27.12.2014

Balonik


Autor: Amaya
Pairing: Ontae
Gatunek: fluff, shōnen-ai, AU
Długość: one-shot
Muzyka: ~♪~ ~♪~

~*~

Porywisty wiatr zmącił harmonię ciepłego, letniego dnia, wprawiając wiszące nad parkiem, leniwe powietrze w ruch. Chłopak siedzący na ławce niecierpliwym gestem odgarnął z oczu za długą grzywkę, i uniósł wzrok znad czytanej przez siebie książki.

- Gdzie ten bachor się podziewa? – mruknął sam do siebie, z rosnącym uczuciem niepokoju rozglądając się po, dziwnie pustym o tej porze, placu zabaw. Złoty żar lał się z nieba, rozjaśniając każdy fragment zielonego trawnika do granic możliwości. Taemin zmrużył oczy, starając się coś dostrzec, pomimo wszechobecnego, kłującego w oczy światła słonecznego. Wreszcie jego wzrok padł na drewnianą konstrukcję, z rodzaju tych, po których przeważnie przewala się masa dzieciarni, która przybyła na plac zabaw w celu totalnego zdewastowania go swoją krzykliwą i chaotyczną obecnością. Tym razem jednak, wszędzie wokół panowała pustka i cisza. Letni upał najwyraźniej przegonił nawet najwytrwalszych małych rozrabiaków, pozostawiając plac zabaw na pastwę tego gorącego dnia. Nie, żeby Taeminowi to przeszkadzało. Kolejna fala ciepłego wiatru uderzyła go w twarz, a włosy przesłoniły na moment pole widzenia. Spojrzał na swoją książkę, której strony zatańczyły do rytmu letniego powiewu, i zrezygnowany schował ją do torby.

- Yoogeun, idziemy! – wrzasnął w kierunku drewnianej konstrukcji. W cieniu coś się poruszyło i chwilę później wynurzył się z niego mały chłopiec, cały umorusany w piasku, który lepił się do jego spoconego ciała.

- Ale hyung, ja nie chcę iść! – krzyknął, zbliżając się na tyle, by starszy chłopak go usłyszał, zachowując jednak bezpieczną odległość, umożliwiającą mu ucieczkę.

- Nie miałbym nic przeciwko, gdybyś usmażył się na tym słońcu, ale noona by mnie za to udusiła.  – mruknął Taemin pod nosem, przewieszając torbę przez ramię i zdecydowanym krokiem zmierzając w kierunku malca.

Co to w ogóle za kretyński pomysł, żeby zostawiać mu pod opiekę dziecko? To nie tak, że nie umiał się nim dobrze zająć, o nie. Jego zdaniem opieka nad bachorami to żadna filozofia, wystarczy  zadbać, żeby miały zajęcie, a do tego czasem je nakarmić, i po sprawie. Tyle, że miał znacznie ciekawsze rzeczy do roboty, niż spędzanie całych letnich wakacji na zajmowaniu się dzieckiem swojej kuzynki! Dalej nie mógł pojąć, jak do tego doszło, że dał się wrobić w takie bagno. Jedynie myśl o obiecanej przez noonę nagrodzie, w postaci nowych słuchawek, powstrzymywała go przed zostawieniem Yoogeuna na pastwę losu na tej miejskiej pustyni. Chociaż… to i tak niewiele by dało. Ten dzieciak był jak rzep, pozbycie się go wymagało znacznie więcej wysiłku, niż można by przypuszczać. – Jest za gorąco, idziemy! – oznajmił na głos, starając się brzmieć, jakby był miły. Wiedział, że dzieciak się na to nie nabierze. Był zdecydowanie zbyt inteligentny, i to niemożliwie irytowało starszego chłopaka. Dzieci w tym wieku powinny być głupie i naiwne, tak, żeby dało się je łatwo wykiwać.

Rozległ się pisk, i malec umknął Taeminowi, chowając się w jakiejś wyjątkowo wąskiej szczelinie, pomiędzy jedną huśtawką, a drugą.

- Wyjdź, bo pożałujesz. – oznajmił hyung, ale w odpowiedzi otrzymał tylko wystawiony język. – Mam sam cię stamtąd wytargać?! – zbulwersował się, tracąc cierpliwość. Malec wyglądał jednak, jakby świetnie się bawił, umykając przed rękami kuzyna. Po chwili uniósł wzrok, gdzieś ponad głowę starszego, i całkowicie stracił zainteresowanie swoim poirytowanym opiekunem.

- Hyung, co to jest? – zapytał, wlepiając swoje wielkie oczka w niebo. Taemin westchnął ciężko i spojrzał we wskazywanym mu kierunku. Po nieboskłonie przesuwał się okrągły kształt, przysłaniając, i tak już skąpe, strzępki śnieżnobiałych obłoków.

- Yoogeun, w życiu balona nie widziałeś? – zapytał, wracając wzrokiem do dziecka. Yoogeun z fascynacją obserwował leniwy lot balonika. Jak coś takiego może aż do tego stopnia pochłonąć uwagę tego dziecka z ADHD? Taemin wywrócił oczami i, korzystając z nieuwagi swojego podopiecznego, wcisnął się w ciasną dziurę, by wyciągnąć z niej Yoogeuna.

- Hyung, ale skąd ten balonik? – nie dawał spokoju chłopiec, choć obiekt jego westchnień już dawno zniknął z pola widzenia.

- Nie wiem, pewnie uciekł jakiemuś niegrzecznemu dziecku, takiemu jak ty. – odparł starszy, wzrokiem wodząc po opuszczonym placu zabaw, zastanawiając się jakie zajęcie znaleźć temu bachorowi tak, żeby nie dostał udaru słonecznego. Najlepiej będzie posadzić go przed telewizorem. Plan idealny.

Spojrzenie Taemina padło na drewnianą wieżę, stanowiącą element placu zabaw. Dziewczynki nieraz wdrapywały się tam, udając, że są księżniczkami, a chłopcy czasami czynili z konstrukcji swoją bazę wojskową, lub coś równie niedorzecznego. Mimo wszechobecnej pustki panującej wokół, starszemu przez chwilę zdawało się, że dostrzega jakiś ruch tam, w górze, na szczycie wieżyczki. Przetarł oczy dłonią, ale więcej nie zauważył już nic nietypowego. Pięknie. Teraz ma zwidy od tego upału. – Yoogeun, dość tej sauny, idziemy do domu.

- Ale hyuuuung…

- Żadnych ale. Włączę ci telewizor, tylko ani słowa noonie. – oznajmił stanowczo, świadom, że za pomocą tej sekretnej broni jest w stanie zdziałać cuda. Malec bez słowa dał się pociągnąć w kierunku domu. 

~*~

- Yoogeun, tracę cierpliwość. – burknął Taemin w kierunku tarzającego się w piaskownicy malca. – Noona mnie za to zabije. – dodał ze zgrozą, patrząc na, brunatne od brudu, ubrania chłopca. Ani myślał to prać, niech sobie to wszyscy wybiją z głowy. To nie jego wina, że ten dzieciak nie słuchał co się do niego mówi. A mogło być tak pięknie. Dotąd udawało im się ukryć przed nooną fakt, że całe dnie spędzali w domu, przerzucając kanały, ale ostatnio Yoogeun się sypnął. Najwyraźniej nie był tak inteligentny, za jakiego Taemin go miał. W efekcie starszy został zmuszony do obserwowania, jak jego kuzynek pławi się w brudnym piasku i gada sam do siebie. Za jakie grzechy…

- Hyung, pobaw się ze mną. – te, pozornie słodkie, słówka zabrzmiały raczej jak rozkaz, niż prośba. Starszy nie miał zamiaru iść na żadną ugodę z tym podstępnym pomiotem zła. Już raz nawiązali współpracę, i skończyło się na tym, że to rzekomo Taemin brutalnie zmusił malca do oglądania telewizji, nie pozwalając mu choćby na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Nie ma mowy, jestem na to za duży. – odparł, wracając wzrokiem do swojej książki. Nagle jej kartki zostały zasypane garścią piachu. Zerwał się na równe nogi, z furią wpatrując się w małego winowajcę, który najwyraźniej nieustannie potrzebował skupiać na sobie uwagę. – Ty mały, wredny… - wycedził starszy, ale nie zdążył dokończyć, bo Yoogeun z radosnym piskiem umknął przed złowieszczym spojrzeniem. – Z CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ?! – wybuchnął Taemin, otrzepując swoją książkę z piasku i ruszając za tym rozwydrzonym bachorem w pogoń. Chłopiec zdążył jednak zniknąć mu z pola widzenia. – Gdzieżeś się schował, co?! – wołał za nim, przeczesując wzrokiem plac zabaw.

