20.12.2014

Można?


Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Jongkey
Gatunek: fluff, shōnen-ai, AU
Długość: one-shot

~*~

- Można? – rozległ się nieznajomy głos, wyrywając Kibuma z zamyślenia. Chłopak powoli uniósł głowę, by napotkać spojrzeniem jakiegoś młodzieńca. Kibum zmierzył obcego uważnym spojrzeniem, od, odzianych w ciężkie i ubłocone buciory stóp, poprzez wygniecione i niezbyt starannie dobrane odzienie, aż po czubek nastroszonych kosmyków brązowych włosów. Na twarzy chłopaka widniał przyjazny uśmiech, a w oczach błyskały radosne ogniki, które jednak wcale nie przypadły Kibumowi do gustu. Nie dał tego jednak po sobie poznać i, przybierając uprzejmy wyraz twarzy, skinął lekko głową.

- Tak, proszę. – powiedział, na pozór obojętnie. Niejeden jednak wyczułby w tej wypowiedzi lodowate, ostrzegawcze tony. Nieznajomy chłopak najwyraźniej nie należał do zbyt spostrzegawczych, lub po prostu postanowił zignorować tę niemal jawną wrogość, i władował się na puste miejsce obok Kibuma.

Autobus mknął ulicami miasta, lekko kołysząc pasażerami, którzy znaleźli w jego wnętrzu pozornie przytulne schronienie przed wszechobecnym mrozem. Na zapyziałych szybach pojazdu utworzyła się mglista zasłona pary, zamazując przesuwające się na zewnątrz elementy miastowego krajobrazu.

Kibum westchnął ciężko, zastanawiając się ile jeszcze czasu zmarnuje na tę podróż, która ciągnęła się już niedorzecznie długo. Miasto było zakorkowane, każdy spieszył w swoją stronę, a śliska powierzchnia ulic tylko pogarszała sytuację. Kątem oka, mimowolnie, Kibum obserwował siedzącego obok niego nieznajomego. Obcy, z chłopięcą radością, zaczął rysować bądź pisać coś na zaparowanej szybie. Ciężko jednak było stwierdzić, co przedstawiał jego twór, bo dla Kibuma był to jeden wielki bazgroł. Zmrużył oczy, starając się go rozszyfrować, ale w tym momencie nieznajomy, skończywszy dzieła, odwrócił wzrok od okna i, dostrzegłszy, że siedzący obok chłopak go obserwuje, uśmiechnął się doń.

Kibum pośpiesznie odwrócił wzrok. Co go obchodzą jakieś tam dziecinne bazgroły na szybie? Absolutnie nic! I czemu ten wieśniak się do niego tak szczerzy? Kibum westchnął ciężko, nerwowo wystukując jakiś rytm na własnym kolanie. Irytowała go większość znajdujących się wokół osób. A to ktoś za głośno gadał przez telefon, a to nieuprzejmie przepychał się między pasażerami, a to po prostu wyglądał okropnie i działał Kibumowi na nerwy swoim istnieniem. Było jednak coś w tym chłopaku siedzącym obok, co denerwowało go jeszcze bardziej niż cała reszta anonimowego tłumu. Ku zaskoczeniu Kibuma, nawet on sam nie potrafił sprecyzować dlaczego jest taki poirytowany. Czy to te rozczochrane przez wiatr włosy, czy duże ciemne oczy, czy figlarny wyraz twarzy. No i ten błazeński uśmiech! Kto to widział tak wietrzyć zęby bez powodu? Co on sobie wyobraża, że jak się tak rozbrajająco uśmiechnie to nagle cały świat stanie mu otworem? Nie, żeby Kibum uważał ten uśmiech za rozbrajający, co to to nie!

Nieznajomy potrącił jego ramię, i mruknął cicho jakieś przeprosiny. Kibum cały zesztywniał, i obrzucił go tak bardzo odpychającym spojrzeniem, na jakie tylko było go stać.

- Nic się nie stało. – oznajmił oschłym tonem, starając się pokazać chłopakowi, że owszem, stało się. Nie tylko bezczelnie wepchał się na miejsce obok, choć Kibum specjalnie usiadł tak, żeby uniknąć podobnych sytuacji. A przecież mógł równie dobrze usiąść naprzeciwko, bądź gdziekolwiek indziej, bo autobus świecił pustkami o tej późnej porze. W dodatku swoim dziecinnym zachowaniem sprawił, że Kibum od dobrych dziesięciu minut nie odrywał od niego wzroku.

- Jak tam? Prezenty kupione? – zagadał nieznajomy, znacząco zerkając na wypełnione po brzegi torby z zakupami, otaczające zewsząd podłogę wokół Kibuma. Zdawał się totalnie ignorować mordercze spojrzenie, którym obrzucał go jego sąsiad. Jedna z idealnie zarysowanych brwi Kibuma powędrowała w górę.

- To chyba nie twoja sprawa… - odparł ozięble. Mimo to, ciepły uśmiech nieznajomego nie stopniał choćby odrobinę, i chłopak w dalszym ciągu wpatrywał się w Kibuma wyczekująco. Ten jednak, używając całej swojej siły woli, odwrócił spojrzenie, całkowicie gościa ignorując. Po dłuższej chwili nieznajomy najwyraźniej darował sobie próby nawiązania rozmowy, bo na powrót wtulił się w oparcie twardego siedzenia i znów nakreślił coś palcem na zaparowanej szybie. Kibum odetchnął z ulgą, dochodząc do wniosku, że już go zupełnie nie obchodzi co ten człowiek wyczynia na boku. Ani trochę.

Zamknął oczy, starając się nie zerkać na zegarek co trzydzieści sekund. Zdawało mu się, że ta cała jazda autobusem trwała już zdecydowanie dłużej niż powinna. Chciał wysiąść jak najszybciej i odejść jak najdalej od tego irytującego chłopaka. Mimowolnie powieki Kibuma uniosły się nieco, a oczy znów powędrowały w bok, kierowane nieodpartą ciekawością, co też nieznajomy znów porabia.

Ręce wepchnięte w kieszenie, twarz wtulona w miękki szalik. Głowa chłopaka kołysząca się delikatnie, wraz z jadącym pojazdem. Zasnął. Kibum wywrócił oczami. „No wiecie co? Zasypiać w takim miejscu? Zero zdrowego rozsądku!” – pomyślał oburzony, i lekko popchnął śpiącego, niby to przez przypadek. Nieznajomy uniósł głowę, rozglądając się wokół. Z ciemnych oczu dało się wyczytać niejaką dezorientację, ale kiedy jego wzrok padł na twarz Kibuma, uśmiechnął się zakłopotany, i na powrót wbił wzrok w szybę.

Nie minęło jednak pięć minut, jak głowa chłopaka znów opadła bezwładnie, pozwalając się miotać przez skręcający autobus. Kibum obserwował tę scenkę poirytowany. Nie zamierzał się do tego mieszać, co to to nie. Chłopak sam jest sobie winien, że zasypia w takim miejscu. Jeśli uderzy głową o szybę to przynajmniej dostanie nauczkę, w postaci ohydnego siniaka, szpecącego jego twarz. Nie żeby już nie była szpetna.

Okej, może nie była. W zasadzie miał całkiem ładną linię szczęki. Nie mówiąc już o tych uroczych policzkach. Aż chciało by się za nie złapać i… Kibum pospiesznie odwrócił wzrok, przerażony własnym tokiem rozumowania. Przejechał dłonią po twarzy, dochodząc do wniosku, że musi być naprawdę zmęczony, skoro jego umysł zaczyna tworzyć takie bzdury. To wszystko wina tego głupka! Jego nieodpowiedzialne zachowanie doprowadziło do rozbudzenia się w Kibumie nadopiekuńczej strony jego charakteru. Tak właśnie było.

Ostrożnie, i nie do końca zgodnie z własną wolą, znów spojrzał na siedzącego obok chłopaka. Teraz był już znacznie przekrzywiony w bok, tak, że jego głowa niemal uderzała o okno. Kibum westchnął zirytowany, i złapał nieznajomego za ramię, przywracając go pionu. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego przez sen. Kibum, postanowił nie zastanawiać się głębiej nad znaczeniem jego bełkotu. Wcale go nie obchodziło co się dzieje w głowie tego nieodpowiedzialnego człowieka. Wcale.

Dlatego też, pospiesznie odsunął się na tyle daleko, na ile umożliwiało mu to wąskie autobusowe siedzenie. Z radością doszedł do wniosku, że lada chwila powinien dojechać na miejsce. Nie miał pojęcia czemu, ale atmosfera w tym autobusie była zdecydowanie za ciężka. Nie marzył o niczym innym, jak tylko wreszcie zaczerpnąć świeżego powietrza w płuca.

Pac. Głowa nieznajomego opadła po raz kolejny, tym razem jednak znajdując oparcie na ramieniu sąsiada. Kibum głośno wciągnął powietrze, w akcie niemego oburzenia. Zamierzał nawet, trzeba zaznaczyć, że brutalnie, odepchnąć śpiącego. Popełnił jednak jeden poważny błąd. Pozwolił swoim oczom spojrzeć na uśpioną twarz chłopaka.

Cóż, to nie tak, że był wybitnie przystojny. Po prostu w jego twarzy było coś takiego, co nie pozwalało przejść obok niego obojętnie. Przynajmniej do takich wniosków doszedł Kibum, starając w ten sposób wyjaśnić sobie swoje zachowanie. Coś w łagodnym zakrzywieniu ust i długich rzęsach, ocieniających policzki sprawiło, że totalnie zmiękł w środku i nie potrafił przedsięwziąć żadnego działania. A coś zrobić trzeba było! Nie może być tak, że jakiś obcy facet będzie mu ślinił ubrania. Ale z drugiej strony… wyglądał tak słodko z policzkiem rozpłaszczonym na jego ramieniu. Aż chciałoby się go przytulić. Albo chociaż przeczesać palcami po tych rozczochranych włosach. Chociaż nie… palce nie wystarczą, tu zdecydowanie trzeba porządnego grzebienia…

Gwałtowne szarpnięcie wyrwało Kibuma z tych niedorzecznych rozmyślań. Rozejrzał się zdezorientowany, uświadamiając sobie, że czas wysiadać. Nadszedł upragniony koniec podróży. Wreszcie uwolni się od tego irytującego człowieka. Z niejakim żalem spojrzał na śpiącego mu na ramieniu chłopaka.

Zaraz. Z żalem? Nie, nie, nie. To nie tak, że żal mu go opuszczać. Musiałby być szaleńcem, żeby czerpać przyjemność z robienia za czyjąś poduszkę. Po prostu było mu żal tego nierozsądnego człowieka, który teraz, kiedy zostanie całkiem sam, z pewnością padnie ofiarą jakiejś grabieży, jeśli nie czegoś jeszcze gorszego. Takim ludziom należy się współczucie, prawda? Ale cóż, takie jest życie…

Kibum delikatnie odsunął nieznajomego, kładąc jego głowę na oparciu siedzenia. Rzucił mu ostatnie spojrzenie, po czym, zbierając wszystkie swoje torbyi pakunki, wysiadł z autobusu. Mroźny wiatr uderzył go w twarz, jednocześnie przyjemnie chłodząc, nie wiedzieć czemu rozpalone, policzki. Zaraz obrócił się i spojrzał w okno pojazdu, zastanawiając się, czy będzie w stanie dostrzec sylwetkę śpiącego pasażera. Jednak to, co ujrzał, przekroczyło jego wszelkie oczekiwania.

Na zaparowanej szybie widniały wypisane koślawe znaki. Wcześniej tak trudne do rozszyfrowania, teraz okazały się być ciągiem cyfr, które czyjś, Kibum dobrze wiedział czyj, palec wypisał na szkle. Chłopak przez chwilę stał w bezruchu, wpatrując się w tę dziwną wiadomość z uchylonymi ze zdziwienia ustami. Na domiar tego, za szybą coś się poruszyło, i za moment koło cyfr pojawił się prymitywny rysunek uśmiechniętej buźki. Kibum potrzebował paru sekund, żeby zorientować się jaki jest ogólny przekaz.

Numer telefonu.

- A to perfidny gnojek, cały czas udawał! – krzyknął w stronę autobusu, a parę osób stojących na przystanku obrzuciło go spłoszonymi spojrzeniami. Jak można tak bezczelnie wykorzystywać czyjąś życzliwość? Cóż to za pokręcony sposób na podryw? Kibum miał nawet ochotę wtargnąć do autobusu i wygarnąć temu nieznajomemu, że coś takiego jest absolutnie nieakceptowalne. Nie zdążył jednak wcielić swojego planu w życie, bo rozległ się ostrzegawczy sygnał i drzwi zatrzasnęły się, a pojazd odjechał w noc. Na jego szybie wciąż widniał wypisany numer.

- Jeśli myśli, że do niego zadzwonię… - burknął Kibum, ale w tym momencie jego umysł podsunął mu obraz „uśpionego” chłopaka, który wyglądał jak mały, słodki psiaczek, wtulając policzek w jego ramię. Ten widok wcale nie ułatwił mu planowanego odgrażania się. – Ughh… - mruknął tylko, jednocześnie pocierając skroń. Przez dłuższą chwilę łudził się jeszcze, że przecież i tak nie zapamiętał tego numeru, widząc go zaledwie przez około minutę. Jego nadzieja została jednak szybko rozwiana, gdy uświadomił sobie, że padł ofiarą własnego intelektu, bez trudu ryjąc sobie w pamięć zobaczone cyfry. – Nie zadzwonię… - powiedział jeszcze, mimo wszystko coraz mniej wierząc we własne słowa, po czym odwrócił się w przeciwnym kierunku, niż ten, w którym pojechał autobus, i ruszył przed siebie.

W jego głowie wciąż kołatało się to samo. Ciąg cyfr, który za nic nie chciał dać mu spokoju, jakby upominając się o uwagę. Kibum owinął się szczelniej szalikiem i, starając się wiele nie myśleć o tym, co właśnie robi, kilkoma szybkimi ruchami wklepał dręczący go numer w pamięć telefonu. Tak na wszelki wypadek. Następnie wcisnął komórkę do kieszeni i ruszył w noc.

~*~

Serio, Amaya? Serio? Teraz piszesz shoty o komunikacji miejskiej? x.x źle. Dawno nie wrzucałam żadnego Jongkey, więc macie to małe coś ;3 Mam na komputerze trzy gotowe opowiadanka, więc zamiast je opublikować, stworzyłam i wrzucam kolejnego. Fuck logic :') z dedykacją dla Patrycji~~ wiem, że nie świąteczne, ale to wciąż Jongkey ;3 może jeszcze mi się uda coś wymyślić >.<
Ps. TEN TYTUŁ JEST ŻAŁOSNY. Jak wymyślicie lepszy to dajcie znać ;3

12 komentarzy:

  1. Awww. Słodko. Widzę, że 502 inspiruje. Czy to z autopsji? ;> A tak na serio- no słodko, słodko (nie, że już to pisałam). Kibummie taki aspołeczny (to to już raczej autopsja :P), Jongie taki uroczy- i przebiegły. Ale w sumie jakbym zobaczyła takiego Kibuma w naszej 50 albo moich pociągach, to też by mi się przysypiało :P Bardzo łanie, umma. Oby tak dalej. Gorzej, jak na maturce napiszesz ff. A nie każdy egzaminator lubi smuty jak pani Ef :P

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, ale króciutko i malutko :P
    ale i tak cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze jestem niezadowolona. Czmuu tak krootkoo.... Czemu nic sie nie rozwineeloo. I tak bylo piekne, ale jakby to byl rozdzial to czekalabym na kolejny. A tu takie urwane. Nie ładnie tak. Ale te myśli Key i to jego ogarnianie sie :') ja chce daaleej! I sory ze ten kom troche bez ladu i skladu ale jest 01:03 i powinnam juz spac, a czytam twoje ff ~

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko jedyna shot super, ale... krótki! :-(
    Napisz drugą część!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy hejcą bo krótki ;-; ale niektóre shoty tak mają x) ja po prostu nie mam pojęcia co mogłoby być dalej >.< jak ktoś wie to nich da znać..

      Usuń
  5. Oooooooo :) Króciutki, przyjemny shocik bez szczególnej fabuły, ale miło się czyta~

    OdpowiedzUsuń
  6. lol, dopiero do mnie doszło, że jesteście dwie. xDDD Oklaski dla Marty poproszę!
    Tak, powiem wam, a raczej Tobie Amaya, że zakończyłaś, to w nie fajnym miejscu. ;_; Będzie foszek, jak nic! O! Jednak, nie, nie będzie, bo... w sumie ten brak fabuły, które jest tak słodki, że aż próchnicy chyba dostanę, ratuje wszystko. Serio, lubię takie słodziuchne JongKey, gdzie Kibum taki niby niedostępny, a Jong niczym wesoły szczeniaczek. Odpychasz go, ale on i tak przyjdzie i wyliże ci cała twarz. xdd
    Wg, jaki spryciarz z tego naszego dinozaurka jest! Hhaha, teraz wszystkie panie, bądź i panowie, jeśli tu tacy czytają, będą robić takie numery o zmroku, aby wyłapać swoją sympatię z autobusu, hahah. Xd No Key, byłeś taki na nie, a jednak pan towarzysz wpadł ci w oko, hue hue. 3:) Zapisał ten numer i pewnie i tak będzie go pamiętał, haha. XD Już widzę, jak wkręca sobie, że po prostu ma dobrą pamięć i to tyle w temacie. Wcale, a wcale ten chłopak o szczenięcym wyglądzie go nie pociągał, haha. Xd Tak, oszukuj się wtedy Key, oszukuj. XD
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesteśmy dwie, aczkolwiek Mizuki pojawia się raczej sporadycznie, bo nie nadąża za moją niepohamowaną potrzebą nieustannego pisania. Dlatego większość tekstów jest napisana jedynie przeze mnie ;-;
      Wiem, wiem, wiem. Nie powiem, żebym była z tego tworku zadowolona. Podobnie jak większość moich czytelników. Mimo wszystko cieszę się, że zrozumiałaś mój bezfabułowy, niezobowiązujący zamysł, stawiający jedynie na słodycz kryjącą się w sposobie podrywu obmyślonym przez Dino ;3 Ahh, Jjongie uczy nas jak postępować w komunikacji miejskiej :')
      Dziękuję za komentarz, do Ciebie też jeszcze wpadnę i pospamuję moimi przemyśleniami! ~~<3

      Usuń
  7. Dobra *bierze głęboki wdech*, tak jak kiedy obiecałam (nie jestem niestety punktualna, za co Cię z całego serduszka przepraszam) mam zamiar skomentować teraz WSZYSTKIE one shoty z Waszej cudownej kolekcji. Amaya~ pisałam już u siebie, że przeczytałam Twoje opowiadania, ale jak taki cham - niczego jeszcze nie skomentowałam. Ah... naprawdę Cię przepraszam!
    Teraz jednak mam zamiar wszystko nadrobić; postanowiłam tak, bo uważam, że z całego serca zasługujesz. Już wczoraj mówię do siebie: 'Karolina, ty niedorobiony leniu! Jutro wstajesz i robisz to, co do ciebie należy!' - no i tak oto jestem.
    Zaczynam od Jongkey, bo to moje cholerne otp, jeżeli chodzi o Szajniaków (2min plasuje się piętro niżej). Naprawdę - uważam, że Jognekey to takie prawdziwe love - nieważne, co kto mówi - JONGKEY IS REAL, sorry not sorry.
    Chyba powinnam jeszcze dodać, że Kibum to tak jakby mój UB, chociaż ma koło siebie jeszcze kilku debili, którzy posiadają to miano, no ale cóż zrobić!
    Okay, czas przejść do tego cuda~~
    Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale ten one shot stał się moim ulubionym na Waszym blogu - oczywiście reszta jest równie cudowna, ale ten - no cholera! - tak mnie chwycił za serce, że naprawdę go uwielbiam. Może chodzi o takie 'przyziemną' sprawę, jaką jest jazda autobusem? Kurna, nie umiem tego wytłumaczyć, ale jest w nim coś takiego, co sprawia, że miękną mi kolana i mam takiego głupiego banana na twarzy.
    Kocham tą fabułę, kocham tego Kibuma i Jonghyuna, który tak bardzo mnie rozczulił swoim mazianiem po szybkie, że kyaaaa!
    Bądź, co bądź uważam, że to dobrze robi temu one shot'owi, że jest taki krótki. To daje mu takiego... tajemniczego uroku - nie wiadomo, co jest dalej i to jest takie fascynujące.
    Kibum wyszedł Ci bajecznie - taka cholerna, niedostępna diva, która myśli, że jest twarda. Bullshit! Kto nie poddałby się takiemu Jjongowi? No plz. Amaya~! Jesteś moim Bogiem! Twój sposób pisania każe mi się zastanowić, co ja do cholery robię na blogoswerze, ale... no tak. Życie~
    W sumie to jeszcze dodam, że pomimo mojego zboczenia, co do angstów i komedii, ten fluff zawładnął moim umysłem i sercem - a nóż trza zacząć jeździć autobusem?
    Ogólnie, co mnie jeszcze zastanawia to to, jakim, cholera, cudem ten numer telefonu tak długo wytrzymał na tej głupiej szybie, huh? No magia Jongkeeeey~
    Dziękuję Ci pięknie za tego one shota i idę sobie komentować dalej. Myślę, że jakiegoś 2mina~
    Chu~
    Gorące pozdrowienia, od cholery weny i czasu i... *virtual hug*! ♥ / Kummie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ash! Zapomniałabym! TYTUŁ! Jest tak kurewsko cudowny, że nie mogę XD

      Usuń
    2. Wow~~ widzę, że zrobiłaś dzisiaj komentarzowy najazd na naszego bloga *^* Tak bardzobardzobardzo się ucieszyłam z Twoich komentarzy i to w takiej ilości! Wiesz, ludzie często obiecują, że wpadną, ale z realizowaniem tych obietnic bywa różnie, więc nie przywiązuję do nich wielkiej wagi. To takie kochane, że Ty obiecałaś przybyć i faktycznie przybyłaś, w dodatku w tak wylewny sposób~~!
      Bardzo zaskoczyło mnie, że akurat ten shot jest Twoim ulubionym, bo sama nie jestem z niego zadowolona, podobnie jak większość moich czytelników. W pisaniu tkwi magia, która pozwala każdemu odbierać tekst na własny, indywidualny sposób, i to jest właśnie piękne <3 Nawet tytuł, który uznałam za wybitnie beznadziejny - Ty chwalisz! Twój uroczy komentarz podniósł ocenę tego shota w moich oczach, dziękuję Ci za to ^.^
      Kyaaaa~~ Key to taki niesamowity człowiek, masz cudownego UB <3 a Jongkey is real.

      Usuń

Template made by Robyn Gleams