Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Keo (VIXX)
Gatunek: shōnen-ai, fluff
Długość: miniaturka
Pairing: Keo (VIXX)
Gatunek: shōnen-ai, fluff
Długość: miniaturka
~*~
- Co ci to przypomina, hyung? – Leżący w trawie chłopak
uniósł rękę do góry, palcem wskazując jeden z białych obłoków, sunących leniwie
po nieboskłonie.
- Jaehwan, to tylko zwykła chmura… - mruknął z rezygnacją Taekwoon,
nawet nie unosząc wzroku znad czytanej przez siebie książki, jakby dobrze
wiedział, co jego towarzysz ma na myśli, nawet bez patrzenia.
- To zależy, czy ty chcesz,
żeby to była zwykła chmura, czy też wolisz nadać jej nową rolę – odparł leżący
z przekonaniem. Starszy uniósł wzrok, na moment wbijając badawcze spojrzenie
ciemnych oczu w swojego kolegę. Jaehwan z nieskrywanym entuzjazmem wpatrywał
się w otwarte, błękitne niebo, po cichu komentując każdą przelatującą mu nad
głową plamę bieli. Emanująca od niego radość była trudna do zrozumienia, wręcz
absurdalna. Taekwoon wciąż zadawał sobie pytanie, dlaczego przychodzi z kolegą
na to wietrzne wzgórze, skoro równie dobrze mógłby ten czas spędzić w
samotności, tym samym unikając mierzenia się z niepowstrzymanym gadulstwem
swojego towarzysza.
- Po co miałbym to robić? – zapytał starszy, zamykając
książkę. Podmuch wiosennego wiatru zmierzwił grzywkę Jaehwana, a pojedyncze
kosmyki włosów wpadły mu do oczu. Taekwoon zacisnął dłoń w pięść, powstrzymując
odruch poprawienia fryzury kolegi.
- Bo to zabawne, hyung – odparł młodszy, nieświadomie
wkładając w tę wypowiedź porażającą wręcz ilość dziecinnej prostoty.
Jednocześnie oderwał wzrok od nieba i na moment spojrzał w oczy Taekwoona,
uśmiechając się przy tym szeroko. Starszy mógł udawać, że nie było w tym widoku
nic wyjątkowego, ale nie neutralizowało to dziwnego ucisku w piersi.
Pospiesznie odwrócił wzrok i spojrzał w jaśniejące niebo.
Światło słoneczne wyostrzało kontury świata, nadając wszystkiemu nowej wyrazistości.
Białe kształty sunęły po niebie powoli, nigdzie się nie spiesząc, pozwalając
się dokładnie obejrzeć. Przybierały różne, trudne do nazwania formy, jakby
konkurowały w zdobywaniu uwagi obserwatorów.
- Zabawne…? – powtórzył cicho, niepewnie, nie do końca
rozumiejąc, co zabawnego jest w oglądaniu chmur. Mógł w tym czasie robić milion
innych, bardziej produktywnych rzeczy. A mimo to siedział tu, pod drzewem,
przypatrując się swojemu towarzyszowi, usiłując go zrozumieć.
- O, spójrz tam! – zawołał Jaehwan, wskazując chmurę wiszącą
tuż nad jego głową. – Wygląda jak koń – oznajmił z przekonaniem w głosie.
- Koń? – Taekwoon mimowolnie zmierzył rzeczoną chmurę
badawczym spojrzeniem, po czym westchnął cicho. – Jaehwan, konie tak nie
wyglądają… - stwierdził, wpatrując się w bezkształtną plamę bieli na niebie. Ta
uwaga w żaden sposób nie zgasiła jednak entuzjazmu młodszego. Chłopak pokiwał
głową ze śmiechem.
- Musisz użyć wyobraźni, hyung – powiedział cierpliwym tonem,
podczas gdy Taekwoon przyglądał mu się ze zmarszczonymi brwiami. – Chodź tu,
koło mnie, będziesz miał lepszy widok. – Młodszy wskazał koledze miejsce w
trawie, u swojego lewego boku. Taekwoon obrzucił go zdegustowanym spojrzeniem.
Dlaczego miałby kłaść się na brudnej ziemi, skoro mógł zostać na swojej ławce
pod drzewem? Niektóre zachowania Jaehwana były dlań wciąż niepojęte. Czasem był
niczym siedmiolatek, z ożywieniem reagujący na każdy element rzeczywistości.
Nawet teraz młodszy spoglądał na przyjaciela z tym szczególnym rodzajem
uśmiechu; tym, który skrzył się tak jasno, że jego odłamki wpadały do ciemnych
oczu, nadając im niewysłowiony blask, którego Taekwoon nigdy nie potrafił
logicznie wytłumaczyć. Chyba właśnie to niezwykłe światło sprawiło, że starszy
z głośnym westchnieniem, niczym brat, który decyduje się przystać na zachcianki
rodzeństwa, podniósł się ze swojego miejsca.
Ziemia była zimna, a źdźbła trawy łaskotały nieodsłoniętą
skórę. W pierwszej chwili wzrok Taekwoona padł na leżącą pośród rozkwitu
zieleni dłoń przyjaciela, otwartą, pustą. Zaraz jednak chłopak pokręcił głową i
odwrócił wzrok. Wsparł się na rękach, po czym na nowo spełnił prośbę Jaehwana.
Z tej perspektywy niebo faktycznie wyglądało inaczej. Było
otwarte, wielkie, niezmierzone, a jego błękit rozlewał się wdzięcznie po całym
polu widzenia. Na tej czystej kanwie malowały się zwiewne obłoki, którym Jaehwan
poświęcał tyle swojej uwagi.
- Widzę tylko chmury – mruknął Taekwoon pod nosem,
zażenowany własnym zachowaniem. Po co się tak wygłupiał? I tak nigdy nie
zrozumie, co się dzieje w głowie tego pokręconego dzieciaka.
- Nieprawda – zaprzeczył z upartością Jaehwan. – No spójrz,
tam leci smok! – Wskazał palcem jakąś ogromną połać bieli, która na moment
przesłoniła fragment słońca. – Z kolei tutaj widzę kota… - dodał, kreśląc
kształt w powietrzu.
- Kota? – Taekwoon spojrzał na wskazywaną mu chmurę z
mieszanką niechęci i mimowolnego zainteresowania. Plama bieli faktycznie miała
w sobie coś ze zwierzątka, dało się zauważyć uszy i ogon, a do tego cztery małe
łapki. Jaehwan najwyraźniej dostrzegł drobną zmianę na twarzy kolegi, bo z
jeszcze większym entuzjazmem zachęcił go do dalszej zabawy.
- Tak, kot… całkiem ładny… - mówił, słowami zapełniając
dziwną ciszę, która panowała na tym wietrznym wzgórzu. – No, hyung, teraz ty
spróbuj! – zawołał energicznie. – Wybierz sobie, którąkolwiek chcesz. – Zrobił
szeroki ruch ręką, jakby zagarniając cały nieboskłon tylko dla nich dwóch,
nikogo innego.
Taekwoon przez chwilę milczał, ze skupieniem badając
wzrokiem kolejne fragmenty błękitno-białej kopuły. W końcu zmarszczył brwi i
wyciągnął rękę w górę.
- Ta. – Wskazał wybraną przez siebie chmurę. Jaehwan
przybliżył się do kolegi, chcąc lepiej zobaczyć, o który z obłoków mu chodzi. –
Co to jest? – zapytał starszy, spoglądając to na swoją chmurę, to na Jaehwana,
który zmarszczył brwi i podrapał się po głowie.
- Ta wygląda jak… jak marchewka? – orzekł niepewnie, jakby
nie mogąc do końca zdefiniować kształtu chmury. Taekwoon prychnął na te słowa,
pokrywając tym ukłucie rozczarowania. Po co w ogóle próbował się w to mieszać?
Nie mogło mieć sensu.
- Dziecinada – burknął pod nosem, zbierając się z ziemi. Już
miał wrócić pod swoje drzewo i raz na zawsze zapomnieć o tej sytuacji, kiedy
poczuł nieznaczne szarpnięcie z tyłu swojego swetra.
- Nic nie rozumiesz, hyung – powiedział Jaehwan, ciągnąc
kolegę z powrotem na ziemię.
Taekwoon uniósł brwi, niepewny jak zareagować. Mógł po
prostu odejść. A mimo to czekał, wpatrując się w te dziwne ogniki w oczach
kolegi, nie mogąc pojąć skąd pochodzą i czemu wywołują tyle ciepła w nim samym.
Jaehwan po raz kolejny tego dnia uśmiechnął się najszczerszym z uśmiechów. –
Czasem o to chodzi, żeby być dziecinnym – stwierdził z przekonaniem, jeszcze
przez chwilę mierząc zdezorientowanego Taekwoona wzrokiem. Następnie znów
spojrzał w niebo, pozwalając marzycielstwu na dobre złagodzić rysy twarzy.
Starszy leżał w bezruchu, smakując słowa kolegi, które były
tak absurdalne, a jednocześnie niosły ze sobą trudną do zdefiniowania głębię.
Chłopak obrócił głowę, żeby po raz kolejny przesunąć wzrokiem po tej znajomej
twarzy, która wywoływała tyle sprzecznych emocji. Od irytacji, po rozczulenie.
Od gniewu, po sympatię. Były to uczucia, które nie do końca rozumiał, które
odrzucał i ignorował, uznając je za coś bezsensownego. Teraz wszystko
zajaśniało w nowym świetle. Chmury rzucały cienie na twarz Jaehwana, malując
jego skórę w niestworzone wzory, i Taekwoon nie mógł zaprzeczyć, że był to
piękny widok.
- W takim razie… - zaczął starszy cichym głosem, jakby
niepewnie dobierając każde słowo - …moja kolej na bycie dziecinnym… - szepnął,
po czym splótł palce swojej dłoni, z tymi należącymi do Jaehwana. Następnie zwrócił
wzrok ponownie ku niebu, nie chcąc obserwować reakcji kolegi. Skóra Jaehwana
była kojąco ciepła, kontrastując przy tym z ziemią i wiatrem.
Może to złudne wrażenie, ale naraz wszystkie obłoki nad ich
głowami przybrały dużo ciekawsze kształty, niż byle warzywo. Czując, jak palce
kolegi zaciskają się mocniej na jego dłoni, Taekwoon pozwolił sobie na
nieznaczny uśmiech. Zachowywanie się dziecinnie chyba wcale nie było takie złe.
~*~
Tak, znów tu jestem, aż samą siebie zaskoczyłam. To krótkie Keo powstało jeszcze przed leobinowym "Złodziejem uśmiechu"... Nie byłam pewna czy jest godne publikowania, więc czekało sobie, zapisane na dysku. Mam masę rozpoczętych tekstów i nieco mi to ciąży, blokuje mnie. Dlatego postanowiłam stopniowo próbować je kończyć, żeby folder "Robocze" nie był taki tłoczny >.< Stąd moja nagła decyzja o publikacji. W najbliższym czasie wrzucę też krótkie angstowe Jongkey, a co potem - zobaczymy!
Do napisania~~!
Do napisania~~!
Bardzo fajny shot ;3 Dziecinny Leo <3 x'D
OdpowiedzUsuńW sumie to jak słysze Leo kojarze go z kamienną twarzą z jednego z odc Weekly Idol, w którym byli VIXX.. więc no.. w moich myślach dziecinny Leo wyglądał bardzo pokracznie, ale uroczo ;3
Czekam na JongKey ^^
http://cnbluestory.blogspot.com/
Hm, jak dla mnie charakter Leo to dość złożona kwestia, zwłaszcza że dał nam już poznać różne strony swojej osobowości. W pewnym sensie momentami rozumiem go zaskakująco dobrze, przez co jest dla mnie bardzo ciekawym materiałem na bohatera opowiadań.
UsuńDziękuję za komentarz, miło, że Ci się podobało~~! <3
Aw. Dziecinny Leo jest taki... Awwww
OdpowiedzUsuńI dziecinny Ken teeeż *-*
Więcej takich proszę <3
http://nareeipandzia.blogspot.com/
Dziękuję, może jeszcze kiedyś uda mi się stworzyć coś takiego~~!
UsuńI ten
UsuńWięcej shotów z Leo
XDDDD
Weny~
Jestem~! Aż mi wstyd, że dopiero teraz się zabrałam, ale jak to wrzuciłaś to z moimi komentarzami w ogóle było ciężko, a do tego keo...? Nic z lśniących i jeszcze zespół, który nie do końca ogarniam... no i na trochę zostawiłam, ale jednak gdzieś to siedziało, a ja nie cierpię mieć jakiś komentarzowych zaległości, więc stwierdziłam, że muszę je zacząć likwidować, no i jestem >.< Nie wiem na ile ten komentarza będzie miał sens, ale mam nadzieję, że choć trochę ;;
OdpowiedzUsuńWiesz, naprawdę mam czego żałować, bo opowiadanie jest cdwhabcdsjcnbdabcasjdcasbjdbjcbasdcs T_T Dlaczego ty zawsze to robisz? Na pewno kilka razy słyszałam, że nie wiesz, jakie to jest, ale raczej nic szczególnego. A później człowiek zaczyna czytać i literka po literce przekonuje się, że namalowany przez ciebie obraz znowu w twoich późniejszych słowach został przedstawiony w krzywym zwierciadle i w opowiadaniu jest piękny.
Dziwnie mi się czyta, gdy wiedzę „Jaehwan” i „Taekwoon”, jakoś tak inaczej, ale imiona szybko przestały być problemem, gdy wczytywałam się w kolejne zdania, pozwalając, że przeniosły mnie do miejsca, gdzie przebywają bohaterowie. Wiosna, delikatny wiatr, wzgórze pokryte zieloną trawą i błękit nieba, i obłoki, które po nim płyną. „To zależy, czy ty chcesz, żeby to była zwykła chmura, czy też wolisz nadać jej nową rolę” OJEJ. Zesxdrctfgvbhjnhbgvfdbshcjbhcdcjh ;; Kwestia wyobraźni tu jest bardzo ważna, Jaehwan nawet mówi o tym swojemu hyungowi. Chce, żeby mógł razem z nim popłynąć po tym oceanie i zobaczyć kota, konia, a nawet smoka. Podoba mi się to jak Taekwoon patrzy na uśmiech swojego młodszego kolegi „Nawet teraz młodszy spoglądał na przyjaciela z tym szczególnym rodzajem uśmiechu; tym, który skrzył się tak jasno, że jego odłamki wpadały do ciemnych oczu, nadając im niewysłowiony blask, którego Taekwoon nigdy nie potrafił logicznie wytłumaczyć.” TO JEST JEDNE Z NAJ BARDZIEJ JHDBHEBDCJADSCBJACBH OPISÓW UŚMIECHU, JAKIE CZYTAŁAM. Wracając, Taekwoon nie bardzo potrafi to pojąć, dla niego to jest trochę głupie i dziecinne, a gdy już próbuje, to jeszcze dodatkowo brak efektów sprawia, że ma ochotę się poddać. Wtedy młodszy wyjaśnia, o co tak naprawdę chodzi. „Czasem o to chodzi, żeby być dziecinnym” i wtedy Taekwoon kładzie się obok niego i splata ich palce, pozwalając sobie po prostu poczuć się, jak dziecko…. A wszystkie obłoki przybrały dużo ciekawsze kształty.
Nie wiem ile to wszystko ma sensu. Z jednej strony wydaje mi się, że napisałam bardzo mało tego, co mogłabym, ale z drugiej nie wiem, czy nie namieszałabym za bardzo gdybym pisała więcej, więc kończę. BARDZO, BARDZO MI SIĘ PODOBA. Naprawdę mocno żałuję, że tyle czasu on istniał a ja nie znałam. Kolejny kochany tekst, do którego pewnie będę wracać, bo te odłamki lśniącego uśmiechu. Kocham T____________T <3