Nie mógł wiedzieć, że jest obserwowany. We wnętrzu drewnianej wieżyczki coś się poruszyło, i z cienia dawanego przez rozłożysty dach, wyłoniła się twarz młodzieńca. Miał ciemne włosy i wąskie, roześmiane oczy. Spoglądał z góry na rozgrywającą się w dole scenkę. Nagle usłyszał cichy tupot małych stóp, odbijający się echem po pustej konstrukcji wieży. Zamarł, w duchu obawiając się najgorszego. Jego przewidywania spełniły się, bo chwilę później do pomieszczenia na szczycie budowli zaglądnęła para dużych, ciekawskich oczu. Młodzieniec ułożył palec na ustach, prosząc malca o zachowanie ciszy. Yoogeun uśmiechnął się przebiegle i, posłusznie milcząc, wdrapał się po ostatnich stopniach drabinki, po czym usadowił się obok nieznajomego.

Tajemniczy chłopak delikatnie odsunął się od dziecka. Yoogeun nie zwrócił na to uwagi, obserwując krążącego w dole, wściekłego Taemina. Rezydent wieży powędrował wzrokiem w tym samym kierunku i zaśmiał się cicho pod nosem.

- Tutaj cię nie znajdzie… - szepnął cicho, na co malec uśmiechnął się radośnie. – Możesz tu przychodzić, jak będziesz chciał mu zrobić na złość.

- DOBRA, NIE TO NIE, IDĘ DO DOMU. RADŹ SOBIE SAM. – dobiegło ich z dołu wściekłe zawołanie, i Taemin zebrał swoje rzeczy, stanowczym krokiem opuszczając plac zabaw.

- Lepiej już idź… - powiedział cicho nieznajomy, wskazując Yoogeunowi wyjście. Odetchnął z ulgą, kiedy malec zniknął w głębi konstrukcji, by po chwili wydostać się z niej i pobiec za szybko oddalającym się opiekunem.

Yoogeun jeszcze tylko jeden jedyny raz obrócił się, by spojrzeć przez ramię na błękit nieba. Był pewien, że gdzieś tam, w oddali, widzi malutki punkcik oddalającego się balonika. Uśmiechnął się radośnie na ten widok, i wrócił spojrzeniem na drogę przed sobą, pozwalając starszemu prowadzić się za rękę.

~*~

Za jakie grzechy to musiał być ten właśnie plac zabaw? Dzień w dzień przez całe wakacje? Taemin miał serdecznie dość każdego, najdrobniejszego źdźbła wypłowiałej od słońca trawy, którą musiał oglądać całymi popołudniami. Zbrzydł mu widok huśtawek i piaskownicy. Nie mógł już patrzeć na górującą nad placykiem wieżyczkę, ale najbardziej irytowało go to małe, głośne coś, którym musiał się zajmować.

- Łaaaa… - usłyszał nieartykułowany dźwięk i spojrzał podejrzliwie na malca, który niespodziewanie zbliżył się do jego wygodnego miejsca na parkowej ławce, które póki co kryło się w cieniu, jako tako chroniącym przed skwarem.

- Co znowu? Znudziło ci się bieganie w kółko? – zapytał złośliwie Taemin, ale dziecko bez słowa wyciągnęło rękę i wskazało na krzaki znajdujące się tuż za ławeczką. Dopiero teraz starszy zauważył, że w soczyście zielone gałęzie rośliny zaplątał się nie pasujący do krajobrazu obiekt.

- Balonik. – stwierdził Yoogeun po prostu.

- Przecież widzę. – odparł Taemin, po czym, niepewien czego dziecko od niego wymaga, rozplątał sznurek, który uwiązł między zaroślami, i podał balon Yoogeunowi. Chłopiec przyjął podarunek, i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w niego błyszczącymi oczami. Jego niemej fascynacji nie zakłócił nawet dźwięk nadchodzącej wiadomości, który rozdarł ciszę tego letniego popołudnia.

Taemin zerknął na wyświetlacz swojego telefonu, i skrzywił się nieznacznie.

- Yoogeun, zbieraj zabawki, czas iść. – oznajmił, ale ani się obejrzał, a malec był już na drugim końcu placyku, zmierzając w stronę tej samej wieży, co już nieraz w przeszłości. Taemin zaklął pod nosem, i ruszył w pościg. Zdyszany zatrzymał się tuż przed konstrukcją, zadzierając głowę do góry. Nie dostrzegł jednak nic konkretnego, z powodu niemiłosiernych promieni słonecznych, przesłaniających mu pole widzenia. – Jeśli myślisz, że tam nie wejdę, to się grubo mylisz! – wrzasnął i, zgodnie ze swoimi słowami, począł wdrapywać się po drewnianych szczeblach drabinki. – Idę po ciebie! – krzyczał dalej, licząc na to, że dziecko przestraszy się groźby w jego głosie i samo zejdzie na dół. Odpowiedział mu jednak jedynie stłumiony chichot. – Rozwydrzony bachor… - mruknął pod nosem, i czym prędzej wlazł na wieżę. Miał tylko nadzieję, że żaden jego znajomy nie zachce akurat przespacerować się parkiem. Jeszcze tylko tego by mu brakowało. – Zaraz ci pokażę, jak się traktuje hyunga! Pożałujesz, że mnie nie słuchałeś! – krzyknął do dziecka, ale omal nie spadł z drabinki, orientując się, że w pomieszczeniu na szczycie wieży jest ktoś jeszcze.

- A jednak cię znalazł… - mruknął nieznajomy chłopak, zwracając się do Yoogeuna. W odpowiedzi dziecko wydało z siebie radosny pisk i schowało się za plecami młodzieńca. Ten zrobił zakłopotaną minę i delikatnie odsunął się od chłopca. – No, mój mały przyjacielu, wygląda na to, że nasze położenie zostało zdemaskowane. – oznajmił przepraszającym tonem.

Taemin przez chwilę oglądał tę scenkę w milczeniu, niepewny jak zareagować na tego obcego. Pijak, ćpun, zboczeniec, albo zwyczajnie świr. Takie opcje przychodziły mu na myśl. Nie widział innego wytłumaczenia dla tego, starszego od siebie, chłopaka, przesiadującego w opuszczonej wieży na skraju placu zabaw, w środku upalnego, letniego dnia.

- Witaj, jestem Onew. – oznajmił nieznajomy, przekrzywiając głowę. Taeminowi skojarzyło się to z jakimś uroczym zwierzątkiem, wolał jednak nie dopuszczać do siebie tego typu głupot. Promienie słoneczne, wpadające przez dachowe belki, zaigrały na pojedynczych kosmykach włosów Onew, tylko podkreślając jaśniejący uśmiech na jego twarzy. Taemin nie mógł pojąć czemu chłopak szczerzy się jak głupi, ale mało go to obchodziło. Zastukał nerwowo palcami w ścianę.

- Nie sądzę, żeby moje imię było ci do czegoś potrzebne, dlatego może zakończymy tę uroczą pogawędkę? – powiedział, starając się samym swoim spojrzeniem zmusić niepokornego kuzynka do wyjścia zza pleców Onew.

- Ty jesteś Taemin, prawda? – nieznajomy zdawał się zupełnie nie dostrzegać jawnej wrogości w postawie Taemina. A do tego znał jego imię. To było już mocno niepokojące. Taemin starał się nie patrzeć zbyt długo w jego pałające iskierkami oczy. Miały na niego dziwny wpływ. Może był hipnotyzerem? Może zaczarował Yoogeuna i teraz próbował zrobić to samo z nim? Tylko po co? Rozbiegany wzrok Taemina padł na parę nożyczek, porzuconych w kącie pomieszczenia. Poczuł gęsią skórkę na karku. Teraz był już pewny, że to jakiś wariat. Szaleniec, który z pewnością miał niecne zamiary.

- Skąd znasz moje imię? – zapytał ostrożnym tonem, siląc się na obojętny ton. Prawda była taka, że cała sytuacja coraz bardziej go intrygowała. To nie tak, że był samobójcą, który pcha się psychopatycznemu mordercy prosto pod ostrze noża. Po prostu wreszcie coś się działo, coś rozwiało nieco tę zatęchłą, wakacyjną nudę.

- Taeminnie hyung! – pisnął radośnie Yoogeun, wychylając się ze swojej kryjówki.

- Mały przyjaciel dużo mi o tobie opowiadał… - orzekł pogodnie Onew, wciąż jednak zachowując bezpieczny dystans między sobą, a dzieckiem. Kolejny podejrzany fakt. Może to psychopata, który nie lubi krzywdzić dzieci? Taemin nie mógł przestać przekopywać się przez tony dziwnych rozmyślań, tłoczących mu się w głowie. Sprawy nie ułatwiała również świadomość, że powinien bez chwili zastanowienia złapać Yoogeuna pod pachę, zwiać jak najdalej, i więcej tu nie wracać. Było jednak coś takiego w tym uśmiechu, że nie potrafił oderwać wzroku od twarzy nieznajomego. No proszę, hipnoza już zaczęła działać! Jak tak dalej pójdzie, to ich ciała zostaną odkryte za tydzień w jakimś osiedlowym śmietniku…

- Yoogeun, idziemy. – oznajmił twardym tonem. Dość już się nawdychał zapachu przygody. Czas wiać gdzie pieprz rośnie. Malec najwyraźniej ani myślał słuchać swojego hyunga, bo wcisnął się w najodleglejszy kąt pomieszczenia na wieży, i zakrył oczy dłońmi, udając, że jest niewidzialny.

Taemin zaczął rozważać, który z planów ucieczki rysujących mu się przed oczami powinien wybrać. Mógł po prostu zostawić tu dzieciaka i odejść. Wiedział jednak aż nazbyt dobitnie, że taka opcja nie wchodzi w grę. Może irytował go ten bachor, ale przecież nie porzuciłby go na pastwę psychopaty. Jednak była w nim ta krztyna empatii. Mógł też przecisnąć się przez pomieszczenie i wytargać bachora za fraki, ale nie było gwarancji, że w międzyczasie nie padnie od ciosu śmiercionośnych nożyczek.

Nagle Onew zrobił ruch jakby chciał złapać Yoogeuna, ale zaraz się z tego wycofał i spojrzał na Taemina przepraszającym wzrokiem. No proszę, jeszcze czego! Taemin bezceremonialnie przecisnął się obok nieznajomego i chwycił małą rączkę Yoogeuna, ciągnąc go w stronę wyjścia. Chłopiec odwrócił się jeszcze, żeby pomachać do swojego pokręconego kolegi, a ten w odpowiedzi obdarzył go jednym z tych dziwnych, zniewalających uśmiechów, w których na pewno była krztyna zła. Taemina dodatkowo rozjuszyła ta wymiana czułości, i bez słowa opuścił pomieszczenie, z kuzynem na rękach.

~*~

- Znów tam siedzi… - mruknął Taemin, nie spuszczając wzroku z wieży strzegącej placyku. Los naprawdę nie był dla niego łaskawy. W mieście było tyle placów zabaw, a on został skazany akurat na ten konkretny, wciąż jednakowo nudny, a w dodatku wyposażony w naczelnego szaleńca.

- Chodźmy go odwiedzić. – powiedział Yoogeun niespodziewanie znajdując się tuż obok siedzącego na huśtawce Taemina. Starszy obrzucił go pełnym niedowierzania spojrzeniem.

- Dlaczego chcesz się widywać z tym świrem? Dzieci są naprawdę naiwne… - odburknął.

- Jest miły. – odparł chłopiec, z całą swoją dziecinną prostotą.

- Miły nie znaczy dobry. Może ci zrobić krzywdę. – stwierdził Taemin, tonem starszego i mądrzejszego.

- Jest miły, nie to co ty, hyung! – wykrzyknął Yoogeun, pokazując kuzynowi język. – I ma ładne balony. – dodał radosnym tonem, a Taemin zakrztusił się własną śliną na to stwierdzenie.

- Co ma?!

- Hyung, w życiu balona nie widziałeś? – odparł zadziornie młodszy, wskazując palcem powietrze w pobliżu dachu wieżyczki. Taemin zmrużył oczy w południowym słońcu, wpatrując się przez chwilę w szybującą plamę zieleni.

- To on zaśmieca plac zabaw balonikami? – mruknął do siebie. – Ale po co? – nawet nie był pewien czemu wypowiada swoje myśli na głos. Po prostu ten nowy element układanki zupełnie nie pasował mu do dotychczasowego wizerunku psychopatycznego mordercy, który sobie wykreował. Nie żeby fizjonomia Onew jakoś szczególnie oddawała ten opis. W sumie, patrząc na jego promienny uśmiech i błyszczące oczy, można było dojść do wniosku, że to w istocie bardzo miły człowiek. Dziwne wizje Taemina z każdą chwilą zdawały się mieć coraz mniej sensu.

- Bo jest smutny. – orzekł Yoogeun niespodziewanie, najwyraźniej traktując to stwierdzenie jak odpowiedź na pytania kłębiące się w głowie jego kuzyna. Taemin spojrzał na niego jak na niespełna rozumu, ale chłopiec już biegał gdzieś wokół piaskownicy, udając, że jest samolotem i wydając z siebie dźwięki imitujące silnik.

- Jestem już, witajcie chłopcy! – rozległo się zawołanie. Taemin rozejrzał się, a jego wzrok padł na smukłą kobietę, zmierzającą parkowym chodnikiem w ich kierunku.

- Mama! – krzyknął Yoogeun, po czym puścił się biegiem, prosto w ramiona swojej rodzicielki.

- No i co, byłeś grzeczny, mój skarbie? – zapytała, biorąc dziecko na ręce.

- Oczywiście, że tak, noona. On zawsze jest grzeczny. – odezwał się Taemin, wstając ze swojego miejsca na huśtawce. Bardzo się starał, żeby jego wypowiedź brzmiała wiarygodnie. Bądź co bądź, zależało mu na tych obiecanych słuchawkach, i nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji. Yoogeun spoglądał na niego radośnie z ramion matki, a po jego małych usteczkach błąkał się złośliwy uśmieszek.

- No dobrze. Dziękuję ci za pomoc, Taemin. Na dzisiaj jesteś już wolny. – oznajmiła, machając mu na pożegnanie. – A my, skarbeńku, pójdziemy na lody, hm? – zwróciła się do syna, a ten zarzucił jej ręce na ramiona z głośnym okrzykiem radości.

Taemin wywrócił oczami, starając się zwalczyć dziecinny odruch, i nie pokazywać Yoogeunowi języka. To mogłoby się źle skończyć w obecności noony. Zamiast tego chłopak opadł z powrotem na huśtawkę. Nie wiedział nawet czemu. Mógł przecież iść do domu, włączyć komputer, i wreszcie zacząć korzystać z wolnego czasu. Niespodziewanie wydało mu się to jednak dziwnie nudne i mało absorbujące.

Zamiast tego zapatrzył się znów na drewnianą wieżę. Nie mógł rozgryźć tego całego Onew i to go okropnie irytowało. Nijak nie potrafił sobie logicznie wytłumaczyć po co ten chłopak tam siedzi, o balonach już nie wspominając! Czy to jakiś pokręcony eksperyment? Ale co można wykazać poprzez stadne wypuszczanie kolorowych baloników w powietrze? Taemin nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek dali mu w szkole tak idiotyczny projekt do zrobienia.

Podniósł się z huśtawki i otrzepał spodnie z wszechobecnego piachu. Powinni mu załatwić ubranie robocze do opieki nad tym bachorem… Ostatni raz zadarł głowę do góry, i zamierzał ruszyć w kierunku domu, kiedy z okna wieży wyłoniła się ręka trzymająca kolejny balonik, tym razem żółty. Taemin wpatrywał się, jak dłoń puszcza sznurek i pozwala obiektowi wzlecieć w górę, ponad parkiem, ku bezkresnemu błękitowi nieba.

- Bezsensu… - mruknął i, w ostatniej chwili zmieniając plany, podszedł do drewnianej konstrukcji, z zamiarem wdrapania się na jej szczyt. Ktoś temu dziwakowi musi pokazać, że nie można tak zaśmiecać środowiska. Nie, żeby Taemin był jakimś zagorzałym zwolennikiem ekologii. W zasadzie po prostu potrzebował pretekstu, żeby przekonać się o co w tym wszystkim chodzi. Teraz, kiedy w pobliżu nie było już dziecka, wydawało się być idealną chwilą na przeprowadzenie śledztwa.

Taemin cicho wyjrzał za krawędź drewnianego podestu, nogami wciąż stojąc na drabinie. Chciał zobaczyć co ten typ wyczynia, kiedy myśli, że nikt nie patrzy. Onew jak gdyby nigdy nic siedział po turecku, plecami opierając się o jedną ze ścian. Na jego twarzy malowało się coś na kształt skupienia. Słońce ozłacało pozostawione w nieładzie, rozczochrane włosy. Kształtne usta… Hola, hola. Taemin chyba za bardzo zagalopował się tej swojej cichej obserwacji. „Kształtne usta? Człowieku, skąd bierzesz takie stwierdzenia?”

- Co robisz? – odezwał się, w końcu włażąc na wieżę. Wolał uniknąć kłótni ze swoim alternatywnym ego, dlatego dalsze krycie się i pozostawanie na pastwę własnych pokręconych rozważań, nie miało racji bytu. Onew przerwał to, co robił, i uniósł głowę. Teraz Taemin nie mógł już wmówić nawet samemu sobie, że w twarzy tego chłopaka nie ma nic wyjątkowego. Coś w tym uśmiechu sprawiało, że nie dało się koło niego przejść obojętnie.

- Witaj, mój prz…

- Czy ty wszystkich nazywasz swoimi przyjaciółmi? – wszedł mu w słowo Taemin, sadowiąc się wygodnie po przeciwległej stronie pomieszczenia, tak, żeby jednocześnie mieć dobry widok na Onew, ale i łatwy dostęp do wyjścia. Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej, i kiwnął głową twierdząco.

- Każdy człowiek powinien mieć choć jednego przyjaciela. – odpowiedział i, choć Taeminowi w żaden sposób nie rozjaśniło to myśli, najwyraźniej uznał temat za skończony, wracając do swojego zajęcia.

- Co robisz? – powtórzył pytanie młodszy, ze zgrozą wpatrując się w poczynania Onew. Starszy trzymał w ręku te same nożyczki, które Taemin uznał wcześniej za narzędzie zbrodni. Nie pomylił się tak bardzo w swojej ocenie. Ostrza zalśniły w słońcu, odbijając promienie słoneczne, kiedy Onew rozdzierał nimi kolejne strony jakiejś książki. – Jak można tak kaleczyć książkę? – zapytał młodszy z niedowierzaniem. Onew znów zaprzestał swoich działań, i uśmiechnął się do Taemina, tym razem jednak w jego wyrazie twarzy było coś takiego, że młodszego aż zakłuło serce. „Bo jest smutny.” – rozbrzmiały mu w głowie słowa Yoogeuna. Czyżby ten niedorobiony bachor miał rację? Bo jeśli jakiś epitet miałby pasować do tego uśmiechu, to byłoby to z pewnością właśnie słowo „smutny”.

- Wybacz… - powiedział Onew z jawnym zakłopotaniem, drapiąc się po głowie.

- To nie mnie powinieneś przepraszać! – odparł Taemin, wskazując podbródkiem zdewastowane stronice książki. – Czemu to robisz? To jakiś eksperyment?

- Można to tak nazwać. – odparł starszy z namysłem. Ujął w dłoń wycięty z książki fragment papieru i wrzucił go do jednego z baloników, ułożonych na podłodze. Następnie sięgnął po miniaturową butlę, znajdującą się w kącie, i napełnił błękitną gumę helem. Taemin obserwował to wszystko z otwartymi ustami. Nie miał zielonego pojęcia co ten dziwak wyrabia, ale był świadom, że nie spocznie, póki wszystkiego się nie dowie. – Przyszedłeś mnie odwiedzić? – odezwał się Onew, który zdążył już posłać kolejny balonik w powietrze, i powrócić na swoje miejsce.

- Tak. To znaczy nie. Nie, chciałbyś. – chaotyczna wypowiedź wywołała radosny śmiech, który wypełnił małe pomieszczenie na szczycie wieży. Taemin nie mógł zaprzeczyć, że było coś zaraźliwego w tym dźwięku. Śmiejący się Onew sprawił, że i jego kąciki ust uniosły się nieznacznie w górę. Co wcale nie zmieniało faktu, że nie ufał temu dziwnemu typowi i jego pokręconym pomysłom.

- Cieszę się, że nie siedzę tu sam. – odpowiedział starszy z wdzięcznością, a Taeminowi aż zrobiło się głupio na to stwierdzenie. Przecież przyszedł tu tylko opieprzyć tego świra za zanieczyszczanie środowiska. Patrząc jednak na jego rozjaśnioną twarz, z którą kontrastował ten dziwny smutek w wąskich oczach, nie mógł zdobyć się na żadne ambitne słowo krytyki. Co takiego się z nim stało? Zawsze był dobry w gnębieniu innych ludzi. Niby w czym ten cały Onew różnił się od reszty? To, że ma ładne oczy jeszcze o niczym nie świadczy… Taemin przeklął pod nosem, znów przyłapując się na swoim niekontrolowanym zachwycie nad wyglądem nowego kolegi. Zaraz… nowy kolega? Od kiedy go tak nazywa? Pokręcił głową, próbując odgonić te głupoty z własnej głowy. – Gorąco ci? – odezwał się Onew, najwyraźniej źle interpretując jego dziwne zachowanie. Wygrzebał z torby mały wiatraczek na baterie i podał go Taeminowi. Młodszy przyjął przedmiot z wdzięcznością, zastanawiając się co jeszcze ten chłopak tu trzyma. Zdawał się być przygotowany na każdą okazję. Zupełnie jakby…

- Mieszkasz tu? – wypalił, wypowiadając swoje przypuszczenia na głos. Doszedł do wniosku, że takie rozwiązanie miałoby w sobie sporo sensu. Odpowiedziała mu jednak kolejna fala głośnego śmiechu, aż poczuł, że jemu samemu humor poprawia się z każdą spędzoną tu chwilą.

- Nie, nie. Choć to faktycznie może tak wyglądać. – przyznał Onew. – Po prostu… mam pewną sprawę do załatwienia. – stwierdził z namysłem, po czym spojrzał w błękitny skrawek nieba, widoczny przez okno wieży, a jego rysy znów nasiąkły tym dziwnym smutkiem, od którego i Taemina zabolało serce. Chciał zapytać co to za sprawa, ale nie był już taki pewny czy powinien. Zdecydowanie wolał, żeby Onew znów zniewalająco się do niego uśmiechnął. Po chwili starszy oderwał wzrok od nieba i utkwił w Taeminie to swoje dziwnie hipnotyzujące spojrzenie. Ciągnące się milczenie nie przeszkadzało żadnemu z nich, zostało jednak brutalnie przerwane przez dźwięk przychodzącej wiadomości.

- Muszę iść. – oznajmił Taemin, zerkając na wyświetlacz swojego telefonu. Szczerze mówiąc, wcale nie chciał opuszczać tego miejsca. To nie tak, że lubił towarzystwo Onew. Po prostu wieża była chłodną alternatywą upalnego trawnika. Poza tym, Taemin wciąż nie dowiedział się wszystkiego, czego chciał. W zasadzie dalej nie miał pojęcia o co tu chodzi, a nie mógł nie przyznać, że w postaci Onew było coś intrygującego, coś, co sprawiało, że chciał go lepiej poznać.

- Jasne, wpadnij jeszcze kiedyś. – powiedział Onew przyjaźnie. Taemin tylko skinął głową, nie bardzo wiedząc jak zareagować, po czym opuścił bazę nowego kolegi. Dopiero na dole zorientował się, że w ręku wciąż ściska jego wiatraczek. Przez chwilę wahał się, co powinien uczynić, ale w końcu schował go do torby. Tak na wszelki wypadek. Będzie miał później pretekst, żeby tu wrócić.

~*~

- Posłuchaj uważnie, Yoogeun. – powiedział Taemin, spoglądając dziecku głęboko w oczy. - Teraz udasz, że uciekasz na wieżę, a ja pobiegnę za tobą. Zrozumiano? – malec, zamiast odpowiedzieć, zaczął stroić wszelkiego rodzaju miny, celowo irytując swojego opiekuna. – Chłopie, okaż chęć współpracy choć ten jeden raz… - burknął Taemin, starając się przemówić dziecku do rozsądku. Obmyślił iście genialny plan, dzięki któremu mógłby znów spotkać się z Onew. Yoogeun miał być jego narzędziem. Tyle, że bachor jak na złość nie miał tego dnia ochoty na żadne układy. Taemin dobrze wiedział, że dzieciakiem kieruje czysta złośliwość, nie mógł jednak nic na to poradzić.

Zacisnął usta w wąską kreskę i odwrócił głowę na bok, obrażony. – Nie, to nie. W takim razie zabraniam ci tam wchodzić. – oznajmił chłodnym tonem. Jednocześnie zerknął w stronę kuzynka, obserwując jego reakcję. Tak jak się spodziewał, Yoogeun niemal natychmiast puścił się biegiem w zakazanym kierunku. Taemin uśmiechnął się pod nosem, dumny ze swojej przebiegłości. Dzieci jednak łatwo zrozumieć. – Yoogeun, wracaj tu w tej chwili! – krzyknął jeszcze, po czym ruszył za nim.

Onew jak zwykle siedział na swoim miejscu, i zdawał się być pogrążony w, niezrozumiałej dla Taemina, bełkotliwej rozmowie z Yoogeunem. Na widok nowego gościa, chłopak uśmiechnął się. Niby zwykły uśmiech, a miał tak pokrętne działanie, sprawiając, że Taemin poczuł ciepło. Nie było to ciepło z rodzaju tego, którego doświadcza się pod wpływem letniego powiewu. Raczej coś, co emanowało z głębi klatki piersiowej, rozchodząc się po całym ciele. Taemin wolał nie myśleć o tym, jak idiotycznie musiałyby wyglądać jego złote myśli, gdyby ktoś je wszystkie spisał. Ostatnimi czasy jego własne rozważania doprowadzały go do szału.

- Jak ci idzie eksperyment? – zagadał, obserwując palce Onew, zaciskające węzeł u wylotu fioletowego balonika.

- Chyba dobrze. – odpowiedział z namysłem. – Aczkolwiek to nie taki typ eksperymentu, którego wynik można zbadać. – dodał powoli. Taemin zmarszczył brwi, nie wiedząc co przez to rozumieć.

- Na czym… - zaczął, ale nie zdążył skończyć nurtującego go pytania, bo rozległ się pisk Yoogeuna, który najwyraźniej postanowił zwrócić na siebie uwagę, rzucając się Onew na szyję. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie reakcja starszego chłopaka. Onew momentalnie odskoczył jak oparzony, przy okazji mocno uderzając się w dachową belkę.

- Auć… - syknął z bólu, masując się w obolałe miejsce, gdzieś na swojej kudłatej głowie.

- Yoogeun, nie wolno. – odezwał się Taemin ostrym tonem. Sam nie był pewien, dlaczego strofuje dziecko, choć przecież nie zrobiło nic złego. Mimo wszystko coś w gwałtownej reakcji Onew sprawiło, że Taeminowi zrobiło się go żal. Wyglądało to tak, jakby zwyczajnie bał się Yoogeuna, tak jak niektórzy boją się psów, czy węży. Błysk paniki w jego oczach dodatkowo podkreślił to wrażenie.

- To nie jego wina. Ja po prostu nie mogę… - powiedział cicho, ale urwał w połowie zdania, kończąc wypowiedź jedynie smutnym uśmiechem. – Jest bardzo gorąco. Lepiej zabierz swojego podopiecznego w jakieś chłodne miejsce. – powiedział, dając Taeminowi wyraźny znak, że spotkanie jest skończone. Chłopak zrozumiał aluzję i chwilę później szedł parkową alejką, ciągnąc malca za rękę. Wiedział, że jest obserwowany, dlatego ani razu nie obrócił się, by zajrzeć w okno drewnianej wieżyczki. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś bardzo dziwnego miało miejsce tam, w górze. Słowa Onew nie dawały mu spokoju. Zamierzał poznać prawdę.

Kolejna leniwa plama fioletu rozdarła monotonny krajobraz, uporczywie torując sobie drogę przez upalne powietrze, zmierzając coraz wyżej, w stronę słońca. Taemin obserwował lot balonika, szukając w nim odpowiedzi na swoje pytania.

- Ciekawe czy dotrze. – stwierdził niespodziewanie Yoogeun. Taemin spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem.

- Co takiego?

- Wiadomość. – odparł chłopiec, wskazując na obserwowany przez kuzyna obiekt. Taemin nie odpowiedział, zastanawiając się nad jego słowami. Przypomniały mu się skrawki papieru, wrzucane przez Onew do każdego z balonów. Czyżby ten dzieciak rzeczywiście był bystrzejszy, niż na to wyglądał? Taemin oderwał wzrok od plamy fioletu, teraz znajdującej się już wysoko w górze, ponad koronami drzew, i ruszył przed siebie. Wiedział jednak, że jeszcze tu wróci.

~*~

- Ostatnio często mnie odwiedzasz. – stwierdził Onew, nawet nie unosząc wzroku znad swojej pociętej książki. Taemin poczuł, że się rumieni, nie wiadomo dlaczego i po co, więc tylko zacisnął zęby i wyciągnął przed siebie przedmiot, który dotąd nosił ze sobą na wszelki wypadek.

- Przyszedłem ci to oddać. – oznajmił obojętnym tonem, po czym usadowił się na swoim, stałym już, miejscu. Onew tylko uśmiechnął się pod nosem, wciąż nie przerywając swojego zajęcia. Taemin z ciekawością zerkał mu na dłonie.

Dopiero teraz zorientował się, że chłopak nie umieszczał w balonach bezładnych kawałków papieru. Zdawało się, że wycinał konkretne fragmenty książki.

– To jakaś ukryta wiadomość? – zapytał Taemin, nie mogąc wytrzymać. Ciekawość to jego odwieczna przywara. Po prostu musiał wiedzieć. Zagryzł nerwowo wargę, widząc, że Onew zastygł wpół ruchu. Przez jego twarz przemknął dziwny, niepokojący wyraz. Zaraz jednak wyprostował się i zajrzał Taeminowi prosto w oczy. Młodszego zmroziło to dziwne spojrzenie, i był w stanie jedynie obserwować, jak chłopak powoli przysuwa się do niego. Kiedy twarz Onew znalazła się zdecydowanie zbyt blisko jego własnej, Taemin przełknął głośno ślinę. Bardzo nie podobało mu się to, co się z nim działo. Gwałtowna reakcja taeminowego serca na te rozmigotane oczy drugiej osoby, zdecydowanie wykraczała poza normę. Onew wyciągnął rękę przed siebie, nie spuszczając z młodszego wzroku. W głowie Taemina wszystko krzyczało, że to jednak jakiś zboczeniec, który zapewne zaraz się na niego rzuci, a jak będzie po wszystkim, to zostawi ciało gdzieś w krzakach. W dalszym ciągu nie mógł jednak wyobrazić sobie, że faktycznie dochodzi do tak makabrycznego scenariusza. „O Boże, a co jeśli on chce mnie pocałować?” – przyszło Taeminowi na myśl, kiedy poczuł dłoń kolegi na swoim policzku. Jego dotyk był bardzo delikatny, i młodszy nie mógł powiedzieć, że nieprzyjemny. Zdecydowanie nie spodobało mu się jednak palące uczucie na policzkach, którego doświadczył pod jego wpływem. Żeby tak rumienić się jak jakaś nastolatka? „Brawo Taemin, teraz ten wariat na pewno cię pocałuje…”

- Rzęsa. – powiedział Onew po prostu, i zanim do młodszego dotarło co się stało, starszy już był z powrotem po drugiej stronie pomieszczenia. Taemin dopiero po dłuższej chwili zdobył się na głośne wypuszczenie powietrza z płuc. „No pięknie. Lee Taemin, chyba masz ze sobą poważny problem. Fakt, że dawno nie miałeś dziewczyny, ale to już jest desperacja!”

- Można to nazwać wiadomością. – odezwał się niespodziewanie Onew, zapatrzony w kolejny odlatujący balonik. Taemin był na tyle ogłupiały, że zupełnie zapomniał o zadanym przez siebie wcześniej pytaniu. Nagle cała kwestia tajemniczych baloników wydała mu się mało znacząca. Odchrząknął, niepewny czy jego własny głos go nie zdradzi.

Jego wzrok, starając się ominąć twarz, powędrował w dół, na dłonie Onew. Kartki zaszeleściły, a Taemin ze zdumieniem zorientował się, że zna trzymaną przez kolegę książkę.
- Książka dla dzieci? – zapytał, wspominając ile razy noona wciskała mu podobny egzemplarz, każąc poczytać Yoogeunowi do snu.

- Mhm… - mruknął Onew. – Obiecałem mu ją przeczytać, ale nie zdążyłem. Dlatego wysyłam fragmenty.

- Komu?

- Mojemu małemu przyjacielowi. – odpowiedź może nie była zbyt precyzyjna, bo starszy zdawał się tytułować tym mianem każde dziecko jakie spotkał na swojej drodze. W głosie Onew była jednak taka czułość, że Taemin aż poczuł się nieswojo.

- Nie możesz wysłać tego pocztą? – zapytał młodszy, nie do końca przekonany, czy powinien wypowiadać te słowa na głos. Z jakiegoś powodu zdawał sobie sprawę, że mogą one zranić jego nowego kolegę. Onew przez chwilę milczał, wpatrując się w odległe niebo, pogrążony w jakiś myślach, wspomnieniach. W końcu jednak spojrzał na Taemina, z tym poruszającym smutkiem wymalowanym na twarzy.

- Niestety… obawiam się, że w ten sposób by nie dotarło. – stwierdził cicho. Taemin bez zbędnych słów zrozumiał, co Onew chce mu przekazać. Młodszy nie znalazł w swoim słowniku żadnych wyrazów, które wydawały się być odpowiednie, więc po prostu przysunął się na czworakach, i usadowił tuż obok Onew, zapominając o wszelkich swoich poprzednich uprzedzeniach co do jego tajemniczej osoby.

- Jestem pewien, że twój przyjaciel będzie zadowolony z prezentu. – powiedział łagodnym tonem, gestem wskazując na nieboskłon. Onew uśmiechnął się z wdzięcznością.

~*~

- Wychodzę! – krzyknął Taemin, ubierając buty.

- Opieka nad Yoogeunem ma na ciebie dobry wpływ. – rozległ się głos jego matki. Stała oparta o framugę i zdawała się przewiercać syna laserowym spojrzeniem. – Nagle zacząłeś wychodzić z domu w wakacje…

- Mamo, po prostu idę do kolegi. – odparł Taemin, starając się zbyć dociekliwość rodzicielki tą niedbałą uwagą.

- Mhm, do kolegi… - lakoniczne stwierdzenie jego matki wystarczyło, żeby chłopak spłonął rumieńcem. Bez słowa przewiesił torbę przez ramię i wyszedł. Letni wietrzyk zmierzwił mu włosy, które to zaraz nerwowo przygładził. Nie chciał wyglądać jak czupiradło.

- Jesteś już. – powiedział Onew, na widok wyłaniającej się zza krawędzi podestu głowy Taemina. Młodszy, podobnie jak nieraz wcześniej, poczuł, że jego usta same formują się w uśmiech. Odkąd dowiedział się, jaki jest cel dziwnej misji tego tajemniczego chłopaka, zjawiał się na szczycie wieżyczki niemal codziennie, żeby towarzyszyć mu w tym zadaniu. Lubił łagodną osobowość Onew i jego przyjazne usposobienie. W życiu by nie pomyślał, że zapała sympatią do takiego typu człowieka, bo sam był zgryźliwy i nie stronił od złośliwości. Mimo to, szybko zaczął tytułować Onew swoim przyjacielem. Potrafił godzinami siedzieć w milczeniu, obserwując jak starszy starannie wycina kolejne cytaty i obrazki, by następnie puścić je w drogę gdzieś daleko, poza ten świat. Taemin nieraz zastanawiał się, skąd Onew w ogóle wziął tak nietypowy pomysł uczczenia pamięci zmarłej osoby. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że było w tym coś poruszającego. Ten piękny gest sprawił, że i on poczuł się częścią niezwykle ważnej misji. Początkowo przychodził na wieżę głównie z tego względu. Nie mógł jednak nie zauważyć, że każde słowo i każdy uśmiech jego nowego przyjaciela potrafi przyprawić go o zawał serca. Lubił Onew. Nadal nie do końca wiedział w jakim sensie, ale lubił tego cichego, niezdarnego chłopaka, o nieco dziecinnych poglądach i przyjemnym dla ucha, delikatnym głosie. Nieraz miał wrażenie, jakby jakaś magiczna siła przyciągała go do tego nietypowego miejsca ich spotkań, nie pozwalając zostać w domu, przed komputerem. Taemin nie miał pojęcia co się stało z dawnym nim, jakby Onew przypadkiem pomógł mu odkryć w sobie kogoś nowego. Starszy potrafił znaleźć pozytywne strony dosłownie każdej sytuacji, i Taemin z czasem zaczął się tego od niego uczyć. Spoglądając teraz w jego rozmigotane oczy zastanawiał się, jak wiele miał szczęścia, że Yoogeun wdrapał się wtedy na tę wieżę. Powinien mu kiedyś podziękować. Albo nie… jego niechęć do tego rozwydrzonego brzdąca wcale nie zmalała. Niektóre kwestie pozostają bez zmian.

- Ile stron nam zostało? – zapytał, sadowiąc się obok przyjaciela.

- Zdaje się, że to już ostatnia partia. – oznajmił Onew, nie dostrzegając jak wielkie rozczarowanie wywołały te słowa na twarzy Taemina.

- Ale jak to? Wczoraj było ich jeszcze całkiem sporo! – dziwił się młodszy. – Nie mów, że siedziałeś nad tym po nocy… - dodał, widząc ciemne kręgi pod oczami Onew.

- Nie chciałem cię już dłużej tu trzymać. – odparł starszy, uśmiechając się przepraszająco. – Dobrze wiem, że przychodzisz tylko ze względu na…

- Jaki on był? – wszedł mu w słowo Taemin, niepewny czy jest gotów na rozmowę dotyczącą powodu jego wizyt na wieży. Onew przekrzywił głowę w ten, właściwy sobie, uroczy sposób, w zamyśleniu wodząc dłonią po drewnianych deskach podłogowych.

- Jak to dzieci… żywiołowy, radosny, bystry… szczerze mówiąc, był całkiem podobny do twojego małego kuzyna. – oznajmił lekkim tonem. Taemin nie był w stanie pojąć, jak Onew mógł tak beztrosko o tym rozmawiać. Zdawał się być zupełnie pogodzony z utratą bliskiej mu osoby.

- Musiałeś bardzo go kochać. – powiedział cicho, na co Onew spojrzał z niejaką nostalgią na ostatnie strony książki.

- Kocham nadal. W końcu to mój mały braciszek. – odparł, czule gładząc kartki papieru. Taemin poczuł gulę w gardle. Coś, co wcześniej było jedynie przypuszczeniem, opartym na domysłach, teraz stało się faktem. Już wiedział kim był ten „mały przyjaciel”. Zagryzł wargę, nie chcąc zadawać niewygodnych pytań, które cisnęły mu się na język. Został jednak wyręczony przez swojego kolegę.

- Pewnie myślisz, że to lekka przesada… - powiedział Onew, gestem wskazując na swoje stanowisko pracy, na porozrzucane po podłodze skrawki papieru, na kilka par nożyczek, na czekające na swoją kolej baloniki. – Ale jestem mu to winien. W końcu przeze mnie tam siedzi. – wyjaśnił spokojnym tonem. – Gdyby nie ja…

- Nie mów tak. – przerwał mu Taemin zdecydowanym tonem. Nie mógł dłużej znieść tych wyrzutów sumienia wypisanych na jego twarzy, przykrytych maską optymizmu, a mimo to wyraźnie widocznych. – Cokolwiek się wydarzyło, to nie twoja wina.

- Po prostu ta moja niezdarność… - powiedział Onew łamiącym się głosem, bezradnie rozkładając ręce. Taeminowi nagle przypomniało się, z jakim dystansem chłopak odnosił się do Yoogeuna. Jakby bał się go choćby dotknąć.

- To dlatego ty…

- Po prostu nie mogę dopuścić, żeby coś takiego znów się stało. Gdybym wtedy mocniej go trzymał… - Onew urwał gwałtownie, kiedy Taemin, nie widząc lepszego rozwiązania, po prostu objął go ramieniem, w pocieszającym geście. Starszy uniósł wzrok, by utkwić w koledze dziwne spojrzenie. Taemin nie był pewny, czy migotanie w jego oczach to, te same co zawsze, radosne iskierki, czy raczej zbierające się łzy. Nie chciał patrzeć na ten nieopisany smutek na twarzy jego wiecznie radosnego przyjaciela, więc po prostu wtulił się w jego ramię, mając nadzieję, że ten drobny gest pomoże mu się pozbierać. Jednocześnie starał się nie zwracać uwagi na przyspieszone bicie własnego serca i to, że zapewne jego policzki już od dłuższego czasu płonęły, komunikując całemu światu, jak piorunujący wpływ wywierała na niego bliskość Onew.

- Chcesz wysłać ostatnią wiadomość? – odezwał się starszy, spoglądając na wtulonego w niego chłopaka. Taemin pociągnął nosem, próbując szybko doprowadzić samego siebie do porządku.

- Chyba nie jestem odpowiednią osobą… - powiedział łagodnym tonem, ale stanowczość z jaką Onew podsunął mu gotowy balonik, mieniący się w słońcu oślepiającą bielą, momentalnie stłumiła wszelkie wymówki.

- Myślę, że on by cię polubił. Tak jak Yoogeun. – stwierdził, z przekonaniem kiwając głową. Taeminowi nie wydawało się, żeby jego wredny kuzynek pałał do niego jakąś szczególną sympatią, ale wolał nie psuć tej wyjątkowej chwili. Zacisnął dłoń na sznurku i zbliżył się do okienka. Wypuścił głośno powietrze z płuc, po czym otworzył dłoń, pozwalając balonikowi odlecieć w nieznane. Biały kształt przez pewien czas majaczył na nieboskłonie, leniwie oddalając się, pnąc w górę. W końcu zniknął gdzieś wysoko, zlewając się z jasnymi kłębkami chmur.

Taemin westchnął cicho i odwrócił się, ale mało brakowało i wypadłby przez okno. Onew znajdował się tuż za nim, najwyraźniej również obserwując lot balonika. W efekcie teraz ich twarze znalazły się stanowczo za blisko siebie. Onew jednak nie wykazywał chęci odsunięcia się od Taemina. Po prostu trwał w bezruchu, wodząc oczami po jego zarumienionej twarzy. Serce młodszego zatańczyło w piersi, i chłopak nie mógł przestać się zastanawiać, gdzie zniknęła cała jego hardość. Czuł się taki bezbronny wobec tego migotliwego spojrzenia. Właśnie na tę bezbronność postanowił zwalić winę, kiedy zagryzł wargę, by po chwili zebrać się na odwagę i coś powiedzieć.

- Hyung… - odezwał się cicho, starając się nie patrzeć mu w oczy. - … też chciałbym przeprowadzić pewien eksperyment. Ale potrzebuję twojej pomocy.

- Nie ma sprawy, wiesz, że ja… - końcówka jego zdania nigdy nie została wypowiedziana, bo Taemin przysunął się do niego jeszcze bliżej i powoli, z wahaniem musnął usta hyunga swoimi własnymi. Onew momentalnie zaniemówił i znieruchomiał. Tak samo postąpił Taemin. W efekcie obaj zastygli w tej niecodziennej pozycji, niepewni co uczynić, jak postąpić.

„Lee Taemin, geniuszu, być może właśnie spieprzyłeś najpiękniejszą i najciekawszą znajomość, jaką ci się udało nawiązać w całym twoim, nie za długim, życiu.” – przyszło młodszemu na myśl, nie mógł jednak zdobyć się na żaden ruch. Ani na atak, ani na ucieczkę. Po prostu czekał. W końcu Onew delikatnie się od niego odsunął, tylko po to by obrzucić go pełnym zdumienia i konsternacji spojrzeniem.

- Taemin, nie jestem pewny, czy można to nazwać eksperymentem… - oznajmił z namysłem. Nie wyglądał jednak, jakby był zły o to, co się stało. Raczej szczerze zaskoczony. W zasadzie, Taemin nawet nie potrafił sobie wyobrazić wkurzonego Onew. Po prostu wszystko w jego osobie kojarzyło mu się jedynie z ciepłem i łagodnością.

- Masz rację, to nie eksperyment. To raczej wiadomość. – odparł młodszy, tym razem stawiając wszystko na jedną kartę, i zdecydowanym ruchem przywierając ustami do rozchylonych warg hyunga. Ich miękkość tylko zachęcała do dalszego działania. Onew nie rozczarował swojego młodszego kolegi, bo po chwili oddał pocałunek, z właściwą sobie delikatnością, kładąc dłoń na policzku przyjaciela. Taemin nie był pewien czy sól, którą czuje na języku to pot czy łzy, niewiele go to jednak obchodziło. Liczyli się tylko oni dwaj i ten czuły pocałunek.

Ułożywszy głowę w zagłębieniu szyi hyunga, Taemin ponownie zapatrzył się w niebo. Długo siedzieli w ten sposób, ciesząc się swoją obecnością. Choć panował gorąc, to żadnemu z nich nie przeszkadzało ciepło, które wzajemnie sobie dawali. W mgnieniu oka upalny dzień zmienił się w równie upalny wieczór, a uliczne światła utworzyły jasną łunę, rozciągającą się ponad koronami drzew. Taemin mógłby przysiąc, że gdzieś na horyzoncie, tam gdzie rozpoczynało się terytorium rozmigotanych gwiazd, dostrzegł odległy biały punkcik. Dobrze wiedział, że to niemożliwe, ale przyjemnie było wierzyć, że to wypuszczony przez niego balonik szybuje ku przeznaczeniu. Swoje własne przeznaczenie Taemin znalazł u boku tego dziwnego chłopaka z drewnianej wieży.

~*~

No dobra... najpierw Wam marudzę, że nie mam weny na Ontae, a potem piszę kilkunastostronicowego shota =.= nevermid. Moje pierwsze Ontae z prawdziwego zdarzenia (...albo i nie?), bo to w "Unintended" nie zdążyło się póki co rozwinąć. Nie jestem pewna wielu kwestii w tym opowiadaniu, nie mam pojęcia czy poszłam w dobrym kierunku, i czy udało mi się jakoś sensownie opisać Wam moją wizję. U góry macie kilka piosenek, które nie tyle zainspirowały mnie do opowiadania, bo pomysł przyszedł sam, co raczej towarzyszyły mi przez caaaały dzień, który spędziłam na pisaniu. Szczerze mówiąc, dopiero kiedy skończyłam, Mizu uświadomiła mnie, że w moim shocie dzieje się coś podobnego do historii ukazanej w jednym z japońskich teledysków SHINee ~>klik<~ *ogarogarogar* Nie inspirowałam się nim, ale faktycznie są tam podobne motywy. Wiem, że są tutaj fani 2mina, którzy nie będą zachwyceni (nie musicie tego czytać xD), ale znalazło się też kilka osób proszących mnie o Ontae, na czele z Syśką. Wiem, że w Twojej głowie moje Ontae wyglądało inaczej, ale nie jestem w stanie pisać na zawołanie. Mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz zadowolona. Liczę również na to, że Grellu wpadnie tu w wolnej chwili i naskrobie parę słów komentarza ;3 To moje pierwsze Ontae, więc niewiemniewiemniewiem *nie bijcie* Żegnam ~~<3

Ps. DZIĘKUJĘ ZA +5000 WYŚWIETLEŃ, KOCHAM WAS *o*

14 komentarzy:

  1. Usunęło mi niestety pierwszy komentarz :c no cóż, więc jeszcze raz. Wiesz, że ubóstwiam 2mina, ale Ontae też mi się bardzo spodobało. Znów nastrojowo. Spodobało mi się, że wykorzystałaś po pierwsze, samą postać Yoogeuna (a może Minho to szczęśliwy appa i mąż noony? :P), a po drugie ten lęk Onew przed dziećmi. No i sam motyw wysyłania wiadomości w baloniku. Przemyślane, i w sumie bardzo logiczne, przecież baloniki lecą do nieba. Brakło mi jedynie głębszego wyjaśnienia (a jeżeli jest, to wybacz, średnio ogarniam i ledwo patrzę na oczy), co dokładnie stało się z braciszkiem Onew, ale może i lepiej, że jest to taka zagadkowa postać. Fajnie, że się skupiłaś na ich relacji. Dobrze, że ta zmiana w Taeminia zachodzi stopniowo, a nie nagle od nieufności do wielkiej miłości, bo to bez sensu, ale przecież wiesz. Tyle. Weny, umma <3
    A to mv to nie było jedne z pierwszych Shinee, jakie mi pokazałaś przypadkiem?
    Wow, co za ogarnięty komentarz. A jak jestem zdrowa, to nic sensownego nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze Ci powiem, że zaniemówiłam. Jeśli takie "cosie" wychodzą z braku weny, to możesz jej nie mieć. Kocham Twoją twórczość, jestem największą fanką. Dziękuję za poprawienie humoru. *miłość*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy pomysł! Szacunek za to! ♥
    Szczerze to nie przepadam za tym parringiem, ale dla cb przeczytałam i stwierdzam, że jest cudowny! ♥♡
    Ciekawie ukazałaś postać Onewa, bo myślałam, że to ćpun! XD
    Taemin też miał super rolę! ♥♡
    No nic nie przynudzam, powiem jeszcze, że czekam na next!
    Hwaiting unni~ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaay! Cieszę się, że mimo wszystko przeczytałaś i znalazłaś w tym jakąś przyjemność <3 Dziękuję za komentarz! ^.^

      Usuń
  4. Boże <3 <3 <3 <3 Yoogeun. <3 <3 <3
    Zdobylas moje serce. To było tak piękne. Walić dzikie seksy to było lepsze niznie wiadomo jaki smut. Bardzo poprawilas mi samopoczucie, a dodatkowo fakt, że nspisalas go dla mnie jest bezcennny. Dziekuje <3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "walić dzikie seksy" kekeke x) made my day. Hueh, Yoogeun, musiałam tu kiedyś tego brzdąca wcisnąć ;3 Jestem naprawdę szczęśliwa, że Ci się podobało ~~<3 Ps. dziękuję za ściągnięcie tu Twojej koleżanki :')

      Usuń
  5. Cóż ja mogę o tym powiedzieć, hmm.. To było słodkie, smutne, piękne i wzruszające. Dobrze wyważone. Momenty Onew/Yoogeun były słodkie, ja ogólnie lubię takiego zakłopotanego, niezdarnego lidera (i tu nie ma nic do rzeczy, że Onew to mój bias, nic a nic XD ), te fragmenty przypomniały mi o Hello Baby, aż buźka się sama uśmiechała.
    Smutno mi się zrobiło gdy Jinki móiwł o swoim bracie, wspomniał go, wzruszyłam się :(
    A ten pocałunek OnTae był naprawdę uroczy *-*
    Moim zdaniem poszłaś w bardzo dobrym kierunku i świetnie ci wyszedł ten oneshot. Więcej takich perełek.
    Pozdrawiam Levi ;)

    PS. Syśka mnie tu wysłała żebym dała koma do tego shota, ale chyba zostanę na dłużej bo fajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo, witam Cię na moim blogu i dziękuję za te ciepłe słowa <3 Zakłopotany i niezdarny Onew to również i moja miłość, więc dobrze wiem o czym mówisz ;3 Uwierz, serce mnie bolało, kiedy pisałam o Jinkim i jego braciszku, ale cóż poradzić *złaja* T^T Również pozdrawiam, i zapraszam częściej ~~<3

      Usuń
  6. Powiem tak: Jestem pod wrazeniem.. Biedny Onew ;(.. Taemin i Yoongeun świetne role.. No co ja będę wiecej mowic.. Poprostu zajebiste! Weny życze.. ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Okej, długo się zastanawiałam nad tym, którego one shota skomentować jako następnego.
    Padło na Ontae, bo... co tu dużo mówić? Oczarowałaś mnie nim.
    Ostatnio lubię takie melancholijne klimaty - w jakiś sposób mnie uspokajają, ale nie dołują, chociaż lubię płakać, nawet jeżeli brzmi to dziwnie.
    Może zacznę najpierw od piosenek, chociaż looknęłąm na nie dopiero teraz. Pierwsza z nich... och, okej. Masz mnie. Feelsy mode on. Przy drugiej, jakoś nie złapałam tego klimatu, ale wydaje mi się, że dobrze pasuje do całej historii, więc gratuluję wyboru.
    Yoogeun - uwielbiam tego dzieciaka. Jest tak bardzo pocieszny w swojej pocieszności, że aż nie da go się nie kochać.
    Bądź, co bądź zdziwiłaś mnie takim Taeminem, ale czego się nie robi na potrzeby one shota? Wszystko ładnie, pięknie i nie ma do czego się przyczepić, co mnie bardzo smuci(lol), bo moja samoocena spada ._.
    Mój mały Jinki... ah... uwielbiam, kiedy w opowiadaniach jest takim... trochę tajemniczym i 'nienormalnym' bohaterem. To jest prawdziwy Onew, którego uwielbiam.
    Motyw z balonikami i ogólnie - z całą fabułą wyszedł Ci świetnie, bo mi do cholery brakuje słów.
    Muszę Ci powiedzieć w sekrecie, że w pierwszej chwili pomyślałam, że chcesz z Onew zrobić jakiegoś ducha, czy coś w tym rodzaju, co mnie trochę zasmuciło. Później było już tylko lepiej.
    Wszystko było bardzo klimatyczne i tajemnicze, co bardzo lubię w takich shotach.
    Rany, mogłabym Cię tak wychwalać w nieskończoność, ale przede mną jeszcze kilka opowiadań z Twojej/Waszej kolekcji, więc... muszę tutaj skończyć żeby nie skończyła mi się wena na pisanie komentarzy~
    Chu~ ♥ /Kummie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tu wielu fanów angstów, więc "lubię płakać" nie jest dziwne xD
      Piosenki, ahh~~ shi shi mnie zabiła tym utworkiem, jest tak niewypowiedzianie piękny, a słuchałam go przez wiele godzin, myślę, że dodawał klimatu każdemu wystukiwanemu przeze mnie słowu. Ta druga - cóż, moje beatlesowe zboczenie się odzywa >.< pasuje bardziej w sferze tekstowej, niż melodycznej.
      Yoogeun - nie lubię dzieci, ale tego małego trolla po prostu uwielbiam~~!
      W jakim sensie zadziwiłam Cię takim Taeminem? *nie ogarnia*
      Też uwielbiam takiego Jinkiego <3
      Dziękuję i pozdrawiam ~~<3

      Usuń
    2. Taemin - typ, który chami do Yoogeun'a? NO PLZ ._.

      Usuń
  8. W sumie nie wiem, co ja tu robię, ale… no jestem xD Tak mnie jakoś natchnęła rocznica i stwierdziłam, że są teksty, które nie mogą zostać pominięte, a ‘Balonik’ to na pewno jeden z nich, więc z ponad dziesięciomiesięcznym opóźnieniem zabieram się za komentarz. Pamiętam, jak to pisałaś. Byłaś wtedy chyba na jakiejś rodzinnej imprezie (?) i ktoś cały czas Ci przeszkadzał, w ogóle to miało być słabe i krótkie, bo przecież Ty nie umiesz ontae. SŁABE I KRÓTKIE? Wtedy jeszcze nie byłam nauczona, że twoje przewidywanie, że opowiadanie będzie słabe, kończy się tym, że opowiadanie jest genialne. (Nooo dobra, dalej nie jestem. Moje ostatnie czytanie ‘Sagi’ jest idealnym przykładem na to xD) Tym razem też się to potwierdziło i wszyło Ci jedno z najlepszych opowiadań, przynajmniej jedno z moich ulubionych. Em… chyba wystarczy bełkotu, może przejdę do właściwej części komentarza.
    Wszystko zaczyna się na placu zabaw, Taemin opiekuje się swoim kuzynem, który jest trochę niegrzeczny i go nie słucha, ale za to jest bardzo mądrym dzieckiem i dzięki niemu Taemin zwraca uwagę na baloniki, które co jakiś czas pojawiają się na niebie. Dzięki niemu też poznaje Onew. Jinki tutaj… to jest takie kochane słoneczko <3 ;; Jejku widzę go w tej wieży, jak siedzi po turecku z książeczką dla dzieci na kolanach i nożyczkami w ręce, wiedzę jego smutny uśmiech i tak samo, jak Taemin boli mnie serduszko. I ten eksperyment, jak to nazywa, który przeprowadza ;~~~; Gdy Taemin znowu go odwiedza, a Yoogen go przytula i on jest taki spanikowany, przestraszony ;~~~~; A później Jinki tłumaczy mu, na czym polega jego zadanie. Baloniki, jako poczta do nieba, Unnieee ------------ Taemin coraz częściej odwiedza Onew i zmienia się pod jego wpływem. Jinki naprawdę jest słoneczkiem. Swoim promiennym uśmiechem oświetla humor ludzi, którzy z nim przebywają i wręcz zmusza do uśmiechu. Dlaczego Ty tutaj to zrobiłaś? Dlaczego dopiero teraz to do mnie dotarło? Przecież Jinki słoneczko *~~* ile razy miałam fazę na to? Dlaczego teraz znowu będę miała? Znowu będę ginąć przez to, ale Ty ze mną. Wracając, w końcu zostaje ostatnia część do wysłania, Onew prosi Tae, żeby to zrobił. I patrzą razem za odlatującym balonikiem, gdy znika on z pola widzenia, Taemin się obraca i staje twarzą w twarz z Onew. Mówi mu, że chce przeprowadzić eksperyment muska jego usta swoimi i obaj zamierają, Jinki stwierdza, że chyba nie można nazwać tego eksperymentem, a Tae przyznaje mu rację i stwierdza, że to wiadomość, po czym znowu do całuje. PODOBA MI SIĘ TAKA KOŃCÓWKA. Bo Onew to wysyłanie baloników też na początku nazwał eksperymentem, a później przyznał, że to wiadomość. W ogóle to, że on cały czas czuje się winny łamie mi serce. „…przyjemnie było wierzyć, że to wypuszczony przez niego balonik szybuje ku przeznaczeniu. Swoje własne przeznaczenie Taemin znalazł u boku tego dziwnego chłopaka z drewnianej wieży.” Jejku to zdanie ------------------.
    Chyba nie przekazałam Ci nawet połowy rzeczy, które chciałam, co do tego opowiadania. Ono jest genialne. Ten Jinki – słoneczko, baloniki wysyłane do nieba, jak poczta, dla uczczenia śmierci bliskiej mu osoby, ten Taem, który zmienia się pod wpływem uśmiechu hyunga. To wszystko jest takie niezwykłe, nie wiem, ale gdybym miała wybrać trzy ulubione Twoje krótkie opowiadania, to na pewno byłoby wśród nich, nie wiem dlaczego. Po prostu cała historia jest niezwykła. Dobra może ja się już zamknę i pójdę sobie umierać, bo Jinki – słoneczko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oeesu.. tak dawno nie czytałam nic twojego, a praca na wok zainspirowała mnie do przeczytania twego dzieła...
    Kocham <3

    Taemin niańka tak uroczo wygląda *w mojej wyobraźni* zwłaszcza jak go goni. Uwielbiam twoje shoty za długie wstawki między dialogami, ostatnio za dużo naczytałam się ff gdzie było wiele dialogów.. ech..
    Tajemniczy nieznajomy na wieży... to było takie "Minhooooooo" a potem "ej.. przecież to OnTae, so Oniuuuuuu" Rozmawiający z dzieciakiem... i ten wzrok małego na baloniku na niebie...

    " Rozwydrzony bachor…" Jestem zniszczonym mat-chemem. Przekształciłam to samoistnie w rozpuszczony bachor... Czyli dziecko rozpuszczone w kwasie...

    omoooooooo <3 Widze twarz Tae jak ich zastał na wieży xDD Oniu pijak, ćpun, zboczeniec i świr xD Kocham Cię xD
    Tak dawno nie czytałam że widze w HD.... mój mózg widzi w HD, to lato i cień daszku i światło we włosach i iskierki w oczach Onia... On jest taki piekny.. i Zakłopotany Tae... ugh <333333

    "Mały przyjaciel dużo mi o tobie opowiadał" Bez skojarzeń. Zniszczona jestem, zrozum.

    Właśnie... Czemu on ciągle się odsuwa od tego małego, ma wstręt do dzieci? Nie lubi dzieci tak jak ja? Woli gwałcić Taesia a nie smarkacza.. hehehe.... Szkoda że nadal nie umiem ubierać moich uczuć w słowa...
    Śmiercionośne nożyczki xDD Jak ty coś walniesz XDD Rozkminy Tesia najlepsze... Omo jakie oni mają kjot imienia... Teś, Oniu...Kiś, Minhołek (Bambi) noo i Dinuś
    Hipnotyzujący Oniu <3
    Naczelny szaleniec XD Genialne rozkminy Tesia, serio xD

    Ma ładne balony XD

    Taemin! Co ty niepoważny jesteś? Dowiedziałeś się że ten rozpuszcza baloniki i stwierdziłeś po tym ze nie jest psychopatą? Przeciez to kolejny dowód na to że nim jest!

    Pytam się, skąd on w tej wieży miał hel. No skąd.Oke. juz wszystko wiem... butla z helem... ok...

    Ten ogar Taemina xD Ładny jest i sie nim zachwycasz, takie trudne??

    Oesu.. Smutek... Serduszko mnie kłuje na ten widok... Bardzo...
    Namalowałabym obraz... Onew siedzący w tej drewnianej wieży, ze smutkiem w oczach i małym smutnym uśmiechem, z balonikiem w ręku.. i karteczka prześwitywałaby przez gumę balonika... Obok niego nożyczki i postrzępiona książka. Smugi światła oświetlałyby jego postać..... Uh szkoda że nie umiem malować.

    Taemin chce wykorzystać biedne dziecko xD A w wiatraczku był podsłuch i Oniu wszystko słyszy hehehehe bo to pedoniu!

    Ughuu... Co jest z Onew...
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Nie.... tak awwwwwwwww i no uhhhhhhhhhh i no oisdfvauywigo3upqipjknbgfhaskjegrbfkvweubytaeyo7;;;;w3pgo6yha.lbtpuiewbfjkakhwoiuPUVwuhPVNIUTIOWbuopNOIEURBT['e'[periwklth49808593oabjkejfkbe;alimwpiokl;,l,AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR..............................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Dobra umarłam....................................................................nad zajebistością tego........................................................................................... ugrhhhhhhhhhhhh.....

    Jesteś boska <3

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams