-
Jaki genialny prezent! – wyrwał się Jonghyun, dosłownie pożerając wzrokiem parę
seksownych bokserek, które podarowałem Żabolowi. – Jesteś pewien, że nie
chciałbyś mi ich odsprzedać? – zapytał z jawną nadzieją w oczach, co
skwitowałem głośnym prychnięciem.
- Taki z ciebie niewyżyty
zwierzak? – odciąłem się, na co Jonghyun tylko mrugnął zalotnie. Napaleniec
jeden… Byłbym go uraczył jakąś kąśliwą uwagą, gdyby nie to, że miałem
zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie. Minho szepnął parę słów do Taemina, i
obaj wstali. Coś było na rzeczy, mogłem to poznać po wyrazie twarzy młodszego.
- No to jak, kociaku? Załatwisz mi taką parę bokserek? – usłyszałem głos Jonghyuna. Byłem jednak zbyt skupiony na śledzeniu wzrokiem tej dwójki, która właśnie opuściła salon. Jonghyun chyba zauważył, że go olewam, bo zrobił niezadowoloną minę. – Hej, słuchasz mnie w ogóle? Ja cię tu podrywam, a ty…
- Ciiii… - przyłożyłem mu palec do ust, nie chcąc, żeby Taemin i Minho go usłyszeli. Spojrzał zaskoczony na moją dłoń, robiąc przy tym lekkiego zeza, co wydało mi się całkiem urocze, zwłaszcza z tą miną naburmuszonego dzieciaka. Miałem wtedy jednak ważniejsze sprawy na głowie. Wytężyłem słuch, starając się dosłyszeć choćby fragment rozmowy Taemina i Minho, którzy najwyraźniej znajdowali się w kuchni.
- Co tu się dzieje? To jakiś spisek? – odezwał się szeptem Jonghyun, a ja poczułem łaskotanie na palcu, kiedy jego usta się poruszyły. Przez chwilę wahałem się, czy nie powiedzieć mu, co jest na rzeczy. Nie wydawał się jednak na tyle godny zaufania, a co ważniejsze, subtelny, żeby powierzać mu takie sekrety. Pokręciłem więc tylko głową, odsuwając się od niego.
- Nic takiego, muszę iść po coś do sąsiedniego pokoju. – powiedziałem obojętnym tonem, po czym zmierzyłem go laserowym spojrzeniem. – Nie ruszaj się stąd. – rozkazałem, a następnie okręciłem się na pięcie i, najciszej jak mogłem, zakradłem się do mojej (Minho) sypialni.
Co chodziło mi po głowie? To bardzo proste, umiem dodać dwa do dwóch. Między moim żabim przyjacielem a jego uroczym sąsiadem od dłuższego czasu coś iskrzyło. Już podczas pierwszego spotkania to zauważyłem. Wystarczyło spojrzeć w oczy Minho, żeby zobaczyć wylewającą się z nich strumieniami miłość. Nawet jeśli on nie zdawał sobie z tego sprawy, co wcale mnie nie dziwiło, bo nigdy nie grzeszył rozumem. Moja cicha obserwacja zachowań Taemina, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie jest to jednostronne uczucie. Dlatego moim celem stało się pomóc tym biednym dzieciom połapać się w ich szczenięcych uczuciach. A dzisiejszego dnia wszystko miało wyjść na jaw. Do takiego przynajmniej doszedłem wniosku, choć nie zostałem o tym wprost powiadomiony. Nie tylko Minho zauważył, że Taemin komponuje, w dodatku to ja byłem jedynym, który znał powód. Skąd? Sam podsunąłem dzieciakowi ten pomysł. Powiedziałem mu, choć wcale nie pytał mnie o radę, że jeśli nie wie co podarować Minho, to najlepiej będzie, jeśli przygotuje coś sam, od serca. Wystarczyło, że zobaczyłem go dziś, jak wchodzi do mieszkania mojego przyjaciela z futerałem w rękach, żebym doszedł do wniosku, że chłopak wziął sobie moje słowa do serca. To, że posłusznie poszedł za Żabolem do kuchni też nie było przypadkiem. Byłem pewien, że nie będzie chciał grać dla Minho przy wszystkich. Dlatego skorzystał z pretekstu, żeby zostać z nim sam na sam.
I oto wracamy do punktu wyjścia, i tego, że właśnie rozglądam się za jakąś kryjówką w pokoju Minho. Można to uznać za wścibskie a nawet chore, ale po prostu musiałem to zobaczyć na własne oczy. W końcu to głównie moja zasługa, że ci dwaj wreszcie się ogarną. Dlatego za wszelką cenę chciałem być świadkiem ich wyznania, zwłaszcza ze świadomością, że żaden z nich nie raczy mi tego później opowiedzieć. W ułamku sekundy zdecydowałem się na wtargnięcie do szafy Choi, w której panowały obecnie zaskakujące pustki, ze względu na generalne pranie jego brudów, zarządzone oczywiście przeze mnie. Wtuliłem się w drewniane wnętrze, pozostawiając małą szparkę, przez którą mogłem z ukrycia obserwować pomieszczenie. Nie minęła jednak minuta, jak do pokoju wparował ktoś, kogo zdecydowanie nie powinno w nim być.
- Co ty tu robisz, debilu? – syknąłem, na co Jonghyun rozejrzał się zdezorientowany. Wyciągnąłem rękę i machnąłem na niego ponaglająco. Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, kiedy dostrzegł, że siedzę w szafie. Podszedł jednak posłusznie, prawdopodobnie kierowany ciekawością. Kiedy tylko zbliżył się na wyciągnięcie ręki, wciągnąłem go gwałtownie do swojej kryjówki. Był w takim szoku, że nawet nie oponował.
- Co do cholery? – odezwał się, ale momentalnie został uciszony przez moją rękę, którą zatkałem mu usta. Nie poskutkowało to jednak na długo, bo po chwili poczułem, że ten zboczeniec liże wewnętrzną stronę mojej dłoni. Odsunąłem ją gwałtownie.
- Powaliło cię? – fuknąłem oburzony.
- Mógłbym zapytać o to samo…
Westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawę, że w każdej kolejnej sekundzie Taemin i Minho, zgodnie z moimi domysłami, mogą wejść do pokoju. Jeśli usłyszą nasze głosy to koniec, nici z genialnego planu. Prawdopodobnie nici także z Taeminowego grania. Nie mogłem do tego dopuścić.
- Chodzi o Minho i Taemina. – powiedziałem tak cicho, że Jonghyun musiał się do mnie nachylić, mimo, że znajdowaliśmy się już nad wyraz blisko siebie, ściśnięci w wąskiej przestrzeni szafy.
- Co z nimi? – odszepnął, unosząc brwi. Rzuciłem kolejne niespokojne spojrzenie na drzwi. – Mówiłeś, że dobrze się dogadują… - dodał Jonghyun, najwyraźniej źle odczytując moją zaniepokojoną minę.
- Owszem, i właśnie o to chodzi. – odparłem lakonicznie, znacząco unosząc jedną brew. Chłopak przez chwilę wyglądał, jakby trawił moje słowa. Zdawało mi się, że mógłbym dostrzec pod jego rozczochraną czupryną obracające się z trudem kółka zębate. W końcu zakrył usta dłonią, w niemym szoku.
- Kurwa. Nie mów, że… - zaczął, ale urwał, kiedy pokiwałem głową twierdząco. - …nie o to mi chodziło, kiedy mówiłem, żeby się nim zaopiekował… - stwierdził, bardziej do siebie, niż do mnie. Po chwili na jego twarz wpłynął wyraz niekontrolowanego rozczulenia. – Mój Minnie tak szybko dorasta. – oznajmił łamiącym się głosem, jakby mówił o własnym synu. Rozbawiła mnie ta nieukrywana czułość w jego głosie. Zaraz jednak znów spojrzał na mnie z przestrachem. – Ale… jak daleko to zaszło?
- Jeszcze w ogóle nie zaszło. – odparłem z westchnieniem. – Właśnie dlatego tu siedzę. Liczę na to, że Taemin dziś wyzna Minho swoje uczucia i chcę dopilnować, żeby ten nieogarnięty Żabol nic nie spieprzył.
Jonghyun pokiwał powoli głową, jakby trawiąc przekazane mu informacje. Zapadło dziwne milczenie, w czasie którego cały czas zerkałem nerwowo przez szparkę, w kierunku drzwi. Zacząłem nawet martwić się, że całe widowisko rozegra się w kuchni, choć to zupełnie nie pasowałoby do Taemina. W takim wypadku musiałbym obejść się smakiem.
Moje rozmyślania przerwał Jonghyun, który, choć szczerze zaabsorbowany w sprawy naszych przyjaciół, wyraźnie zaczął się nudzić. Dlatego, korzystając z niewielkiej dzielącej nas przestrzeni, począł dmuchać mi do ucha, próbując zwrócić na siebie uwagę. Jak dziecko. Spojrzałem na niego z naganą w oczach, ale on tylko uśmiechnął się łobuzersko. Pacnąłem go lekko w głowę, starając się nie wydać przy tym żadnego dźwięku. Pomasował się po czuprynie, jednocześnie obrzucając mnie oskarżycielskim spojrzeniem. Z niejakim wysiłkiem oderwałem od niego wzrok, starając się zignorować dalsze zaczepki i skupić się mojej misji.
Wreszcie, po upływie może dziesięciu minut, usłyszeliśmy zbliżające się kroki, a po chwili skrzypnięcie drzwi. Zgodnie spojrzeliśmy na siebie, po czym skierowaliśmy wzrok ku rozgrywającej się w pokoju scenie. Minho usadowił się na łóżku, z niepewnym wyrazem twarzy zerkając na stojącego przed nim chłopca. Taemin, choć starał się zachować pozory opanowania, to był niewątpliwie strasznie zestresowany, a jego dłonie drżały. Wpatrywałem się z napięciem, jak chłopak wreszcie przyjmuje odpowiednią pozycję i zaczyna grać. Jak romantycznie! Melodia była piękna, tak piękna, że aż poczułem ucisk w piersi. Gdyby ktoś zagrał tak dla mnie…
Magię tej chwili musiał oczywiście zrujnować ten niewydarzony dinozaur, o znacznie za bardzo rozbieganych dłoniach i niepokojących skłonnościach do skinshipu. Najwyraźniej nie wystarczył mu sam fakt, że znajdujemy się w jednej szafie, stanowczo za blisko siebie jak na nasze pierwsze spotkanie. Jego zaczepki byłyby całkiem przyjemne, gdyby nie fakt, że w zaistniałych okolicznościach istniały pewne priorytety. Zacisnąłem zęby, starając się nie reagować na tę dziecinadę, ale kiedy poczułem dłonie na tyłku, miarka się przebrała i gwałtownie odskoczyłem o Jonghyuna, tym samym wypadając z szafy i lądując na podłodze pokoju Minho.
- No to jak, kociaku? Załatwisz mi taką parę bokserek? – usłyszałem głos Jonghyuna. Byłem jednak zbyt skupiony na śledzeniu wzrokiem tej dwójki, która właśnie opuściła salon. Jonghyun chyba zauważył, że go olewam, bo zrobił niezadowoloną minę. – Hej, słuchasz mnie w ogóle? Ja cię tu podrywam, a ty…
- Ciiii… - przyłożyłem mu palec do ust, nie chcąc, żeby Taemin i Minho go usłyszeli. Spojrzał zaskoczony na moją dłoń, robiąc przy tym lekkiego zeza, co wydało mi się całkiem urocze, zwłaszcza z tą miną naburmuszonego dzieciaka. Miałem wtedy jednak ważniejsze sprawy na głowie. Wytężyłem słuch, starając się dosłyszeć choćby fragment rozmowy Taemina i Minho, którzy najwyraźniej znajdowali się w kuchni.
- Co tu się dzieje? To jakiś spisek? – odezwał się szeptem Jonghyun, a ja poczułem łaskotanie na palcu, kiedy jego usta się poruszyły. Przez chwilę wahałem się, czy nie powiedzieć mu, co jest na rzeczy. Nie wydawał się jednak na tyle godny zaufania, a co ważniejsze, subtelny, żeby powierzać mu takie sekrety. Pokręciłem więc tylko głową, odsuwając się od niego.
- Nic takiego, muszę iść po coś do sąsiedniego pokoju. – powiedziałem obojętnym tonem, po czym zmierzyłem go laserowym spojrzeniem. – Nie ruszaj się stąd. – rozkazałem, a następnie okręciłem się na pięcie i, najciszej jak mogłem, zakradłem się do mojej (Minho) sypialni.
Co chodziło mi po głowie? To bardzo proste, umiem dodać dwa do dwóch. Między moim żabim przyjacielem a jego uroczym sąsiadem od dłuższego czasu coś iskrzyło. Już podczas pierwszego spotkania to zauważyłem. Wystarczyło spojrzeć w oczy Minho, żeby zobaczyć wylewającą się z nich strumieniami miłość. Nawet jeśli on nie zdawał sobie z tego sprawy, co wcale mnie nie dziwiło, bo nigdy nie grzeszył rozumem. Moja cicha obserwacja zachowań Taemina, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie jest to jednostronne uczucie. Dlatego moim celem stało się pomóc tym biednym dzieciom połapać się w ich szczenięcych uczuciach. A dzisiejszego dnia wszystko miało wyjść na jaw. Do takiego przynajmniej doszedłem wniosku, choć nie zostałem o tym wprost powiadomiony. Nie tylko Minho zauważył, że Taemin komponuje, w dodatku to ja byłem jedynym, który znał powód. Skąd? Sam podsunąłem dzieciakowi ten pomysł. Powiedziałem mu, choć wcale nie pytał mnie o radę, że jeśli nie wie co podarować Minho, to najlepiej będzie, jeśli przygotuje coś sam, od serca. Wystarczyło, że zobaczyłem go dziś, jak wchodzi do mieszkania mojego przyjaciela z futerałem w rękach, żebym doszedł do wniosku, że chłopak wziął sobie moje słowa do serca. To, że posłusznie poszedł za Żabolem do kuchni też nie było przypadkiem. Byłem pewien, że nie będzie chciał grać dla Minho przy wszystkich. Dlatego skorzystał z pretekstu, żeby zostać z nim sam na sam.
I oto wracamy do punktu wyjścia, i tego, że właśnie rozglądam się za jakąś kryjówką w pokoju Minho. Można to uznać za wścibskie a nawet chore, ale po prostu musiałem to zobaczyć na własne oczy. W końcu to głównie moja zasługa, że ci dwaj wreszcie się ogarną. Dlatego za wszelką cenę chciałem być świadkiem ich wyznania, zwłaszcza ze świadomością, że żaden z nich nie raczy mi tego później opowiedzieć. W ułamku sekundy zdecydowałem się na wtargnięcie do szafy Choi, w której panowały obecnie zaskakujące pustki, ze względu na generalne pranie jego brudów, zarządzone oczywiście przeze mnie. Wtuliłem się w drewniane wnętrze, pozostawiając małą szparkę, przez którą mogłem z ukrycia obserwować pomieszczenie. Nie minęła jednak minuta, jak do pokoju wparował ktoś, kogo zdecydowanie nie powinno w nim być.
- Co ty tu robisz, debilu? – syknąłem, na co Jonghyun rozejrzał się zdezorientowany. Wyciągnąłem rękę i machnąłem na niego ponaglająco. Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, kiedy dostrzegł, że siedzę w szafie. Podszedł jednak posłusznie, prawdopodobnie kierowany ciekawością. Kiedy tylko zbliżył się na wyciągnięcie ręki, wciągnąłem go gwałtownie do swojej kryjówki. Był w takim szoku, że nawet nie oponował.
- Co do cholery? – odezwał się, ale momentalnie został uciszony przez moją rękę, którą zatkałem mu usta. Nie poskutkowało to jednak na długo, bo po chwili poczułem, że ten zboczeniec liże wewnętrzną stronę mojej dłoni. Odsunąłem ją gwałtownie.
- Powaliło cię? – fuknąłem oburzony.
- Mógłbym zapytać o to samo…
Westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawę, że w każdej kolejnej sekundzie Taemin i Minho, zgodnie z moimi domysłami, mogą wejść do pokoju. Jeśli usłyszą nasze głosy to koniec, nici z genialnego planu. Prawdopodobnie nici także z Taeminowego grania. Nie mogłem do tego dopuścić.
- Chodzi o Minho i Taemina. – powiedziałem tak cicho, że Jonghyun musiał się do mnie nachylić, mimo, że znajdowaliśmy się już nad wyraz blisko siebie, ściśnięci w wąskiej przestrzeni szafy.
- Co z nimi? – odszepnął, unosząc brwi. Rzuciłem kolejne niespokojne spojrzenie na drzwi. – Mówiłeś, że dobrze się dogadują… - dodał Jonghyun, najwyraźniej źle odczytując moją zaniepokojoną minę.
- Owszem, i właśnie o to chodzi. – odparłem lakonicznie, znacząco unosząc jedną brew. Chłopak przez chwilę wyglądał, jakby trawił moje słowa. Zdawało mi się, że mógłbym dostrzec pod jego rozczochraną czupryną obracające się z trudem kółka zębate. W końcu zakrył usta dłonią, w niemym szoku.
- Kurwa. Nie mów, że… - zaczął, ale urwał, kiedy pokiwałem głową twierdząco. - …nie o to mi chodziło, kiedy mówiłem, żeby się nim zaopiekował… - stwierdził, bardziej do siebie, niż do mnie. Po chwili na jego twarz wpłynął wyraz niekontrolowanego rozczulenia. – Mój Minnie tak szybko dorasta. – oznajmił łamiącym się głosem, jakby mówił o własnym synu. Rozbawiła mnie ta nieukrywana czułość w jego głosie. Zaraz jednak znów spojrzał na mnie z przestrachem. – Ale… jak daleko to zaszło?
- Jeszcze w ogóle nie zaszło. – odparłem z westchnieniem. – Właśnie dlatego tu siedzę. Liczę na to, że Taemin dziś wyzna Minho swoje uczucia i chcę dopilnować, żeby ten nieogarnięty Żabol nic nie spieprzył.
Jonghyun pokiwał powoli głową, jakby trawiąc przekazane mu informacje. Zapadło dziwne milczenie, w czasie którego cały czas zerkałem nerwowo przez szparkę, w kierunku drzwi. Zacząłem nawet martwić się, że całe widowisko rozegra się w kuchni, choć to zupełnie nie pasowałoby do Taemina. W takim wypadku musiałbym obejść się smakiem.
Moje rozmyślania przerwał Jonghyun, który, choć szczerze zaabsorbowany w sprawy naszych przyjaciół, wyraźnie zaczął się nudzić. Dlatego, korzystając z niewielkiej dzielącej nas przestrzeni, począł dmuchać mi do ucha, próbując zwrócić na siebie uwagę. Jak dziecko. Spojrzałem na niego z naganą w oczach, ale on tylko uśmiechnął się łobuzersko. Pacnąłem go lekko w głowę, starając się nie wydać przy tym żadnego dźwięku. Pomasował się po czuprynie, jednocześnie obrzucając mnie oskarżycielskim spojrzeniem. Z niejakim wysiłkiem oderwałem od niego wzrok, starając się zignorować dalsze zaczepki i skupić się mojej misji.
Wreszcie, po upływie może dziesięciu minut, usłyszeliśmy zbliżające się kroki, a po chwili skrzypnięcie drzwi. Zgodnie spojrzeliśmy na siebie, po czym skierowaliśmy wzrok ku rozgrywającej się w pokoju scenie. Minho usadowił się na łóżku, z niepewnym wyrazem twarzy zerkając na stojącego przed nim chłopca. Taemin, choć starał się zachować pozory opanowania, to był niewątpliwie strasznie zestresowany, a jego dłonie drżały. Wpatrywałem się z napięciem, jak chłopak wreszcie przyjmuje odpowiednią pozycję i zaczyna grać. Jak romantycznie! Melodia była piękna, tak piękna, że aż poczułem ucisk w piersi. Gdyby ktoś zagrał tak dla mnie…
Magię tej chwili musiał oczywiście zrujnować ten niewydarzony dinozaur, o znacznie za bardzo rozbieganych dłoniach i niepokojących skłonnościach do skinshipu. Najwyraźniej nie wystarczył mu sam fakt, że znajdujemy się w jednej szafie, stanowczo za blisko siebie jak na nasze pierwsze spotkanie. Jego zaczepki byłyby całkiem przyjemne, gdyby nie fakt, że w zaistniałych okolicznościach istniały pewne priorytety. Zacisnąłem zęby, starając się nie reagować na tę dziecinadę, ale kiedy poczułem dłonie na tyłku, miarka się przebrała i gwałtownie odskoczyłem o Jonghyuna, tym samym wypadając z szafy i lądując na podłodze pokoju Minho.
=.= …wybaczcie. Wiem, że to krótkie, ale w zasadzie opisuje
wydarzenia ok. 15 minut >.< mój drogi czytelnik zagroził mi, co zrobi,
jeśli nie wrzucę, dlatego oto jest~~ obawiam się, że już zapomnieliście o co
chodziło i to nie ma większego sensu, ale co zrobić T^T daję osobno, bo musiałam to jeszcze dopracować, a poza tym nie chciałam Wam dodatkowo gmatwać w poprzednim wpisie. Jakoś w tym tygodniu
(pewnie w piątek) wrzucę jeszcze to nieszczęsne Taemin POV, choć nijak się to
chronologicznie kupy nie trzyma ;-; liczę na Waszą ogarniętość, bo mnie jej ostatnio wybitnie brakuje. Dziękuję za kochane komentarze, nawet nie wiecie ile radości (i
stresu!) mi przysparzają ~~<3
Podtrzymuję moje groźby, bo miałam już iść spać, i wytrąciłaś mnie z tego zamiaru (jeszcze nie daj Bóg wrócę do historii :o). Powiem szczerze, że liczyłam na jakieś Jongkey show w tej szafie, a tu tak grzecznie... W sensie, jak tak patrzeć na tę jedną szafę... Dobra, nieważne >.< Bo wyjdę na zboczeńca. Kibummie taka swatka, ale powiem ci, że fail. I to równy. Czyli co, to Jonghyun spłoszył nam Taemina, bo rączek przy sobie nie umiał zachować...? (oh, wait... prawdopodobny scenariusz x.x). I ten Key, i ten uroczy Jongie, aww aww aww jak zwykle <3 Zazdro, że masz coś napisane do przodu, bo teraz z czasem, to ni hu hu </3 Okej, więcej z siebie nie wykrzesam, jest godzina zbyt późna jak na moje poranne wstawanie, i za dużo historii, Wielki Proletariat, Włochy i w ogóle. ŻYCZĘ TOBIE I SOBIE CZASU NA PISANIE I MNIEJ CZASU W VILO, CO?
OdpowiedzUsuńPS. JA CHCĘ PISAĆ "DALEJ DALEJ". JAK NAJSZYBCIEJ. BŁAGAM.
OdpowiedzUsuńHah, jestem jeszcze!
OdpowiedzUsuńWiadomo, JongKey musi być! I Key jako swatka tym bardziej :3333 To taki mój mały fetysz, robienie z Key wcinającej się we wszystko ciotki-swatki xD
A Jong niedomyślny debil, tak bardzo on xD Uwielbiam jak się z niego robi jednego wielkiego nieogara <3
Już się martwiłam, czemu tak długo niczego nie wrzucasz xDDDD
Czekam na następny! Obym nie musiała czekać zbyt długo <3
Długo nic nie wrzucam, hm? xD za bardzo Was wszystkich rozpieściłam i teraz mam za swoje -.- dzięki za komentarz i za dodanie mojego bloga do linków! *-*
UsuńHeh Key swatka xD
OdpowiedzUsuńMatko jeszcze scena w szafie! Uwielbiam! ♥
JongKey rządzi! A najlepsze z tego wszystkiego to macanie po tyłku xD
Szczerze to się nie dziwie Key, że przez to wypadł z szafy! ♡♥
Dobra nie przynudzam i czekam na next! Tylko postaraj się napisać w miarę szybko, ok? Proszę! ♡♥
Nawet nie wiesz, jak się szczerzyłem do monitora jak zobaczyłem Key POV, omatkomatko, mój Key, mój Bummie, awwww aww awwwww. Ach, oczywiście, że się domyślił, to tylko Żabol i Jjong są tacy niewrażliwi, a Kibum ma takie romantyczne serduszko. Taki kochany, taki milusi. Oczywiste było, że musi im pomóc, no w końcu to on, jak mógłby się nie wtrącać w nieswoje sprawy ^^ Omo, w szafie, awww, JongKey, ja tu widzę JongKeya, nawet jeśli Key chciał tylko uniknąć wpadki przy podsłuchiwaniu. Jakie to wszystko urocze, noooo!
OdpowiedzUsuń„- Co to cholery? – odezwał się” Błąd się wkradł, „do” :3
adkasjdlksaj, „liże wewnętrzną stronę mojej dłoni”, Jjoooongie, ty zboczeńcu :3 *śmieje się do monitora jak głupi*
„Mój Minnie tak szybko dorasta.” O maaatko, słodziak, słodziak. Nie dziwię się, że Bummie się rozczulił, oni będą razem, ja to wiem. I nawet nie zaprzeczaj, bo idealnie do siebie pasują <3
Kocham tego Jjonga, no kocham, jak duże dziecko. Już na początku obdarzyłem go sympatią, ale teraz to chyba awansuje na moją ulubioną postać tutaj. Może oprócz Kibuma. Albo nie. Nie wiem, robisz mi mętlik w głowie ;-;
JAK MOGŁAŚ? Biedny Jjong chciał sobie pomacać, a Ty mu wywaliłaś Keya, jeszcze przez to przerywając Minniemu :c A głupi Key (wybacz, diva), przecież tak uroczo było w tej szafie, moje feelsy, omooo <3
Kocham Cię za ten rozdział, bo wiem, że chyba tylko tutaj mogłem liczyć na taką dawkę JongKeya, Keya samego, Jonghyuna-napalonego-zboczeńca i w ogóle, nawet nie wiem jak opisać jak kocham ten rozdział, serio xd I nie mam jak się do niczego przyczepić, bo moje OTP, i prawie zero 2mina i awwww x100 <3
Teraz tylko przeboleć tego Taemina… Ale i tak uwielbiam, kocham, awww awww awwww, matkomatkomatkomatko. *uspokaja się*.
Cudo *-*
Pamiętaj o oddychaniu! feelsfeelsfeels ~~<3 Key naszym mistrzem >.< "(...) oni będą razem, ja to wiem. I nawet nie zaprzeczaj, bo idealnie do siebie pasują <3 " - hahaha, z takimi argumentami nie ma co się kłócić :') Zawdzięczam Ci mój obecny dobry humor, ten komentarz jest taki kochany *-*
UsuńNa wstępie przepraszam, że pisze z anonima. Jakie to było słodkie *-* nie mogę się doczekać wersji Taemina, przede wszstkim kolejnego rozdzialu <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 2Mina
Syśka
NAH, liczyłam na więcej, no! Podzielam zdanie Jjonga, że trzeba wymacać Kibuma!
OdpowiedzUsuńJedna, mała szafa a tyle możliwości! Kibum ty ciulu! Eh...
Brak słów na jego głupotę.
Muszę też przyznać, że kurewsko cudownie wyszedł Ci Jonghyun, który zauroczył człowieka od razu ♥
Tylko Cię tulić i kochać~ /Kummie