Jonghyun otworzył oczy. Głowa napierdalała mu niemiłosiernie. Przymrużył powieki, przez chwilę plącząc się we własnych wspomnieniach. Czyżby miał kaca? Nie pamiętał zbyt wiele z ostatniej nocy, ale zdecydowanie musiał pić. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Leżał na łóżku w skromnym, ale schludnym pokoju. Jego wzrok padł na dwie ogromne szafy z ubraniami i toaletkę zastawioną kosmetykami. Dziewczyna? Czyżby po pijaku wylądował w łóżku z jakąś dziewczyną? Jonghyun był tak zszokowany tą myślą, że pewnie by upadł, gdyby nie to, że już leżał. Okej… niech będzie i dziewczyna, czemu nie? To, że był takim odludkiem nie oznaczało, że nie pozwalał sobie czasem na drobne przyjemności. Ale żeby nic nie pamiętać?
Zwlókł się z łóżka i wychylił głowę przez uchylone drzwi. W korytarzu panowała ciemność i cisza. Oczy blondyna padły jednak na wejście do łazienki. Prysznic, oto czego mu było trzeba! Skoro już istniała jakaś dziewczyna, to wypadałoby się sensownie prezentować. Szybki prysznic nikomu nie zaszkodzi.
~*~
Kibum
nie spał przez większość nocy. Nie potrafił zmrużyć oka, wiedząc, że za ścianą,
w dodatku w jego łóżku, leży ten przestępca. Co go popieprzyło, że zgodził się
go przenocować? Czy to jakaś nowa forma masochizmu? Key wolał nie roztrząsać
tego tematu, bo czuł niepokój ile razy miał przed oczami rumianego Jonghyuna,
szepczącego mu na ucho przeprosiny, łaskoczącego go swoim cuchnącym od alkoholu
oddechem. Trwał więc tak, na zmianę wpatrując się w sufit, i zapadając w
czujny, płytki sen. Obok niego, zwinięty w kłębek, spał Taemin. Kibum wolał,
żeby chłopak był tu, pod jego opieką, niż w innym pokoju, zdany na
nieobliczalne działania Jonghyuna. Równy, spokojny oddech młodszego uspokajał
chłopaka.
Około piątej, kiedy zaczęło już świtać, Key doszedł do wniosku, że ani chwili dłużej nie wyleży. Postanowił wziąć prysznic i zacząć nowy dzień od wypieprzenia nieproszonego gościa z mieszkania. Okrył Taemina dodatkowym kocem i ruszył do łazienki. Idąc korytarzem poczuł dziwny niepokój, ale nie rozwodził się nad tym zbytnio. Sama bliskość Jonghyuna wprawiała go w taki nastrój i powoli zaczynał się do tego przyzwyczajać, nie szukając już powodu.
Nacisnął klamkę i pchnął drzwi łazienki. Krzyknął, na widok sceny, która ukazała się jego biednym oczom. W pomieszczeniu ktoś już był. Pod prysznicem stał Jonghyun, nagi jak posągi rzymskich bóstw. No i budowę ciała też miał podobną, trzeba przyznać. Wzrok Key, wbrew jego woli, zdążył zlustrować umięśnione ramiona blondyna, wędrując coraz niżej, podziwiając kaloryfer na brzuchu i biegnąc ku… chłopak zasłonił ręką oczy, czując, że cały czerwienieje.
- Keyyyy? Co ty tu robisz?! – zapytał zdezorientowany Jonghyun, a dźwięk płynącej wody ucichł.
- Mieszkam. – odparł z irytacją Key, dalej nie patrząc.
- O mój Boże! – wykrzyknął Jonghyun, a Key nie wytrzymał i spojrzał na niego zza rozsuniętych palców. – W takim razie to był twój pokój! Czyli że… ty… my… - bełkotał, nie wiadomo czy do kolegi, czy raczej do siebie samego. - …obudziłem się w twoim łóżku! – wycelował oskarżycielsko palec w kierunku Key. Ten oburzył się na ton, jakim Jonghyun to powiedział i prychnął głośno.
- Twoja sugestia jest tak odrażająca, że nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. – stwierdził Key, na co Jonghyun zwiesił się na moment. – I TOBIE TEŻ NIE RADZĘ! – wykrzyknął Kibum. – A teraz, jeśli łaska, ubierz się i WYPAD Z MOJEGO MIESZKANIA. – chłopak trzasnął drzwiami łazienki a Jonghyun dopiero wtedy spojrzał na siebie, i dotarło do niego, że jest nagi. Wzruszył ramionami i doszedł do wniosku, że chyba po raz kolejny niechcący udało mu się doprowadzić Key do furii.
Około piątej, kiedy zaczęło już świtać, Key doszedł do wniosku, że ani chwili dłużej nie wyleży. Postanowił wziąć prysznic i zacząć nowy dzień od wypieprzenia nieproszonego gościa z mieszkania. Okrył Taemina dodatkowym kocem i ruszył do łazienki. Idąc korytarzem poczuł dziwny niepokój, ale nie rozwodził się nad tym zbytnio. Sama bliskość Jonghyuna wprawiała go w taki nastrój i powoli zaczynał się do tego przyzwyczajać, nie szukając już powodu.
Nacisnął klamkę i pchnął drzwi łazienki. Krzyknął, na widok sceny, która ukazała się jego biednym oczom. W pomieszczeniu ktoś już był. Pod prysznicem stał Jonghyun, nagi jak posągi rzymskich bóstw. No i budowę ciała też miał podobną, trzeba przyznać. Wzrok Key, wbrew jego woli, zdążył zlustrować umięśnione ramiona blondyna, wędrując coraz niżej, podziwiając kaloryfer na brzuchu i biegnąc ku… chłopak zasłonił ręką oczy, czując, że cały czerwienieje.
- Keyyyy? Co ty tu robisz?! – zapytał zdezorientowany Jonghyun, a dźwięk płynącej wody ucichł.
- Mieszkam. – odparł z irytacją Key, dalej nie patrząc.
- O mój Boże! – wykrzyknął Jonghyun, a Key nie wytrzymał i spojrzał na niego zza rozsuniętych palców. – W takim razie to był twój pokój! Czyli że… ty… my… - bełkotał, nie wiadomo czy do kolegi, czy raczej do siebie samego. - …obudziłem się w twoim łóżku! – wycelował oskarżycielsko palec w kierunku Key. Ten oburzył się na ton, jakim Jonghyun to powiedział i prychnął głośno.
- Twoja sugestia jest tak odrażająca, że nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. – stwierdził Key, na co Jonghyun zwiesił się na moment. – I TOBIE TEŻ NIE RADZĘ! – wykrzyknął Kibum. – A teraz, jeśli łaska, ubierz się i WYPAD Z MOJEGO MIESZKANIA. – chłopak trzasnął drzwiami łazienki a Jonghyun dopiero wtedy spojrzał na siebie, i dotarło do niego, że jest nagi. Wzruszył ramionami i doszedł do wniosku, że chyba po raz kolejny niechcący udało mu się doprowadzić Key do furii.
~*~
Minho z
zaciętą miną kopnął piłkę w stronę bramki. Pudło. Znowu. Przeciągnął dłonią po
twarzy i opadł na murawę. Leżąc w mokrej trawie wpatrywał się w szare niebo, po
którym pędziły ciemne chmury. Chyba zbierało się na deszcz. Nie żeby rozkminy o
pogodzie były jego ulubionym tematem, po prostu z całej siły starał się nie
myśleć o pewnych sprawach. Sprawach takich jak dzisiejsza rozmowa z ojcem,
który w bardzo dosadny sposób okazał dezaprobatę, wywołaną brakiem
jakichkolwiek postępów w misji syna. Chcąc nie chcąc, musiał się pospieszyć i
szybko wykonać powierzone mu zadanie. Dlaczego stanowiło to taki problem?
Problemem był…
Minho przewrócił się na bok i zasłonił ręką twarz. „Miałeś o nim nie myśleć…” – upomniał sam siebie. Ale, jak na złość, jego umysł wciąż powracał do tego samego tematu. Od czasu wczorajszego spotkania w kuchni, Minho zapadł na ciężką chorobę, która uniemożliwiała mu normalne funkcjonowanie. Jeszcze poprzedniego wieczoru z optymizmem patrzył w przyszłość, sądząc, że wszystkie dolegliwości znikną kiedy wytrzeźwieje. Jego nadzieje zostały brutalnie rozwiane kiedy obudził się z poczuciem pustki, z sercem jakby rwącym się do biegu w pewnym określonym kierunku. Co mu się stało zeszłej nocy? Minho nie potrafił tego pojąć. Wszystkie czynności wykonywał automatycznie, jak robot, starając się mieć pustkę w głowie, bo jeśli tylko dopuściłby swój schorowany umysł do głosu, z pewnością wybrzmiałoby w nim jedno imię: Taemin.
Minho z ociąganiem pozbierał się z ziemi i poszedł wziąć prysznic. Musiał działać, misja czeka, nie ma czasu na głupoty. Może jeśli będzie miał jakieś absorbujące zajęcie to w końcu wytrzeźwieje. Zdawał sobie jednak sprawę, że każde spotkanie z Jonghyunem równa się wkroczeniu na ryzykowny teren, teren niebezpiecznie bliski do tamtego chłopca. Tak. Od teraz będzie go nazywał tamtym chłopcem, to powinno ułatwić sprawę.
Minho przewrócił się na bok i zasłonił ręką twarz. „Miałeś o nim nie myśleć…” – upomniał sam siebie. Ale, jak na złość, jego umysł wciąż powracał do tego samego tematu. Od czasu wczorajszego spotkania w kuchni, Minho zapadł na ciężką chorobę, która uniemożliwiała mu normalne funkcjonowanie. Jeszcze poprzedniego wieczoru z optymizmem patrzył w przyszłość, sądząc, że wszystkie dolegliwości znikną kiedy wytrzeźwieje. Jego nadzieje zostały brutalnie rozwiane kiedy obudził się z poczuciem pustki, z sercem jakby rwącym się do biegu w pewnym określonym kierunku. Co mu się stało zeszłej nocy? Minho nie potrafił tego pojąć. Wszystkie czynności wykonywał automatycznie, jak robot, starając się mieć pustkę w głowie, bo jeśli tylko dopuściłby swój schorowany umysł do głosu, z pewnością wybrzmiałoby w nim jedno imię: Taemin.
Minho z ociąganiem pozbierał się z ziemi i poszedł wziąć prysznic. Musiał działać, misja czeka, nie ma czasu na głupoty. Może jeśli będzie miał jakieś absorbujące zajęcie to w końcu wytrzeźwieje. Zdawał sobie jednak sprawę, że każde spotkanie z Jonghyunem równa się wkroczeniu na ryzykowny teren, teren niebezpiecznie bliski do tamtego chłopca. Tak. Od teraz będzie go nazywał tamtym chłopcem, to powinno ułatwić sprawę.
~*~
Jonghyun
kopnął leżącą na ziemi puszkę. Zabiegani ludzie mijali go ze
zniecierpliwieniem, czasem szturchali, chcąc szybciej przecisnąć się przez
tłum, on jednak wlókł się w żółwim tempie, zapatrzony w chodnik, zatopiony w
myślach.
Po głowie kołatało mu się jedno, podstawowe pytanie: „Co się wydarzyło zeszłej nocy?”. Jak przez mgłę pamiętał, że był w kawiarni i kogoś tam spotkał, po czym gdzieś razem poszli. Nie mógł zrozumieć w jaki sposób znalazł się w mieszkaniu Key, już o łóżku nie wspominając. To, że został po raz kolejny wywalony z domu pajaca, nawet go nie zaskoczyło. Zaczynał się przyzwyczajać. Żałował jednak, że wyrzucono go bez choćby słowa wyjaśnienia. Jonghyun został więc sam ze swoim chaosem w głowie, nie mając nawet kogo spytać o przebieg wczorajszej nocy. Key gwałtownie zaprzeczył sugestii blondyna, jakoby oni dwaj… Jonghyun poczuł sensację w żołądku na samą myśl, że coś takiego mogło mieć miejsce. To pewnie z obrzydzenia. W końcu Key to facet. Całkiem przystojny, trzeba przyznać, ale facet. Jonghyun popukał samego siebie w głowę.
- O czym ty w ogóle myślisz, debilu? – powiedział na głos.
- Oho, czyżbyś jeszcze nie wytrzeźwiał? – dobiegł go znajomy głos. Blondyn gwałtownie uniósł głowę i rozejrzał się. Był już prawie pod swoją kamienicą, nawet nie zdawał sobie sprawy, że przeszedł całą tę trasę na nogach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Na jego drodze, oparty niedbale o murek, stał jakiś wysoki, smukły brunet. Jonghyun zmrużył oczy, starając się sobie przypomnieć, skąd zna tego gościa.
- Minho…? – wycelował w niego palec, niepewnie. Brunet uśmiechnął się szeroko.
- Jak tam? Przeszły ci już wczorajsze amory? – odpowiedział pytaniem. Na te słowa Jonghyunowi mina zrzedła. Czy wszyscy wokół wiedzieli o czymś, o czym on nie miał pojęcia?
- Człowieku, nie wiem o czym mówisz. – odparł, siląc się na obojętny ton.
- No co ty, nie udawaj, że nie pamiętasz! Powinieneś mi dziękować, zaprowadziłem cię wprost do twojego najbardziej upragnionego miejsca na ziemi! – odparł, zaczepnie szturchając go w ramię. Jonghyun stał przez chwilę w milczeniu, niepewny, czy dalej grać obojętnego, czy może błagać Minho o zrelacjonowanie mu zeszłej nocy. Ceną była jego duma.
- To znaczy gdzie? – zapytał, nie patrząc brunetowi w oczy.
- No jak to gdzie?! Do sypialni twojego kochasia! – wykrzyknął tak głośno, że Jonghyun zakrył mu usta ręką i rozejrzał się niepewnie po ulicy. Jeszcze mu tylko brakowało, żeby ten palant wygadywał publicznie jakieś bzdury. Spojrzał na uchachanego bruneta i gestem pokazał mu, że ma być cicho i iść za nim. Minho posłusznie w milczeniu podążył za blondynem do jego skromnego mieszkanka na poddaszu kamienicy. Kiedy znaleźli się w małym, zagraconym pokoiku, brunet rozejrzał się uważnie, badając wzrokiem każdy centymetr kwadratowy pomieszczenia. Jonghyun postanowił zignorować jego dziwne zachowanie, przechodząc do najbardziej interesującego go tematu.
- Dobra, przyznaję, nic nie pamiętam z zeszłej nocy. Nie mam pojęcia o jakich amorach mówisz, a już tym bardziej nie wiem co za kochasia masz na myśli! – wyrzucił z siebie, zanim zdołał się rozmyślić. Minho zrobił zdziwioną minę i teatralnie zakrył usta ręką, jakby nie mógł wyjść z szoku. Jonghyun, zirytowany tą błazenadą, rzucił w bruneta poduszką, ten jednak wykazał się niebywałym refleksem, bo bez mrugnięcia okiem złapał ją w locie. Następnie objął poduszkę ramionami, i z błyszczącymi oczami wpatrzył się w blondyna.
- Hyung, czyżbym był teraz jedynym, który wie o twojej wielkiej miłości? – zapytał słodkim głosem. Jonghyun poczuł gulę w gardle i spojrzał na chłopaka, spłoszony.
- O czym ty do cholery bredzisz? – zapytał twardo, ale głos nieco mu zadrżał. Poranny mętlik, który panował w jego głowie, teraz zamienił się w istny chaos.
- Hyung, skoro ty sam nie zdajesz sobie z tego sprawy, to nie sądzę, bym był odpowiednią osobą, by cię uświadamiać. – odparł niewinnie Minho, kiwając głową. Jonghyun już zamierzał mu wygarnąć, ale nagle brunet zrobił dziwną minę i zaczerpnął głośno powietrza. - A jak ma się Taemin? – wypalił bełkotliwie, jakby nie do końca pewny, czy chciał, żeby to pytanie wyszło z jego ust. Jonghyun uniósł brwi, na moment zapominając o szalejącym po jego mózgu tornadzie.
- Taemin? – zapytał tępo.
- Tak, Taemin. Drobny, szczupły, długie, miękkie włosy, ciemne, błyszczące oczy, porcelanowa skóra… - odparł zirytowany, ale urwał i szeroko otworzył oczy, jakby powiedział coś, co nim samym wstrząsnęło.
- Ale skąd ty znasz Taemina? Też odwiedzasz jego Radosny Klub Wielbicieli Kwiatów? – rzucił Jonghyun żartobliwie, ale Minho zrobił spłoszoną minę. – U niego wszystko w porządku, jak sądzę. Mam przekazać, że o niego pytałeś? – ciągnął, niepewny jak interpretować reakcję bruneta. Ten jednak zbladł, co wyglądało ciekawie przy jego ciemnej karnacji, rzucił blondynowi przerażone spojrzenie, okręcił się na pięcie i pospiesznie opuścił mieszkanie.
Jonghyuna ponownie rozbolała głowa. Nic nie rozumiał, miał totalnie dość i jedyne czego pragnął, to walnąć się do łóżka i nie wstawać przez miesiąc.
Po głowie kołatało mu się jedno, podstawowe pytanie: „Co się wydarzyło zeszłej nocy?”. Jak przez mgłę pamiętał, że był w kawiarni i kogoś tam spotkał, po czym gdzieś razem poszli. Nie mógł zrozumieć w jaki sposób znalazł się w mieszkaniu Key, już o łóżku nie wspominając. To, że został po raz kolejny wywalony z domu pajaca, nawet go nie zaskoczyło. Zaczynał się przyzwyczajać. Żałował jednak, że wyrzucono go bez choćby słowa wyjaśnienia. Jonghyun został więc sam ze swoim chaosem w głowie, nie mając nawet kogo spytać o przebieg wczorajszej nocy. Key gwałtownie zaprzeczył sugestii blondyna, jakoby oni dwaj… Jonghyun poczuł sensację w żołądku na samą myśl, że coś takiego mogło mieć miejsce. To pewnie z obrzydzenia. W końcu Key to facet. Całkiem przystojny, trzeba przyznać, ale facet. Jonghyun popukał samego siebie w głowę.
- O czym ty w ogóle myślisz, debilu? – powiedział na głos.
- Oho, czyżbyś jeszcze nie wytrzeźwiał? – dobiegł go znajomy głos. Blondyn gwałtownie uniósł głowę i rozejrzał się. Był już prawie pod swoją kamienicą, nawet nie zdawał sobie sprawy, że przeszedł całą tę trasę na nogach, nie zwracając uwagi na otoczenie. Na jego drodze, oparty niedbale o murek, stał jakiś wysoki, smukły brunet. Jonghyun zmrużył oczy, starając się sobie przypomnieć, skąd zna tego gościa.
- Minho…? – wycelował w niego palec, niepewnie. Brunet uśmiechnął się szeroko.
- Jak tam? Przeszły ci już wczorajsze amory? – odpowiedział pytaniem. Na te słowa Jonghyunowi mina zrzedła. Czy wszyscy wokół wiedzieli o czymś, o czym on nie miał pojęcia?
- Człowieku, nie wiem o czym mówisz. – odparł, siląc się na obojętny ton.
- No co ty, nie udawaj, że nie pamiętasz! Powinieneś mi dziękować, zaprowadziłem cię wprost do twojego najbardziej upragnionego miejsca na ziemi! – odparł, zaczepnie szturchając go w ramię. Jonghyun stał przez chwilę w milczeniu, niepewny, czy dalej grać obojętnego, czy może błagać Minho o zrelacjonowanie mu zeszłej nocy. Ceną była jego duma.
- To znaczy gdzie? – zapytał, nie patrząc brunetowi w oczy.
- No jak to gdzie?! Do sypialni twojego kochasia! – wykrzyknął tak głośno, że Jonghyun zakrył mu usta ręką i rozejrzał się niepewnie po ulicy. Jeszcze mu tylko brakowało, żeby ten palant wygadywał publicznie jakieś bzdury. Spojrzał na uchachanego bruneta i gestem pokazał mu, że ma być cicho i iść za nim. Minho posłusznie w milczeniu podążył za blondynem do jego skromnego mieszkanka na poddaszu kamienicy. Kiedy znaleźli się w małym, zagraconym pokoiku, brunet rozejrzał się uważnie, badając wzrokiem każdy centymetr kwadratowy pomieszczenia. Jonghyun postanowił zignorować jego dziwne zachowanie, przechodząc do najbardziej interesującego go tematu.
- Dobra, przyznaję, nic nie pamiętam z zeszłej nocy. Nie mam pojęcia o jakich amorach mówisz, a już tym bardziej nie wiem co za kochasia masz na myśli! – wyrzucił z siebie, zanim zdołał się rozmyślić. Minho zrobił zdziwioną minę i teatralnie zakrył usta ręką, jakby nie mógł wyjść z szoku. Jonghyun, zirytowany tą błazenadą, rzucił w bruneta poduszką, ten jednak wykazał się niebywałym refleksem, bo bez mrugnięcia okiem złapał ją w locie. Następnie objął poduszkę ramionami, i z błyszczącymi oczami wpatrzył się w blondyna.
- Hyung, czyżbym był teraz jedynym, który wie o twojej wielkiej miłości? – zapytał słodkim głosem. Jonghyun poczuł gulę w gardle i spojrzał na chłopaka, spłoszony.
- O czym ty do cholery bredzisz? – zapytał twardo, ale głos nieco mu zadrżał. Poranny mętlik, który panował w jego głowie, teraz zamienił się w istny chaos.
- Hyung, skoro ty sam nie zdajesz sobie z tego sprawy, to nie sądzę, bym był odpowiednią osobą, by cię uświadamiać. – odparł niewinnie Minho, kiwając głową. Jonghyun już zamierzał mu wygarnąć, ale nagle brunet zrobił dziwną minę i zaczerpnął głośno powietrza. - A jak ma się Taemin? – wypalił bełkotliwie, jakby nie do końca pewny, czy chciał, żeby to pytanie wyszło z jego ust. Jonghyun uniósł brwi, na moment zapominając o szalejącym po jego mózgu tornadzie.
- Taemin? – zapytał tępo.
- Tak, Taemin. Drobny, szczupły, długie, miękkie włosy, ciemne, błyszczące oczy, porcelanowa skóra… - odparł zirytowany, ale urwał i szeroko otworzył oczy, jakby powiedział coś, co nim samym wstrząsnęło.
- Ale skąd ty znasz Taemina? Też odwiedzasz jego Radosny Klub Wielbicieli Kwiatów? – rzucił Jonghyun żartobliwie, ale Minho zrobił spłoszoną minę. – U niego wszystko w porządku, jak sądzę. Mam przekazać, że o niego pytałeś? – ciągnął, niepewny jak interpretować reakcję bruneta. Ten jednak zbladł, co wyglądało ciekawie przy jego ciemnej karnacji, rzucił blondynowi przerażone spojrzenie, okręcił się na pięcie i pospiesznie opuścił mieszkanie.
Jonghyuna ponownie rozbolała głowa. Nic nie rozumiał, miał totalnie dość i jedyne czego pragnął, to walnąć się do łóżka i nie wstawać przez miesiąc.
~*~
Rozdział X, yaaay ;3 mam nadzieję, że komuś się spodoba. Muszę jednak ogłosić smutną (przynajmniej dla mnie) wiadomość, że to na razie ostatni T__T ja wiem. Wiem, że jestem podła, żeby zawieszać, ale od dłuższego czasu nie mam melodii do tego opowiadania, a pisanie na siłę nie ma najmniejszego sensu. Zwyczajnie nie chcę go zepsuć, dlatego doszłam do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie zawieszenie Unintended na jakiś czas. Dobrze wiem co ma się dalej dziać, dlatego na 90% opowiadanie powróci, nie wiem tylko kiedy. Póki co, macie ode mnie duuużo one-shotów, które dodaję dość często, no i Correspondance des Arts, które napisałam już prawie całe, dlatego nie grozi mu zawieszenie. Jeszcze w ten weekend dodam nowy rozdział + jakiegoś one-shocika z 2minem, o ile uda mi się go w pełni napisać. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie~~
kocham to opo i jestem smutna, po pierwsze: co tak krótko? a po drugie zawieszasz moje kochane opowiadanie, moje JongKey <3 :,(
OdpowiedzUsuńdobra...rozumiem, lepiej napisać to jak będzie wena, a nie na siłę, ale co ja zrobię bez mego JongKey ? mamo, czemu?
Bo jestem złą matką >.<
Usuńale moją, przyznaje że złą, ale zawsze będziesz mą matką :P kocham cię <3 xD
UsuńNie twierdzę, że troszkę mnie zasmuciłaś skarbie, ale obiecane 2min w dużej ilości jakoś mnie satysfakcjonuje, więc czekam niecierpliwe. Minho i Taemin.... matko jak ja kocham tą słodka parkę. Więcej Onew w opowiadaniach ;3 pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSyśka
Okej, teraz w pełni władz umysłowych mogę napisać komentarz :3 Jongie na kacu, biedaczek, pomieszało mu się :D A Kibumowi możemy jedynie pozazdrościć widoków :3 ^^ Ale szczerze, to jestem zaskoczona, że Minhołek nie został też u Key. Obstawiałam, że cała czwórka będzie u niego, i może do czegoś dojdzie (ZAJDZIE ZDARZENIE <3), a ty mnie pozbawiasz złudzeń. Cóż, smuteczek. Minho nie może przestać myśleć o Taeminie. Bylebyś nie serwowała akcji w stylu Kim Joo Wona, co to się chciał Gil Raim oduczyć :3 <3 Albo w sumie... hihihi. Jonghyun i Minho to takie kochane trolle <3
OdpowiedzUsuńEj, masz dziecko. Weźmy twoje dziecko i moje dzieci i chodźmy z nimi na spacer :')
Tak, wszystko w porządku.
PONIEDZIAŁEK. TY WIESZ, CO DAJEMY? AWWW. LUDZIE, OCZEKUJCIE NA PONIEDZIAŁEK, BUAHAHAH <3
Świetne opowiadanie :D Tylko szkoda że zawiesiłaś je :(
OdpowiedzUsuńWow~~ witaj ;3 Nie sądziłam, że ktoś jeszcze to czyta. To było moje pierwsze opowiadanie, dlatego z braku doświadczenia w trakcie pisania wyszło wiele niedociągnięć, z którymi potem nie potrafiłam sobie poradzić. Nie jestem pewna czy kiedyś do niego wrócę, bo patrząc wstecz uważam je za raczej słabe w porównaniu do tego co piszę obecnie. Niemniej, serdecznie dziękuję za komentarz, miło wiedzieć, że ktoś tu jeszcze zagląda ~~<3
Usuńjejujeuj :((( czemu nie ma następnego rozdziału? :((( zakochałam się w tym opowiadaniu :)) liczę że w najbliższym czasie dodasz następne rozdziały :) czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńWitaj~~ miło nam, że Ci się podoba ^.^ Powody zawieszenia opisywałam już w kilku miejscach, między innymi w odpowiedzi na poprzedni komentarz >.< Nie wiem czy Unintended kiedyś wróci, ale dobrze wiedzieć, że ktoś czeka :3
UsuńPozdrawiam ~~<3