22.12.2014

Sztuka pakowania


Autor: ShizukaAmaya, Mizuki Mizu
Pairing: Jongkey, 2min
Gatunek: komedia, fluff, shōnen-ai, świąteczne
Długość: one-shot

~*~

- Aua! Hyung, jesteś pewien, że tak to się robi?! – krzyk Taemina odbił się od ścian dormu.

- Spokojnie, mój drogi przyjacielu, jeszcze trochę i będzie po wszystkim. – odparł Onew z szerokim uśmiechem , dokonując kolejnego nacięcia. – Ojej, to chyba nie powinno tak być… - mruknął pod nosem i mocno pociągnął.

- Ssss… - syknął Taemin, masując się w obolałym miejscu. – Hyung, jeszcze chwila i sam to zrobię! – zirytował się, powoli tracąc wiarę w możliwości swojego przyjaciela.

- Nie, nie, panuję nad sytuacją. Powiedziałem, że ci pomogę, i dotrzymam obietnicy. – oznajmił Onew zadowolonym tonem. – Tylko się nie ruszaj, bo wszystko zepsujesz. – dodał, w skupieniu wystawiając koniuszek języka. Taemin głośno westchnął. Jeszcze zanim poprosił Onew o pomoc nie był pewien, czy to dobry pomysł, a teraz tylko utwierdził się w tym przekonaniu. Wiedział jednak, że to była jedyna w miarę rozsądna opcja. Jonghyun z pewnością by go wyśmiał, a Key pewnie dołożyłby wszelkich starań, żeby wybić mu z głowy tak niedorzeczny zamysł.

Nagle Onew parsknął głośnym śmiechem.

- No i z czego rechoczesz? – burknął Taemin, obserwując spode łba, jak Onew tarza się ze śmiechu. – To twoje dzieło…

- W-wybacz… - wykrztusił z siebie hyung, ocierając łzy radości. - …ale wyglądasz komicznie.

- Hyuuung. – obruszył się Taemin, jednocześnie czując, że czerwienieje na twarzy. – Miałem wyglądać ładnie, a nie śmiesznie.

- Oj, nie martw się. Jemu i tak się spodoba. Każdy byłby zachwycony takim prezentem na Święta. – stwierdził Onew, do reszty się opanowując i ponownie przystępując do owijania Taemina taśmą klejącą.

- Hyung, tylko nie odrywaj jej, jak już raz przykleisz. – ostrzegł maknae. – To strasznie boli. – zaczerwieniona skóra na ramieniu chłopaka była chyba wystarczającym dowodem na potwierdzenie jego słów, bo Onew zrobił strapioną minę i podrapał się po głowie.

- Wybacz Minnie. – oznajmił ze skruchą w głosie, ale odpowiedział mu radosny uśmiech.

- Hyung, i tak jesteś dużo bardziej przydatny niż tamta pozostała dwójka. – odparł Taemin. – Wolę nawet nie wiedzieć co oni tam robią… - dodał, zerkając znacząco w kierunku sypialni Jonghyuna, z której chwilowo został wyeksmitowany.

- Jak to co? Pakują prezenty! – wykrzyknął entuzjastycznie Onew, a Taemin tylko pokręcił głową. Lepiej było nie uświadamiać lidera, jak to „pakowanie” mogło wyglądać w wykonaniu Jonghyuna i Key.
~*~

- Jonghyun, ty kupo mięśni, użyłbyś czasem tego swojego dinozaurzego móżdżka! – zirytował się Key, od dobrych pięciu minut obserwując nieudolne poczynania swojego chłopaka.

- Przecież robię wszystko tak, jak mi kazałeś! – oznajmił Jonghyun, robiąc minę naburmuszonego dziecka.

- Niby kiedy kazałem ci obkleić się taśmą klejącą?! – zbulwersował się Kibum, ze zgrozą przyglądając się zmarnowanym metrom taśmy, walającym się po całym pokoju, nie wspominając już o tej, która zdobiła ciało jego chłopaka. Jonghyun zmarszczył brwi, i spojrzał na siebie.

- A to skąd się tu wzięło?! – zdziwił się na głos, nie mogąc pojąć jak doprowadził się do takiego stanu. Kibum wywrócił oczami i z miną cierpiętnika zbliżył się do Jonghyuna, po czym zaczął powoli i z nieskrywanym okrucieństwem w oczach odrywać kolejne fragmenty taśmy od skóry Dino.

- Oho, jakiś ty dzisiaj brutalny. – stwierdził Jonghyun z zalotnym błyskiem w oku, po czym uśmiechnął się figlarnie.

- Tylko jedno ci w głowie, zboczeńcu! – odparł Key, i z premedytacją gwałtownie oderwał fragment taśmy z jonghyunowego przedramienia, tym samym wyrywając mu sporą część włosów, co wywołało cichy syk, którego starszy w żaden sposób nie był w stanie w sobie zdusić.

- Bummie, dlaczego jesteś na mnie zły? – zapytał Jonghyun przymilnym tonem, starając się w jakiś sposób złagodzić gniew swojego chłopaka.

- Ja? Zły? Ja nie jestem zły. – oznajmił Kibum tonem, który wyraźnie wskazywał, że jest dokładnie na odwrót. Zignorował psie oczka, które robił do niego Jonghyun, i z zaciśniętymi ustami począł rozdzierać papier do pakowania, w który starszy owinął część prezentów.

- EJ! Co ty robisz?! – wykrzyknął Jonghyun, łapiąc się za głowę. – A ja tak się nad tym namęczyłem! Wiesz ile pracy wymagało… - od dalszego czynienia wyrzutów powstrzymało go laserowe spojrzenie Kibuma, który przerwał swój akt destrukcji, i właśnie przewiercał jego duszę na wskroś.

- Namęczyłeś? – zapytał lodowatym tonem, tak, że Jonghyuna aż przeszły ciarki. – Chyba sobie ze mnie kpisz! – wykrzyknął, dając upust swojej złości. – Nie wstyd ci? Naprawdę zamierzasz wręczyć ludziom te bezkształtne kupy taśmy klejącej?

- Kochanie, spokojnie. – powiedział Jonghyun, nie chcąc, żeby znów doszło do kłótni. Mimo to przeszło mu przez myśl, że jego chłopak wyglądał naprawdę słodko, kiedy był zły. Płonące spojrzenie i gniewne zakrzywienie ust, były to elementy którym starszy nigdy nie był w stanie się oprzeć.

- Jestem spokojny! – odparł Key wzburzony. – I z czego się tak cieszysz?!

Jonghyun nie odpowiedział, zamiast tego nachylając się ponad zdewastowanymi paczkami świątecznymi, i spoglądając Kibumowi głęboko w oczy.

- Skarbie, są Święta. Najważniejsze jest to, co masz w sercu, prawda? – zapytał łagodnym tonem. Kibum zmarszczył brwi, odsuwając się od niego, ale plecami napotkał ścianę. Nie było drogi ucieczki.

- Jonghyun, nawdychałeś się kleju, czy jak? Bredzisz. – odparł Kibum, jednocześnie czując, że coraz bardziej mięknie pod wpływem tych ciemnych oczu, wpatrujących się w niego tak intensywnie. Zdecydowanie zbyt intensywnie.

- O to chodzi w dawaniu prezentów, kochanie. Liczą się dobre intencje. – mówił dalej, a jego twarz znajdowała się coraz bliżej Kibuma. – Chyba nie chcemy zepsuć magii tych Świąt jakąś głupią kłótnią o taśmę klejącą, czyż nie, Bummie? – jego łagodny ton do reszty uspokoił szalejący w Kibumie gniew, zamiast tego budząc coś innego. Coś, co nie pozwalało jego biednemu sercu zwolnić choćby na chwilę. Key przełknął głośno ślinę, nie mogąc oderwać wzroku od ciemnych tęczówek swojego chłopaka.

- Tu chodzi o zasadę. Twoja nieudolność w sztuce pakowania nie zwalnia cię z obowiązku zachowania choćby minimum estetyki. – powiedział Key, starając się zachować resztki dumy, ale jego głos zabrzmiał znacznie mniej stanowczo, niż mógłby sobie tego życzyć. Jonghyun, jak można się tego było spodziewać, zignorował tę, jak najbardziej racjonalną, uwagę, zbywając ją lekceważącym uśmiechem.

- Bummie, Bummie, dlaczego jesteś taki słodki kiedy się złościsz? – retoryczne pytanie Jonghyuna wywołało niechcianą falę rumieńców na policzkach młodszego. Key dobrze wiedział, że już się nie wywinie. Żar bijący od ciała jego chłopaka, zdawał się odbierać Kibumowi zdolność do racjonalnego myślenia. Nie mogąc dłużej mu się opierać, przyciągnął jego twarz jeszcze bliżej i spojrzał mu uważnie w oczy.

- Jjongie, ja zawsze jestem słodki. – odparł, po czym pozwolił swoim oczom skierować się w dół, na miękkie i kuszące usta, którym to chwilę potem pozwolił się pocałować. Jonghyun mruknął, zadowolony ze swojej wygranej. Przesunął językiem po podniebieniu Kibuma, jednocześnie wplatając palce w jego włosy. Młodszy zaatakował go pocałunkami, dochodząc do wniosku, że skoro już dał mu się do siebie dobrać, to powinien przynajmniej coś z tego mieć. Jonghyun z aprobatą powitał jego namiętność, pieszcząc ustami jego odchyloną szyję i bez wahania przechodząc do rozpinania jego koszuli.

- Ughh… - wyrwało się Kibumowi. – Jjong, nie mamy czasu na takie zabawy… - wybełkotał, czując podniecający dotyk na swoich sutkach. Starszy nie przejął się tą uwagą, z zapamiętaniem ciesząc się dotykiem delikatnej skóry pod swoimi wargami.

W pewnym momencie stało się coś nieoczekiwanego. Kibum poczuł na swoim ciele coś nowego, co zdecydowanie nie było ustami Jonghyuna.

- CO TY WYCZYNIASZ? – zapytał, widząc błazeński uśmiech swojego chłopaka.

- Pakuję. – odparł Jonghyun, szczerząc się jak głupi, po czym ze skupieniem owinął tors Kibuma czerwoną wstążką, kończąc swoje dzieło ogromną kokardą na środku klatki piersiowej chłopaka. W tym momencie zatrzymał się, i podrapał po głowie. – W sumie… ta kokarda bardziej pasowałaby w innym miejscu… - stwierdził w zamyśleniu, wzrokiem wędrując zdecydowanie zbyt nisko.

- YA! – wrzasnął Key, przywracając Jonghyuna do porządku. – Nie za dużo sobie pozwalasz?

- Czyżby mój prezencik się buntował? – odparł starszy figlarnym tonem, na powrót zbliżając się do twarzy swojego chłopaka. – A co… może to ty masz ochotę mnie zapakować? Nie będę się opierał. – propozycja była tak nieprzyzwoita, że Kibum z czystej przekory był gotów na nią przystać.

Ich radosna zabawa została jednak przerwana przez poruszenie, które zapanowało za zamkniętymi drzwiami. Najwyraźniej Minho wrócił do dormu i teraz wszyscy byli w komplecie. Czas obdarować się prezentami.

~*~

- No dobra, to jak już są wszyscy… - powiedział lider, spoglądając na zgromadzonych w salonie.

- Zaraz, jacy wszyscy? – odezwał się Key. – Brakuje… - „…Taemina” – dokończył w myślach, ale nie wypowiedział tego na głos, widząc ostrzegawcze spojrzenie, które rzucił mu Onew.

- Nikogo nie brakuje! – wykrzyknął lider, po czym roześmiał się nerwowo, starając się w ten sposób pokryć swoje zażenowanie. Tymczasem Kibum począł gorączkowo rozglądać się po pomieszczeniu. Jego wzrok niemal od razu padł na podejrzanie dużą paczkę, którą Onew najwyraźniej starał się nieudolnie schować za swoimi plecami. Key wywrócił oczami. Nie sądził, że naprawdę wcielą ten idiotyczny plan w życie. Gdyby wiedział, że Taemin myśli o tym na poważnie, a w dodatku, że znajdzie się w tym dormie taki przygłup, który by mu w tym pomógł, z pewnością wkroczyłby do akcji. Z drugiej strony… czemu on się w ogóle łudził? Święta z tymi ludźmi nigdy nie mogły być normalne…

- A gdzie jest Taemin? – odezwał się Minho, który dotąd w milczeniu obserwował dziwną wymianę spojrzeń między swoimi kolegami. Onew zagryzł wargę, do reszty zmieniając się w kłębek nerwów, i kopnął mocno pudełko, które za nim stało, po czym umknął na bok.

Rozległo się głuche stuknięcie. Ku zaskoczeniu wszystkich, a raczej prawie wszystkich… (w zasadzie to tylko Minho był zaskoczony), ów dźwięk zdawał się dobiegać z wnętrza ogromnego prezentu, nieudolnie owiniętego zieloną kokardą. Zapanowała cisza, podczas której wszyscy wlepiali spojrzenia w dziwne pudełko, czekając na rozwój wydarzeń.

Minęło dobrych pięć minut, kiedy Onew nie wytrzymał i podbiegł do prezentu.

- Nic ci nie jest? Dlaczego nie wychodzisz? – to pytanie, skierowane do pudełka, wywołało jeszcze większą konsternację na twarzy, i tak już zdezorientowanego, Minho. Jako jedyny nie był świadom co się działo. Nie wiedział czemu lider gada z pudełkiem, raper chowa twarz w dłoniach z zażenowania, a wokalista zwija się ze śmiechu. Jednak tym, co niepokoiło go najbardziej, była nieobecność Taemina.

- Wyjaśni mi ktoś co tu się dzieje? – zapytał, szukając odpowiedzi na twarzy któregoś z kolegów.

- Nie! Nic mu nie mówcie! – krzyknął zdesperowany Onew, po czym znów wlepił wyczekujące spojrzenie w pudełko.

- H-hyung… zakleiłeś paczkę. Nie mogę wyjść… - rozległ się stłumiony głos, dziwnie znajomy…

- Taemin?! – zszokowany Minho czym prędzej złapał nożyczki i podbiegł do pudełka. – Taemin, nic ci nie jest? Co ty tam robisz? Co te świry ci zrobiły? Nie bój się, twój hyung zaraz cię uratuje! – zaczął mamrotać, jednocześnie rozdzierając ozdobny papier. Onew zaniechał już prób ratowania sytuacji i powlókł się na przeciwległy kraniec kanapy, niż ten zajmowany przez Kibuma i Jonghyuna, byle dalej od ich pełnych kpiny spojrzeń i uśmiechów. W tym czasie Minho wreszcie przedarł się przez warstwy wstążek, papieru i kartonu, tym samym umożliwiając maknae wydostanie się z jego małego więzienia.

- Ta-da! – wykrzyknął Taemin, wyskakując z pudełka. Cały był potargany i obwieszony wstążkami, które oplatały jego zgrabne ciało barwnymi wężykami. Zbłąkane fragmenty taśmy klejącej mieniły się na jego rękach, policzkach, a nawet we włosach. Minho stał bez słowa, wpatrując się w ten obrazek wielkimi oczami. – Jestem twoim prezentem, hyung… - oznajmił Taemin, tym razem nieco mniej pewnie, bo reakcja Minho znacznie różniła się od tej, którą sobie wyobrażał. Myślał, że hyung złapie go w ramiona i okręci w powietrzu, albo chociaż parsknie serdecznym śmiechem i poczochra go po włosach. Zamiast tego stał jak słup soli, wlepiając w Taemina te swoje wielkie i ciemne oczy, powodując u maknae coraz większe skrępowanie. Skrępowanie, którego nie czuł ani prosząc Onew o pomoc, ani będąc obklejanym taśmą, ani nawet siedząc w zamkniętym pudełku. Doszedł do wniosku, że jeżeli jeszcze choć przez moment pozostanie pod niemą obserwacją tych ciemnych źrenic, to z pewnością zapadnie się pod ziemię ze wstydu. Postanowił więc zrobić coś, żeby wymazać tę bezczynność z postawy hyunga. – Ohh… - sapnął niespodziewanie, przerywając dręczącą ciszę. – Jak duszno było w tym pudełku. – oznajmił słabym tonem, po czym, omdlały, oparł się o ramię Minho.

- Taemin?! Taemin, nic ci nie jest? – panika w głosie hyunga sprawiła mu ogromną satysfakcję. Warto było wleźć do tego pudła i pozwolić się okleić taśmą. Przymknął powieki, dając się złapać silnym ramionom. Minho delikatnie ułożył go na miękkim dywanie.

- Czy on oddycha? – odezwał się ktoś, a Minho nachylił się nad maknae, chcąc sprawdzić jak ciężki był jego stan. W tym momencie wargi Taemina wykrzywił przebiegły uśmiech, a ręce przyciągnęły hyunga bliżej.

- Nie bój się hyung, twój prezent ma się dobrze. – oznajmił z psotnymi ognikami w oczach. – Do szczęścia brakuje mu tylko jednego. – dodał, po czym pociągnął Minho w dół, układając jego usta na swoich własnych. Przez chwilę nic się nie działo, ale w końcu hyung przygryzł delikatnie wargę młodszego, spoglądając mu głęboko w oczy.

- Mój prezent jest szalenie podstępny. – powiedział, a jego głos zawibrował na rozchylonych wargach maknae, wywołując u chłopaka przyjemne dreszcze. Następnie pocałował Taemina namiętnie, ciesząc się smakiem jego ust. Maknae, pełen satysfakcji i dumny z efektów swoich starań, oplótł ręce wokół szyi hyunga, mocno do niego przywierając, ciesząc się pieszczotami jego języka na swoim podniebieniu.

- Tylko nie uświńcie mi dywanu z tej miłości… - odezwał się Key, nie mogąc dłużej patrzeć na ten cukierkowy obrazek. Zaraz jednak dosiadł się do niego Jonghyun, który, głaszcząc go po kolanie i sugestywnie wskazując drzwi swojej sypialni, zaczął szeptać mu na ucho.

- A może byśmy tak dokończyli pakowanie, mój skarbie? – zagadnął, łaskocząc Kibuma w szyję swoim ciepłym oddechem, po czym bez słowa pociągnął go za rękę w kierunku drzwi.

Również Minho z Taeminem szybko ulotnili się z salonu, pozostawiając lidera samego sobie. Onew westchnął ciężko, starając się jak zawsze robić dobrą minę do złej gry. Omijając choinkę i porzucone pod nią pudełka, podszedł do lodówki, by wyciągnąć z niej pozostałe po obiedzie udko kurczaka.

- No, mój kochany, ty przynajmniej nie potrzebujesz pakowania. I bez tego jesteś najlepszym prezentem na świecie. – oznajmił z czułością, po czym zabrał się do jedzenia, zapominając o Bożym świecie.

~*~

Okay~~ Święta tuż, tuż, a za oknem jesień/wiosna/niezidentyfikowana pora roku. Przez to trudno jest poczuć tę niepowtarzalną atmosferę, dlatego też pisanie świątecznych opowiadanek nie idzie tak, jak bym chciała >.< Dzisiaj cały dzień spędziłam z siostrą i zaowocowało to tym oto shotem, nie wiem co o nim powiecie. Szczerze mówiąc, reakcja na poprzednie Jongkey trochę zachwiała moją, i tak już wątpliwą, pewnością siebie, także nie mam pojęcia jak przyjmiecie kolejne. Ale nie ważne, nie słuchajcie mnie x) Jutro wrzucę jeszcze jedno świąteczne, tym razem tylko 2min, który jest nieco bardziej klimatyczny niż ten twór >.< Pozdrawiam, enjoy~~

7 komentarzy:

  1. dziękuję, zawsze JongKey mnie uszczęśliwi <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, jak słodko. Powiem ci, że lubię plastyczne opisy, i mam te sceny przed oczami (w przeciwieństwie do scen naszego klasowego otp, to CHCĘ mieć przed oczami). W sumie skoro się za pakowanie Taemina wziął Onew, to fail był niemal pewny :') Jongkey, czemu oni są jak króliki? W sumie dobrze, że się nie mogą rozmnażać, bo by szybko zapełnili dorm (chyba zjadłam za dużo lukru przy dekorowaniu). I tak, że się powstrzymali (Minho ratuje sytuacje, buahahah). Biedny, samotny Jinki. Sądzę, że każda z nas by go chętnie pocieszyła (nawet ja!).

    OdpowiedzUsuń
  3. Piemknie Piemknie.
    ale rzeczywiście brakuje nastroju za oknem :/
    Biedny Onew i jego udko z kurczaka </3
    Czekam na 2mina

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahahahhahahahahaha dżisas leję XDDDD
    Genialne!
    Najlepszy Minho debil nie ogarniający XD
    Pięęęęęękne <3
    No i chalo, czekam na 2mina, miał tu dzisiaj być ;//////

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi, dzięki <3 przynajmniej udało mi się kogoś rozbawić xD 2min już jest, czeka na Ciebie ;3

      Usuń
  5. Omg, czo ja czytam?!
    Jesu, nie nic, ale chyba dziwnie wyglądałam co rusz uśmiechając się do telefonu._.
    Omo omo omo, jakie suodkie JongKey~~~<33 Lof ich forewa.
    Oh, Minnie, te twoje pomysły... XD
    A Minho zawsze wydawał mi się najmądrzejszy z tej zgrai idiotów... Chyba się myliłam xDD
    Onej jak zawsze z kurczakiem sfatany :v
    No, lukier z tego ff ciekł litrami, wszystko takie cukierkowe~~ hehehe, idem czytać dalej 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww, witaj na moim blogu ~~! Owszem, miód i słodycz, dużo tego u mnie >.< ...Minho? ...najmądrzejszy? Chyba w innej rzeczywistości x) u mnie z lekka inaczej to wygląda, jak zapewne się przekonasz ;3 Dziękuję za komentarz i zapraszam do dalszej lektury~~<3

      Usuń

Template made by Robyn Gleams