29.03.2015

Rainy Blue




Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Ontae
Gatunek: angst, shōnen-ai
Długość: miniaturka
Inspiracja: ~♪~ ~♪~ ~~

~*~

Sala koncertowa pogrąża się w mroku, co wywołuje niemałe poruszenie wśród zgromadzonej w niej publiczności. Ludzie szepczą między sobą, wymieniając opinie i przypuszczenia na temat tego, czym po raz kolejny zostaną uraczeni, jaki widowiskowy występ będzie im dane zobaczyć. Kilkuminutowa cisza, cisza żarząca się setkami zielonych punkcików, podsyca napięcie, podwaja intensywność szemrzącego oczekiwania. Ktoś krzyczy nazwę zespołu, ale jego głos znika, tonie w morzu szepczących lampek. Ciemność zalegająca na scenie jest nieprzenikniona, uporczywie wzbrania się przed bijącym z trybun blaskiem. Dopiero kiedy jej centralny punkt zostaje oświetlony biało-błękitnym światłem reflektora, z setek piersi wyrywa się westchnienie zachwytu. Wszyscy wiedzieli, że czeka ich tego wieczora jakiś duet, nikt jednak nie spodziewał się, że będzie to występ lidera i maknae zespołu.

Oczy wielu fanów zostają uwięzione przez piękno zasiadającego za fortepianem Taemina. W białej koszuli i ozłacającym jasne włosy świetle, wygląda jak anioł, zbyt idealny i nieosiągalny, by zanegować jego przynależność do sfery sacrum. Jego palce poczynają tańczyć na czarno-białej ścieżce, wypełniając rozgorączkowaną przestrzeń niebiańską melodią. Po drugiej stronie instrumentu, wsparty na ramieniu, stoi Onew, także odziany w biel. Jego spojrzenie również utkwione jest w Taeminie, a wyraz twarzy lidera pozostaje dla zgromadzonej na sali publiczności zagadką. Odgrywany na fortepianie wstęp dobiega końca, powodując falę głośnego aplauzu dla zdolności muzyka. Onew unosi mikrofon do ust, powoli oddalając się od instrumentu.

Pierwsze nuty piosenki tańczą z błękitem świateł, a publiczność wzdycha zgodnie, nareszcie mając przyjemność usłyszeć delikatny głos lidera zespołu. Onew nie ogląda się za siebie, krocząc ścieżką świateł, balansując na skraju zalegających w kątach cieni. Kolejne nasiąknięte nostalgią słowa opuszczają jego usta, prześlizgują się po przecinających przestrzeń trajektoriach fortepianowych nut, znajdują swoje miejsce w rozrzewnionych sercach odbiorców. Tłum faluje, unosząc z szumem szeptów dźwięczność muzyki. Fani niemieją, bez reszty oczarowani zwiewną sylwetką pianisty i wrażliwością wypisaną na twarzy wokalisty. Onew bezbłędnie odnajduje kolejne dźwięki, wyławia je z mroków i cieni, tkając z nich jedyną w swoim rodzaju opowieść o smutku w szczęściu. I choć większość uczestników koncertu bez problemu rozumie słowa piosenki, a każdy widzi jasno i wyraźnie gamę błękitno-złotych emocji, malujących się na twarzy wokalisty, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się w sercu i umyśle artysty. Fani szeptem wychwalają jego zrozumienie dla muzyki, jego całościowe wczucie się w melodię. Nikomu jednak nie przychodzi do głowy, że ów występ stanowi dlań jedyny manifest uczuć, zakamuflowanych pod koncertowym szumem, ukrytych przed rozumami odbiorców w rażącym blasku sceny.

Onew czuje. Czuje napływające od strony fanów westchnienia, mające dodawać mu energii. Czuje ciężar trzymanego w dłoni mikrofonu. Czuje jasność światła, ozłacającego jego samotną sylwetkę. A nade wszystko czuje wibracje podłogi, uginającej się pod mocą wygrywanych przez pianistę tonów. Onew czuje obecność Taemina za swoimi plecami. Zamykając oczy widzi jego smukłą sylwetkę, pochyloną nad klawiaturą, kiwającą się miarowo, dostrajającą się do płynącej melodii. Złote włosy przesłaniają ciemne oczy, dodatkowo podkreślając łagodność rysów. Luźna i niedbale zapięta koszula potęguje artyzm i czarujące piękno zaklęte w tej drobnej postaci. Onew celowo nie ogląda się za siebie, z rozmysłem topiąc wzrok w jaśniejącej przed nim ciemności sali. Tego wieczora może sobie pozwolić tylko i wyłącznie na iluzję wspólnie tworzonego piękna, jedyny sposób na uzyskanie chwilowego powiązania dwóch dusz, którym przeznaczone jest oddzielne bytowanie.

Dźwięki łączą się w słowa i zdania. Onew śpiewa całą swoją duszą; duszą stworzoną do współpracy z taeminową muzyką. Duszą stęsknioną i samotną, od lat tańczącą w blasku tych samych uśmiechów, które wywoływały również gorzkie łzy. Onew śpiewa, a sala płacze nad niedostrzegalnym dla siebie bólem, zaszyfrowanym umiejętnie w patosie twórczej wrażliwości. W obliczu podniosłości chwili wokalista pozwala sobie na chwilowe puszczenie wodzy fantazji, na utonięcie w prądzie niosącym ze sobą obrazy pewnego samotnego i podporządkowanego blaskowi drugiej osoby życia.

Onew pamięta tamten dzień, pamięta go aż nazbyt wyraźnie. Tamten letni poranek, który zmienił dlań oblicze świata. Przepełniony niewymuszoną nieśmiałością uśmiech i dwa ciemne punkciki oczu, obserwujących go uważnie, oczekujących, szukających ciepła w natłoku zimnej rywalizacji. Onew nie bez trudu znalazł w sobie to ciepło, które z otwartym sercem podarował swojemu młodszemu koledze, potrzebującemu, zagubionemu między pasją i ciężką pracą, a dziecinną jeszcze potrzebą opiekuńczości i bezpieczeństwa.

Odłamki przeszłej rzeczywistości, odbijającej głębię błękitu w toni czyichś oczu, wirują wokół muzyka, znajdując upust w kolejnym tonie, wyśpiewanym ze zdwojoną mocą. Z siłą stanowiącą jedyną przyjaciółkę bólu. I nawet w tym, choć każdy widzi, nikt nie dostrzega prawdy, czającej się tuż za cieniem rzęs, gromadzącej się w lustrach duszy w postaci łez.

Naraz Onew wspomina te wszystkie ciche dni, biegnące zbyt szybko, odgrywane w akompaniamencie harmonizujących się z dwoma głosami dźwięków miasta. Tamte godziny spędzone wspólnie na dachu sali treningowej, tamte minuty, podczas których dwaj chłopcy o wielkich sercach i równie ogromnych ambicjach, sakralizowali swoje marzenia, wyśpiewując kolejne przepełnione nadzieją słowa ku bezkresowi nieba. Zdawało się wtedy, iż mogą osiągnąć co zechcą, jeśli tylko nabiorą odpowiednią ilość powietrza do płuc, i wykrzyczą jasność przyszłości całemu rozciągającemu się u ich stóp światowi. I tak też się stało.

W natłoku zalewającego szkliste spojrzenie smutku, Onew pozwala sobie na ledwie zauważalne wykrzywienie ust, subtelną oznakę czułości dla wszystkich ciepłych uśmiechów i kapryśnych grymasów. Dla wszystkich żartów i humorów. Dla każdego zwycięstwa, okupywanego godzinami wysiłku. Dla wspólnego sukcesu, dla piękna które współtworzyli, którym dawali ludziom światło. Onew dobrze pamięta te krótkie chwile, niespodziewanie przestawiające jego dotąd spokojne serce na zupełnie nowy tor. Te momenty, w których jego młody przyjaciel robił coś zupełnie pospolitego, a mimo to pozostawał niepospolity. Kiedy to rujnował listę priorytetów swoim głosem, burzył głębokie skupienie swoim uśmiechem, przekreślał porządek świata blaskiem swoich ciemnych oczu.

Podążając ścieżką wspomnień, Onew wita się z jaśniejącym refleksem tego jedynego w swoim rodzaju uczucia, kołaczącego się nieustannie w piersi od tylu długich lat. Uczucia, którego niegdyś uczył się, które poznawał w samotności, zdany jedynie na swój zdrowy rozsądek, pozostający jednak w ubezwłasnowolniających sidłach pewnego zbyt ciepłego i zbyt przyjaznego uśmiechu. Uczucia, którego nie śmiał odsłonić nie tyle przed światem, co przed nieskazitelnym blaskiem pewnych ciemnych oczu. Zamiast tego, Onew trwał. Był zawsze w pobliżu, na tyle odważny by tonąć w głębi spojrzenia, ale też na tyle rozsądny by nie pozwolić sobie na zniszczenie tego budowanego wspólnie piękna. Piękna zwanego przyjaźnią.

Pianista z pasją maluje w przestrzeni melodię refrenu, a Onew czuje. Czuje, że siedzący za nim chłopak po cichu wyśpiewuje te same słowa co on, nieświadom jednak, jak wiele one znaczą, ile przekazu, ile błękitnych myśli ze sobą niosą. Nieświadom mnogości nieprzespanych nocy, nieświadom ilości przelanych w bezradności łez. Łez, które niepostrzeżenie gromadzą się w polu widzenia, wraz z kulminacyjnym momentem utworu, które jako ostatnie strażniczki pokoju spływają bezdźwięcznie po policzkach artysty, synchronizując się z przemierzającą serce rzeką smutku. Tłum słuchaczy szumi w zgodnym westchnieniu, płacze nad pięknem artystycznej duszy, a Onew wspomina te wszystkie chwile, w których bariera powietrza stawała się niemożliwa do sforsowania dla spragnionych dotyku dłoni, dla wiecznie wybrakowanych i samotnych ust. Ciało pozostało skrępowane przez rozsądek, a wargi milczały, wciąż uśmiechnięte, wciąż pełniące swoją rolę, jako skarbnica uśmiechu, źródło potrzebnego Taeminowi ciepła ze strony przyjaciela.

Onew występuje z nim i dla niego, kryjąc rozpacz serca w rozkwicie dźwięcznego smutku.

~*~

- Hyung… - cichy głos wyrywa Onew z głębokiego zamyślenia, w którym utonął zaraz po zejściu ze sceny, kiedy to świat pozwolił mu zmyć z twarzy uśmiech, złapać krótki moment wytchnienia od zdradliwego optymizmu, ogarniającego go w blasku fleszy. Lider unosi głowę ostrożnie, niepewny czy będzie w stanie po raz kolejny spojrzeć w te oczy, bez których widoku nie przeżyłby choćby jednego dnia. Taemin wpatruje się w przyjaciela z niepokojem wypisanym w nieznacznym zmarszczeniu brwi. – W porządku? – pyta z właściwą sobie prostotą, w szalony sposób kontrastującą z mętlikiem panującym w głowie i w sercu Onew. Lider przez chwilę zastanawia się nad szczerą odpowiedzią, ale w końcu ogranicza się do skinięcia głową. Taemin uśmiecha się łagodnie, w ten szczególny, niezaprzeczalnie szczery sposób, i opiera się o ramię przyjaciela. – Byłeś niesamowity, tam, na scenie… - mówi cicho, nie kryjąc podziwu wybrzmiewającego wyraźnie w jego głosie. Onew zawiesza wzrok gdzieś w szarościach sufitu, jednocześnie chłonąc znajomy zapach, znajome ciepło. Gdyby ktoś uważnie mu się w tamtym momencie przyjrzał, mógłby bez trudu wyczytać jawną tęsknotę, mętniejącą w toni oczu. Trwa to jednak zaledwie przez kilka sekund, potrzebnych na zebranie wystarczającej ilości siły.

- Obaj byliśmy – mówi, zdobywając się na jeden ze swoich najjaśniejszych uśmiechów; uśmiechów godnych tylko jednej osoby, wykreowanych jedynie na jej potrzeby. Taemin wypełnia ciszę swoim śmiechem, po czym bez słowa podnosi się z miejsca i znika za framugą drzwi. Wraz z nim gaśnie niepotrzebny już nikomu uśmiech.

~*~

Jestem~~ pod ostatnim smutem coś mało komentarzy, chyba nie będę się więcej brać za coś takiego >.< przybywam z angstem, nie wiem, nie wiem, serce mnie boli, że tak ranię moje słoneczko, ale już w momencie, w którym zobaczyłam występ do Rainy Blue wiedziałam, że muszę coś w tym stylu napisać. Jeśli chodzi o źródło inspiracji to splotły mi się tu dwie piosenki, obie śpiewane przez Onew (obie zalinkowane u góry). Którą nasz lider śpiewa w tym opowiadaniu? Cóż, zadecydujcie sami ;;;;; do tego te ich wspomnienia z ćwiczeń wokalnych na dachu za czasów trainee omg aijoefweffe <3 Dość bełkotu~~

Eh, znów ta muzyka, wae *bezradność wobec potęgi muzyki*

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak pewnie zauważyłaś nie czytałam poprzedniego tekstu... owszem, zaczęłam, ale nie dałam rady. Gomen, ale ilość cukru mnie zabiła. A wiesz, że ja nie lubię fluffów. No naprawdę ich nie lubię no~

      Co do miniaturki powyżej... jak zwykle zachwycasz mnie słowami. Choć momentami miałam wrażenie, że troszeczkę za dużo metafor i alegorii pojawiło się jak na tak krótki tekst, ale to tylko takie drobne wrażenie.
      W ogólnym rozrachunku jednak piękno przekazu płynące z tej kwiecistości zatarło to wrażenie.

      Boże, ja naprawdę nie umiem komentować miniaturek, miniaturki to zło. Tzn. lubię je czytać, ale nigdy potem nie wiem, co mogę o nich powiedzieć. Dłuższe teksty mogę interpretować do woli, ale w miniaturkę ciężej się wczuć, bo kiedy dochodzisz do tego momentu, to nagle tekst się kończy i pozostawia czytelnika z tym swoistym uczuciem niedosytu, eh...

      'Pierwsze nuty piosenki tańczą z błękitem świateł, a publiczność wzdycha zgodnie, nareszcie mając przyjemność usłyszeć delikatny głos lidera zespołu. Onew nie ogląda się za siebie, krocząc ścieżką świateł, balansując na skraju zalegających w kątach cieni. Kolejne nasiąknięte nostalgią słowa opuszczają jego usta, prześlizgują się po przecinających przestrzeń trajektoriach fortepianowych nut, znajdują swoje miejsce w rozrzewnionych sercach odbiorców.'
      Po raz kolejny zachwycasz mnie sposobem, w jaki opisujesz dźwięki. Coś tak trudnego do opisania Tobie wychodzi tak niezwykle naturalnie... nic tylko pozazdrościć. Ten fragment mogłabym czytać naprawdę w kółko.

      'Taemin wypełnia ciszę swoim śmiechem, po czym bez słowa podnosi się z miejsca i znika za framugą drzwi. Wraz z nim gaśnie niepotrzebny już nikomu uśmiech.'
      Kocham ten fragment. Jest idealnym zwieńczeniem dla tej miniaturki. Taki prawdziwie bolesny, taki jak lubię. Ah... ja naprawdę kocham angsty, to nieuleczalne uzależnienie~

      Bardzo podoba mi się sposób, w jaki opisałaś uczucia Onewa, tę jego tak trudną do przedstawienia tęsknotę, ból, który musi sprawiać słowo 'przyjaźń' będące jednocześnie symbolem czegoś niezwykle pięknego. Cóż, w tej miniaturce pojęcie przyjaźni jest sprzeczna, tworzysz taki swoisty paradoks, który mnie osobiście bardzo się podoba.

      Ogółem miniaturka jest naprawdę świetna, bardzo mi się podoba. Klimat, który kocham poprowadzony z tak dobrym wyczuciem... *ukłon, ukłon i jeszcze raz ukłon*

      P.S Eh, wiem, o czym mówisz. Też ostatnio to u siebie zauważyłam. Choć liczba wejść się nie zmienia, a nawet rośnie, to liczba komentarzy jakoś maleje... czyżby wszystkich dopadała powoli przedmaturalna chandra? Cóż... sama się z nią zmagam, ale staram się być dzielna i walczę~ Zobaczymy do kiedy mi się to uda (obstawiam połowę kwietnia).

      Weny~!

      Usuń
    2. OMG, na wstępie muszę Cię przeprosić. Bolesna świadomość, że mam zaległości w czytaniu Twoich dzieł okropnie mi ciąży, ale chyba nie dam rady obecnie nic z tym zrobić T^T nadrobię, Ty wiesz, że nadrobię ;-; <3
      Co do poprzedniego opowiadania, to rozumiem i przebaczam xD taki fluffiasty 2min >.<
      Rozumiem też trudność w komentowaniu krótkich tekstów, po prostu nie ma się do czego odnosić za bardzo. Moje komentarze też nie są zbyt popisowe jeśli nie wiem, co mogłabym napisać. Niemniej, dziękuję za kochane słowa, mimo że znów zamęczam Was motywem muzyki, ottoke >.< biedny mój Onew, co ja mu robię ;-;
      Dziękuję i przepraszam, jeszcze powrócę T^T ~~<3

      Usuń
  2. A idź.
    Zdecydowanie nie powinnam tego czytać dzisiaj.
    Jestem zupełnie rozklejona, tonę sobie we łzach, i jesteś jednym z powodów.
    Ja się po prostu nie zgadzam na to, żebyś TY pisała TAKIE angsty. Nie pozwalam, liberum veto!
    Gdy wspominałaś mi (półsłówkami, jak to ty) o tym pomyśle, mogłam się już spodziewać, że będzie to coś, co całkowicie mnie rozbroi i pozbawi możliwości oddychania, no ale jakoś nie wzięłam tego pod uwagę.
    Chyba wiesz, jak mocno uderzają we mnie takie wątki i koncepcje, pewnie dlatego tak mocno to teraz przeżywam. Już sam występ wywołał u mnie płacz, a teraz w ogóle... trudno mi zebrać słowa, którymi chciałabym to opisać.
    Uderza we mnie ta samotność Onew, jako jedynego znającego prawdziwy sens śpiewanej piosenki, przeżywającego wszystko tak mocno, bo też czy mogłoby być inaczej? Zabiłaś mnie tymi opisami, zabiłaś mnie sakralizacją Taemina (moja słabość bardzo), więc jestem sobie teraz kałużą łez i smutku.
    Ta mnogość anafor jest piękna, i robi na mnie tym większe wrażenie, wszystko jest tak idealnie dopasowane, że naprawdę brakuje mi słów.
    Ostatnie zdanie, nie mogłabyś zakończyć tego lepiej, naprawdę...
    Nie umiem wybrać fragmentów, które podobają mi się najbardziej, czy też trafiły do mnie. Wiedz, że to opowiadanie jest po prostu doskonałe, i wzruszyłaś mnie tak bardzo, że nie do końca wiem, jak się pozbierać.
    Co ja ci takiego złego zrobiłam, co?
    Ta sakralizacja Taemina...
    Ta samotność Onew...
    Nie, nie umiem.
    Idę być kałużą łez nad angielskim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie opisałaś uczucia Onew, łącząc je z koncertem! Bardzo fajny shot do poczytania po męczącym dniu! Dziękuję ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze.... ten smut co wspomniałaś o nim na końcu to mówisz o tym 2minie, fluffie? Zdaje sie że tak, bo to jedyny tekt wrzucony tutaj między tą miniaturką, a cudnym Jongkeyem... to wyjaśnia czemu nie czytałam...*nie bij, znasz mnie*
    Jednak wróćmy do angsta... Taki śliczny. Przeplot wspomnień wraz z kolejnymi słowami piosenki - cudny. Uwielbiam takie kompozycje~
    No i jeszcze motyw fałszywego uśmiechu, a za razem uśmiechu przeznaczonego tylko dla Taemina i znikającego wraz z jego zniknięciem z pola widzenia Onew~ trafiłaś w moje serduszko.<3
    Ontae - to coś nowego dla mnie(nie licząc Voiceless nie czytał nic z tym paringiem) i powiem, że nie najgorszy ten paring (ale i tak #DaraChickenwShipper xD )
    Pozwól, że nie będę cytowała tego co mi sie podobało, bo komentarz zająłby 2 razy tyle to ta miniaturka *tak musiałabym skopiować wszystko + moje adnotacje*
    Nie wiem jak zakończyć ten mój najbardziej ogarnięty w historii komentarz, więc skończę na tym.
    Dara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ontae... dziwny pairing, który z jednej strony rozwala moje OTP, przez co mnie irytuje, a z drugiej - ...nie no, czasem nie potrafię oprzeć się ich urokowi, w dodatku daje mi pretekst do pisania o moim Dubu >.< Komentarz faktycznie wybitnie ogranięty, jak na Twoje standardy xD no tak, muzyka i uśmiech to chyba faktycznie przewodnie elementy tego tekstu. Cieszę się, że Ci się podobało, dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  5. Och~ To jest takie... poetyckie! Piękne i jednocześnie tak okropnie smutne :c Podziwiam Cię za użycie tych wszystkich metafor i stworzenie magicznej atmosfery <3 Obraz wydał się taki... płynny i lekki~
    A tak wgl to ONTAE IS REAL <3 hyhyhy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy mówienie shipperce 2mina, że Ontae is real to dobry pomysł, ale ok, przemilczę to xD Metafory to już chyba nieodłączny element moich tekstów, czasem aż do przesady >.< cieszę się, że Ci się podobało, dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  6. Bardzo dobrze wiesz, co robił ze mną głos Onew w "Rainy Blue", a teraz dodałaś do tego swoją historię i opisy... Po prostu nie mam słów. Ale jak mogłaś skrzywdzić to kochane słoneczko? ;-;-;-; Mnie też chyba skrzywdziłaś... Naprawdę nie umiem powiedzieć nic sensownego o tym. Ostatnie zdanie... Ostatni akapit… Cały tekst… Chyba płaczę. Dobra koniec bełkotu, idę posłuchać "Rainy Blue".

    OdpowiedzUsuń
  7. kyaaaa~, zbijasz mnie z każdym kolejnym oneshotem coraz bardziej... i znowu nachodzą mnie wątpliwości co do mojego otp, dzięki ;;;;;; kocham ontae, ale oni rujnują mi 2mina i to nie jest fair ;;;;;;
    Nie chcę znów mówić, że jest cudownie, niesamowicie, kosmicznie (kosmicznie? miałam na myśli "galaxy" </3) i "omg", ale niestety muszę, bo inaczej się tego określić nie da, wybaaacz ;;;;; jestem kłębkiem emocji i nie wiem, kiedy dam radę się pozbierać... ;;;;;;;;;;;;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpliwości? Niehehe, 2min is real ;;;;;;;; aczkolwiek nie przeczę, czasem się łamię, jak widzę Ontae ;-; *ból* *życiowe problemy* GALAXY, WAE MI PRZYPOMINASZ O GALAXY =.= ......... Ten angst wywołał u niektórych więcej emocji, niż się spodziewałam. Aczkolwiek... *zerka na Rainy Blue* *dopisuje sobie do tego historię z Sabisii uta* okej, to jest smutne T^T jestem okropna.
      Dzięki za komentarz ~~<3

      Usuń
  8. *sprawdza datę*
    Oj, unni, przepraszam <3 Przeczytałam to zaraz po wrzuceniu, ale ciężko było mi napisać cokolwiek, a wczoraj... hm, no sama rozumiesz. Dział się 2min i dział się JongKey XD
    No dobra, OnTae. Zazwyczaj zupełnie nie rozumiem jak można mieć OnTae za OTP, no bo 2min, ale w takich momentach... uhm.
    Byłam przekonana, że skończy się dobrze, czyli inaczej mówiąc radośnie zignorowałam napis "angst". Następnym razem tego nie zrobię, obiecuję.
    Włączyłam sobie Rainy Blue i chyba zgłupiałam, bo zaczęłam ryczeć. A potem zamiast czytać patrzyłam, czy rzeczywiście Taemin śpiewa razem z Onew (czy ja znowu paplam od rzeczy?), potem doszłam do wniosku, że Tae chyba naprawdę lubi grać i robi to z taka pasją...
    Ale dobra, OnTae XD Powinnam to znowu przeczytać, ale boję się, że znowu będę płakać.
    Ty wiesz i ja ci nie musze tego mówić, że kocham jak piszesz i będzie mi się podobać wszystko, nawet jeśli nie skomentuję. Bo czasami nie potrafię i to jest kolejny taki moment, gdy żadne słowo nie wydaje się być odpowiednie. Kocham jak piszesz, wiesz? Hm, wiesz, piszę to ciągle XD
    Minęło trochę czasu od czytania, więc nie mogę się wczuć, przepraszam, mianhae, czy coś?
    Kocham, pozdrawiam, może napiszę lepszy komentarz, ale jak przeczytam jeszcze raz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wczoraj ciężko było skupić się na czymś innym xD
      Moja relacja z Ontae jest trudna >.< 2min życiem i wgl, a mimo to czasem jak lider i maknae są razem to coś mnie ściska w piersi, nie wiem, nie wiem! Może to moja wielka miłość do Onew nie pozwala mi zawsze go pomijać.
      Gdybyś NIE płakała przy Rainy Blue, to chyba zwątpiłabym w Twoją wrażliwość, ten występ jest niemożliwy pod względem zawartych w nim pokładów barwnych, rozpaczliwych emocji ;-;
      Boże, grający Tae, idź mi z tym komentarzem, bo zaraz znów będę oglądać ten nieszczęsny filmik *o*
      Cieszę się, że Ci się podobało, mimo że Ontae >.< Dziękuję za komentarz ~~<3

      Usuń
  9. Kurczę, nigdy nie umiałam pisać komentarzy ale.. Piszę pod tym postem, bo jak na razie to mój ulubiony. Przede wszystkim chciałam napisać, że jesteś świetna(jak zresztą wspominałam ci na TT). Wszystko co piszesz ma w sobie jakąś magię i jest po prostu piękne. Nie można odmówić ci zarówno talentu jak i pomysłowości. Jesteś bardzo elokwentna co wychodzi ci na ogromny plus i uważam, że wiele osób mogłoby się tego od ciebie uczyć. Bardzo podoba mi się też szablon bloga. Jest zupełnie nietypowy, a to od razu zwróciło moją - i zapewne nie tylko moją - uwagę.
    Jest tylko jedna sprawa - twój tekst jest przeładowany środkami stylistycznymi. Jak już wspomniałam, masz naprawdę bogate słownictwo(tylko pozazdrościć :3 ), tworzysz piękne metafory, można się nimi ciągle zachwycać. Jednak jest ich trochę za dużo, przez co można się trochę pogubić. Pamiętaj, że czasem zwyczajna prostota też dodaje dużo uroku. No, błędami się nie przejmuj - trening czyni mistrza.
    Mam nadzieję, że to co napisałam Cię nie zrazi, bo absolutnie nie o to mi chodziło! Jestem twoim fanem (tak jak Jjongi jest fanem Taemina xd) i z niecierpliwością będę czekać na nowe rozdziały. Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałam się tu nikogo, zwłaszcza pod tym postem, o którym chyba dawno wszyscy zapomnieli, ale cieszy mnie Twój komentarz~~! ^^
      Ouh, nigdy nie umiem odpisywać na tak ogólne pochwały, bo czuję, że powinnam po prostu pochylić czoło i powtarzać "dziękuję, dziękuję, dziękuję" >.<
      Zaskoczyła mnie Twoja wzmianka o szablonie, bo przez długi czas, od samego początku, wyglądał on inaczej, ale parę miesięcy temu się zepsuł i musiałam szukać nowego, co dla tak płochliwie reagującej na zmiany osoby jak ja, okazało się być prawdziwym dramatem. Niemniej, po wielu zmaganiach udało mi się wreszcie na coś zdecydować i poczuć znów jak u siebie, dlatego tym bardziej cieszy mnie Twoja pochwała! :3
      Co do błędu, który zauważyłaś - jestem go tak boleśnie świadoma ;--; dobrze wiem, że przeginam, ale nie potrafię się póki co z tego wyleczyć, słowa zdają się umykać spod palców, niepostrzeżenie, kiedy tylko odwrócę wzrok, samodzielnie haftować białą kanwę Worda, a kiedy to się już stanie, nie mam serca pruć kolejnych misternych ściegów, jakkolwiek nie komplikowałyby one życia odbiorcom T_T To zależy w dużej mierze od typu tekstu, akurat Rainy Blue jest nad wyraz kwieciste, nie przeczę, że wymknęło mi się to spod kontroli >.< ale czasem próbuję z tym walczyć. Tak czy siak, jestem wdzięczna za zwrócenie mi na to uwagi! ^^
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ~~<3

      Usuń

Template made by Robyn Gleams