7.02.2015

Correspondance des Arts: ~X~

Wskazówka: znaczek "~♪♪♪~" jest odnośnikiem do utworu wykonywanego przez bohatera.

- Erotyka w sztuce od zarania dziejów pociąga i fascynuje. Nęci odbiorców śmiałością wyrazu, rozpala wyobraźnię. – Poprawiłem się nerwowo na swoim stołku, starając się nie okazywać poruszenia. Musze przyznać, że dyrekcja Akademii Sztuk tym razem przeszła samą siebie, organizując wycieczkę opieczętowaną wdzięczną nazwą „Erotyka w sztuce – warsztaty dla młodych artystów”. Szczerze mówiąc, jeszcze parę miesięcy temu taki temat nie zrobiłby na mnie większego wrażenia, uznałbym go zapewne za jeden z wielu nurtów, z którymi przychodzi mi się mierzyć podczas szkolnych zajęć. Ale biorąc pod uwagę myśli krążące ostatnimi czasy po mojej głowie, a także nieprzyzwoite wizje, które zdarza mi się miewać nocami, wszystko nabiera nowego wydźwięku. Sytuacji nie polepszała również bolesna świadomość siedzącego obok mnie Taemina. Czułem się niemal tak okropnie jak tamtej nocy, kiedy to zabrał mnie do opery.  Jedyne na czym mogłem się skupić to ciepło jego ramienia, kształt dłoni, spoczywających na zgrabnych udach, płynność mlecznobiałej szyi, niknącej za kołnierzem koszuli. Mimo tak pochłaniającego zajęcia jak wgapianie się w mojego chłopaka, głos wykładowcy nieustannie i z ogromną natarczywością wbijał mi się w uszy, drążył w mózgu obrazy, które przyprawiały mnie o gorączkę. Czułem się jak napalony gimnazjalista, który nie może utrzymać na wodzy swoich plugawych fantazji. Stateczny spokój, widniejący na twarzy Taemina, tylko pogarszał sprawę. Wgapiałem się w niego jak w obrazek, uważnie obserwując każdy najdrobniejszy ruch, śledząc wzrokiem lot opadających zza ucha kosmyków włosów, ciesząc oczy najlżejszym poruszeniem. A on milczał, zasłuchany, zamyślony, nieświadom stanu, w jakim się znalazłem. Z budzącą się we mnie desperacją szukałem jakiegokolwiek znaku, jakiejkolwiek myśli, której udałoby się umknąć z umysłu i odcisnąć piętno na twarzy. Ale to był Taemin. Jeśli nie chciał, żeby ktoś wiedział co mu krąży po głowie, to nie sposób było wyczytać cokolwiek z przymkniętych powiek, z wyprostowanej postawy, z ułożenia ust. Opanował sztukę ukrywania swoich emocji do perfekcji, przez co byłem zdany na własne domysły, które doprowadzały mnie do szaleństwa. Czułem się przy nim jak chory napaleniec, niegodny choćby go dotykać.

- Na przestrzeni wieków sposób radzenia sobie z tematem seksualności zmieniał się, ewoluował, dostrajał się do królujących w danym czasie poglądów i sposobów postrzegania świata oraz człowieka. Dzisiaj to państwo zmierzą się z tym zagadnieniem – oznajmił wykładowca, a na sali zapanowało poruszenie. – Spokojnie, bez nieprzyzwoitych pomysłów. Zajmujemy się tutaj erotyką, nie pornografią. Poproszę teraz o podzielenie się na grupy, w zależności od dziedziny sztuki, jaką się państwo zajmują.

Po tych słowach nastąpiło szuranie krzesłami, przepychanie się, i ogólny chaos. Spojrzałem niepewnie na Taemina, ale on już niknął w tłumie uczniów, kierując się razem z Onew w stronę grupki osób należących do wydziału muzycznego. Westchnąłem ciężko, zupełnie niezadowolony z takiego obrotu spraw. Możecie to nazwać chorobliwą zazdrością, ale z jakiegoś powodu nie chciałem zostawiać tamtej dwójki samej sobie. Wyszukałem wzrokiem stół, do którego mnie przydzielono i opadłem na krzesło.

- Na początek poproszę państwo o wybranie dzieł, które najlepiej państwa zdaniem oddają tematykę erotyczną – zarządził wykładowca, a na sali znów dało się słyszeć szmer rozmów. Podrapałem się po głowie. – Zwróćcie uwagę na epokę w jakiej dzieło powstało, a co za tym idzie – jakie konwencje i techniki artystyczne w sobie zawiera. – Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Uczniowie dyskutowali, konsultowali się, co poniektórzy zasięgali rady telefonów komórkowych pod stołem. Wzrokiem wyłapałem Taemina i Onew, siedzących z pochylonymi ku sobie głowami, toczących jakąś żywą dyskusję. Pomijając już cały ten niepokój, trawiący mnie ile razy ta dwójka ze sobą rozmawiała, byłem tak cholernie ciekaw, co mój skrzypek ma do powiedzenia na narzucony nam temat. Tak bardzo chciałem wiedzieć co się kryje za tym nieodgadnionym wyrazem twarzy, a teraz, kiedy nadarzała się ku temu jedyna w swoim rodzaju okazja, dzieliła nas niezmierzona w swojej złośliwości długość sali wykładowej. Poirytowany, na powrót wbiłem spojrzenie w swój stół. Przed oczami przewijały mi się na zmianę barokowe krągłości, antyczny mitologizm i dwudziestowieczna rozpusta, ale żadne ze znanych przeze mnie dzieł mnie nie satysfakcjonowało. Rubens wydawał się zbyt dosadny, Schulz zbyt szalony. Nic nie oddawało tego rwącego mnie uczucia, które mnie ogarniało, ile razy Taemin przełykał ślinę, albo zakładał nogę na nogę.

Rzuciłem kolejne tęskne spojrzenie w kierunku stołu uzdolnionych muzycznie uczniów. Taemin trzymał w rękach skrzypce, i gładził rękami ich powierzchnię, słuchając mówiącego do niego Onew. Nie mogłem powstrzymać nurtujących mnie pytań. Chciałem wiedzieć o czym dyskutują, chciałem znać poglądy Taemina, chciałem usłyszeć jakim utworem skrzypek postanowi oddać tematykę zajęć. Wiedziony tą nieposkromioną ciekawością, wstałem od stołu, jednocześnie rozglądając się uważnie po sali. Wykładowca był zajęty krążeniem po pomieszczeniu. Co jakiś czas pochylał się nad kimś, dopytywał, instruował. Korzystając z jego dłuższego postoju w pobliżu stołu poetów, przemknąłem środkiem sali, starając się nie rzucać nikomu w oczy. Zatrzymałem się dopiero w pobliżu stołu Onew i Taemina, znajdując niejaką kryjówkę za jednym z masywnych filarów, podtrzymujących strop. Młodszy z ożywieniem wykładał koledze jakieś muzyczne teorie, na ich podstawie starając się zobrazować mu swoją wizję tematyki warsztatów. Onew słuchał tego wywodu z wypiekami na twarzy, tym samym wykazując się większą niewinnością niż chłopak, o którego cnotę tak się martwiłem. W pewnym momencie Taemin zmarszczył brwi w niezadowoleniu wywołanym brakiem zrozumienia ze strony kolegi.

- Hyung, czy ty w ogóle miewasz sny erotyczne? – zapytał, a ja tak głośno wciągnąłem powietrze, że obaj mnie usłyszeli.

- Minho, co ty tutaj robisz? Twój stół jest…

- Tak, wiem – przerwałem hyungowi, jednocześnie obserwując jak na twarz Taemina powoli wstępuje niechciany rumieniec. – C-chciałem tylko sprawdzić, jak wam idzie… - mruknąłem, nie mogąc znaleźć w głowie żadnej sensownej wymówki.

- Pan, zdaje się, się zgubił? – odezwał się głos, tuż za moimi plecami. Wykładowca, jak na złość, musiał zawędrować akurat tutaj, i teraz mierzył mnie pełnym wyższości spojrzeniem. – Mają państwo już wybrane przykłady? – zapytał, wciąż nie przestając świdrować mnie wzrokiem. Przełknąłem ślinę.

- Ja… to znaczy… nie jestem pewien…

- Ja mam – wciął się Taemin, tym samym wybawiając mnie z opresji, w którą sam się zapędziłem. Powiedział to na tyle głośno, że wszystkie pary okolicznych oczu zwróciły się ku niemu. Wykładowca uniósł brwi, zostawiając mnie w spokoju, i podchodząc do Taemina.

- Tak? A może nam pan zaprezentować swoją wizję?- zapytał z nutą złośliwości błąkającą się w tonie głosu. Taemin wyprostował się, i uniósł dumnie głowę, wyczuwając brak wiary w jego dobre wyczucie.

- „Zima” Vivaldiego – oznajmił. W oczach nauczyciela błysnęła ciekawość.

- „Zima”?

- Allegro non molto – dodał Taemin pewnym głosem. Wykładowca przez chwilę wahał się, jakby zastanawiał czy dalej drążyć temat. W końcu zdecydował się jedynie na odchrząknięcie i poprawienie okularów.

- Ciekawie, ciekawie… - mruknął pod nosem, zanim nie oddalił się w kierunku innych stołów.

~*~

- Gra integracyjna? Serio? – jęczałem niezadowolony, obserwując jak uczniowie, równie entuzjastycznie nastawieni jak ja, siadają na podłodze sali w wielkim okręgu. – Takie rzeczy robi się w podstawówce…


- Nie narzekaj tyle – upomniał mnie Taemin.  Siedział na podłodze koło Onew i cały czas coś między sobą szeptali. Zdradliwy płomyk zazdrości znów trawił mnie od środka, prowadząc do irracjonalnych myśli.

- Ja tam się cieszę – odezwał się hyung, jak zwykle z szerokim uśmiechem na twarzy. – Będzie fajnie.


Choć w żaden sposób nie podzielałem jego entuzjazmu, nie miałem innego wyboru, jak przyłączyć się do zabawy. Zasady były proste. Każdy miał swoją, podpisaną kartkę, którą przekazywał osobie obok, ona zaś wpisywała na niej co sądzi o danym koledze lub koleżance. W ten sposób mieliśmy poznać swoje wady i zalety. W teorii. Wiedziałem jednak, że ta gra nie ma najmniejszego sensu. Nie znałem więcej niż połowy zgromadzonych na sali osób, w dodatku wątpiłem w faktyczne przyjazne zamiary większości z nich. Przypuszczenia okazały się jak najbardziej słuszne, kiedy kartka obiegła okrąg i otrzymałem ją z powrotem w moje ręce. Większa część papieru była pusta, co wcale mnie nie zaskoczyło. Ciężko, żeby ludzie mnie kojarzyli, skoro w ogóle nie udzielam się na forum szkoły. Pośród kilku neutralnych określeń, typu „miły”, znalazły się jednak obelgi takie jak „pedał”. Moją uwagę przykuło jednak słowo zapisane na samym środku.

- Imbécile? – przeczytałem, drapiąc się po głowie, po czym spojrzałem podejrzliwie na Taemina. – Znów wyzywasz mnie po francusku? – zapytałem oskarżycielskim tonem, ale on tylko uśmiechnął się złośliwie. Zerknąłem mu przez ramię, żeby zobaczyć jak wygląda jego kartka. Była dużo bardziej zapełniona niż moja. Zrobiło mi się gorąco ze złości, kiedy zorientowałem się, że niemal wszystkie z zapisanych słów to niecenzuralne określenia, dotyczące zarówno jego orientacji jak i niepełnosprawności. Pośpiesznie wyrwałem Taeminowi kartkę z ręki. – Miły, przyjazny, zdolny, przystojny… - „wyczytałem”, a mój chłopak uniósł brwi. – Jesteś bardziej lubiany ode mnie. – powiedziałem, siląc się na entuzjastyczny ton.


- A ty co mi napisałeś? – zapytał, ignorując moją błazenadę. Zmieszałem się nieco, niepewny jak odpowiedzieć na to, z pozoru proste pytanie. Prawda była taka, że Taemina nie sposób było opisać w paru słowach. Nie dla mnie.

- Że ładnie grasz na skrzypcach – odparłem, a on zrobił rozczarowaną minę i zapewne zamierzał skwitować to jakąś uwagą, ale nie zdążył.


- Może by tak mały popis talentów? – rozległ się nieznajomy głos, przerywając gwar panujący na sali. Jakiś chłopak o wyjątkowo wrednym wyrazie twarzy wyszedł na środek pomieszczenia i przetoczył wzrokiem po zebranych uczniach. Jego oczy zatrzymały się na Taeminie i uśmiechnął się szeroko. – Lee Taemin – powiedział, a na sali rozległ się szmer szeptów. – Syn Lee Inhye. Taka sława w naszej szkole to zaszczyt – kontynuował z błazeńskim uśmiechem, a ja napiąłem wszystkie mięśnie, w bezsilnym akcie złości. Dobrze wiedziałem, że ten gościu coś knuje, nie mogłem tylko stwierdzić co konkretnie. Rozejrzałem się czujnie po sali, ale jak na złość akurat wszyscy nauczyciele opuścili pomieszczenie. Taemin miał nieodgadnioną minę, ale widziałem, że cały zesztywniał. Nie cierpiał być w centrum uwagi, a już na pewno nie w takiej dziwnej sytuacji. – Jak to możliwe, że do tej pory nie słyszeliśmy twoich osławionych umiejętności? – zapytał uczeń stojący pośrodku pomieszczenia. Chciałem coś zrobić, jakoś przekazać Taeminowi, że wcale nie musi słuchać tego gościa. Ale na jego twarzy zobaczyłem tak dobrze znane mi determinację i zacięcie. Nie było mowy o ucieczce.

Taemin wstał, a na sali zapanowało poruszenie. Ktoś przyniósł skrzypce i muzyk przybrał odpowiednią postawę, układając instrument w zagłębieniu szyi. Zafascynowany obserwowałem jak, mimo ogromnego zdenerwowania, uspokaja się pod wpływem dotyku drewna pod palcami. Jego rysy wygładziły się nieco, dalej jednak pałał wojowniczością, jakby chciał odpowiedzieć na rzucone mu wyzwanie ze zdwojoną siłą.


Ze skupieniem zaczął wydobywać z instrumentu pełną pasji melodię. Sprawnie posługując się smyczkiem wygrywał kolejne tony, nie dopuszczając do głosu ani jednego fałszywego dźwięku. Serce zabiło mi szybciej, kiedy rozpoznałem w tej melodii dzieło Vivaldiego, to które dla Taemina stanowiło definicję erotyki. Nie wiem z jakiego powodu tak było, bo utwór zachwycał swoją dynamiką i onieśmielał gwałtownością, ale w żaden sposób nie kojarzył mi się z seksualnością. Chociaż… jeśli spojrzeć na smukłe palce Taemina, wyczyniające dzikie tańce na strunach, albo na całe jego ciało, szalejące wraz z wartkim nurtem utworu… Coś takiego z pewnością wywoływało u mnie gęsią skórkę.


Obserwowałem reakcje ludzi na sali. Niektórzy siedzieli zasłuchani, podobnie jak ja, oczarowani tym wybitnym występem. Znalazło się jednak kilka osób, które szeptały coś między sobą z kpiącymi uśmiechami.

- Pedał! – dało się słyszeć jakiś krzyk, wyłaniający się spośród ogólnego szmeru. Tego było za wiele. Zerwałem się na równe nogi i przetoczyłem płonącym wzrokiem po zgromadzonych. Taemin jednak wciąż nie przerywał swojej piosenki, a siedzący obok Onew spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, jakby z niemą prośbą, żebym nie robił głupstw. Zacisnąłem zęby, a dłonie zwinąłem w pięści, ale nie zrobiłem nic więcej. Nie ze względu na Onew, czy na zdrowy rozsądek. Moje działanie zmroziła mina Taemina. Można by pomyśleć, że skoro nie jesteśmy w stanie nawiązać kontaktu wzrokowego, to nasza komunikacja jest w jakiś sposób zaburzona, niekompletna. Nic bardziej mylnego. Zdążyłem już nauczyć się czytać z twarzy Taemina jak z otwartej księgi, oczywiście o ile on sam sobie tego życzył. Choć tak często starał się być zimny i obojętny, to każda zmiana w jego ekspresji stanowiła dla mnie znak. Tak było i tym razem. Wystarczyło mi jedno spojrzenie na jego zaciśnięte usta i zmarszczone w skupieniu brwi, żeby wiedzieć, że zamierza zagrać tę piosenkę do końca, nie zważając na obelgi i kpiny. To była walka o jego godność. Nikt nie powinien się do tego wtrącać. Stałem więc, bezradnie, obserwując jak jego drobne ciało porusza się wraz z muzyką skrzypiec. W dumniej pozie i z miną pełną wyższości królował nad zgromadzonym tłumem ignorantów. Przynajmniej w moich oczach.


Nagle ktoś, w kim chwilę później rozpoznałem tego samego chłopaka, który wcześniej wykrzykiwał obelżywe słowa, nachylił się i klepnął Taemina poniżej pleców. 

- Zabiję… - warknąłem groźnie i ruszyłem w jego stronę. W tym momencie Taemin wygrał ostatni dźwięk, w pełnej jego okazałości, po czym celowo zamachnął się smyczkiem tak, że niemal wybił oko swojemu napastnikowi. Następnie porzucił skrzypce i ruszył prosto ku drzwiom, posługując się ścianą jako punktem odniesienia. Stałem rozdarty, niepewny czy iść za nim, czy może przywalić temu skurwielowi, który odważył się tknąć mojego chłopaka. W afekcie zdecydowałem się na drugą opcję, i już chwilę później ludzie musieli mnie ściągać z pobitego gościa, żebym nie zatłukł go na śmierć.

- Dobra, DOBRA! Już – krzyknąłem, puszczając go. Przez chwilę panowała grobowa cisza, przerywana jedynie pojękiwaniem tego idioty, na dźwięk którego odczułem dziką satysfakcję. Niedbałym ruchem kopnąłem go po raz ostatni i czym prędzej opuściłem salę, nie dając nikomu szansy na reakcję.

~*~

- Śpisz już? – rzuciłem pytanie w pustkę ciemnego pokoju. Tak jak się spodziewałem, nie otrzymałem odpowiedzi. Westchnąłem cicho i, potykając się o jakiś bliżej niezidentyfikowany przedmiot, dotarłem do łóżka Taemina. Chłopak leżał, po czubek nosa zagrzebany w kołdrze, i ani myślał ze mną rozmawiać. Przycupnąłem na skraju jego łóżka, a on w odpowiedzi odwrócił się do mnie plecami. – Wiesz, że nie powinieneś kłaść się spać z mokrą głową? – zagadałem, dopiero teraz orientując się, że najwyraźniej przed chwilą wyszedł spod prysznica, bo cała jego poduszka nasiąkła wodą. Moja prowokacja przyniosła zamierzony skutek.


- Znalazł się specjalista – prychnął Taemin, z powrotem kładąc się na wznak. 

- Myślę, że tym razem nawet Soonkyu noona by się ze mną zgodziła… - odparłem lekkim tonem. Odpowiedziała mi dłuższa chwila ciszy, podczas której doszedłem do wniosku, że raczej nie uda mi się z Taeminem porozmawiać. Zastanawiałem się nawet, czy nie dać mu spokoju i nie wrócić do własnego łóżka, gdy rozległ się pełen niezadowolenia pomruk.


- Nawet się nie waż – powiedział Taemin ostrym tonem, po raz kolejny czytając mi w myślach. – Czy nie mówiłem ci, że wolę jak jesteś blisko? – Jego żądanie sprawiło, że parsknąłem serdecznym śmiechem. Tylko Taemin potrafił byś tak władczy i tak uroczy jednocześnie. Bez słowa ułożyłem się na skraju łóżka, wpatrując się w nadąsaną minę mojego chłopaka. On milczał przez chwilę, po czym obrócił się przodem do mnie. Nawet w panującym półmroku mogłem dostrzec detale jego pięknej twarzy, za każdym razem na nowo wywołujące niemy zachwyt. – Dlaczego nie powiedziałeś mi co tak naprawdę było na mojej kartce? – zapytał niespodziewanie, wyrywając mnie z zamyślenia. Moje małe oszustwo zostało przez niego zdemaskowane.

- Nie chciałem, żebyś słuchał tych głupot – powiedziałem cicho, wyciągając rękę i czule głaszcząc go po policzku.


- Powinieneś wiedzieć, że nie obchodzi mnie opinia tej bandy ignorantów – oznajmił, a ja musiałem przyznać mu rację. – Bardziej zależy mi na tym, co ty o mnie myślisz… - dodał nieco ciszej, a ja przez chwilę myślałem, że się przesłyszałem. Jednak szkarłatny rumieniec, który wykwitł na policzkach Taemina, widoczny nawet w panującym półmroku, był wystarczającym dowodem na to, że słuch mnie nie mylił. – Naprawdę moja gra na skrzypcach to jedyne, co we mnie widzisz? – zapytał, siląc się na obojętny ton. Zaskoczył mnie tym. Nigdy bym nie przypuścił, że przejmuje się takimi rzeczami. 

- To dzięki tym twoim skrzypcom zwróciłem na ciebie uwagę – powiedziałem, nieco się przysuwając, bo leżałem na samym skraju łóżka i w każdej chwili groził mi upadek. Taemin zmarszczył brwi, ale milczał. Czekał na wyjaśnienia. – Wiesz przecież, że jesteśmy sąsiadami… - kontynuowałem niepewnie. – Znałem cię dużo dłużej niż ty mnie… ah, tak pięknie grałeś co wieczór… - oznajmiłem z wahaniem, uważnie obserwując, jak na twarz Taemina wstępuje cień zrozumienia.


- Ty zboczeńcu! – krzyknął, wyciągając zwiniętą pięść, zapewne żeby uderzyć mnie w ramię. Wykazałem się jednak refleksem i złapałem go za nadgarstek. Taemin zrobił niezadowoloną minę i zaczął się ze mną szarpać. W tym momencie miejsca na wąskim łóżku, zgodnie z moimi wcześniejszymi obawami, faktycznie zabrakło, i wylądowaliśmy na podłodze. Spojrzałem na przygniatającego mnie swoim ciałem Taemina, spodziewając się, że zaraz zerwie się gwałtownie i obrażony wróci do łóżka. On jednak trwał w bezruchu. – Minho… - dało się słyszeć cichy szept. Pogładziłem go po głowie, a moje palce wplątały się w gęstwinę wilgotnych włosów. – Minho, zaśpiewaj mi – zażądał, wciąż tuląc się w mój tors. 

Wciągnąłem głośno powietrze. Chciałem znów zaprotestować, tak samo jak wiele dni temu, podczas naszej nocnej rozmowy telefonicznej. Taemin jednak mocno ścisnął w dłoni brzeg mojej koszuli i uniósł głowę tak, żebym mógł spojrzeć na jego błagalną minę. Nie był już tak hardy i niewzruszony jak jeszcze chwilę temu. Wyglądał raczej na zagubionego. Oplotłem go ramieniem, przyciskając do piersi i zacząłem nucić cicho jakąś bliżej niezidentyfikowaną melodię, która z czasem okazała się być piosenką śpiewaną mi w przeszłości przez matkę. 


Miałem tylko nadzieję, że mój niski głos brzmi łagodnie i kojąco, bo talentów wokalnych z pewnością mi brak. Taemin wodził dłonią po mojej klatce piersiowej, słuchając w milczeniu tej zaimprowizowanej kołysanki. Czułem ciepło jego ciała i rzeźbę pleców przez luźną, cienką, białą koszulę, w której zwykł sypiać. Moje narwane serce nie mogło się uspokoić, wariując z powodu bliskości wtulonego we mnie chłopca. Taemin poruszył się niespokojnie i zdało mi się, że dostrzegłem błysk na jego twarzy.

- Taemin, ty płaczesz? – zapytałem łagodnie, przerywając swoją nieudolną kołysankę. Chłopak pociągnął nosem.


- Tak. Płaczę, bo nie mogę słuchać twojego żałosnego śpiewu – odparł łamiącym się głosem.  Otarłem pojedynczą łzę z jego policzka i pocałowałem w czoło.

- Nie przejmuj się nimi. Nie są tego warci – powiedziałem, ignorując uwagę dotyczącą moich zdolności wokalnych.


- Mogą mnie przezywać, nie obchodzi mnie to – odparł cicho. – Ale oni zakpili z mojej muzyki, a tego nie jestem w stanie wybaczyć – wyznał. – Jak można być tak bezdusznym?

Nie znałem odpowiedzi na jego pytanie, dlatego zamiast mówić cokolwiek, po prostu uniosłem się i złożyłem na jego ustach słodki pocałunek.


- Wiesz, że cię kocham? – zapytałem. Taemin milczał, wciąż wodząc dłonią po mojej klatce piersiowej. – Powiesz mi coś? – dodałem po chwili.

- Co takiego?


- O czym ciągle szepczesz z Onew hyungiem? – Nie chciałem psuć atmosfery, ale musiałem wreszcie podjąć dręczący mnie temat. Taemin, wbrew moim oczekiwaniom, uśmiechnął się radośnie.

- To nasz mały spisek. Hyung twierdzi, że jesteś o mnie zazdrosny – odparł, wydymając policzki. Spojrzałem na niego zaskoczony, po czym parsknąłem śmiechem.


- Chciałeś spotęgować moją zazdrość? – zapytałem z niedowierzaniem i ogromną ulgą jednocześnie, a Taemin tylko poczerwieniał na twarzy. 



- Coś mi się od życia należy – odparł z wyższością.



- Nieładnie, tak się nie robi – powiedziałem, czochrając jego wilgotne włosy. Wyglądał tak ślicznie i słodko z tą naburmuszoną miną, cały zawstydzony, ale jednocześnie zirytowany. Moja dłoń spoczęła na jego karku, kiedy zbliżyłem się po kolejny pocałunek. Tym razem Taemin nie pozwolił mi się odsunąć, z właściwą sobie łapczywością wpijając się w moje usta. Wplotłem palce w jego włosy, ciesząc się smakiem miękkich warg. Magia pocałunku zawładnęła moim ciałem, wprawiając ręce w ruch, puszczając je ścieżką wzdłuż pleców Taemina. W pewnym momencie chłopak uniósł się nieco i  oparł się rękami o podłogę po obu stronach mojej głowy. Kosmyki jego długich włosów łaskotały mnie w twarz.

- Powiedz to jeszcze raz – zażądał.


- Co takiego?



- Powiedz, co do mnie czujesz.



- Kocham cię, Tae – oznajmiłem czule. Odpowiedział mi pełen satysfakcji uśmiech. Podniosłem się do siadu, tak, że Taemin znajdował się okrakiem na moich kolanach. Oparłem czoło o jego czoło. 



- Ja też cię kocham, Min… - odpowiedział cicho, jakby nieśmiało. Moje serce wykonało radosny obrót w piersi na dźwięk tych słów, najpiękniejszych jakie w życiu słyszałem. Zbliżyłem się, ale zamiast ust, ułożyłem wargi na linii szczęki Taemina, wędrując pocałunkami coraz niżej. Chłopak odchylił głowę do tyłu, dając mi pieścić swoją porcelanową skórę. Zaraz jednak, jakby nie mogąc wytrzymać, z niecierpliwością wyprostował się. Dłońmi napotykając moją twarz, przysunął ją do siebie i wpił się w moje wargi. Kierując się podszeptem instynktu, podniosłem się, unosząc razem z sobą Taemina, który oplótł nogami moje biodra. Nie odrywając swoich ust od jego, skierowałem się w stronę łóżka. Ułożyłem Taemina na miękkiej pościeli, znów całując jego łabędzią szyję, tym razem jednak, docierając do kołnierza koszuli, którą to pospiesznie zacząłem rozpinać. Moim oczom ukazał się nagi tors chłopaka. Widok ten przywiódł odległe wspomnienie wizyty w sklepie i niezręcznej sytuacji, która miała miejsce w przebieralni.

- Jak mogłem… - mruknąłem, wspominając pogmatwane rozważania, dotyczące dziwnych reakcji mojego ciała na bliskość Taemina.


- Hm? – mruknął chłopak nieprzytomnie.

- Jak mogłem nie widzieć, że jesteś dla mnie wszystkim… - odpowiedziałem, a on uśmiechnął się przekornie.


- Mówiłem ci już, że jesteś głupi – stwierdził złośliwie, a chwilę potem jego ręce zawisły w powietrzu, w poszukiwaniu guzików mojej koszuli. Pospiesznie zabrałem się do samodzielnego rozpinania, ale Taemin zmarszczył brwi. – Nie. Chcę sam – oznajmił tonem upartego dziecka. Uśmiechnąłem się pod nosem i łagodnym gestem naprowadziłem jego dłonie na moją koszulę. Taemin podniósł się do pozycji klęczącej i zaczął powoli wędrować ścieżką guzików. 

- Czy miewasz sny erotyczne? Jeśli tak, opowiedz mi jakiś – odezwałem się niespodziewanie. Taemin zastygł w połowie ruchu.


- Milcz – warknął, znów oblewając się rumieńcem. Jego zawstydzenie nie było może tak wielkie jak Onew, ale mimo wszystko z rozbawieniem obserwowałem jak zagryza od wewnątrz wargę, zapędzony przeze mnie we własne sidła.

- Czyli miewasz, ahh, tak myślałem… - odparłem lekkim tonem, a Taemin zmarszczył gniewnie brwi.


- Na jakiej podstawie? – zapytał, nieudolnie siląc się na obojętny ton.

- Mając takiego seksownego chłopaka jak ja… cóż, to całkiem naturalne – oznajmiłem z przekorą. Taemin aż sapnął z oburzenia.


- Nie za wysokie masz o sobie mniemanie, co? – Teraz był już tak rozkosznie zirytowany, że nie byłem w stanie zrobić nic innego, jak tylko zamknąć te jego kuszące wargi w pełnym pasji pocałunku. 

- Bywam gościem twoich snów? – szepnąłem mu na ucho pytanie, a chłopak zadrżał nieznacznie.


- Głupi… - zaczął, ale urwał, czując moje ręce na swoich udach, wędrujące coraz wyżej, przyciągane magiczną siłą do intymnych punktów ciała Taemina. Coś budziło się we mnie, jakaś nieznana melodia, której pulsujący rytm znalazł sobie niechlubną siedzibę. Postawiłem sobie za cel być pewnym i stanowczym tak, by chłopak mógł znaleźć we mnie oparcie. W praktyce jednak, wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Pospiesznie dokończyłem dzieła Taemina, pozbawiając się reszty ubrania. Miałem nadzieję, że moje ręce nie drżą aż tak bardzo, żeby poczuł to na swoim ciele. W myślach gorączkowo szukałem wskazówek Key, które nagle gromadnie ulotniły się z pamięci, pozostawiając mnie zdanego jedynie na własne instynkty. Palce znalazły drogę do granicy między nagą skórą nóg, a resztą ciała, ukrytą pod cienką tkaniną. Ta bariera nie zatrzymała jednak moich dłoni, które wtargnęły na nieznany teren, badając każdy nowo odkryty fragment. Z dudniącym sercem, niepewnymi rękami, obnażyłem Taemina z dolnej części jego odzienia. Spojrzałem na chłopaka uważnie, szukając na jego twarzy oznak protestu. On jednak uniósł dłoń, przyzywając mnie gestem. Pochyliłem się nad nim usłużnie. Przez chwilę milczał, zawstydzony tak bardzo, jak to tylko możliwe. Spodziewałem się kolejnej deklaracji miłości, ale Taemin zacisnął usta w wąską kreskę.

- Jak to spierdolisz, to już po tobie – powiedział rozedrganym głosem, starając się podjeść do tej sytuacji z hardą miną. Jak do całego swojego życia. Pogładziłem go czule po policzku.


- Nie bój się – szepnąłem tylko, po czym zamknąłem oczy, jednocześnie ponownie rozkoszując się smakiem jego ust, jego rozpalonej skóry. Delikatnie i uważnie zbadałem strukturę twarzy Taemina, za pomocą samych opuszków palców. Chciałem choć raz odbierać go tak, jak on odbierał mnie, poprzez mieszankę dotyku, smaku i dźwięku. Wciąż zaciskając powieki, ruszyłem w dół, kusząc się o pieszczotę dwóch wrażliwych punktów na klatce piersiowej Taemina, która wywołała cichy jęk. Jęk, który w dziwny sposób jeszcze bardziej zachęcił mnie do działania. Ułożyłem wargi na jego płaskim brzuchu, smakując delikatną skórę, a rękami badając zarys linii żeber. W końcu, mijając jeszcze, dziwnie zachwycające, krągłości bioder, dotarłem do celu mojej nieprzyzwoitej wędrówki. Delikatnym ruchem przejechałem opuszkami palców po całej długości członka Taemina, a chłopak zadrżał. Pierwszy raz widziałem go tak bezbronnego, jakby nareszcie odrzucił wszelkie środki ostrożności, którymi przez lata odgradzał się od innych ludzi. Poczułem się w pewien sposób wyróżniony, jako jedyny przed którym Taemin postanowił się w pełni otworzyć. Wyraźnie starał się nie krzyczeć, kiedy moje długie palce zawędrowały do jego wnętrza. Zacisnął dłonie na materiale prześcieradła, a ja poczułem się niemal winny i na moment przerwałem swoje działania, dając mu odpocząć.

- W porządku? – zapytałem.


- Minho, właśnie odbierasz mi dziewictwo, w dodatku w pokoju hotelowym podczas wycieczki szkolnej. Czy to jest w porządku? – odparł słabym głosem.

- Jeśli nie chcesz…

- Minho – przerwał mi wpół zdania. - …czy ty też dostałeś od Jonghyuna taki nierozsądny prezent? – zapytał, totalnie zbijając mnie z tropu. Kiedy jak kiedy, ale akurat w TAKIM momencie mógłby sobie darować pogawędki o moim prezencie urodzinowym. Zachowałem tę uwagę dla siebie, i zmarszczyłem brwi w skupieniu, starając sobie przypomnieć co takiego podarował mi Jonghyun.

- Owszem – odpowiedziałem po chwili ciszy, wspominając malutką figurkę żabki z nienaturalnie wytrzeszczonymi oczami, zakupioną zapewne na jakimś tanim amerykańskim straganie z tandetą. Taemin zmarszczył nos, ale zdało mi się, że nieco się rozluźnił.

- Bezużyteczne… - mruknął.

- Masz rację… - stwierdziłem, coraz bardziej zniecierpliwiony - …ale czy musimy o tym rozmawiać akurat TERAZ? – dodałem z naciskiem. Miałem niejasne przeczucie, że Taemin stara się odwlec kluczowy moment, czy to ze strachu, czy z jakiegoś innego, zupełnie mi nieznanego powodu. Chłopak zagryzł wargę.

- Minho… zrób to – powiedział cicho, cały rumiany i rozpalony. – Zrób to tak, żeby było jak w moich snach…

Zaśmiałem się pod nosem i musnąłem wargami jego nabrzmiałe usta. W odpowiedzi złapał mnie za dłonie i położył je na swoim ciele. Zrobił to z, nieznanym mi dotąd, wyrazem zalotności na twarzy.

- Minnie, czy ty próbujesz mnie kusić? – zapytałem z rozbawieniem. Chłopak nie odpowiedział, zamiast tego prowadząc moje dłonie coraz niżej. Nie mogę powiedzieć, że jego działania były daremne. Robiło mi się coraz goręcej, z każdym kolejnym fragmentem skóry, przesuwającej się mleczną rzeką pod moimi palcami. Pulsująca melodia mojego ciała narastała, dźwięcząc w uszach kaskadą szumów, zmuszając do działania, nie pozwalając już na ani jedną chwilę zwłoki. Kiedy Taemin przygryzł sugestywnie wargę, a moje dłonie spoczęły pomiędzy rozchylonymi nogami, pożądanie wzięło górę nad czymkolwiek innym, i doprowadziłem do tego, czego obaj od dawna pragnęliśmy.

Taemin zawył, czy to z bólu, czy też z rozkoszy. Począłem kluczyć, gubić się w labiryncie naszych złączonych ciał, tańczących w rytmie serc i oddechów. Wszystko zniknęło, świat oszalał w nieskończoności rozkoszy. Jedyne co istniało to skóra, wargi, dłonie. Usta, niczym mali zdrajcy, zdawały się obwieszczać światu radość ze wzajemnego dawania sobie przyjemności, poprzez serię nieprzyzwoitych dźwięków, których żaden z nas nie potrafił w sobie zdusić. W plątaninie pocałunków i kolejnych ruchów, każda sekunda zdawała się być wiecznością. Tworzyliśmy razem dzieło swojego życia, roztaczając wokół paletę barwnych doznań, zapełniając kolejnymi dźwięcznymi nutami luki ciszy, które uformowały się w zastygłym powietrzu pokoju. Powietrzu, które rozpraszała jedynie przyspieszona praca naszych płuc, usilnie starających się nadążyć za szaleńczą gonitwą ciał. Rozchylone w ekstazie wargi, pot zdobiący skórę, ciemne kosmyki włosów klejące się do czoła, widziałem to wszystko z zaskakującą wyrazistością, jednocześnie mając niejasne wrażenie, że kolory łączące się przed moimi oczami w obrazy są nikłe i blade, w obliczu niewidzialnych barw, wojujących w miejscach, w których nasze byty się łączyły. Taemin nieustannie tkał misterną nić pożądania, zachwycając półprzymkniętymi powiekami, poznając moje ciało za pomocą opuszków palców, wydając z siebie gardłowe pomruki, w całej swojej dźwięczności przesiąknięte erotyzmem. Byłem ciekaw jak odbiera ten nasz poznaczony rozbłyskami kolorów obraz, nie mogąc zobaczyć mojego zabarwionego pożądliwym uwielbieniem spojrzenia. Dlatego błądziłem dłońmi i ustami, starając się samą cielesnością nadrobić ten drobny brak. Taemin nie pozostawał mi dłużny, poruszając biodrami w takt namiętnej melodii, którą mogłem usłyszeć w symfonii naszych dostrojonych do siebie głosów. Z każdym kolejnym celnym uderzeniem rozbrzmiewały werble serc, by w ostatnim akcie mistrzowsko odśpiewać aria di bravura, doprowadzające do słodkiej rozkoszy. W tamtym kulminacyjnym momencie nie byłem już pewien otaczającej mnie rzeczywistości, zatarły się odwieczne granice między barwą a dźwiękiem, między dotykiem a smakiem, wszystko to złączyło się w jedność, tworząc perfekcyjne correspondance des arts, najpiękniejsze jakim został uraczony ten świat.

Jeśli zapytalibyście, co najbardziej wyryło mi się w pamięci z wydarzeń tamtego wieczora, odpowiedź stanowiłby zapewne obraz zarumienionego, jakby upojonego szczęściem Taemina, po którego twarzy wciąż błąkały się resztki ekstatycznego wyrazu. Strzępki naszej wspólnej barwnej melodii wciąż unosiły się w przestrzeni pokoju, tańczyły z drobinami kurzu. Jego długie włosy odcinały się ciemnymi pasmami, rozrzucone w nieładzie na poduszce. Chłopak zdawał się promienieć, a ja tkwiłem w bezruchu, wsparty na ramieniu, totalnie urzeczony tym moim małym cudem, tak żywym, oddychającym równomiernie u mojego boku. Powiodłem dłonią wzdłuż jego ramienia, po czym splotłem nasze palce.

- Taemin?

- Hm? – To senne mruknięcie, będące zapewne odbiciem ogromnego zmęczenia dla jego drobnego ciała, tylko dodatkowo mnie rozczuliło.

- Jaki to był kolor? – zapytałem, w zamyśleniu rysując palcem niewidzialne wzory na wierzchu jego dłoni.

- Żaden - odparł, ku mojemu gorzkiemu rozczarowaniu.

- Naprawdę? – nie dawałem spokoju, nie mogąc pogodzić się z odpowiedzią. Taemin zmarszczył brwi, jakby dokładnie się nad czymś zastanawiając.

- Żaden konkretny… - powtórzył w zamyśleniu -… albo raczej wszystkie naraz – stwierdził w końcu, wywołując radosny uśmiech na mojej twarzy.

- Chcesz powiedzieć, że seks ze mną ma kolor tęczy? – podsunąłem figlarnie, w odpowiedzi otrzymując niedbały cios w brzuch.

- Jak zwykle niedorzeczny… - skwitował jeszcze sennym tonem, by po chwili umilknąć na dobre, odpłynąć w senną krainę. Obserwowałem jak jego rysy wygładzają się powoli, a ściskająca mnie dłoń wiotczeje. Mimo wszystko z ust Taemina nie zniknął cień uśmiechu, błąkający się gdzieś w ich kącikach. Delikatnie pogładziłem go po włosach i, jakby nie mogąc się powstrzymać, musnąłem miękkie wargi.

Za moimi plecami rozległo się skrzypnięcie drzwi, i do pokoju wszedł Onew, na wstępie potykając się o coś, i niemalże lądując na podłodze. Odwróciłem się gwałtownie i przyłożyłem palec do ust, nakazując mu zachowanie ciszy. Hyung przez chwilę stał zdezorientowany w ciemnym pokoju. Jego wzrok zaczął wodzić od porzuconych w nieładzie spodni, przez koszulę, aż po bokserki, by wreszcie spocząć na mnie, i leżącym obok Taeminie.

- Co... co wy tu… nie mów, że… - zaczął bełkotać bezładnie, a ja tylko skinąłem głową. Oczy Onew zrobiły się wielkie i okrągłe jak dwa talerze. Przez dłuższą chwilę wgapiał się we mnie zszokowany i speszony, ale w końcu oderwał wzrok i powlókł się ku swojemu łóżku.

- Gdybym chciał dzikich orgii w pokoju, to poprosiłbym o towarzystwo Heechula… - oznajmił żałosnym tonem, siadając ze zwieszoną głową. – No tak… naiwny ja. Wszyscy jesteście tacy sami… - mruknął, prawdopodobnie bardziej do siebie, niż do mnie. – Ja chyba zostanę przy moich kurczakach – dodał jeszcze, po czym, nawet się nie przebierając, zawinął się w kołdrę i zamilkł. Ledwo udało mi się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem, choć było mi go tak szkoda. Współczucie dla Onew nie trwało jednak długo, bo wystarczyło mi wrócić spojrzeniem do mojego uśpionego chłopca, by na powrót zapomnieć o bożym świecie.

~*~

Prawie zdążyłam >.< Okej... ten rozdział powstał w wielkich bólach, przyprawiając mnie o szaleństwo i desperację (szczerze współczuję dzisiejszym świadkom mojego kryzysu twórczego). Nie wiem, nie bijcie, bo bardzo, bardzo, bardzo źle dzisiaj (wczoraj?) ze mną przez ten niepokorny tekst, który nijak nie chciał poddać się moim działaniom. Niemniej, dziękuję Ame za bycie skrybą, Yume za bycie doradcą, i Kasię za próby pomocy, mimo braku znajomości fabuły xD Ah, i wybaczcie za tego fałszującego Żabola... musiałam, nie mogłam się powstrzymać >.< żegnam~~ *idzie utopić się w pościeli*

Ps. Zapraszam Was na bloga mojej Ame, gdzie znajdziecie dwie 2minowe miniaturki, które gorąco polecam! ~~<3

15 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza?
    Skomentuję rano, bo usypiam z laptopem na kolanach i na siedząco, przepraszam ;c (ale to było cudowne, omg czy ja ryczę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaaabiłaś mnie tym rozdziałem. Ta scena, to wszystko, omg, rozpływam się po prostu, w ogóle moja pierwsza reakcja po przeczytaniu to był płacz, także... nieziemskie, idę schować się w kącie, paląc po drodze wszystko, co spod mojej klawiatury kiedykolwiek wyszło... Z każdym kolejnym rozdziałem piszesz coraz lepiej (wiem, że już Ci to mówiłam, ale mogłabym to powtarzać cały czas), nie mogę wyjść z podziwu, w każdy piątek co kilka minut sprawdzam blogspot i aż się boję, czym zdecydujesz się mnie uśmiercić...
      Moje serce płakało, kiedy Taemin grał na skrzypcach pomimo wyzwisk, a gdy wyszedł z sali, omg, dlaczego mu to zrobiłaś, przecież to było pewne, że chłopaka to bardzo dobije, omg, jesteś bezlitosna, naprawdę. I pocieszenia Minho, ojeju, rozpływam się...
      "- Nawet się nie waż. Czy nie mówiłem ci, że wolę jak jesteś blisko?" omg, nie, to się nie dzieje naprawdę, cute, cudowne, świetne, piękne, zgon.
      Przepraszam, że nie skomentuję jakoś szczegółowo sceny łóżkowej, ale ona mnie po prostu zatkała. Nie mam słów. Perfekcja.
      "Jak to spierdolisz, to już po tobie" - umarłam, dzięki.

      Usuń
    2. Idźże, zostawiłam u Ciebie taki piękny komentarz o tym, co spod Twojej klawiatury wychodzi, więc mi tu nie dramatyzuj xD
      Ten rozdział powstał w takim szaleństwie i nieogarze, w dodatku diametralnie go zmieniłam w ostatniej niemal chwili, dlatego jestem w szoku, że tak się spodobał. Mogę znów oddychać spokojnie :')

      Usuń
  2. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Dzięki, umaruam.
    Do dzisiaj nie wiedziałam, jak wspaniale można to opisać.
    Zabiłaś mnie, no supi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, byłam strasznie niepewna tego opisu, bo próbowałam pokazać to inaczej niż wszyscy, nie przepadam za naturalizmem w tej kwestii. Cieszę się, że jakoś tam mi to wyszło ~~<3

      Usuń
  3. Cudowny temat wycieczki :') Taeś takie bóstwo w oczach Minhołka <3

    W osobnych grupach 0<

    Taeś wyzwany do pokazania talentów~ no no. Tylko. "Ktoś przyniósł skrzypce i muzyk przybrał odpowiednią postawę" Odpowiednia postawa XD nie wiem czy widziałaś to zdjęcie ale kojarzy mi się to z JunCurry Ahn i jego nagrywanie przy oknie, gdzie stał prawie w szpagacie,żeby widok za oknem było widać xD

    Teamin groźny, bije smyczkiem! Genialne!
    Minho groźniejszy hyhyhy.
    ~~~
    Idziemy do pokoju ^^
    Teaś nie wstaje ~~ UuUu *piskną*
    Minho śpiewa *piskną bardziej, fangirling tak bardzo ~*
    ~~~
    O MAATKOOO>> KOCHAM TAK BARDZO >>>>>
    *banan na mordzie*
    Ta ich rozmowaa i rozbieranie się w tle xD
    to odwlekanie ~~
    *rozpływa się* Co ty ze mną robisz?
    fiwpusehiufknjsszomjyh
    W twom wykonaniu nawet sex jest tak bardzo twórczy <3

    I na koniec Onew tak bardzo xD

    Skończyłam.
    Kocham i Pozdrawiam :')
    Wniebowzięta Aga z kacem nie wiadomo po czym :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłaś jakoś męcząca z tym swoim twórczym cierpieniem, tylko się nieco martwiłam, bo takie huśtawki nastrojów, etc, nie są podobne do ciebie :P No tak, komentarz opóźniony, scusa, no ale powinnaś być dumna, bo się rozpisywałam u siebie :P Wiesz, że lubię twój styl, bardzo bardzo <3 Ogólnie, nieco mnie wcięło, jak mi wysłałaś tego linka z KAIem, powinnam się domyślić, że o to chodzi, no ale katar zalewa mi mózg, więc się nie domyśliłam. Ogólnie uważam takie wprowadzenie za dużo lepsze, bardziej pasuje do tego opowiadania. Ach ten Schulz, polski jest taki inspirujący (zgadzam się z Minho, trauma jest nieco szalona). Tak jak ci mówiłam, ta scena z grą integracyjną łamie moje serce, ale miło jest czytać opowiadanie, w którym jest doza realności- trudno spodziewać się innego traktowania homoseksualistów, po pierwsze, mówimy o Korei, po drugie, o środowisku rówieśniczym, które teoretycznie jest bardzo tolerancyjne, no ale gdzie teoria, a gdzie praktyka (coś jak przy prawie jazdy ^^). Och, metafory, metafory, moje humanistyczne serduszko się cieszy <3 I podoba mi się nawiązanie do tytułu całości opowiadania. Znasz moje odczucia, bardzo mi się to wszystko podoba. Mam nadzieję, że nie będziesz już miała takich kryzysów, bo to ewidentnie źle na ciebie wpływa. Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pardon, literówka, nie realności, a realizmu.

      Usuń
  5. *siedzi, nie widząc na oczy i próbuje wymyślić coś sensownego*
    To takie straszne, o ile wczoraj umierało tylko moje gardło, to dziś umieram ja cała. Głowa, brzuch, gardło, ucho - wszystko mnie tak niemiłosiernie napierdala, do tego jeszcze dochodzi przeziębienie i bóle mięśni... A i tak musiałam się dowlec na te jebane kursy przygotowawcze. Przez te trzy godziny słuchania wykładowcy myślałam, że zejdę, a kiedy rozwiązywałam zadania, literki zlewały mi się przed oczami w jedną ciemną masę. Ale pójść trzeba było, w końcu matura, te sprawy, selekcja naturalna na kursach (serio, wywalają z nich). Kiedy w końcu dowlokłam swoje zwłoki do domu, nie miałam zamiaru niczego czytać, pisać, jeść, tylko zawinąć się w ciepłą kołdrę i zapomnieć o całym tym, nieczułym świecie. Kiedy jednak zobaczyłam nowe CdA coś się we mnie przekręciło i włączył mi się tryb 'bez odpowiedniej dawki yaoi nie zasnę'. Dlatego miałam cichą nadzieję na seksy. W końcu yaoi, ne~?
    Wgl wybacz mi to super długie i nudne początkowe pierdolenie, ale to miał być w kwestii kulawego wytłumaczenia dla mojego śmiesznie krótkiego, dzisiejszego komentarza, który ze względu na niechęć mojego mózgu do współpracy (jemu też się choroba udzieliła), naprawdę będzie bardzo zwięzły i taki wgl nie mój. Gomen~ Nie bij.
    Naprawdę mam ochotę pozachwycać się nad każdym tym cudownym fragmentem, ale moje ciało się buntuje. A mogłabym się tak rozpisać o tym dziele sztuki. Gomen, gomen, mam nadzieję, że mi wybaczysz.
    Powiem więc tylko najważniejszą rzecz; rozdział jest piękny. Cały. Po prostu przepiękny. Opis gry Teamina, pokazanie sposobu w jaki Minho na niego patrzy, scena zazdrości i wściekłości Minho, a także to zacięcie i nieugiętość Teamina... Shizuś. to jest tak cholernie piękne, że mam ochotę wyć. Naprawdę ten rozdział zasługuje na komentarzowe wypracowanie, jestem taka zła na siebie, że Ci go nie napiszę.
    No i seks, te opisy, zbliżenia pokazane w tak cudowny sposób, ah... gdybym była w swoim normalnym stanie, pewnie powstałby tu bliżej niezrozumiały bełkot opisujący mój zachwyt nad tą sceną, od czytania którego pewnie udusiłabyś się ze śmiechu, ewentualnie opluła ekran (spytaj Yazu, albo Ayo S., oni regularnie przeze mnie stają na skraju zawału~). A tak, nie jestem w stanie napisać nic normalnego, tj. nic, co napisałaby normalna ja.
    Mój mózg podszeptuje mi już w stanie agonalnym jeszcze jedną rzecz - bardzo cenie sobie opisy seksu, które nie skupiają się na samej cielesności, a raczej nie na samym akacie, a na tym, jakie ten akt niesie ze sobą uczucia i emocje, dla których sam seks jest tylko tłem w opisie. Sama staram się tam pisać, a czy wychodzi, nie wiem. W każdym razie Ty zrobiłaś to idealnie, naprawdę. Jestem zachwycona tym opisem, mogłabym czytać go w kółko (serio, jak wyzdrowieję to przeczytam ten rozdział jeszcze raz, albo i więcej, jest tak dobry~). Także głęboki ukłon z mojej strony.
    "Coś budziło się we mnie, jakaś nieznana melodia, której pulsujący rytm znalazł sobie niechlubną siedzibę."
    Tak bardzo spodobało mi się to zdanie. Już sam fakt, że porównałaś uczucia i pragnienia ciała Minho do melodii, jest niezwykły, a biorąc pod uwagę, jaki ma to wydźwięk co do całości CdA, którego motywem przewodnim jest przecież sztuka, osiągnęłaś moim zdaniem chyba najbardziej idealny opis, zwieńczający dotychczasową treść w CdA, jaki napisać mogłaś napisać *zamiata grzywką podłogę* Cudowne, naprawdę~
    Nie mam siły, by pisać cokolwiek więcej, także tym akcentem się pożegnam i udam się do krainy pościeli i ciepłego puchu. A z Tobą zostawię mojego dogorywającego i kapryśnego wena, może jego pomoc na coś Ci się zda przy problemach z treścią, o których mi wczoraj mówiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, weź Ty się kuruj, a nie czytasz moje tworki, bo ewidentnie źle z Tobą >.< Moja droga, i tak piszesz mi najdłuższe i najbardziej treściwe komentarze z wszystkich, więc jak mogłabym być na Ciebie zła? xD Bałam się, tak bardzo się bałam jak ludzie odbiorą ten rozdział, zwłaszcza, że pierwotnie wyglądał inaczej, beznadziejnie, i wczoraj w ostatniej chwili go zmodyfikowałam, po czym wrzuciłam tak trochę na YOLO, nie do końca świadoma swoich czynów. Dlatego jestem szalenie szczęśliwa, że mnie chwalisz, potrzebowałam tego xD Hm... czytając kpopowe ff doszłam do prostego wniosku, że niemal każdy opis seksu jest taki sam, ludzie używają utartych stwierdzeń, które opisują same czynności, totalnie pomijając sferę duchową tego aktu. Nie dość, że mi się to nie podoba, to jeszcze nijak nie pasuje do konceptu CdA. Dlatego, w nieśmiałej próbie, spróbowałam podnieść zbliżenie Tae i Minho do rangi sztuki.
      Dziękuję, że mimo choroby to przeczytałaś i skomentowałaś! Zdrowiej, zdrowiej~~!

      Usuń
  6. Jestem i uhm… Przeczytałam to pierwszy raz, gdy mama kręciła się po kuchni, uciskał mnie pęcherz *zignoruj*, a w plecy wbijały się metalowe elementy tego niezidentyfikowanego czegoś, w co zostałam odziana, żeby podobno trzymało mnie prosto. Skończyłam i chciałam skomentować, ale coś mnie powstrzymywało. Czegoś mi zabrakło pomiędzy momentem, gdy Taemin płakał, a gdy Minho pozbawiał go ubrań. Więc zaczęłam jakiś czas później od nowa.

    Gdy wyobraziłam sobie Taemina, który trzyma w dłoni skrzypce i gra Vivaldiego, całkowicie zatracony w tym co robi, a jednocześnie cały czas zmuszony wysłuchiwać jak inni przerywają tą piękną chwilę, to… po prostu zaczęłam płakać. Później śmiałam się sama z siebie, bo zupełnie nie miałam pojęcia dlaczego wyobrażenie Taemina i Vivaldiego tak na mnie podziałało. Uhm. Nie wiem. Ale naprawdę płakałam. Co Ty ze mną robisz, dziewczyno, co?
    Dalej. Tylko ta dwójka ma tą umiejętność mówienia absurdalnych rzeczy w najbardziej nieodpowiednich momentach, co o dziwo, bardzo pasuje. To świetne zagranie z Twojej strony.
    Minho śpiewa, Taemin płacze, a ja znowu zalewam się łzami. No, kurde, co jest?! Jak mnie mogły wzruszyć te niesprecyzowane dźwięki, które wydobyły się z jego gardła? *rozmiękłapapkauczuć* *idęryczeć*. Jak bardzo przywiązany musi być Tae do muzyki, że bardziej go boli zabicie chwili, niż to, że ktoś darzy go tak złymi uczuciami? Ile dla niego ona znaczy? (wybacz, zaczynam filozofować)
    „- Powiedz to jeszcze raz – zażądał.
    - Co takiego?
    - Powiedz, co do mnie czujesz.” Moje serce idzie umrzeć.
    Minho zebrało się za miłosne rozważania w takim momencie, zwariowałeś? Eh, znowu to robisz.
    Nie, a teraz Taemin. Co z waszą dwójka jest nie tak? Twój wymarzony facet właśnie ma zamiar pozbawić cię dziewictwa, a ty sobie, kurde, gawędzisz? No nic…
    „ Zrób to tak, żeby było jak w moich snach…” Wydawało mi się, ze już umarłam. A jeśli nie, to na bank zrobiłam to w tej chwili [*]
    To, jak ze sobą byli, jak się połączyli, kochali, bo to tak bardzo nieodpowiednie użyć słowa „seks” – to było piękne (chyba Ci słodzę, co nie?). Delikatne i czułe. I (tak, podziękowania ślę mojej siostrze, która weszła do pokoju i zabiła cały nastrój).

    Czy ja przypadkiem nie przesadziłam? Jeszcze nigdy nie napisałam tak długiego komentarza. Dzieje się coś dziwnego, naprawdę. I na dodatek nie dałam ani jednej buźki. Jest bardzo źle XD
    No dobra *idęryczećdalej*. Jest pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaaay~~! Nie szkodzi, że słodzisz, w przypadku tego rozdziału bardzo potrzebne mi były jakieś pochwały, bo publikując go miałam wrażenie, że się zaraz rozsypię na tysiące rozpaczliwych w swojej niepewności kawałeczków ;-; Lubię filozofowanie w komentarzach. Dla Taemina muzyka faktycznie jest czymś, w czym odbija swoje skrywane uczucia, co pozwala mu obrazować własną duszę. Dlatego jeśli ktoś obraża muzykę - to tak jakby godził prosto w serce. Jestem Ci bardzobardzo wdzięczna za ten przepełniony emocjami komentarz (mimo braku buziek!) i gratuluję osiągnięcia rekordowej długości xD
      Pozdrawiam ~~<3

      Usuń
  7. Nie mogę uwierzyć, że to się już kończy ;-; Ale będzie jeszcze prolog, więc się cieszę xd Planujesz kolejne opowiadanie?
    To takie niecne plany, wzbudzić zazdrość w Żabolu. A ja się już bałam, że jakieś OnTae z tego powstanie xd
    Zabiłaś mnie, zabiłaś nas wszystkich, z tego co widzę po komentarzach. Lądujesz na liście moich najulubieńszych autorek :3
    To co napisali na karteczkach o Taeminie nawet mnie strasznie zdenerwowało. Nie rozumiem ludzi, którzy nie potrafią zaakceptować ,,inności" i jeżeli naprawdę im to przeszkadza, to nie potrafią zachować tego dla siebie. Pamiętam jak śmiali się z mojej przyjaciółki, przechodziła istne piekło przez podstawówkę, a gimnazjum nauczyła się to po prostu ignorować, jednak nadal było jej ciężko. Wspierałam ją jak tylko mogłam. Można by się było spodziewać, że wszyscy dorośli i nabrali rozumu, ale wcale tak nie jest. Biedny Taeś :< Na szczęście nie dał im po sobie pokazać, że go to rusza, dałoby im to za dużą satysfakcje.
    Scena miłosna była po prostu bajeczna, rozpłynęłam się *^*
    Uwielbiam Cie <3
    Życzę jak najwięcej weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *wyskakuje z szafy, rozsiewając wokół confetti* surprise~~! Jeszcze nie koniec, początkowo faktycznie miało być 10 rozdziałów, ale gdzieś po drodze urosło do 12 :3 (+ epilog, epilog jest ważny!) Aww, jak mi miło, nigdy nie śniłam o byciu jedną z ulubionych autorek kogokolwiek *-* Nietolerancja, cóż~ taka brutalna rzeczywistość ;-; Fighting dla Twojej przyjaciółki~~! Mojego Taesia cechuje ogromna duma, stąd hardość w starciu z brakiem akceptacji.
      Też Cię uwielbiam, dziękuję ~~<3

      Ps. co do kolejnych opowiadań - pomysły mam, zarówno na 2miny jak i na Jongkey, ale zamierzam zająć się nimi dopiero po maturze, >.<

      Usuń
  8. Cholera, takie długie komentarze tutaj, a ja próbuje przebiec do końca maratonu, zwanego 'krótko' correspondance des arts...
    Ogólnie to teraz skomentuje od tyłu, bo tak jakoś czuje, że będzie lepiej.
    Za Twoim pozwoleniem (o ile takie dostanę, a mam nadzieję, że tak, bo i tak będzie zaraz za późno) pozwolę zrobić coś, co raz już tutaj zrobiłam. Mianowicie: OMFG, JINKIIII, JINKIIIIIII, JINKIIIIIIIII.
    Matko boska. Ja naprawdę uwielbiam tego człowieka i gdyby nie to, że raczej się nigdy nie spotkamy, chcę przytulić typa najmocniej jak umiem. Toż to majestat majestatu i nie potrafię zrozumieć jak ktoś może go nie lubić. TO JEST LEE JINKI BITCHESSS.

    ZROBILI TO, ZROBILI DO CHOLERY! *próbuje się nie zesikać ze szczęścia*
    Ah, jestem mile zaskoczona jak ładnie i spójnie Ci to wyszło... oddaj mi trochę swojego talentu, dobra?
    Ogólnie to rozdział był smutny, albo raczej melancholijny, pokazujący prawdziwe realia pieprzonego świata nietolerancji. Aż szlag człowieka trafia,naprawdę. W sumie to pięknie, że ten pierdolony, bez przeproszenia, debil dostał za swoje. Nienawidzę takich ludzi. Za szmaty i wyjazd.
    Brr, aż się zapowietrzyłam.
    Taemin mnie bardzo rozczulił i mogę śmiało powiedzieć, że jestem z niego dumna. Minho też bardzo mnie zaskoczył i to w cholernie pozytywnym sensie. Taak, jestem zadowolona i mogłabym teraz mruczyć jak kot (uwielbiam koty, bardzo)
    AhAhhhh, tak wciąż Cię kocham, dziewczyno <3 /Kummie

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams