Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Jongkey
Gatunek: komedia, fluff, shōnen-ai
Długość: one-shot
~*~
Usłyszawszy trzaśnięcie drzwi gdzieś za plecami, Key ułożył się wygodnie na brzuchu.
- Zrób to jak zwykle, hyung. - mruknął sennym głosem, przymykając oczy. Rozległ się szmer i po chwili poczuł gorący dotyk na swoich obnażonych plecach. Silne dłonie stanowczo na niego napierały, powodując elektryzujące dreszcze na całym ciele. Było mu tak przyjemnie. Odprężył się pod wpływem tego mocnego nacisku. Dłonie na jego plecach zaczęły zataczać kręgi, pozostawiając za sobą mrowiącą ścieżkę wzdłuż kręgosłupa. Każdy kolejny dotyk wywoływał dreszcze. Gorące dłonie stawały się coraz bardziej natarczywe, pastwiąc się nad skórą Kibuma. Chłopak syknął z bólu pod wpływem wyjątkowo agresywnego nacisku i otworzył zdumione oczy. - Hyung, co w ciebie dzisiaj wstąpiło? - zapytał w przestrzeń, a ręce na jego ciele nieco się uspokoiły. Kibum na powrót zamknął oczy i rozluźnił mięśnie. Nie było mu jednak dane zapaść w upragnioną drzemkę. Poczuł jak ktoś pochyla się nad nim. Gorący oddech owionął skórę Key i chłopak doświadczył nagłego, piekącego bólu. Zerwał się na równe nogi.
- Aua! Popierdoliło cię? - wrzasnął z wyrzutem, jednocześnie masując obolałe ramię, na którym widniało czerwone półkole - ślad zębów. Uniósł ostre jak brzytwa spojrzenie, chcąc zabić swojego napastnika wzrokiem, ale spotkało go wielkie zaskoczenie. Zamiast łagodnych, roześmianych oczu, wyglądających spod za długiej grzywki, patrzył w ciemne i pełne figlarnych rozbłysków źrenice. – INTRUZ! Kim jesteś? Zboczeńcem? Gwałcicielem?! – zaczął panikować, na widok tego obcego człowieka. Psotny uśmiech spełznął z twarzy nieznajomego i chłopak rozejrzał się niespokojnie na boki, po czym bezceremonialnie zatkał usta Key własną dłonią.
- Ciiii… - syknął, kładąc palec na swoich wargach. – Chcesz, żebym miał problemy już pierwszego dnia pracy? – spojrzał Key w oczy, błagalnym wzrokiem.
- Pracujesz tu?! – wykrzyknął Kibum, nie przejmując się dłonią zasłaniającą mu usta, po czym zaczął się wiercić i wykręcać, zerkając w stronę drzwi. – Gdzie jest Onew hyung?
- Przysłał mnie w zastępstwie. – odparł nieznajomy, puszczając chłopaka, ale uważnie obserwując, czy nie planuje urządzić kolejnej awantury.
Key wyrzucił ręce w powietrze.
- Czy on do reszty postradał zmysły? – zirytował się. – Przecież dobrze wie, że moje ciało potrzebuje odpowiedniej pielęgnacji. Nie może się nim zajmować byle kto!
- Oho, byle kto? – zapytał nieznajomy, dotknięty do żywego. – Wybacz, ale mam jednak wyższe mniemanie o sobie. – oznajmił, żywo gestykulując rękami. – A moim umiejętnościom nie można nic zarzucić!
Key spojrzał na niego jak na niespełna rozumu, po czym wystawił przed siebie ramię, na którym wyraźnie odcinała się czerwona rana.
- To są te twoje umiejętności? – zapytał, przewiercając nieznajomego wzrokiem. – Ugryzłeś mnie! – rzucił oskarżycielsko. Zdążył już otrząsnąć się z szoku, jaki wywołało to niespodziewane spotkanie, i zamierzał na nowo podkreślić absurdalność zaistniałej sytuacji. Na twarz obcego na powrót wstąpiły oznaki wesołości.
- Chyba ktoś tu się nie zna na najnowszych technikach profesji… - powiedział dumnym tonem, a Key aż się zapowietrzył na tę uwagę.
- Kpisz sobie ze mnie?! – oburzył się. – Gryzienie? – rzucił, a kiedy chłopak pokiwał spokojnie głową, wyrzucił ręce w powietrze. – Jesteśmy w salonie masażu, nie w burdelu!
Na to stwierdzenie nieznajomy wybuchnął gromkim śmiechem.
- Ahh, cóż za piękne porównanie… - wykrztusił, ocierając łzy radości. Key milczał, wciąż obrzucając go morderczym spojrzeniem, pod wpływem którego chłopak wreszcie się uspokoił i nieco spoważniał. – Koniec tych pogaduszek. – oznajmił twardym tonem. – Jestem masażystą i będę pana masował, panie… - urwał i spojrzał pytająco.
- Kim Kibum. – przedstawił się Key ,nieco obrażonym tonem.
- Kim Jonghyun. – odpowiedział nieznajomy, wyciągając dłoń, która jednak została przez Kibuma zignorowana.
- Naprawdę jesteś masażystą? – zapytał z wahaniem. Jonghyun wyszczerzył się i służalczym gestem wskazał materac, na którym przeważnie kładli się klienci.
- Myślisz, że wpuściliby mnie, gdybym nie był? – odparł, a Key pokręcił głową i wreszcie położył się z powrotem na swoje miejsce.
- Tylko bez takich numerów jak gryzienie. – powiedział ostrym tonem, jednocześnie chowając głowę między złożone przed sobą ramiona. – Przyszedłem tu odpocząć, a nie zostać sponiewieranym.
- Spokojnie. Umiem zająć się twoim ciałem. Jestem profesjonalistą. – odparł Jonghyun, ponownie pochylając się nad klientem. Zabrzmiało to co najmniej dwuznacznie, ale tym razem Key postanowił milczeć, znów powoli zapadając w senne odrętwienie. Ciepłe dłonie ponownie odnalazły ścieżkę kręgosłupa. Sprawnymi ruchami Jonghyun pieścił skórę Kibuma, powodując odprężenie całego ciała. Mocno i stanowczo masował jego mięśnie, wywołując przyjemne dreszcze. Kibumowi było dobrze. Może nawet lepiej, niż kiedy zajmował się nim Onew. Z małego radyjka, gdzieś w kącie pomieszczenia, wydobywała się spokojna melodia, kołysząc Key do snu. Jego powieki nagle stały się bardzo ciężkie i nie był w stanie oprzeć się kojącym działaniom Jonghyuna.
Był już na granicy snu, gdy nagle z odrętwienia wyrwały go dłonie masażysty. W swoich eskapadach po ciele Kibuma, Jonghyun najwyraźniej się zagalopował, bo w pewnym momencie chłopak poczuł te ciepłe i silne dłonie zapuszczające się w stanowczo zakazane rejony.
- Co ty wyczyniasz, zboczeńcu?! – krzyknął, nagle otrzeźwiały, ponownie zrywając się na równe nogi. Jonghyun obrzucił go niewinnym spojrzeniem ciemnych oczu.
- Jak to? Masaż pośladków nie wlicza się w cenę? – zapytał jednocześnie zdumiony i rozczarowany. Key zasztyletował go spojrzeniem.
- Jesteś zwykłym napaleńcem i nie zamierzam więcej oddawać się w twoje ręce. – oznajmił obrażonym tonem, jednocześnie krzyżując ręce na piersi. Jonghyun nie wyglądał na zbytnio przejętego tą uwagą.
- Poczekamy, zobaczymy. – oznajmił lakonicznie, po czym, pogwizdując, ruszył przez pomieszczenie lekkim krokiem, mijając Key.
- Nie łudź się, że zmienię zdanie! – obruszył się Kim, zirytowany postawą masażysty, który powinien przecież zabiegać o swoją klientelę. Jonghyun zignorował tę uwagę, zajęty majstrowaniem przy odbiorniku radiowym. Wreszcie udało mu się trafić na jakąś stację odtwarzającą muzykę popularną i pogłośnił dźwięk. Następnie, zadowolony z siebie, zaczął w miejscu podrygiwać w takt piosenki, w dalszym ciągu ignorując swojego klienta. Key ze zgrozą obserwował chaotyczne ruchy chłopaka. W końcu nie wytrzymał.
- Co ty wyczyniasz? – rzucił ostrym tonem, na co Jonghyun spojrzał na niego wielkimi, zdumionymi oczami.
- Jak to co? Tańczę…
- Skarbie, wiesz, że taniec tak nie wygląda? – zapytał, spoglądając na niego z góry i z pełnym politowania uśmiechem.
- Doprawdy? A ty akurat wiesz jak wygląda? – odparł Jonghyun, nieco naburmuszony.
- Tak się składa, że wiem. – oznajmił Key, dumnie zadzierając nosa.
- To mi pokaż, jakżeś taki mądry! – zażądał Jonghyun, z przebiegłym błyskiem w oku. Kibum złapał haczyk. Czuł się w obowiązku zaprezentować temu ignorantowi co znaczy prawdziwy popis taneczny. Zaczekał aż piosenka w radio dobiegła końca. Po krótkiej przerwie rozległ się głos spikera, zapowiadającego następny utwór. Oczy Kibuma rozbłysły triumfalnie, kiedy usłyszał znajomy tytuł. Jonghyun uniósł brwi, kiedy chłopak przykucnął i zmarszczył czoło w skupieniu. Pierwsze tony rozbrzmiały i Key wyprostował się płynnie, dziwnie dziewczęcym ruchem. Spojrzenie jego kocich oczu stało się ostre i wyzywające, jak nigdy wcześniej. Jonghyun przełknął głośno ślinę, pod wrażeniem falujących bioder chłopaka. Z odchyloną szyją i palcami wplecionymi we włosy, wyglądał co najmniej uwodzicielsko. Wstęp był jednak niczym, w porównaniu z dalszą częścią choreografii. Key wyginał swoje zgrabne ciało w kocich pozach, cały czas przygważdżając Jonghyuna intensywnym spojrzeniem. Jego ruchy były szybkie i precyzyjne, ale dało się w nich wyczuć jakąś dziwnie zachwycającą leniwość. Kocią opieszałość. Wystawiając ręce do przodu, jak łapki, i kręcąc nęcąco biodrami, Key naprawdę przypominał futrzanego milusińskiego. Po zakończonym tańcu obrzucił Jonghyuna triumfalnym spojrzeniem. Ten jednak przekrzywił głowę i uśmiechnął się słodko.
- Jesteś taki uroczy. – powiedział po prostu. Key aż sapnął z oburzenia.
- Nie to zamierzałem ci pokazać, ignorancie! – krzyknął na powrót wkurzony jego zachowaniem. – Poza tym, ten taniec ocieka seksem!
- To nie zmienia faktu, że jesteś uroczy. – odparł Jonghyun, robiąc dziubek. Młodszy zacisnął pięści i zaczął przeglądać pamięć telefonu, w poszukiwaniu odpowiedniej piosenki. Zamierzał temu ignorantowi pokazać, co znaczy zadzierać z Key. Postanowił postawić na klasykę i już po chwili wyginał się na podłodze w uwodzicielskich pozach. Jonghyun obserwował go z figlarnymi iskierkami w oczach. Kibumowi nie spodobał się kpiarski uśmieszek, błąkający się po ustach starszego, który nie zniknął nawet przy obserwowaniu popisowego elementu choreografii.
- Chyba musisz się bardziej postarać, jeśli chcesz mi zaimponować. – oznajmił Jonghyun słodkim tonem, w odpowiedzi na wyczekujące spojrzenie, nieco już zdyszanego Kibuma. Młodszy zazgrzytał zębami. To nie tak, że obchodziła go opinia jakiegoś pomyleńca z salonu masażu. Tu chodziło o jego godność. Musiał pokazać temu palantowi co znaczy prawdziwy sexy dance. Zacisnął usta i bez słowa wybrał kolejny utwór. Momentalnie dostroił się do dynamicznych i pełnych pasji dźwięków, płynących z głośnika. Nie spuszczając płonącego spojrzenia z Jonghyuna, zbliżył się doń tanecznym krokiem. Zanim ten zdążył zareagować, Kibum uniósł prawą nogę, zgiętą w kolanie, niemal oplatając ją wokół bioder chłopaka. Starszy przez chwilę obserwował go zdumiony, ale jego bezczynność nie trwała długo. Momentalnie ujął udo Key, przyciągając chłopaka jeszcze bliżej siebie. Kibum był tak zaskoczony, że przez chwilę zapomniał jak wyglądała dalsza część choreografii. Po prostu wpatrywał się w te duże, ciemne oczy, mając jednocześnie kompletną i paraliżującą pustkę w głowie. Nagle jak rzeka zalała go fala wstydu, kiedy uświadomił sobie jak nieprzyzwoicie musiała wyglądać ta sytuacja. Zamierzał nawet odsunąć się i darować Jonghyunowi tę lekcję. Po prostu okręcić się na pięcie i nie musieć więcej patrzeć w te zniewalające źrenice. Nie zdążył jednak wprowadzić swoich tchórzliwych planów w życie, bo jego skórę przebiegł elektryzujący dreszcz, wywołany ręką starszego, powoli wędrującą po trzymanym przez siebie udzie. Jonghyun uśmiechnął się i z psotnym błyskiem w oku, puścił nogę Key, jednocześnie chwytając jego dłoń i okręcając chłopaka w zapierającym dech w piersi piruecie. Dynamicznym ruchem przechylił go do tyłu, by po chwili równie szybko przyciągnąć do siebie. Key nie mógł wyjść z podziwu jak precyzyjne i pełne pasji były jego ruchy. Piosenka dobiegła końca, a oni wciąż trwali w bezruchu, spleceni w uścisku.
- Myślałem, że nie umiesz tańczyć. – wydyszał Kibum. Dobrze wiedział, że jego twarz znajduje się stanowczo za blisko twarzy Jonghyuna. Pozostawał jednak w stalowym uścisku jego silnych rąk. Im dłużej wpatrywał się w oczy starszego, tym mniejszą miał ochotę się odsunąć. Jonghyun nie odpowiedział na jego pytanie, tylko uśmiechnął się słodko, po czym, z przebiegłym wyrazem twarzy, nachylił się nad ramieniem Key.
- AUA, co z tobą jest nie tak?! – wykrzyknął chłopak, spoglądając na kolejny czerwony ślad pozostawiony przez zęby Jonghyuna. Starszy w dalszym ciągu uśmiechał się uroczo, chłopięco, figlarnie. Key miał niejaki problem ze sformułowaniem wypowiedzi, patrząc w te roziskrzone oczy. – W życiu ci nie uwierzę, że to metoda masażu… - wybełkotał jeszcze, ale chwilę potem lekkomyślna strona jego osobowości zdominowała zdrowy rozsądek i chłopak naprał na Jonghyuna, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Języki zatańczyły dziko, w chaosie zębów, śliny i plątających się ze sobą rąk. Kibum nawet nie zauważył jak to się stało, że chwilę później Jonghyun klęczał przed nim, serwując pierwszorzędny masaż jego męskości. Młodszy mocno zacisnął palce na kosmykach włosów starszego, oddając się tej nieprzyzwoitej rozkoszy. Może Jonghyun faktycznie był masażystą? – przemknęło Kibumowi przez głowę, ale myśl zaraz zniknęła pośród nawału doznań. Dłonie Jonghyuna stawały się coraz bardziej natarczywe, jakby próbowały przedrzeć się przez zbyt grubą tkaninę spodni. Key powolnym ruchem położył dłoń na pasku, dając starszemu ciche przyzwolenie. Jonghyunowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, bo czym prędzej zabrał się za rozbrajanie rozporka chłopaka. Powoli rozpinał ząbek, po ząbku, nie zaniechawszy ciągłego dotykania czułego miejsca. Key zacisnął mocniej palce na plątaninie włosów starszego i jęczał cicho pod wpływem tych pieszczot. Gdy rozporek był już w połowie rozpięty i ukazywał materiał bokserek, Jonghyun wsunął dłoń w spodnie Kibuma, nie ustając w dawaniu mu przyjemności. Młodszy zaorał paznokciami skórę starszego, w niemym przynagleniu. Był już na skraju wytrzymałości, tak bardzo rozpalony i spragniony. Jonghyun byłby zapewne spełnił jego potrzeby, gdyby nie nagły odgłos otwieranych drzwi, który rozległ się gdzieś za plecami młodszego.
- Jonghyun, tu jesteś! Wszędzie cię szukałem! Co ty tutaj robisz? – zakrzyknął jakiś głos, dziwnie znajomy i jednocześnie niepokojący. Starszy natychmiast przerwał swoje działania i spojrzał w kierunku wejścia. Key potrzebował tylko paru sekund, by również zupełnie otrzeźwieć.
Do pomieszczenia wkroczył Onew hyung. Miał rozwichrzone włosy i ubranie w nieładzie, a pierwotny uśmiech natychmiast spełznął z jego twarzy, gdy zorientował się czego właśnie był świadkiem. Przez chwilę stał bezradnie, w milczeniu, wodząc zdezorientowanym spojrzeniem od jednego do drugiego chłopaka. W końcu przez jego twarz przemknął cień i hyung utkwił spojrzenie w Jonghyunie.
- Kim Jonghyun, ty niewyżyty pasożycie, znów biegasz po salonie i molestujesz biednych klientów?! – wykrzyknął groźnie. Key był w takim szoku, widząc zdenerwowanego Onew, że na chwilę zapomniał w jak bardzo krępującej sytuacji został nakryty. Zaraz jednak dotarła do niego pełna świadomość tego, co przed chwilą robił i oblał się szkarłatnym rumieńcem.
- Ale to nie ja, przysięgam! – usprawiedliwiał się Jonghyun, z najniewinniejszym wyrazem twarzy na jaki było go stać. – To on się na mnie rzucił! – oznajmił, bezczelnie zwalając winę na Kibuma.
- Jeszcze czego?! – odwarknął Key, czerwony aż po czubki uszu, świadom, że tak naprawdę to faktycznie on rozpoczął całą tę scenkę. – Sprowokował mnie! – poskarżył się, patrząc rozpaczliwie na Onew.
- Tobie też próbował wmówić, że gryzienie to nowa technika masażu? – zapytał hyung, wciąż ciskając piorunami z oczu, ile razy jego spojrzenie spoczęło na Jonghyunie. Zanim Key zdążył odpowiedzieć, poczuł silne ramiona, oplatające się wokół jego bioder.
- Ale tobie się podobało, prawda? – zapytał Jonghyun błagalnie, spoglądając na niego z dołu tymi swoimi cholernymi oczami. Kibum poczuł, że mięknął mu kolana, a ręka ma ochotę znów zamknąć te miękkie włosy w swoim uścisku. Nie mógł pojąć co takiego w tym człowieku zniewalało go do tego stopnia, że był w stanie oddać mu się, choć widział go po raz pierwszy w życiu. Z opresji wyratował go Onew, który wkroczył do akcji, gwałtownie odrywając Jonghyuna od spanikowanego klienta.
- Dość tego, mój drogi kuzynie. – oznajmił, do reszty dezorientując Kibuma. – Zabawa skończona. Dałem ci szansę, ale najwyraźniej nie jesteś w stanie zapanować nad swoimi zapędami. Od dzisiaj siedzisz w domu pod kluczem. – powiedział stanowczym tonem, łapiąc Jonghyuna za ucho i siłą wywlekając z pomieszczenia. Key patrzył na tę scenkę, nie wiedząc czy się śmiać czy płakać. Najwyraźniej padł ofiarą jakiegoś niepoczytalnego seksoholika. Kuzyn hyunga chyba darował już sobie próby wykręcenia się i posłusznie wlókł się za Onew, raz po raz rzucając Kibumowi znaczące spojrzenia.
- Zadzwoń do mnie. – powiedział bezgłośnie na odchodnym, przytykając do ucha dwa wyprostowane palce, imitujące telefon. Key bezwiednie kiwnął głową, zanim Jonghyun zniknął za drzwiami. Pozostając sam na sam ze swoimi myślami, chłopak nie do końca był w stanie połapać się w tym, do czego właśnie doszło. Wiedział jedno: będzie musiał się bardzo postarać, żeby nikt nie zauważył śladów po ugryzieniach, odcinających się jaskrawą czerwienią na jego bladej skórze.
~*~
Okay~~ Kolejne dziwne Jongkey do Waszej dyspozycji >.< Doprawdy, zwieszanie się na języku polskim bywa przydatne :') Szalejem ostatnio, ale nie przyzwyczajajcie się. Przyjdą matury i koniec zabawy T__T za to potem 4 miesiące wakacji~~ wiedzcie, że dużo Was wtedy czeka *o* Ja wiem, że to się aż prosi o smuta, ale co ja Wam poradzę, że hyung im przeszkodził ;-; Onew, shame on you. Czemu ja zawsze robię z Jjongiego takiego napaleńca? x) Ah, jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć jak wyglądał koci taniec wykonany przez Key, to odsyłam do AOA *u* ~~> klik
Jestem obecna i stwierdzam KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie dlaczego nie piszesz książki ale gdybyś pisała book to nie bloga :-/
Nieważne nie zwracaj uwagi na tok myślenia mojej osoby xD
Rozdział cudowny, boski, zajebisty itp. Brak dalszych synonimów xD
Czekam na next <3
Awww, dziękuję za komplementy *o* książka, wtf, nie wnikam >.< cieszę się, że Ci się podoba i pozdrawiaaam~~
UsuńAwww aww aww. Ten pomysł podobał mi się już, gdy mi o tym wspominałaś, no bo to taka piękna wizja *o* Napalony Jonghyun mnie wcale nie dziwi. Przecież to norma. Chociaż w tym pairingu... Hmm... Onew nie powinien im przerywać! *udaje, że nie zauważa aluzji*. Ale w ogóle, Jonghyun masażysta... ugh. Aww. Jeśli rozumiesz, o co mi chodzi. Aww. Kibum tańczący to choreo, ja chcęę! Tak strasznie. Ale trochę naiwny, ze uwierzył w to "Jestem profesjonalistą". Ugh, takie piękne wizje. Jak możesz mi to robić o tej godzinie >.< :D
OdpowiedzUsuńEj. Bo jakby wziąć pod uwagę, że Onew jest kuzynem Jonga, to w rodzince Szajni trochę się miesza układ sił. To tak na marginesie :P
Love it <3
Proszę napisz mi OnTae *.- Mają byc dzikie seksy :D i zebym poplakala xD
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie wszystkich lubiących JongKeya <3 nowy słodki shot adres bloga na moim profilu ;)
tag bardzo spóźniona xD ale moje kochane JongKey <3 i Onew!!! dlaczego im przeszkodziłeś?? :'( płaczę i smutam ... ale i tak kocham autorkę :P
OdpowiedzUsuńAww! To było takie słodkie i zabawne ^.^ Hyung, naprawdę świetnie piszesz i nie wmawiaj mi (jak i całej reszcie), że nie masz talentu do pisania, bo cię uduszę! :D Biorę się za czytanie kolejnego :3 (i przepraszam, że tak długo mi to zeszło, ale co chwilę mi ktoś przeszkadzał ;____;)
OdpowiedzUsuńHunnie.
Cudowny ff !!!~~~~~♥ I do tego z moim ulubionym pairingiem. Kocham twoje opisy Kibuma który nie może oprzeć się Jonghyunowi. Pisz więcej takich ff. Fighting!
OdpowiedzUsuńHah, zabiję się do cholery jasnej.
OdpowiedzUsuńCo właśnie zrobiłam?
Tak! Usunęłam sobie komentarz... >.<
*oddycha głęboko i stara się nie pierdolnąć w klawiaturę*
Dobra.
Już jest okej. Żyję, klawiatura również, więc wszystko w porządku...*assdkdlgfassdfg*
Kolejne cudowne Jongkey, które mnie rozpierdoliło. Wybacz za słownictwo, ale inaczej się nie da :D
Boże, czy ty wiesz co napisałaś? XD
Kocham Cię za to jeszcze bardziej *wow* i w tym momencie powinnam tam do Ciebie przyjść i pierdyknąć Ci wielkiego huga *chodź tu*
No Miszcz X'D
Jjong, jako napaleniec? Typowe dla Jongkey, ale inaczej się nie da; przecież to jest czysta poezja i majestat! A Kibummie jako kocia diva... Ratunku~ *rozpływa się pod cudownością tego kretyna* ლ(́◉◞౪◟◉‵ლ)
Ah! Byłabym zapomniała o najważniejszej części tego opowiadania! Lee Jinki!
Boże święty, gdzie ty uchowałeś tego człowieka? Toż to mistrz i anioł, a nie człowiek!
Cudownie, że im przerwał, bo nie widziałam innego zakończenia (jakoś nie lubię ostatnio smutów...hm...) Dla mnie to czysta perfekcja i nie mogę się powstrzymać, żeby nie krzyczeć jak debil, kiedy powrócę myszką na górę - do odpowiadania.
Wracając jeszcze na chwilę do Jongkey - Rany boskie, Kibum ty cioto! Jak mogłeś tak łatwo dać się poddać Jongiemu? AHAHAHAHAHA help me~ ლ(´Д`ლ)
Po raz kolejny mogę śmiało stwierdzić i oznajmić całemu światu blogoswery, że Cię kocham. Kocham Twój lekki i sensowny styl pisania, kocham Twój humor, kocham całą tą spójność i kocham Jinkiego~
Chu~ ♥ / Kummie
"Boże, czy ty wiesz co napisałaś? XD" - w tym momencie Shizuka zerka once again na własny tekst, bo nie do końca pamięta >.< omg, czuję się przytulona :') ten shocik jest chyba odrobinę pokręcony, nieco popierdolony, ale co za tym idzie - idealny dla Jongkey, przynajmniej w moim odczuciu. No a Bummiemu nie mogłam odmówić tego kociego tańca, bo AOA nie dawało mi żyć xD
UsuńJa też kocham Ciebie i Jinkiego )>*3*)>
Aaa zajebiste x3
OdpowiedzUsuń