28.01.2015

Voiceless



Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Ontae
Gatunek: fluff, shōnen-ai
Długość: one-shot


~*~

Taemin głośno wypuścił powietrze z płuc, rozcierając ręce w wyrazie zdenerwowania. Ze zmarszczonym czołem jeszcze raz powtórzył sobie w głowie wszystkie punkty swojego planu, który za moment zamierzał wcielić w życie. Planu, który jeszcze parę godzin temu, kiedy powstawał w taeminowym umyśle, podsycany przez ciszę nocnych rozmyślań, zdawał się iście genialnym i błyskotliwym przedsięwzięciem. Teraz, w blasku poranka, wszystko wyglądało blado, by nie rzec idiotycznie. Mimo to, decyzja została podjęta i Taemin wiedział, że za późno na odwrót. Zwłaszcza, że jego ręka właśnie uniosła się mimowolnie do góry, w celu zapukania do drzwi, naprzeciwko których chłopak stał już od dobrych piętnastu minut, targany wątpliwościami i strachem przed tym, jakie skutki przyniesie jego dziecinny pomysł.

W końcu drzwi zostały otwarte, a zza ich krawędzi wyjrzała para wąskich oczu, które zamigotały z radości na widok gościa. Onew hyung wyglądał tego dnia jak zwykle. To znaczy, tak jak przeważnie wygląda dwudziestoparoletni chłopak, pozbawiony makijażu i dziwnych ubrań. Czyli pospolicie, przeciętnie, typowo. Takie epitety z pewnością pasowały do opisu stojącego przed Taeminem kolegi. Mimo wszystko, kiedy oczy młodszego na moment zatrzymały się na ustach hyunga, rozciągniętych w szerokim uśmiechu, nagle dopasowane wcześniej przez umysł przysłówki utraciły jakikolwiek wyraz, zblakły i stały się bezużyteczne. Zjawiskowo, promiennie, olśniewająco… tego typu słowa zdawały się być znacznie bardziej na miejscu. Brzmiały jednak wyjątkowo idiotycznie, nawet dla wymyślającego je Taemina. Młodszy potrząsnął głową, starając się odgonić rozpraszające go myśli.

- Cześć, hyung – oznajmił, siląc się na neutralny ton głosu. Odpowiedziała mu cisza, mimo wszystko bardzo wymowna. Onew samym swoim wyrazem twarzy potrafił roztoczyć wokół siebie aurę pozytywnej energii. Jak to robił? Tego Taemin do tej pory nie wiedział, ale lubił to szalone uczucie ciepła, łagodnie sączącego się przez tkanki skóry, ile razy hyung uśmiechał się do niego w ten szczególny sposób.

Taemin po raz kolejny otrząsnął się z zamyślenia, w duchu upominając samego siebie. Miał okropną tendencję do błądzenia głową w chmurach i zapominania o bożym świecie, co nieraz przysparzało mu niemało problemów. Dobrze jednak wiedział, że ze wszystkich ludzi na ziemi, Onew znosi jego przywary najlepiej. Nie był nadpobudliwy jak Minho, dumny jak Kibum, czy gadatliwy jak Jonghyun. Można z nim było siedzieć godzinami, które każdy z nich spędzał osobno, klucząc w labiryncie własnych myśli, a mimo to czuło się wzajemną obecność, urzeczywistnianą przez złapany od czasu do czasu kontakt wzrokowy, bądź przez jasny uśmiech wywołany nie wiadomo czym. Również i tym razem hyung po prostu pokręcił głową i gestem zaprosił go do mieszkania.

W jego wnętrzu panował przytulny bałagan, ten szczególny rodzaj chaosu, który pozwala poczuć się jak we własnym domu. Przynajmniej w przypadku Taemina, którego mieszkanie wyglądało podobnie. Młodszy wkroczył do salonu, i odgarnął parę zbłąkanych przedmiotów, robiąc sobie miejsce na kanapie. Onew bez słowa opadł na siedzenie obok niego, i odchylił głowę na oparcie, jednocześnie przymykając oczy. Mimo całego optymizmu i przyjaznej natury, widać po nim było ogromne zmęczenie, jawiące się w wychudzonych policzkach i nieco zbyt ciemnych kręgach wyłaniających się spod długich rzęs.

- Jak tam, hyung? Siły ci wracają? – zagadnął młodszy. Dobrze wiedział jaką uzyska odpowiedź. Onew momentalnie odgonił ze swojej twarzy wszelkie cienie wyczerpania, na powrót zastępując je uśmiechem. W przypadku innych ludzi tego typu uśmiech byłby nieszczery, wymuszony, ot nadmierne wykrzywienie ust, spowodowane naciskiem otoczenia. Ale uśmiech Onew był inny. Niezmiennie ciepły i kojący, docierający do najgłębszych zakamarków taeminowego serca. Za każdym razem tak samo urzekający, niezależnie od okoliczności. – To co dzisiaj robimy? – zapytał, czując jak do jego głosu zakrada się nutka napięcia. Natychmiast zganił się za ten brak samokontroli.

Onew zdawał się podświadomie rejestrować każdą zmianę w nastroju kolegi, bo na jego czole pojawiła się drobna zmarszczka, a oczy błysnęły w znaku zapytania. Taemin czuł coraz większe zdenerwowanie, wywołane budzącymi się po długim letargu wyrzutami sumienia. Gdzie te niewdzięczne stworzenia były, gdy chłopak obmyślał swój plan? Dlaczego dawały o sobie znać dopiero teraz, kiedy było już za późno? Taemin wiedział, że musi się opanować i myśleć racjonalnie, chłodno kalkulować fakty, żeby wszystko rozegrać jak najlepiej. W końcu, taka szansa nie zdarza się codziennie. A kiedy już się zdarza, bardzo łatwo ją przepuścić, choćby wypowiadając o jedno słowo za dużo, albo czyniąc gest, który nie miał racji bytu. Wiedział, że jest w stanie zrobić to dobrze, w żaden jednak sposób nie uspakajało to jego wewnętrznego chaosu. Ciemne kręgi znaczące młodą twarz przyjaciela zdawały się krzyczeć w proteście, zabraniając Taeminowi przysparzania hyungowi dodatkowych problemów swoimi wybrykami.

– Może coś obejrzymy? – zaproponował młodszy, otrzymując w odpowiedzi ochocze potaknięcie głową. Czym prędzej wygrzebał z torby pudełko z przygotowaną przez siebie płytą, i wsunął ją do napędu, po czym włączył film. Onew pokręcił się chwilę, szukając wygodnego ułożenia nóg i rąk. Taemin zesztywniał, czekając aż przyjaciel wreszcie zastygnie w bezruchu, wlepiając oczy w ekran telewizora.

Film był nudny. Potwornie, straszliwie, zatrważająco nudny. Kolejne sceny i dialogi ciągnęły się w nieskończoność, zlewając się w jeden niezrozumiały obraz, bez problemu umykający taeminowej uwadze. Uwadze skupionej raczej na niepokojąco bladych policzkach hyunga, albo na jego pozostawionych w nieładzie włosach, łagodnymi falami okalających twarz. Onew co jakiś czas odrywał wzrok od ekranu, przenosząc go na obserwującego go chłopaka. Każdorazowo serce Taemina na moment zatrzymywało się, strajkując, nie mogąc wytrzymać tego migoczącego spojrzenia. Mimo wszystko jakimś cudem młodszy przetrwał całe trzydzieści siedem minut w takiej oto męczarni, nie mdlejąc ani nie umierając na zawał serca. Jak to się stało? Taemin nie wiedział. Ważniejsze było jednak to, że w trzydziestej ósmej minucie głowa Onew zaczęła opadać, powieki zdawały się ciągnąć ją w dół, usiłując za wszelką cenę przesłonić pole widzenia. Śmiertelnie nudny film działał cuda, bez trudu spychając hyunga w kierunku otchłani snu. Wszystko szło zgodnie z planem.

Taemin wyłączył telewizor, i zawiesił spojrzenie na swoim przysypiającym koledze, który jeszcze starał się walczyć, usiłował unieść głowę, nie pozwolić, żeby zmógł go sen. Był tak rozkosznie nieprzytomny i nieogarnięty, że z opóźnieniem zorientował się, że na ekranie panuje czarna pustka. Z miną pełną konsternacji przeniósł zamglony wzrok na Taemina. Młodszy wziął głęboki wdech, po czym okręcił się na swoim miejscu, zwracając się twarzą do swojego kolegi. Nadszedł czas wykonania zadania. I choć pierwotne założenie polegało na mówieniu, na wypowiedzeniu tych wszystkich zdań kłębiących mu się w umyśle, to naraz słowa uciekły z jego głowy, pozostawiając po sobie jedynie garść nic nie wyjaśniających kropek i przecinków.

- Hyung… - zaczął, ale urwał, na moment utknąwszy w barwnym spojrzeniu przyjaciela. Cieszył się, że Onew nie może nic odpowiedzieć, w końcu na tym polegało założenie jego planu. Zamierzał wykorzystać przymusowe milczenie kolegi, spowodowane operacją strun głosowych, żeby bez obaw móc wyjawić mu swoje myśli. Przeważnie cieszył się cichą i subtelną obecnością przyjaciela, ale teraz nastąpił ten jeden jedyny raz w życiu, kiedy nie chciał usłyszeć jego miękkiego głosu przy swoim uchu. Bał się, co by ten ukochany głos powiedział na wszystkie jego słowa, które za chwilę zamierzał wyjawić. Dlatego właśnie cieszył się, że Onew nie może mówić. Jakkolwiek samolubne i dziecinne by to nie było, jak wielu wyrzutów sumienia by nie wywoływało, cieszył się, że dostał taką szansę, która w innych okolicznościach nie byłaby mu dana.

Onew przekrzywił głowę w dziwnie rozczulający sposób. Kilka przydługich pasemek włosów opadło na policzek, a Taemin z trudem powstrzymał się przed zgarnięciem ich z twarzy kolegi. Miał okropne uczucie, że mimo braku głosu, hyung potrafił powiedzieć mu co czuje samą mową ciała. Co w tym takiego okropnego? Cóż, Taeminowi zdawało się, że te magiczne zdolności Onew działają również w odwrotnym kierunku, że kolega jest w stanie przejrzeć jego myśli, przeniknąć spojrzeniem aż do zbyt szybko bijącego serca. Para roześmianych oczu nie odrywała się od taeminowej twarzy, szukając na niej odpowiedzi na niewypowiedziane pytania.

- Hyung… - zaczął znów Taemin, zbierając się w sobie. – Wiem, że nie możesz używać swojego głosu… - mówił dalej, wbijając wzrok w podłogę - …ale chciałbym z tobą porozmawiać. – zakończył zdanie, po czym głośno wypuścił z płuc zgormadzone tam nie wiadomo kiedy powietrze. Onew uniósł kciuk w górę, w geście aprobaty. Taemin zagryzł wargę, czując się jak małe dziecko, na którego dziwne zachcianki przystają starsi od niego ludzie. Mimo to nie pozwolił się zniewolić osaczającej go niepewności, postanawiając szybko załatwić najważniejszą część planu, by móc potem uciec do domu, zaszyć się w poszewce zażenowania, i nie wychodzić z niej przez najbliższy rok. – Wiesz jak to jest, kiedy świeci słońce… - powiedział powoli, przypominając sobie słowa dawno ułożonej przemowy - …kiedy jasne promienie rozgrzewają skórę i jedyne o czym myślisz, to żeby pochłonąć jeszcze więcej tego migotliwego ciepła… - Taemin czułby się wystarczająco idiotycznie, nawet nie patrząc na pozbawione zrozumienia spojrzenie Onew. Postanowił jednak nie poddawać się tak łatwo, i ubrać swoje myśli w inne słowa. Zamknął oczy, wyobrażając sobie, że po raz enty ćwiczy swoją przemowę przed lustrem. – Hyung, czy obserwowałeś kiedyś jak w letni dzień cienie kryją się po kątach, szemrają w zakamarkach, niezdolne do jakiegokolwiek działania, zniewolone przez oczyszczające działanie słońca? – przerwał na moment, orientując się jak bezsensownie brzmią jego słowa. Wszystko było dużo trudniejsze, niż to sobie pierwotnie wyobrażał. W normalnych okolicznościach Onew zapewne przerwałby mu z przepraszającym uśmiechem, prosząc o prostsze wyjaśnienie co maknae ma na myśli. Ale tym razem za zasłoną powiek Taemina panowała cisza, oczekiwanie. Młodszy całą siłą woli zwalczył w sobie pokusę spojrzenia na kolegę, nie chcąc w ten sposób stłumić w sobie ostatniej tlącej się iskierki odwagi. Zacisnął pięści na materiale własnej bluzy, i ponownie zebrał się w sobie. – Hyung… - powiedział, a jego głos zabrzmiał niepokojąco miękko. – Hyung, czy patrzyłeś kiedyś na słoneczniki? – Taemin nie miał pojęcia dlaczego w poszukiwaniu odpowiednich słów, każdorazowo kończył na tego typu porównaniach. – Czy zdarzyło ci się obserwować jak ich żółte główki zwracają się tęsknie w kierunku słońca? – brnął dalej, coraz bardziej poirytowany tą ciszą, której przecież sam pragnął. Tym brakiem reakcji, który sobie zaplanował. Mimo wszystko miał jednak nadzieję, że Onew choć w drobnym stopniu zrozumie, co jego kolega próbuje mu przekazać. – Hyung…

Tym razem jego wywód został przerwany. Onew delikatnie złapał go za ramię, tym samym zmuszając kolegę do otworzenia oczu. Na twarzy hyunga gościł dziwny wyraz, nadal jednak brakowało w nim tego, czego Taemin tak bardzo poszukiwał. Zrozumienia. Ale cóż się dziwić? Kto byłby w stanie pojąć tak bezsensowne porównania, żywcem wyjęte z tanich romansów? Mimo to, Taemin nie potrafił inaczej mówić o swoich uczuciach. Każde spotkanie z Onew było dla niego jak wschód słońca na jego małym wewnętrznym nieboskłonie. Ile razy się z nim rozstawał, zapadał zmrok, ponura pustka. Przy nikim innym nie czuł się tak swobodnie, nikt inny nie pozwalał mu w tak dużym stopniu być sobą, nie wymagając żadnych wyjaśnień.

Taemin zmrużył oczy, pod wpływem złotego słońca, rozlewającego swój blask po wnętrzu salonu. Włosy Onew zalśniły radośnie, zachęcająco. Chłopak z przepraszającym uśmiechem pokręcił głową, dając Taeminowi do zrozumienia, że niestety nie rozumie jego słów. Pełne usta chciały mówić, ale nie mogły, uciszone przez nadwyrężoną krtań.

Nie wymagając żadnych wyjaśnień – Słowa odbiły się echem w głowie Taemina, przywodząc na falach myśli niespodziewaną koncepcję. Coś, czego nie przewidział w swoim planie. Coś, co dobitnie i ostatecznie utwierdziłoby go w pewności, że hyung zrozumie jego przekaz, a za co nie usłyszy żadnych słów nagany. Przynajmniej nie w tej chwili. Prawdopodobnie dopiero za parę tygodni, kiedy Onew znów będzie mógł się odezwać. Ale do tego czasu zostało jeszcze wiele dni ubarwionych tą cichą obecnością hyunga u jego boku. Wiele nocy spędzonych na myśleniu o jego jasnym uśmiechu.

- Hyung… - powiedział Taemin, nie wiadomo który już raz tego dnia - …mam wrażenie, że nie wyraziłem się dość jasno. – W odpowiedzi otrzymał twierdzące skinienie głową. – Pozwól, że zrobię to precyzyjniej… - Głos Taemina ściszał się z każdą kolejną sylabą, a Onew utkwił w nim pełne uwagi spojrzenie. Młodszy, nie znajdując już więcej słów przystosowanych do tej jednostronnej rozmowy, przysunął się bliżej hyunga, powoli układając dłonie na jego twarzy, pozwalając palcom błądzić po delikatnej skórze, starając się samymi czułymi ruchami kciuków zetrzeć spod oczu te nieproszone cienie. Onew przez cały czas obserwował rozwój zdarzeń, ale ten jeden jedyny raz Taemin nie był w stanie nic wyczytać z jego miny. Nie mógł również liczyć na choćby jedno słowo. W duchu jednocześnie cieszył się i przeklinał za ten swój dziecinny plan, za tę dziwną atmosferę, którą sam wywołał. Mimo całego targającego nim zdenerwowania, wiedział. Wiedział, że musi to powiedzieć, żeby zakończyć ten cyrk raz na zawsze. Musi przyznać co czuje przed sobą, przed światem, a przede wszystkim przed parą tych pięknych, zwężonych w blasku słońca oczu. Bez dalszego kombinowania i wymyślania pokręconych metafor.

- Chodzi o to, że ja… - zaczął szybko, ale język zaplątał mu się w nieznośny supeł, którego nie był w stanie się pozbyć. Onew pokręcił głową, z tak dobrze Taeminowi znanym uśmiechem, tym samym, który gościł na twarzy starszego, ile razy jego przyjaciel coś zgubił, rozlał albo zepsuł. Ile razy zapominał, że są umówieni, i wpadał do mieszkania spóźniony, rumiany od biegu. Ile razy mówił coś, i gubił wątek w połowie zdania, odpływając myślami w nieznane rejony umysłu. Taki to właśnie był uśmiech, najpiękniejszy w swojej prostocie. Tylko ten uśmiech jaśniał Taeminowi przed oczami, kiedy Onew pochylił się, i gestem łagodnym jak promienie słoneczne budzące człowieka o poranku, pieszczące skórę, zachęcające do stawienia czoła życiu, ułożył dłonie na twarzy przyjaciela. Już samo to wywołało w Taeminie szalone zawirowanie jego wewnętrznego wszechświata. Choć zdawało mu się, że może patrzeć wszędzie, tylko nie w te przejrzyste oczy, oczy mówiące do niego, szepczące bezdźwięczne słowa, to mimowolnie nareszcie dostrzegł w nich to. Tę iskierkę, która zapewne błąkała się również po jego własnym spojrzeniu.

- R-rozumiesz, o co mi chodziło…? – wydusił z siebie, ale Onew tym razem nie pokiwał głową, ani nie pokazał uniesionego kciuka. Zamiast tego zamknął usta Taemina w słonecznym pocałunku, kojącym i przepełnionym leniwą przyjemnością. Myśli zawirowały, gubiąc swoje znaczenie, nie mogąc odnaleźć raz odrzuconego rozsądku. Taemin wplótł palce w te radośnie migoczące włosy, z zapamiętaniem oddając pocałunek. Ich ciała zdawały się komunikować bez potrzeby jakiejkolwiek werbalizacji. Niewypowiedziane słowa zostały zastąpione przez czuły dotyk i miękkość ust. Taemin mógł sobie pogratulować genialnie obmyślonego planu. Mimo wszystko chciałby znów usłyszeć ten delikatny głos. Nie pełen nagany czy niechęci, ale słodki i wypowiadający same piękne słowa, słowa komponujące się z blaskiem oczu i ciepłem dłoni. Z magią słonecznego poranka.

~*~

No ja wiem. Tęcza i pluszowe jednorożce ;-; wiem, ale mam nieustanną potrzebę pisania takich słodkich niezobowiązujących głupot, nie musicie się mną przejmować >.< Wiem też, że mało kto to przeczyta, bo mam na blogu spore grono fanów 2mina (otp zobowiązuje xD), ale pomysł nie pasował do niczego innego niż Ontae, bo bazowałam na niedyspozycji Onew, która faktycznie miała w zeszłym roku miejsce. 

12 komentarzy:

  1. Powiem ci tak, że jest to totalnie przesłodkie, i lejesz miód na moje umęczone praktyką serce (i mózg, on też jest zmęczony); ale jakoś Ontae mi do ciebie nie pasuje. Nie mówię, że to źle, przecież Szajni to radosne tęczowe homo kółeczko, znasz moje poglądy... ale 2minn <3 A co do samego ff- podoba mi się bardzo ten pomysł, z Onew pozbawionym głosu, bo dużą wartość zyskują właśnie gesty. Ten zagubiony Taemin jest taki prawdziwy <3 Nieśmiałe maknae (hm. nieśmiałe. rozkmina życia). I te jego barwne metafory <3 Bardzo mi się podoba opis pocałunku. Podsumowując- aw aw aw, chociaż nie moje otp :')

    OdpowiedzUsuń
  2. A, to też sobie skomentuje, bo dlaczego by nie XD Uśmiecham się jak głupia - to było takie kochanee i ciepłe i... chyba Ci się nudzi, co? >.< Nie żebym narzekała.
    OnTae zawsze jest takie milutkie, że cukrzycy idzie dostać, ale i tak się to czyta, aw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba po prostu szukam jakiegokolwiek pretekstu, żeby się nie uczyć xD wiem, wiem, wiem, cukrzyca, wiem. Dzięki za komentarz ;3

      Usuń
    2. Ale cukrzyca w pozytywnym sensie! (istnieje taka...?) Nie wyobrażam sobie innego OnTae niż takiego cieplutkiego i milutkiego. Chyba się powtarzam XD

      Usuń
  3. Podziel się weną, też chcę dodawać oneshoty dwa razy na dzień ;_______;
    Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo uwielbiam Ontae? To taki cudowny pairing, oni tak do siebie pasują, że po prostu nie można ich nie lubić, ojeju T___T
    Proste i miłe dla oczu, świetnie się czyta, taki niewyczerpujący oneshot przed snem (nie żebym teraz szła spać, okej? haha) Uroczy i słodki, omg, fajnie, że wymyśliłaś coś powiązanego z operacją Onew, cudooo ^^;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, nie wiedziałam, że lubisz Ontae! ;3 Piszę ich mało, bo niewielu moich czytelników do nich zagląda, a sama shippuję raczej 2mina >.< moja miłość do Onew nie pozwala mi jednak całkiem go pomijać w ff *-* dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  4. Bardzo fajny i uroczy shocik :D Podobał mi się :) Przy okazji powiem, że nominowałam Cię do Libster Award~ Wszystkie informacje są na moim blogu. Pozdrawiam, Grellu~

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne fajne. Ale nie mogę się rozpisywać bo lece lepić bałwana bo pierwszy raz widze śnieg w tym roku xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Omo~
    Wiedz, że właśnie zgarnęlaś nową fankę, a w dodatku wieloletnią miłośniczkę OnTae <3
    To było totalnie przesłodkie, a porównania, które użyte wzłym momencie byłyby tandetne, tu pasowały idealnie! Przemowa Tae była tak uroczo niewinna, że po prostu się rozpłynęłam! Uwielbiam to! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, witaj w moich skromnych progach~~! Kolejna osoba, która przeczyta nie tylko 2mina, ale też Ontae (bo zadomowiła się tu u mnie cała zgraja 2minomaniaków *włącznie ze mną*) ~~<3 Martwiłam się właśnie o tandetę, ale cieszę się, że nie wyszło tak źle >.< po prostu... ile razy piszę o moim Onew - spod palców wysypują się niezmierzone ilości cukru, taki to człowiek :')
      Pozdrawiam ~~<3

      Usuń
  7. Miałam duży problem z wyborem one shota, którego mogłabym skomentować. Po raz kolejny padło na Ontae; coś musi być w tym pairingu, że lubię do niego powracać, pomimo, często, melancholijnego wykończenia. Ba, co ja mówię! Właśnie dokładnie o takie shoty uwielbiam zahaczać!
    Po raz kolejny jestem kupiona w całości (zresztą, jak przy każdym Twoim one shocie...) i jeżeli mogę to powiedzieć, chociaż mam nadzieję, że moja 2minowa część mojego serca mnie nie zajebie, proszę o więcej takich Ontae.
    ''Tęcza i pluszowe jednorożce ;-; wiem, ale mam nieustanną potrzebę pisania takich słodkich niezobowiązujących głupot'' idealnie ujęte, zwłaszcza w kontekście tęczy i pluszowych jednorożców~ dalej nie zacytuję, bo mnie szlag trafi. Yah! Nie tłumacz się głupio, że 'i tak nikt nie przeczyta'! ZAWSZE ktoś czyta, a jeżeli komuś się nie podoba to sorry not sorry. Wiem, wiem. Zależy Ci na czytelnikach, ale naprawdę - jeżeli masz wstawiać takie urocze opowiadania, to będę stała za Tobą murem, nawet jeżeli nie jest to moje kochane Jongkey, czy 2min.
    Nieśmiały i trochę nieporadny Taemin i Onew, od którego bije takie... dobro, cholernie czyste dobro, które mnie rozczula i roztapia. Nie umiem tego wyjaśnić, ale kiedy chodzi o strefę fluffa to przed oczami mam zazwyczaj właśnie Ontae. Dopiero później mam w głowie 2mina (o kurwa, co ja mówię?)
    Lubię fabułę, w której ktoś jest w jakiś sposób.. poszkodowany. Jest to trochę niemoralne, ale... kto bogatemu zabroni, prawda? W przypadku Twojego Ontae wszystko wyszło bardzo czysto i niewinnie, za co Cię podziwiam *po raz kolejny wielki pokłon*
    Chyba mogę już stwierdzić, że jestem przez Ciebie kupiona i mogę zapisać się do Twojego fanklubu~
    Chuuu~ ♥ / Kummie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaaay ~~ ;3 wiesz, chodzi głównie o to, że sama jestem maniaczką 2mina, przez co zgromadziłam tu u siebie grono fanów tego pairingu, i wiem, że po Ontae znacznie mniej osób sięgnie. Co nie zmienia faktu, że jeśli będę mieć jeszcze jakiś pomysł na Ontae, to nie zawaham się wcielić go w życie ^.^ Cieszę się z Twojej uroczej postawy, mój Murze~~! <3
      Hm... we mnie jest swego rodzaju konflikt, bo kocham 2mina, nie Ontae. Ale z drugiej strony - tak bardzo uwielbiam Onew, mam do niego niesamowitą słabość (nie jest moim biasem, mam 5 biasów xd ale on, jego głos, jego uśmiech - to były pierwsze elementy SHINee, które mnie urzekły *-*). Dobro i słodycz, oto Lee Jinki~~! Czasem pragnie się kogoś takiego w swoim fanfiction :,)
      Poszkodowany, eh~~ to boli. Całe Correspondance des Arts mnie boli, bo zrobiłam coś Taeminowi i mnie to dobija *shame on me*
      Najpierw trzeba by taki fanklub założyć xD aczkolwiek już jedno kochane dziecko łaziło za mną, prosząc o autograf (tak, Yume, mówię o Tobie) >.<
      Dziękuję ~~<3

      Usuń

Template made by Robyn Gleams