechnął się, widząc, że czasem ten dzieciak rozumie go bez słów. W takich właśnie momentach przypomniał sobie, dlaczego w ogóle się ze sobą przyjaźnią. Jonghyun, widząc, że nie ma już odwrotu, zrobił minę przegranego. Key triumfował.
    - To jak, pomożesz mi? – zapytał, ukrywając złośliwość w przymilnym tonie głosu. Jonghyun odmruknął coś niewyraźnie.
    - Słucham? Możesz mówić głośniej? – dopytywał się, grając blondynowi na nerwach.
    - Tak, pomogę, zadowoleni?! – zbulwersował się chłopak, na co Key zachichotał. Podszedł do blondyna i sprawnym ruchem założył mu fartuszek, przewiązując go w pasie. Jonghyun zesztywniał i zastygł w bezruchu, a Kibum poczuł dziwne sensacje w żołądku. To pewnie głód. To musiał być głód. Prędko odsunął się od blondyna.
    - No, to bieżmy się do roboty! Tu masz płyn do mycia naczyń, tu się włącza wodę, a tu jest gąbka. Myślę, że sobie poradzisz. – powiedział jak do przedszkolaka i czym prędzej czmychnął z kuchni, umykając przed morderczym spojrzeniem Jonghyuna.

   
     Jonghyunowi obrażonemu na Key za wrobienie go w brudną robotę, natychmiast przeszły fochy, kiedy tylko spróbował obiadu, przygotowanego przez gospodarza.
    - To jest obłędne! - wykrzykiwał z ustami zapchanymi jedzeniem. Key spojrzał na niego z niesmakiem.
    - Dziękuję, dziękuję, ale skoro jest takie pyszne, to czy mógłbyś nie pluć tym na prawo i lewo? – Jonghyun nie przejął się zbytnio tą uwagą i dalej rozpływał się nad posiłkiem, wyglądając przy tym jak rozradowany psiaczek, nakarmiony ulubionym przysmakiem.
    - Poważnie, mógłbyś zostać kucharzem! - stwierdził błyskotliwie blondyn. Key prychnął głośno na tę uwagę. To oczywiste że jest człowiekiem wielu talentów, ale za nic nie widział siebie stojącego nad garami cały boży dzień.
    - Key ma już zajęcie. - sprostował Taemin na co Jonghyun przerwał jedzenie i spojrzał na Kibuma badawczo, wyraźnie wysilając szare komórki.
    - To cos związanego z ciuchami, prawda? - zapytał w końcu, dumny ze swojej spostrzegawczości.
    - "Z ciuchami"?! Jak możesz takim prostackim językiem nazywać tę szlachetną sztukę, jaką jest moda? - oburzył się Kibum, na co blondyn wskazał na niego widelcem, zadowolony z reakcji.
    - Czyli zgadłem! - uradował się dino-glowy. Key wywrócił oczami i powstrzymał się od komentarza, widząc, że nie jest w stanie nic wtłuc do głowy takiemu idiocie.
    - Co nie zmienia faktu, że wciąż nie odpowiedziałeś mi na pytanie, hyung. - wtrącił Taemin z psotnym uśmiechem. Key wyrzucił ręce w powietrze.
    - Co chcesz wiedzieć, dzieciaku?! Czy będę projektował seksowną bieliznę? Nie wykluczam takiej opcji. Zadowoleni? - zapytał zirytowany, patrząc wyzywająco po zabranych.
    - O! - wykrzyknął Jonghyun i klasnął w dłonie, jednocześnie zrzucając z widelca nadziany na niego kawałek mięsa, który poszybował nad stołem i wylądował w cukierniczce. Key skrzywił się na ten widok i spojrzał na winowajcę z oburzeniem. Ten jednak zdawał się nie dostrzegać że zrobił coś źle, zbyt rozentuzjazmowany pomysłem, który przed chwilą przyszedł mu do głowy.
    Nagle cały stół zadrżał, kopnięty przez Taemina. Key zmierzył go zdziwionym spojrzeniem. Chłopak wił się i wykręcał od rąk Jinkiego, który raz po raz zaczepiał go, szturchał i rozpraszał.
    - Moglibyście zostawić te amory na później, nie przy moim stole? - zapytał obserwując ich dziecinadę. Taemin spojrzał na Key spłoszony i stanowczym gestem nakazał Jinkiemu, żeby ten dał mu spokój.
    - Jesteś projektantem mody. – nie dawał za wygraną Jonghyun. Key przytaknął, coraz bardziej niepokojąc się do czego zmierza chłopak. – Więc… mógłbyś zaprojektować seksowną pidżamkę dla mojej noony? – zapytał w końcu uradowany, z szczerą nadzieją w głosie. - Ona ma niedługo urodziny i potrzebuję jakiegoś genialnego prezentu, żeby odwdzięczyć się za to… - wskazał głową na swoją skórzaną kurtkę, przewieszoną przez oparcie krzesła, po czym wlepił w Kibuma błagalne spojrzenie, od którego temu zrobiło się dziwnie ciepło. Key zmieszał się, zaskoczony takim obrotem sprawy.
    - Um... no nie wiem... szczerze mówiąc projektuję tylko odzież męską... jeśli chodzi o kobiety ja nie bardzo... ja nie... - Key ugryzł się w język, nie chcąc palnąć czegoś głupiego.
    - Prrrroszę - nie polepszał sytuacji Jonghyun. - jak najlepszy projektant w dzielnicy nie da rady, to kto? - dodał. Komplement połechtał dumę Key.
    - No, cóż... ostatecznie, mogę spróbować. Ale potrzebuję dokładnych wytycznych. - odparł w końcu Kibum, przegrany, ale zadowolony z pochwały.
    - Jesteś wielki! - uradował się blondyn i zerwał się z miejsca z wyciągniętymi do uścisku ramionami, w ręku wciąż trzymając widelec. Key przybrał zamkniętą postawę, dając wyraźnie do zrozumienia, ze nie ma mowy o żadnych uściskach. Jonghyun usiadł z powrotem, zawiedziony, ale wciąż z ogromnym uśmiechem wdzięczności na twarzy.
    W tym momencie rozległ się chichot najmłodszego. Key spojrzał na niego unosząc brwi. Jinki ewidentnie postanowił przejść do bardziej brutalnych metod podrywu, bo zaczął łaskotać Taemina, wywołując u niego histeryczny śmiech i rumieńce na twarzy. Szarpiąc się z kolegą, Taemin szturchnął dzbanek z herbatą, którego zawartość rozlała się po całym stole i wąskimi stróżkami zaczęła spływać ku podłodze. Samo wydarzenie nie było tak szokujące, jak reakcja Key, która po nim nastąpiła.
    - MÓJ DYWAN! Mój piękny dywan! Nie stójcie tak, zróbcie coś, ratujcie mój dywan, WIECIE ILE KOSZTOWAŁ?! Taemin, ty niedojdo, rusz dupę, bo nie ręczę za siebie! – wyrzucił z siebie jednym tchem, ciskając laserowym spojrzeniem na prawo i lewo. Najmłodszy aż skulił się w sobie, a Jonghyun, który znajdował się najbliżej drzwi, ruszył w kierunku kuchni na poszukiwanie jakiejś szmaty. Key wzniósł oczy do góry, mamrocząc coś o domu wariatów i ruszył śladem blondyna.


Specjalnie dla mojego cichego czytelnika dłuższy rozdział, wedle życzenia ;3 Chcę jeszcze powiedzieć, że kooooochamy was wszystkich, którzy to czytacie, a tych którzy komentują to już w ogóle *o* to był dziwny tydzień, jak być może widać po "Dalej nie idę" x.x Ame zabroniła mi pić grzańca, choć pomysł na to opowiadanie zrodził się, jeszcze zanim go tknęłam >.< Sysiu 2min rozwija się pełną parą, mam nadzieję, że ci się spodoba, kiedy go już tu wrzucę. Z Unintended dalej słabo mi idzie, ale myślę, że jak skończę 2mina, to wróci moje skupienie na tym opowiadaniu. Mój anonimku, mówiłam ci już, że cię kocham <3

Jejciu, tyle miłości w tym N/A, co mi się dzieje >.<

3 komentarze:

  1. też Cię kocham, za to że tworzysz tak pieknę opowiadanko ^^ i za te oneshoty ^^ Key taka umma <3 uwielbiam go właśnie takiego jak tutaj. dziękuję Ci za to :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihihihi. Like it :3 Kasia by ci powiedziała, że to niemożliwe, że na siebie wpadają, ale who cares? :D Biedny głodny Jonghyunnie. Nieogarnięty i niezdarny Onew jest taki słodkiii <3 I Taemiś. Lovelovelove. Kibummie niech sobie wmawia, że go Jong irytuje, grunt, że MY WIEMY JAK JEST :3 W ogóle. Wiesz, że kocham Key-divę i Key-ummę, a tu tyle tegoooo <3 KOT KIBUM. TAAAAAK <3 I noona Jonga. Też. I Jongie szczeniaczek, omo, to ja chętnie przygarnę :3 Lubię zabłąkane zwierzątka (idąc tym tokiem rozumowania, to Kibummie to kotek. MOGĘ PRZYGARNĄĆ OBU).
    Pozwoliłaś mi mieć satysfakcję z tej jednej literówki, więc ją mam. Ale tylko tyle tu zauważyłam :3
    Miło mi się tu fangirluje, jak widzisz :3
    Tyle miłości w tym komentarzu >.< :D
    Już ci nie będę pisać, że jestem zła, że nie widzę tego przed opublikowaniem, bo ty dobrze o tym wiesz, i że cię nie lubię też wiesz <3
    Czekam na ciąg dalszy, i mnie boli, że wyjeżdżam w piątek i przeczytam to dopiero w niedzielę </3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję <3 za fantastyczny rozdzial :) jesteście nieziemskie. Kocham waszego bloga.
    Tae biedaczek slodziak mój bias :)
    A Onew... kochany niezdara.
    Wątek jongkey jest przeslodki. Jestem ciekaw jak się rozwinie akcja
    Czekam na moje kochane 2Min :*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams