Oto
jestem, ja i moje sentymentalne napisy końcowe, których nie mogłam sobie
darować, mimo świadomości bezużyteczności tego postu. Eh… tyle słów cisnęło się
pod palce, kiedy rozmyślałam o spisaniu swego rodzaju pożegnania z „Correspondance
des Arts”, ale teraz, w ciszy pokoju i w perspektywie faktycznego końca tego
opowiadania – ciężko mi wydusić z siebie cokolwiek sensownego.
Może przesadzam, może dramatyzuję, ale CdA stało się częścią Shizuki, częścią Ani, czy jak jeszcze zechcecie mnie zwać. To pierwsze takie coś w moim życiu. Mówię coś, bo tyczy się to każdej dziedziny, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Zdarzało mi się parać aktorstwem, rysowaniem, muzyką, ale stworzenie czegoś w pełni, od początku do końca, towarzyszenie kreacjom własnego umysłu i niesamowite pokochanie tych utkanych na kanwie słów bohaterów – po raz pierwszy w życiu było mi dane doświadczyć czegoś takiego. Mimo wzlotów i upadków, mimo chwil zwątpienia, które dosłownie nie pozwalały mi normalnie żyć, wciąż dręcząc, wciąż spędzając sen z powiek, wytrwałam, dobrnęłam do końca malowanej muzyką skrzypiec opowieści, w której para artystów odnajduje w sobie najpiękniejsze dzieło sztuki, jakim darzy nas ten świat – miłość. Może to śmieszne, może to głupie, ale mnie samej słowa „zima”, „malarz” czy „skrzypek” już nigdy nie będą kojarzyć się w przeciętny sposób. Kiedy patrzę wstecz, uświadamiam sobie, że moje życie przez parę miesięcy toczyło się w rytmie co piątkowego publikowania kolejnych rozdziałów. Ciężko mi uwierzyć, że czas spędzony z Taeminem i Minho to zaledwie około trzech miesięcy (pierwszy rozdział opublikowałam 30.11.14 r.). Zdaje się, jakbym żyła w ich towarzystwie co najmniej kilka lat. Zobaczywszy pewnego dnia, podczas lekcji języka polskiego, prosty, acz urokliwy obrazek, przedstawiający siedzącego w oknie Minho, przysłuchującego się nocnej grze Taemina na skrzypcach, nie wiedziałam, że ta wizja zmieni się w przeszło stustronicowe opowiadanie o miłości podniesionej do rangi sztuki.
Nie wiem, po co to wszystko piszę, być może, żeby uświadomić wam, jak wiele znaczy dla mnie to opowiadanie. A co za tym idzie, jak bardzo jestem WAM wdzięczna. Za to, że byliście, za to, że pozwalaliście uwierzyć, że to, co robię ma sens, że te godziny spędzone ze wzrokiem utkwionym w pustce czekającego na zapełnienie wordowskiego arkusza, nie poszły w zapomnienie mojego własnego umysłu, że w jakimś drobnym stopniu trwają, w jakiś sposób są zachowane w pamięci moich czytelników.
Czas na podziękowania. Mam nadzieję, że ten prosty i mało efektowny sposób, jest mimo wszystko w stanie choć trochę uświadomić Was, jak bardzo jestem Wam wdzięczna.
Może przesadzam, może dramatyzuję, ale CdA stało się częścią Shizuki, częścią Ani, czy jak jeszcze zechcecie mnie zwać. To pierwsze takie coś w moim życiu. Mówię coś, bo tyczy się to każdej dziedziny, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Zdarzało mi się parać aktorstwem, rysowaniem, muzyką, ale stworzenie czegoś w pełni, od początku do końca, towarzyszenie kreacjom własnego umysłu i niesamowite pokochanie tych utkanych na kanwie słów bohaterów – po raz pierwszy w życiu było mi dane doświadczyć czegoś takiego. Mimo wzlotów i upadków, mimo chwil zwątpienia, które dosłownie nie pozwalały mi normalnie żyć, wciąż dręcząc, wciąż spędzając sen z powiek, wytrwałam, dobrnęłam do końca malowanej muzyką skrzypiec opowieści, w której para artystów odnajduje w sobie najpiękniejsze dzieło sztuki, jakim darzy nas ten świat – miłość. Może to śmieszne, może to głupie, ale mnie samej słowa „zima”, „malarz” czy „skrzypek” już nigdy nie będą kojarzyć się w przeciętny sposób. Kiedy patrzę wstecz, uświadamiam sobie, że moje życie przez parę miesięcy toczyło się w rytmie co piątkowego publikowania kolejnych rozdziałów. Ciężko mi uwierzyć, że czas spędzony z Taeminem i Minho to zaledwie około trzech miesięcy (pierwszy rozdział opublikowałam 30.11.14 r.). Zdaje się, jakbym żyła w ich towarzystwie co najmniej kilka lat. Zobaczywszy pewnego dnia, podczas lekcji języka polskiego, prosty, acz urokliwy obrazek, przedstawiający siedzącego w oknie Minho, przysłuchującego się nocnej grze Taemina na skrzypcach, nie wiedziałam, że ta wizja zmieni się w przeszło stustronicowe opowiadanie o miłości podniesionej do rangi sztuki.
Nie wiem, po co to wszystko piszę, być może, żeby uświadomić wam, jak wiele znaczy dla mnie to opowiadanie. A co za tym idzie, jak bardzo jestem WAM wdzięczna. Za to, że byliście, za to, że pozwalaliście uwierzyć, że to, co robię ma sens, że te godziny spędzone ze wzrokiem utkwionym w pustce czekającego na zapełnienie wordowskiego arkusza, nie poszły w zapomnienie mojego własnego umysłu, że w jakimś drobnym stopniu trwają, w jakiś sposób są zachowane w pamięci moich czytelników.
Czas na podziękowania. Mam nadzieję, że ten prosty i mało efektowny sposób, jest mimo wszystko w stanie choć trochę uświadomić Was, jak bardzo jestem Wam wdzięczna.
Ame Mara – nie wiem, czy zdajesz sobie
sprawę z tego, jak bardzo Cię kocham za bycie moim skrybą, za radzenie mi w
chwilach zwątpienia, za wytrzymywanie niekończącego się ciągu skojarzeń, Przepraszam
za to, że czasami nie myślałam o niczym innym, tylko o CdA, i że musiałaś jakoś
to znosić. Dziwnie mi to pisać, bo Ty przecież o wszystkim wiesz, wszystko
rozumiesz. Ale pamiętaj, że Cię kocham ;-; <3
Yume – „moja największa fanko”, jak
lubisz się tytułować. Twój entuzjazm dawał mi siłę, Twoja nieskończona miłość
dla moich tekstów nadawała pisaniu dodatkowego sensu. Sprawiałaś, że nie
wiedziałam co powiedzieć, każdorazowo tak bardzo mnie chwaląc. Próbowałaś nawet
pomóc przy X rozdziale, za co też jestem niezmiernie wdzięczna. Kocham Cię
<3
Mizuki Mizu – nawet o Tobie tu nie
zapomnę. Dziękuję za wysłuchiwanie niekończących się rozterek dotyczących losów
Taemina i Minho, za podsuwanie mi pomysłów, za znoszenie moich chwil zwątpienia
i przetrzymywanie wybuchów feelsów i napadów weny. Za czytanie rozdziałów,
nawet jeśli miałaś ciekawsze rzeczy do roboty. Za to, że jeszcze nie wysłałaś
mnie do psychiatryka, dziękuję <3
Syśka elf – za to, że byłaś od
początku, zawsze wiernie czytając wszystko co stworzę – dziękuję. Pierwsza moja
czytelniczko, dzięki Tobie uwierzyłam, że ktoś prócz moich znajomych w ogóle
czyta to, co tworzę <3
Ayo – za nieskończone pokłady feelsów,
za wszystkie wykrzykniki i średniki, za ciągłe chwalenie mojego stylu, za bycie
niesamowicie pokrzepiającą 2minową duszą i towarzyszenie mi przez całe
dwanaście rozdziałów, dziękuję <3
Kasia – za to, że przeczytała, chociaż
nie lubi gejpopów, nie jara się yaoi, ledwo ogarnia SHINee. Za to, że mimo to
dostałam od niej SMS: „Nienawidzę Cię! Zamiast się uczyć, olewam ang i czytam
CdA xD Czy nie mogłaś wymyślić mniej wciągającej fabuły? :C”. Kasia, dobrze
wiesz, że Cię kocham <3
Gisa
Marii i Mikado Black –
pojawiałyście się i znikałyście, ale dziękuję za każdy piękny komentarz, za to,
że pewnego dnia pojawiłyście się niespodziewanie na moim blogu, i już na nim
zostałyście. Dziękuję za te wszystkie pokrzepiające i entuzjastyczne słowa,
które mi podarowałyście (przepraszam, że takie łączne podziękowania, tak mi łatwiej >.<).
Kochająca Żelki – za to, że (do pewnego
czasu) wiernie komentowałaś każdą notkę, bardzo zwięźle, ale niesamowicie
entuzjastycznie, dziękuję <3
levs – pojawiłaś się zaledwie kilka
razy, ale Twoje komentarze każdorazowo wywoływały szeroki uśmiech na mojej twarzy,
także dziękuję za każdy i za to, że w ogóle tu zawitałaś <3
Aga – dziękuję za czytanie i
komentowanie, nawet jeśli twierdzisz, że komentować nie umiesz, nawet jeśli od
SHINee wolisz BTS, i tak dziękuję za każde słowo <3
Anonim – ktoś, kto pewnego dnia
zostawił mi piękny komentarz o klimacie, panującym w CdA, o tym, że swoimi
słowami pozwalam czytelnikowi poczuć opowiadaną przeze mnie historię. Nie wiem,
kim jesteś, ale dziękuję <3
Lee Joamya – pewnego dnia znalazłam u
Ciebie linka do własnego bloga, co było niemałym zaskoczeniem. Od tego czasu
wzajemnie zostawiamy ślady pod kolejnymi tekstami. Dziękuję Ci za każdy
komentarz, i za to, że znosisz moje twitterowe dziwactwa. Kocham Cię, i znajdę
tę wieś, pamiętaj~~! <3
atmosphere – przepraszam za ilość razy,
w których doprowadziłam Cię do płaczu. Dziękuję za każdy piękny komentarz, w
którym chwalisz mój styl, choć sama piszesz tak niesamowicie, że czytam z
otwartą buzią. Kocham Cię i wciąż myślę o 2minie w fabryce okien~~! <3
xxx J. – choć nie dobrnąłeś do końca,
jestem tak szalenie i nieskończenie wdzięczna, że zdołałeś przeczytać tak wiele
rozdziałów, mimo głębokiej niechęci do 2mina. Musiałeś włożyć w to wiele
wysiłku i samozaparcia, a Twoje komentarze są każdorazowo kochane i bawiące
mnie niemal do łez. Sam piszesz niesamowicie (nawet, jeśli tak uparcie nie
chcesz tego zaakceptować xd), że tym bardziej cieszę się, że odnajdujesz jakiś
urok w moich tekstach. Dziękuję <3
CLD – nawet nie wiem, co mam napisać,
tak bardzo Cię kocham za te komentarzowe naloty, za te wszystkie zawarte w
Twoich wypowiedziach dygresje, za nazywanie mnie Shizuś, za to, że poczyniłaś
ten wysiłek i przeczytałaś CdA, choć nie ogarniasz i nie lubisz kpopu.
Kochamkochamkocham jak piszesz, dlatego jestem tak bardzo wdzięczna, że
poświęcasz moim tekstom jakąkolwiek uwagę. Dziękuję za każdy pokręcony i
przepełniony dziwnymi skojarzeniami komentarz, dziękuję, że jesteś <3 (i przepraszam,
że jest happy end >.<)
Wajlet
– kolejna kochana osobo, która poświęciła uwagę mojemu dziecku, mimo braku
sympatii do 2mina. Uśmiechałam się jak głupia przy Twoim niedawnym komentarzu,
dziękuję za poświęcony mnie i CdA czas, i za piękne słowa <3
Lee Taerin – może trochę na ostatnią
chwilę, ale Ty również załapałaś się do moich podziękowań, a Twoja
entuzjastyczna wiadomość na gg oraz piękny komentarz sprawiły, że serce mocniej
mi zabiło. Dziękuję <3
Kummie - do grona osób, czytających CdA dołączyłaś dzisiaj, ale mimo to dziękuję Ci za ekspresowe nadrobienie zaległości i za piękne, pełne entuzjazmu komentarze. Kocham Cię <3
Kummie - do grona osób, czytających CdA dołączyłaś dzisiaj, ale mimo to dziękuję Ci za ekspresowe nadrobienie zaległości i za piękne, pełne entuzjazmu komentarze. Kocham Cię <3
SHINee - serio, musiałam. Jestem im szczególnie wdzięczna, że stali się powodem, dla którego zaczęłam pisać. To dzięki nim w ogóle przyszło mi na myśl, żeby sięgnąć po Worda, dzięki nim odkryłam w sobie tę pasję i te pokłady słów, które w innych okolicznościach pozostałyby nieznane dla mnie i dla świata. Dziękuję, chłopcy~~! <3
Prócz wymienionych osób (o zgrozo, jeśli o kimś zapomniałam,
to mnie upomnijcie!), dziękuję każdemu kto był, jest, bądź jeszcze się pojawi.
Każdemu, kto pozwolił choć na chwilę zaczarować się barwną wstęgą nut,
malowanych przez taeminowe skrzypce~ Kocham Was wszystkich, jesteście moją
siłą.
Ps. Otworzyłam dział z muzyką, dostępny w zakładce
Correspondance des Arts (wystarczy kliknąć na nutki). Nie jestem pewna, na co
to komu, ale doszłam do wniosku, że czuję się w obowiązku gdzieś zamieścić
swego rodzaju ścieżkę dźwiękową, w końcu CdA to opowiadanie, w którym kluczową
rolę odgrywa muzyka. Znajdziecie tam zarówno spis piosenek wykonywanych przez
bohaterów, jak i utwory, które były dla mnie inspiracją. Enjoy~~
~*~
OGŁOSZENIA
Już kilka osób pytało mnie, co planuję po CdA, dlatego postanowiłam zamieścić tu parę zdań wyjaśnień. Jest koniec lutego, powinnam wreszcie zacząć się uczyć do matury. To nie tak, że zawieszam pisanie, czy coś w tym stylu - zdążyłam się już przekonać, że nie jestem zdolna do tak drastycznych kroków, bo zwyczajnie uzależniłam się od ciągłego tworzenia. Mimo wszystko, nie chcę, żebyście byli zaskoczeni, jeśli będzie tu ciszej niż dotychczas. Wierzcie, lub nie - pisanie pochłania mnie całkowicie i bez reszty. Dlatego, jeśli już tworzę jakiegoś rozdziałowca, nie jestem nieraz w stanie robić nic pożytecznego, bo cała moja uwaga, wszystkie moje myśli skupiają się na toczącej się pod palcami historii. Z tego powodu postanowiłam sobie, że nie będę teraz zaczynać nic nowego. I co? Poległam! I to dość szybko. Wystarczyło jedno zdanie z pewnej książki, i już w głowie zaczęła rodzić się kolejna opowieść (2min i Jongkey). Pomysł jest (chyba) dość nietypowy, nawet nie wiem, czy nadaje się na fanfiction. Zaczęłam pisać, przyznaję. Ale jest dziwnie, słowa nie kleją się do siebie tak pięknie, jak dotychczas, rozdziały wychodzą zaskakująco krótkie, a historia rzuca mi pod nogi kamienie, utrudnia normalne funkcjonowanie. Dlatego nie wiem, nie mogę obiecać, że to coś, co zachowuje się tak dziwnie i nietypowo, co czasami daje mi spokój, przysypane warstwą zwątpienia, by potem niespodziewanie rozszaleć się w rozbłysku nowego entuzjazmu, kiedykolwiek ujrzy światło dzienne. Nie wiem, w dodatku niejedna osoba (Mizu, Ame <3), widząc moje zmagania z własną weną, radzi mi odpocząć, bo bezowocne i niezadowalające mnie pisanie jest wyniszczające. Dlatego nie wiem, i chcę, żebyście byli tego świadomi. Pamiętajcie, że Was kocham, i że kiedyś wrócę na pewno. Nie jestem jednak w stanie sprecyzować kiedy to będzie.
To chyba wszystko, z pewnością zapomniałam o milionie
rzeczy, które chciałam Wam przekazać. Jeszcze raz dziękuję *idzie zatonąć w
nieskończonej miłości do własnych czytelników i w czarnej pustce wywołanej brakiem CdA* ~~<3
Tu będzie najbardziej emocjonalny komentarz mojego życia, moje miejsce, spierdalać~!
OdpowiedzUsuńJesteś straszna. Kurwa, jesteś straszna. Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie. Literki na klawiaturze mi się nie sklejają, nie wiem, jak ująć te wszystkie jebane emocje w słowa, dziwny uśmiech wykrzywia moje usta, taki kurwa, jakbym miała się za chwilę rozpłakać, choć ja nie płaczę, no i nawet nie wiem z czego, ze smutku, że wszystko się dobrze skończyło, szczęścia, że skończyło się tak pięknie, przez co nie przeszkadza mi ten happy end, rozczarowania, że to już koniec?
UsuńNie wiem, kurwa, nie wiem, bsDLJNjwdbskhdbsjh bsdbvbsdsdkhbsdkh bhsdbvdskhvbjshdbvhskdbvhsjdbvkhscbhkdsbvksacbjsdhvbhaskjbvsjdghbkajhbcvsjhdbv khascvjd bvskhdvhksd bvchsdj.vdvbskdjhvbhjdsbnvhjdbcjszbvcdskhbvsajcbvsdjhbv shvbc skjdbvhsdbv hx bvmnbv xv bzmb vmz bvxc bnbv ncxm
Nie, to nie mój brat dorwał się do klawiatury, to ja przedstawiam obecny stan mojego mózgu. On się mnie nie słucha, ja chcę mówić, a on się rozpuścił, rozkleił, a to wszystko TWOJA WINA, SHIZUŚ~!
Haha, patrz, śmieję się histerycznym śmiechem, to jest straszne, przerażające, ja pierdolę, co się ze mną dzieje....
A przecież ja nawet nie miałam się kiedy do tego opowiadania przywiązać, przecież przeczytałam je niemalże całe, na raz, dwa rozdziały przed epilogiem, jakieś... dwa tygodnie temu? No proszę, człowiek się tak szybko do czegoś nie przywiązuje, opowiadanie to nie świeże zwłoki, to nie trup skąpany w formalinie, potrzeba czasu żeby się do niego przywiązać, żeby aż tak się w nim zakochać (z trupkami wystarcza pięć sekund, zwłaszcza jak są byłymi samobójcami na przykład xd). A ja, kurwa, ja się jakimś dziwnym, kompletnie niezrozumiałym dla mnie trafem zdążyłam w nim totalnie zakochać, ale to jeszcze nie wszystko, ja się do niego przywiązałam, kurwa, przywiązałam się jak głupia, jak jakiś durny pies, który raz nakarmiony będzie w kółko w to samo miejsce przyłaził z zakodowaną dziwną informacją w mózgu. Boże.... Shizuś, kurwa, co Ty ze mną zrobiłaś, wzięłaś CLD, przepuściłaś przez różowy mikser i zrobiłaś z niej różowo-tęczową galaretę.... Kolid mode on, dziękujemy za uwagę, CLD już umarła i więcej do nas nie wróci....
Ja pierdolę
UsuńKurwa mać, no~!
"- Minho, nie możesz się hibernować ile razy spadnie śnieg… "
O, patrzcie, tu CLD widzi Minho w trybie zarodka in vitro, takiego w probówce, wsadzonego do niebieskiego płynu i zahibernowanego w lodówce.
"Nie wiem co było takiego w tym miejscu, że miałem ochotę uciekać jak najdalej. Nie widzieć marmurowej podłogi, w której złowieszczo odbijały się migoczące światła lamp. Nie słyszeć szumu szeptów ludzi oczekujących na występ. Nie czuć charakterystycznego zapachu wykwintnego kurzu, który osiadł na drewnie balustrady, kurzu co noc słuchającego operowych koncertów. To miejsce w żaden sposób nie przypominało seulskiej filharmonii, do której wieki temu zostałem zaproszony. A mimo to towarzyszył mi irracjonalny niepokój, ile razy pozwalałem owionąć się mgiełką panującego tu artyzmu, i otulić się półmrokiem przygaszonych nieco lamp. Nie chciałem tu być."
Tyle wspomnień, tyle jebanych sentymentów, dlaczego ja tez je odczuwam, dlaczego cierpię razem z Minho, dlaczego bez niego domyślam się, kogo spotka w filharmonii (serio, on jest naprawdę kretynem, że się nie domyślił, jeszcze ten tryb Keya "wiem, ale ci nie powiem" ala pedober prześladowca, no proszę.... nawet żaba by się domyśliła xd).
"Uszy zrozumiały, jeszcze zanim zorientował się umysł. Ponad płynącą muzykę orkiestry wysunęła się śmiało samotna partia skrzypiec. Serce zatrzymało się w piersi, na dźwięk tego znajomego głosu, tej zakopanej na dnie umysłu melodii. Wysokie tony, krystaliczną melodią wypełniły powietrze, wywołując westchnienie zachwytu wśród zgromadzonej publiczności. Ukryta w cieniu, niewyraźna sylwetka grajka poruszała się delikatnie w takt muzyki swoich skrzypiec, z którymi w danym momencie zdawała się stanowić jedność. Z początku wysokie, nieco drżące tony, opadły, stopniały, jak śnieg na wiosnę."
No i jeszcze opis tej melodii, kurwa, kurwa, kurwa, co to jakiś melodyjny orgazm, co to jest, dlaczego to jest takie piękne, dlaczego tak mnie to porusza, przecież już wcześniej opisywałaś grę Teamina, więc dlaczego teraz przemawia do mnie ona znacznie intensywniej, co w tym zakończeniu jest takiego, że wprawia moje usta w drżenie? Gdzie ta czarna dziura, przecież dzień, w którym CLD poruszyłoby tak zakończenie jakiegoś opowiadania (nie jej własnego), które w dodatku kończyłoby się happy endem powinien być ostatnim dniem tego świata! Więc dlaczego nie widzę deszczu meteorów, Shizuś, co Ty ze mną zrobiłaś?
Usuń"Zacząłem rozważać wszelkie plusy i minusy rzucenia się przed nim na kolana i błagania o litość. Nie zdążyłem jednak wcielić mojego ambitnego planu odkupienia win w życie, bo Taemin gwałtownie wstał, ze zniecierpliwieniem wyciągając rękę przed siebie."
Raz przez ciebie wariuję od niezdefiniowalnych emocji, raz umieram ze śmiechu, a ten "ambitny plan" dlaczego on mnie tak bawi, dlaczego śmieję się nerwowym śmiechem? To przez całą pozostałą treść? Shiuś, raz jeszcze, co Ty ze mną robisz?
"Głupoty potocznie zwanej miłością.
Głupoty skąpanej w czerwieni drżącego tonu skrzypiec.
Głupoty, na którą obaj zachorowaliśmy."
Teraz to już naprawdę umarłam. Tak na śmierci. Rozpłynęłam się, roztopiłam, tęcza mnie pochłonęła, zniszczyłaś mnie Shizuś, zniszczyłaś i przywróciłaś z powrotem do życia.
Zakochałam się Correspondance des Arts (patrz, nawet pełny tytuł napisałam), totalnie mnie to opowiadanie zauroczyło i choć byłam z nim tak krótko, to zdążyło mnie całkowicie pochłonąć, wciągnąć do swojego świata, otumanić, owinąć wokół palca. Ono mnie zniszczyło i zbudowało na nowo (o, fajne, zapisze te sobie~), ono totalnie mną zawładnęło, mam przez nie ochotę teraz kurwić na czym świat stoi, kiedy zdaję sobie sprawę, że to już koniec, że nigdy więcej nie usłyszę dźwięku skrzypiec Teamina, nie usłyszę jego głosu, którym wyśpiewuje swoją miłość do Minho (ten fragment był totalnie magiczny), że nigdy więcej nie utonę w tym wirze spisanych dźwięków, które nie raz malowałaś niezwykłymi farbami przed moimi oczami. Wiem, że mogę przeczytać to opowiadanie jeszcze nie raz, ale nie ważne jak wiele razy czytałabym je od nowa, to nie będzie to samo, wraz z tym ostatnim słowem epilogu coś nieodwracalnie utraciłam i kurwa Shizuś, myślę, że wiesz, o co mi chodzi. Inaczej niż ty się czuję, ale Ty też coś utraciłaś jako autor, Twoje serce rozpadło się na milion części, a ja mam podobnie, ale jako czytelnik (to brzmi jakbyśmy miały inne serca), matko.... Przecież ja nie powinnam się tak przywiązać, byłam z Correspondance des Arts tak krótko ... więc dlaczego. Ne, Shizuś, znasz odpowiedź?
UsuńTotalnie mnie powaliłaś tymi podziękowaniami, kurwa, nie dość, że dostaję oficjalne podziękowania od bloggerki, którą tak cenię, to jeszcze słyszę, że cenisz sobie moją twórczość i oh, ah, no, to jest przecież niesamowite. Kurwa, znowu staję się jebanym, tęczowym glutem, weź mnie z łaski swojej pozbieraj do kupy~!
Wiesz, jak tak patrzę na to, jak Ty przeżyłaś zakończenie Correspondance des Arts, to zaczynam się bać, co się stanie jak ja skończę Requiem. Do tego mi na razie daleko, ale przewidując to opowiadanie na kilkadziesiąt rozdziałów przynajmniej, mam wrażenie, że jak ja je skończę, to utracę nieodwracalnie części siebie, moje życie przestanie mieć sens, ja podobnie jak ty, niezwykle mocno angażuję się w pisanie, Porzeczkowy Smak powstał tak naprawdę na samym początku dla Requiem właśnie, choć były też inne powodu, to jednak chciałam to opko napisać i jak teraz patrzę jak Ty przeszłaś przez zakończenie CdA to ja serio nie wiem, co się ze mną stanie po Requiem. Chyba zamknę bloga. Serio, nie widzę swojej przyszłosci pisarskiej bez Requiem (wybacz te dygresje, ale jak teraz o tym myślę, to po prostu musiałam to z siebie wyrzucić).
Shizuś, życzę Ci dużo weny na równie wspaniałe opowiadania i shoty, zdanej świetnie matury, żebyś po niej wróciła z nowym zapałem do pisania (przeraża mnie ta perspektywa dwóch miesięcy dzielących mnie od dnia sądu *wstrząs*). I wiedz, ze Correspondance des Arts na zawsze pozostanie w moim sercu.
Jejku, jejku, jejku ;;;;;
UsuńMoja różowo-tęczowa galaretko, kocham Cię~~! x.x
Nie mogę uwierzyć, że wywołałam w Tobie aż takie emocje (cóż, Ty też nie możesz w to uwierzyć xD) i ciężko mi pozbierać myśli po tej istnej eksplozji feelsów w Twoim wykonaniu *-*
Zabiłaś mnie tym przyrównaniem opowiadanie do trupa, podobnie jak różowym mikserem i Minho in vitro xD
Cóż, Żabol do końca pozostał Żabolem, niedomyślny imbecile >.<
Być może deszcz meteorów czeka na moment, aż odpiszę Ci na komentarz i za chwilę wszyscy radośnie zginiemy w rytmie taeminowych skrzypiec? *who knows*
Co do końcowych refleksji, to owszem - ja również czuję stratę, z pewnością inną niż czytelnicy, ale jakaś czarna pustka zieje gdzieś w głębi piersi i póki co nie mam pomysłu czym ją zapełnić, o zgrozo, ja nawet nie chcę jej zapełniać, bo to oznaczałoby ostateczne pożegnanie z Taeminem i Minho zrodzonymi w umyśle, ale ulokowanymi w właśnie w sercu.
Wiele znaków zapytania pojawiło się w Twoim komentarzu, nie znam jednak odpowiedzi. Dla mnie samej CdA pozostaje w sferze metafizyki, nie mam pojęcia jakim cudem powstało i czasem ciężko mi uwierzyć, że tym wszystkim słowom, tej żywej historii, ja sama dałam początek.
O zgrozo, nie mów, że kiedykolwiek zamkniesz Porzeczkowy Smak Yaoi! x.x (swoją drogą, nowy rozdział już czytałam, ale dzisiaj chyba nie jest odpowiedni dzień dla mnie na komentowanie, gomen ;-;)
Podziękowania jak najbardziej Ci się należały, i dziękuję raz jeszcze.
Kocham Cię ~~<3
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
UsuńWybacz, musiałam. Po prostu musiałam~
UsuńCzyżby deszcz meteorytów spadł na mojego bloga? xD
UsuńDziękuję, idę płakać w kącie ;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
OdpowiedzUsuńTo żeby nie było też zajmę miejsce *evil eyes*
OdpowiedzUsuńWiesz, wydaje mi się, że bardzo mało czasu upłynęło, odkąd o tym wszystkim rozmawiałyśmy, i od kiedy pisanie przestało być wygłupem. Nie sądzę, żeby moja pomoc była Ci potrzebna, kto jak kto, ale Ty dałabyś radę sama. Wiesz, że nie przeszkadzało mi Twoje myślenie o CdA, wręcz przeciwnie. Ciągi skojarzeń... hm. Hm.
OdpowiedzUsuńAnia, wiesz dobrze, że to ja mam za co dziękować.
I odpocznij, serio.
Dlaczego sprawiasz, że chce mi się płakać?
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię, przez Ciebie nic tylko płaczę i płaczę ze wzruszenia T^T
Jestem pewna, że CdA będzie opowiadaniem, do którego będę wracać, więc nie waż się nigdy usuwać tego bloga!
Nie dziękuj mi, nie ma za co. Za to, że mówi się prawdę? Prawda nie powinna być czymś nowym, czymś niezwykłym, za co powinno się dziękować...
Idę stąd, bo chce mi się płakać jeszcze bardziej.
Jestem i zaraz coś napiszę, robię sobie po prostu miejsce, żeby nie wylądować na końcu strony ;c
OdpowiedzUsuńNie chcę, żeby ten komentarz był przesiąknięty słowami typu "niesamowite", "piękne", "cudowne", ponieważ z samego doświadczenia wiem, że ciągłe słyszenie takich samych pochwał czy takiej samej krytyki staje się męczące - chociaż i motywujące, by wreszcie usłyszeć nową, "świeżą" opinię - także postaram się zawrzeć tutaj wszystko, co, jeju... chodzi mi po głowie za każdym razem, gdy myślę o tym, co wypływa spod Twojej klawiatury, wręcz dręczy i domaga się, żebyś to usłyszała.
UsuńJesteś bardzo, ale to bardzo bystrą, początkującą pisarką: z rozdziału na rozdział poprawiasz swój styl, zapewne tonami czerpiąc inspirację ze wszystkiego, co znajdziesz pod ręką, piszesz coraz lepiej, nie osiadasz na laurach, klepiąc jedno i to samo, używając cały czas tych samych wyrażeń, określeń - rozwijasz się w kierunku, który naprawdę, ale to naprawdę warto rozważyć przy wyborze zawodu, by mieć na niego czas, ponieważ, jak sama wiesz, trudno skupić się na czymś innym, gdy w głowie tworzy się historia, która krzyczy, błagając o jej opowiedzenie; bawisz się stylami, mieszasz, tworzysz, co ważniejsze - EKSPERYMENTUJESZ, wyłamujesz się poza ramy tym charakterystycznym dla Twoich tekstów poetyzmem, tworzysz kolejne, malutkie pęknięcia na betonowym murze współczesnej literatury, wprowadzasz barok, który zachwyca i oczarowuję swoim złożeniem, ale jednocześnie i łatwością oraz przyjemnością w lekturze. Wiem, że jeżeli minie rok, że jeżeli miną dwa lata czy dekada, a ten blog nadal będzie istniał, zapełniany Twoją twórczością, i że jeżeli za ten rok, dwa czy dekadę zajrzę tutaj - oczywiście nie zamierzam nigdzie się stąd ruszać, dobrze mi tu - zobaczę postęp, z którego - to może być nieco dziwne, uwaga - będę dumna. Dlatego proszę, wręcz błagam, nie mów, nawet nie myśl, że nie potrafisz pisać, ponieważ karmiłabyś się wtedy kłamstwem, które w pewnym sensie smuci i czytelnika: skoro on pokochał Twój styl - Ty także powinnaś. Masz do tego prawo, powiedziałabym, że masz nawet prawo do stanięcia na środku zatłoczonej ulicy i wykrzyczenia: "Piszę lepiej niż ten i ten autor!", bo tak jest. E.L. James, Stephanie Meyer, John Marsden, którego uwielbiam, bardzo wielu polskich autorów - jesteś ponad nimi wszystkimi, a ja marzę o dniu, w którym będę mogła postawić Cię na równi z taką potęgą jak Stephen King, będący dla mnie niezrównanym mistrzem w dziedzinie literatury.
Niektóre książki, opowiadania czy ogółem szeroko pojętą prozę, czyta się dla fabuły, a z kolei inne dla samego autora i jego stylu. Ciebie, moja droga, czytam dla stylu, dla cząstki Ciebie, którą czuć w każdym Twoim tekście i dzięki której opowiadanie ożywa. Nie obchodzi mnie, że będzie to nielubiany przeze mnie pairing, że będzie to kryminał, których nie mam w zwyczaju czytać: chcę dalej poznawać Twój styl i się nim zachwycać, nadal chcę, by niektóre cytaty, wyłowione z publikowanych przez Ciebie opowiadań chodziły mi po głowie przez długie dni i inspirowały.
Mi także słowa "zima" czy "skrzypce" będą kojarzyły się z CdA, tego możesz być pewna. Nie da się zapomnieć opowiadania, które na moich własnych oczach ewoluowało w kolejne rozdziały razem z Twoim stylem i umiejętnościami.
Płakałam, skakałam z radości, piszczałam, zapowietrzałam się i nie wiadomo, co jeszcze, czytając CdA. W każdy piątek budzę się z myślą, że coś dodasz, że nareszcie znowu mogę coś przeczytać. Dziękuję za to, że nawet w bardzo pochmurny dzień potrafisz rozgonić wszystkie zakrywające słońce chmury swoją twórczością.
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału CdA ani epilogu, całe siły chciałam zachować na ten końcowy komentarz, kiedy zakończysz całe opowiadanie w ostatniej dotyczącej jego notki. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe?
UsuńDziękuję za wymienienie mnie tam na górze, naprawdę, dziękuję z głębokim ukłonem i na kolanach. Jednak, mimo wszystko, uważam, że powinnaś odpocząć. Należy Ci się, odwaliłaś kawał dobrej roboty, jestem pod ogromnym wrażeniem. I ucz się do matury, oczywiście. Trzymam za Ciebie kciuki .xx
Przepraszam za taki poważny komentarz, ale lubię od czasu do czasu uderzyć w takie wyniosłe tony, kiedy chcę wyrazić swoją opinię, nieważne nawet, na jaki temat. Po prostu taka chyba jestem ;; Ale spokojnie, prywatnie to wygląda całkowicie inaczej, fangirling 24/7 i niekontrolowane napady płaczu, bo SHINee.
O, właśnie, przypomniało mi się.
Podziękowałaś SHINee. Pierwszy raz widzę coś takiego, i wiesz, co? To cudowne (wiem, miałam tego nie używać, sorcia) Poruszyło mnie, i to okropnie poruszyło. Niesamowite.
Na koniec dodam - dziękuję za czas, który poświęciłaś na tworzenie "Correspondance des Arts", dziękuję za chwile wzruszenia i rozpaczy, jakie mną targały podczas czytania. Dziękuję za to, że inspirujesz mnie dynamiką swojego rozwoju, że nie przestajesz i cały czas chcesz osiągnąć więcej.
Powodzenia .xx
Teraz i ja płaczę, moi drodzy czytelnicy, co Wy mi robicie? ;-;
UsuńMy dear~~ nie wiem, co powiedzieć, totalnie mnie zatkało, myśli roztopiły się w ogniu wzruszenia i oniemiałam. Twój komentarz jest w istocie niesamowity, zawarłaś w nim tyle zaskakujących przemyśleń, tyle pięknie ujętych pochwał. Tyle głębokiego przekonania tchnie z Twoich słów, że totalnie mnie nokautujesz, nie mam żadnych kontrargumentów. To chyba ten moment, w którym powinnam pozwolić wszechmocnemu czytelnikowi wpłynąć na moją opinię o samej sobie.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję ~~<3
Jejku, nigdy bym nie pomyślał, że się tam znajdę, serio, przecież byłem taki okropny i nawet się nie zebrałem, żeby dokończyć CdA... Naprawdę przepraszam, chociaż w sumie, to nie wiem, czy słusznie, po prostu 2min to nie moja bajka i mnie najzwyczajniej w świecie męczy. A jestem raczej leniwy z natury i wszystko, co wydaje mi się problemowe omijam szerokim łukiem. Niestety ;-; Ale może jakoś wkrótce, może jak znajdę czas, może jak już serio serio zbiorę się w sobie, to dokończę to wspaniałe, przecudowne i kochane opowiadanie (tak, uwierz mi, że przez te 7 rozdziałów miałem wrażenie, że całość jest tak ciepła i miła, że o, nawet nie wiem, co teraz mam powiedzieć i jak się wysłowić no, fluffiaście było).
OdpowiedzUsuńTak więc tego, nie dziękuj mi, bo czuję się z tym źle ;-;
I naprawdę, ale to naprawdę nie miałem pojęcia, że moje komentarze potrafią być zabawne. Ani kochane. Nie, kochane może były :3 *skromność*
Co to ja jeszcze... Aaa! Nie wiem, jak to jest mieć taką "blokadę", czy coś, czy co tam teraz przeżywasz, ale mam nadzieję, że ze wszystkim się uporasz i pisanie będzie już tylko przyjemnością, bez zacinania się i wątpliwości ^^
Doczytam CdA. Wiem, że muszę, ale mi się, kuźwa, nie chce czytać o Taeminie i Minho. Wiem, że muszę, bo jest wspaniałe. I wiem, że przeczytam. Tylko na pewno nie teraz.
A Ty może lepiej odpocznij i zbieraj siły twórcze, żeby nie groziło Ci wypalenie ;-;
I to ja Ci dziękuję, za twoje cudowne teksty~
PS Naprawdę przeczytam CdA.
Jejku, przez Ciebie mam wyrzuty sumienia ;-; Czuję się, jakbym do czegoś Cię zmuszała. Musiałeś znaleźć się w napisach końcowych, bo Twoje komentarze po siódmym rozdziale totalnie mnie rozbroiły i są dla mnie szalenie ważne. Wiedz, że nie oczekuję nic więcej, czytanie powinno być przyjemnością, nie chcę, żebyś się męczył.
UsuńDziękuję za wszystko ~~<3
Bardziej mnie wzruszyly napisy końcówke niż epilog xD to nie jest normalne. :') kocham Cię i dziękuję :*<3
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się *.*
OdpowiedzUsuńEch... starałam się komentować każdy post, lecz... no... turniej i treningi, no i nauka... ech... ;)
Hwaiting~
O mój Boże. Jeszcze nie skomentowałam epilogu, ale obiecuję, ze jak dojdę do siebie to to zrobię, bo wyobraź sobie, że znowu, cholera, płaczę.
OdpowiedzUsuńWiesz, w tej chwili to jestem w stanie podać Ci mój adres, numer telefonu, pesel, numer buta, adres poczty, odległość od Ciebie do mnie w milimetrach, a nawet rozkład autobusów, i cokolwiek innego chcesz. Kocham Cie tak bardzo <3
Twitterowe dziwactwa XD Są wspaniałe i chyba nie potrafiłabym już bez tego żyć.
Aww, chyba powinnam Ci podziękować za każdy rozdział CdA jaki stworzyłaś, i że mimo wszystko skończyło się dobrze. Kocham, jeszcze raz :')
Omg, zabiłaś mnie propozycją gotowego spisu Twoich danych :') życzę miłego przeliczania odległości na milimetry! xD
UsuńTyle dzisiaj miłości na moim blogu ~~<3
Płakałam, naprawdę płakałam.
OdpowiedzUsuńCałe twoje "Correspondance des arts" było po prostu piękne...
Co do podziękowań razem...
Myślę, że dobrze zrobiłaś.
Któregoś dnia Mikado napisała do mnie : "Zajrzyj na tego bloga, bo fajnie piszą, a mało wyświetleń ;-;"
I od tego się zaczęło :)
A ze swojej strony, dziękuję Ci za stworzenie tego dzieła, które, jako jedno z nielicznych, wkradło się do mojego serca.
Jejku, dziękuję za takie kochane słowa, dziś płaczę razem z Wami ~~<3
UsuńNo i poryczałam się jeszcze bardziej niż przy rozdziale....
OdpowiedzUsuńNawet zyskałam miejsce w podziękowaniach...
Będę ryczeć przez następne pół wieczoru, a za oknem deszcz, co tylko mi w tym pomaga....
Na pewno nie ostatni raz czytam CdA. Na pewno do tego wrócę...
Zima... Skrzypek... Malarz... Correspondence des Arts...
Na zawsze...
Przybywam tutaj po przeczytaniu Sagi (a dokładnie XXI - teraz już XXII - rozdziału) tak jak obiecałam xD. Nie wiedziałam zbytnio gdzie zostawić komentarz, więc zdecydowałam się na na napisy końcowe. Ja tutaj w ogóle tłumy widzę, 35, 26 komentarzy itd GDZIE SIĘ PODZIALI CI WSZYSCY LUDZIE HALO Czemu pod Sagi w porywach pojawiają się 3 albo 4 komentarze?!?! ._.
OdpowiedzUsuń[REKLAMA] Jeśli ktoś, kto to czyta nie czytał Sagi, to proszę biec i czytać. Polecam~
Tak. A teraz CdA XD Zastanawiałam się czy to tylko ja się domyśliłam tak późno jak Minho, że Tae jest niewidomy czy też nie xD. Uwielbiam twoje opowiadania bo są po prostu wyjątkowe. Nie znajdziesz nigdzie podobnego. Sagi - ta atmosfera, bale maskowe, teatr. Tutaj na początku myślałam, że będzie to zwykłe, lekkie ff o 2minie. No jednak nie takie zwykłe jak się potem okazało. Gdy przeczytałam że Taemin jest niewidomy, to pierwsze o czym pomyślałam, to to, że podjęłaś się dosyć ciężkiego zadania, bo z takiego tematu można stworzyć coś pełnego barw i uczuć, waląc wszystkich na kolana, albo po prostu napisać, że chłopak jest ślepy jak kret, ale po mimo wszystko jeszcze nie zabił się wpadając na najbliższą ścianę. Osobiście nie rozczarowałam się. Gdy czytałam, miałam wrażenie, jakby opowiadał mi to ktoś, kto przeżył to na własnej skórze, kto jest niewidomy i opisuje jak on postrzega świat. Zawsze zastanawiała mnie ta kwestia, jak to czują, jak wyobrażają sobie to wszystko nigdy niczego nie widząc. Teraz mam wrażenie, że mogę chociaż trochę to sobie wyobrazić.
Opis zimy, która jest ulubioną porą Tae. Na początku byłam tego samego zdania co Minho. No bo co można lubić w mrozie i lodzie na chodnikach? Okazuje się, że to nie wszystko, a jeśli tylko się chce odrobinę wysilić wyobraźnię, można zrobić coś cudownego. Mam wrażenie, że od tej pory może nie stanie się moją ulubioną porą roku, ale z pewnością najbardziej barwną i wyjątkową.
Scena z zachodem słońca na balkonie i białą farbą. To było takie słodkie awwww. <3 I jeszcze jedna sytuacja... tylko zapomniałam jaka.
Gdy Tae zadzwonił do matki, myślałam, że ona po prostu pojawi się na tym ich przedstawieniu. Jednak nie. Za to nie było ani jej ani chłopaka. Jeej. Nigdy nie wpadłabym na pomysł wiadomości. Wysyłać płyty z nagraniami tego, jak gra na skrzypcach. Muzyka opowiada zaś co u niego słychać. Jak ty to wymyśliłaś, jak? A keidyś myślałam, że to ja jestem kreatywna XD Co do epilogu... Widziałam co się wydarzy odkąd Kibum wszedł do pokoju i powiedział, że wyciąga z domu Minho. Widziałam, że to będzie filharmonia. Gdy usiedli, wiedziałam, że to ON zagra na scenie. Przez pewien moment do głowy mi przyszło, że jego matka umarła, ale ta myśl odpłynęła równie szybko jak się pojawiła, a jednak okazała się prawdą XD
Osobiście cieszę się z happy endu. Wciąż jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak piszesz, tego, że ze zwykłego opowiadania potrafisz stworzyć coś naprawdę świetnego. Podjęłaś się według mnie szalenie trudnego do opisania tematu, a jednak wyszło ci świetnie, aż sama jestem pod wrażeniem. Motywy przewodnie, które same niosą czytelnika przez opowiadanie, tutaj muzyka, tam teatr... Wiem, wiem, słodzę strasznie, ale takie jest moje uczucie po przeczytaniu. Teraz mam zamiar zabrać się za yp, ale jak sama mi napisałaś, to jest angst angstów, zaczęłam i chyba doszłam do II rozdziału. Już widzę, że będę żałować tego, że to przeczytam. Mam nadzieję tylko, że nie będę ryczeć. Uciekam od tego a jednocześnie ciągnie mnie. Niby lubię angsty, ale wiem, że niektóre potrafią mnie naprawdę zniszczyć, a patrząc na ciebie, to ten pewnie mnie zniszczy. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję XD
Pisz dalej, bo jesteś w tym dobra.
Mika~
Nie spodziewałam się Ciebie tutaj i miałam takie feelsy jak zobaczyłam komentarz pod CdA x.x
UsuńNie pytaj mnie gdzie się podziali inni >.< CdA to zamierzchłe czasy mojego pisania, kiedy jeszcze wierzyłam w blogosferę xD Pisałam prościej, temu nie da się zaprzeczyć... a potem mój styl zaczął ewoluować, a moi czytelnicy... cóż, poznikali ;;; Co skończyło się wielkim ogromnym pisarskim dołem w zeszłe wakacje, to były naprawdę mroczne czasy mojej twórczości... Ale cóż, stanęłam znów na nogi, Sagi nieco mi w tym pomogło. Mam nadzieję, że więcej nie upadnę >.< DZIĘKUJĘ ZA REKLAMĘ XDD <3
Cóż, chyba jesteś jedyną osobą, która się nei zorientowała, jeśli mam być szczera xD Wszyscy już na samym początku na mnie krzyczeli: "dlaczego Minho jest taki niedomyślny? przecież wiadomo że Taemin jest niewidomy! Minho ogarnij się!" xD Ale to pocieszające, że miałaś podobnie co on, bo już popadłam w kompleksy, że to opowiadanie jest kompletnie nierealistyczne xD Uratowałaś moją opinię o tym! /tak, próbuję Cię pocieszyć/ <3
Kwestia niepełnosprawności Taemina to... to się po prostu stało x.x Nie wiem jak i kiedy, Taemin po prostu pewnego dnia zjawił się w moim umyśle, ze swoimi półprzymkniętymi oczami i zaczął wodzić smyczkiem po strunach, malować w powietrzu kolory, których nigdy nie widział, a które mimo to rozumiał. Dopiero potem przyszły wątpliwości, strach, że nie uda mi się tego dobrze opisać x.x Twoje słowa uznania rozgrzewają moje autorskie serce! ^^
CdA to dla mnie naprawdę sentymentalne zagadnienie. Śnieg prószący z nieba albo znajomy dźwięk skrzypiec... takie rzeczy nigdy już nie będą dla mnie takie same. Kiedy myślę o CdA czuję się jakbym wracała do rodzinnego domu. Tam gdzie wszystko się zaczęło, gdzie każda ściana, każdy kąt niosą ze sobą wspomnienia. Cieszę się, że jesteś kolejną osobą, która odbyła ze mną tę podróż ścieżką wspomnień, dziękuję Ci za to! <3
Btw. nie mam pojęcia skąd ten pomysł z muzycznymi wiadomościami... myślę, że to nie ja to wymyśliłam. Że Taemin sam podsunął mi taką idęę... To bardzo w jego stylu :"D
YP... cóż, mam nadzieję, że sprostam Twoim oczekiwaniom i że przebaczysz mi to złamane serce >.<
DZIĘKUJĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ <33333333
Co do tego niedomyślania się... kurde, ja się jeszcze zastanawiałam po co do cholewci mu ta laska? i w ogóle co on tak się uczepił tego ramienia XDDDDDD
Usuń