18.03.2016

Blady błękit



Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Jongtae
Gatunek: shōnen-ai, angst, AU, Jonghyun POV
Długość: seria czterech miniaturek (klik); 1/4
Uwagi: teksty pisane w formie listów

~*~

Drogi Taeminnie,

oto pierwszy list, który do Ciebie piszę. Dziwnie mi, że nie mogę Cię zobaczyć, a wszystkie kłębiące się w głowie słowa muszę zamknąć w tych kilku prostych kreskach. Nie mam jednak wyboru. Tu, gdzie przebywam, prawdopodobnie zostanę jeszcze jakiś czas. Żałuję, że nie mogę zadzwonić, mam nadzieję, że mi to wybaczysz…

Ale zdążyłem już zanadto odbiec od tematu, musisz znieść wszelkie moje dygresje, w których kierunku chaotyczny umysł wciąż mnie spycha. Przepraszam.

Drogi Taeminnie, znasz mnie. Prawdopodobnie dobrze wiesz, jak spędziłem dzisiejszy dzień. Wystarczy, że zamkniesz oczy, wyobrazisz sobie moje potargane z samego rana włosy, moje niedokładnie zapięte ubranie. Mimo to, czuję się w obowiązku, żeby relacjonować Ci kolejne godziny, minuty, sekundy, które spędzam tak daleko. Mam w sobie dziwne uczucie, ujawniające się gdzieś we wnętrzu klatki piersiowej, kujące mnie i szczypiące niemiłosiernie, ilekroć myślę o Twoim uśmiechu. Ten nieprzyjemny stan najprędzej nazwałbym poczuciem winy. Dobrze wiem, jak musi Ci być źle samemu. Boli mnie świadomość, że z mojej winy prawdopodobnie barwa Twoich oczu nieco ochłodziła się, straciła na intensywności, z jaką zwykłeś na mnie patrzeć. Dlatego powziąłem postanowienie. Będę Ci w moich listach opowiadał o wszystkim, co mi przyjdzie na myśl, będę się starał i wysilał, byleby moje słowa choć na chwilę rozjaśniły Twoje myśli.

Drogi Taeminnie, obudziłem się dzisiaj, jak zawsze, równo o szóstej trzydzieści, i niemal z miejsca mimowolnie poddałem się niejasnemu poczuciu irracjonalności tej sytuacji. No bo jak to tak… ja, tu, na twardym łóżku, podczas gdy Ty, gdzieś tam daleko, po czubek nosa zakopany w miękkiej pościeli. Sam. Jak do tego doszło? Wszystko potoczyło się tak szybko, jakby ktoś włączył opcję przewijania w magnetofonie. I znalazłem się tutaj. Bez Ciebie. Sytuacja, zdawałoby się, nie do pomyślenia. A mimo to właśnie jej doświadczam.

Muszę Ci się jednak z czegoś zwierzyć. Odnoszę dziwne wrażenie, że znalazłem się na swoim miejscu. Nie pasuje mi ta niejasna, a mająca źródło gdzieś w zakamarkach umysłu świadomość, że powinienem tu być. Nie potrafię tego poczucia wyjaśnić, ani w żaden sposób uzasadnić. Muszę więc brzmieć, jakbym nie był przy zdrowych zmysłach. Dlatego piszę to właśnie Tobie. Bo Ty wiesz, bo Ty mnie znasz. Bo Ty, jak nikt inny, zgłębiłeś tajemnice mojego pogmatwanego umysłu.

Ale znów odbiegłem od tematu…

Drogi Taeminnie, obserwowałem dzisiaj niebo. Było widoczne przez jedno z niezbyt dużych okien sali. Wiesz dobrze, w jak dziwną zadumę wprowadza mnie patrzenie w ten przestwór nad naszymi głowami. Tym razem nie było inaczej. Przedziwny kolor miało dzisiejsze niebo. Tak porażająco błękitny, tak zachwycająco czysty. Właśnie to mnie niemożliwie uderzyło. Nienaruszoność letniego nieboskłonu. Przyznam Ci się szczerze, że z miejsca zapragnąłem zobaczyć, jak ta czysta barwa odbija się w Twoich dużych oczach, jak miesza się z ciepłym brązem, który tak kocham obserwować, wydobywając z tęczówek zaskakujący pierwiastek niewinności…

Wiem, że pewnie obruszysz się na te słowa, jestem więc poniekąd rad, że nie możesz mnie obecnie za nie zganić, ani się obrazić. List to przedziwny wynalazek, pozwala mi wyrzucić z siebie milion słów i obrazów, które to bezpiecznie Ci przekażę, jednocześnie unikając konsekwencji. Przynajmniej na razie. Wygodne, nieprawdaż?

Droczę się teraz z Tobą, ale tak naprawdę już widzę te zmarszczone gniewnie brwi, te zastygłe w wyrazie dezaprobaty usta, na co znów skrucha bierze mnie we władanie. Wybacz mi, proszę. Szalenie trudno mi się w tych własnych słowach odnaleźć. Jedne uciekają, inne bezczelnie i bezprawnie pchają się na kartkę. Znasz mnie. Wierzę, że zrozumiesz.

Drogi Taeminnie, źle mi bez Ciebie. Nie mam z kim rozmawiać, nie mam z kim dzielić się moimi myślami.

A za oknem lato w pełni. Życie kwitnie w blasku słońca, zieleń ozdabia parki i łąki. Wierzę, że zdrowo się odżywiasz i wychodzisz z domu. Chciałbym zobaczyć, jak letnie słońce złoci Twoje włosy, chciałbym spędzać z Tobą słodki, leniwy czas, który zazwyczaj ciągnie się i rozwleka, jednocześnie z właściwą sobie psotnością uciekając niepostrzeżenie, upływając w mgnieniu oka, napędzając chmury na niebie, popychając słońce, malując gwiazdy. Lato przypomina mi Ciebie. Doprawdy, w dalszym ciągu nie wiem, jak to robisz, że potrafisz całą strojność tej pory zamknąć w jednym uśmiechu, jednym spojrzeniu. Mógłbym jednak przysiąc, że każda z tego miliona letnich barw, znajduje swoje zaszczytne miejsce w głębi Twoich tęczówek.

Drogi Taeminnie, choć jedno spojrzenie w niebo wiąże się z nieskończoną ilością myśli i refleksji, z mnogością niepojętych obrazów, sunących powoli, a jednocześnie wciąż nader szybko gdzieś w przestrzeni mojego umysłu, choć próbuję łapać owe nie do końca uformowane, jakby nieco oniryczne wizje, żeby jakoś umilić sobie ów pusty, samotny czas, mimo wszelkich starań, moje serce wciąż wędruje ku Tobie. Potrafię spędzić długie godziny, wspominając zapach Twojej skóry, albo ciepło wtulonego w mój tors policzka. Wiem, że to głupie… Moja skłonna do refleksji część osobowości właśnie teraz najbardziej daje o sobie znać. Przypuszczam, że nie będziesz z tego zadowolony. Powinienem normalnie funkcjonować, ale to niezwykle trudne, gdy brak Ciebie w pobliżu. Gdy nie mogę zerknąć w Twoje oczy, niczym w letnie niebo. Jego słoneczny błękit nie otrzeźwia mnie tak skutecznie, jak to pełne nagany spojrzenie, które zwykłeś mi posyłać. Cóż, pozostaje mi czekać i żyć wspomnieniami.

Drogi Taeminnie, właśnie wspomnienia są obecnie tak samo ważne, jak powietrze, którym oddycham. Jeśli nie ważniejsze. „Cóż takiego wspominasz?” – możesz spytać, jak zwykle próbując odebrać moim słowom ten uciążliwy, nader patetyczny ton. Otóż, wspominam wszystko. Od długich wieczorów, przez jeszcze dłuższe noce, aż po późne i leniwe poranki. Wspominam Twój uśmiech i Twój gniew. Wspominam muzykę i ciszę. Rytm spokojnych oddechów, których szmer komponował się z deszczem i księżycem. Wspominam zapach spalonego śniadania i otrzeźwiającą gorycz zielonej herbaty. Twoje dziwne zwyczaje i dziecinne pomysły. I słowa, słowa, słowa. Słowa, którym nie ma końca. Słowa mądre, mieszające się z tymi zupełnie pozbawionymi sensu. Słowa lekkie, jak spadające z nieba piórko, i słowa ciężkie, takie, których wypowiedzenie okupuje się właściwą ilością niepewnych spojrzeń. I ciepło dłoni, niczym kotwica na wodach wieczornego chłodu.

A nade wszystko wspominam słońce oraz blady błękit, odbijające się w Twoich oczach.

Wybacz mi tę część listu, nie potrafię panować nad własnymi słowami. Nie, jeśli zostaję sam. Stąd ów dziwny twór, który wyślę Ci z poczuciem winy, świadom, jak nań zareagujesz…

Ale z oknem lato w pełni. A lato to cały Ty. Twoje psotne uśmiechy i gorące uściski. Twoje młode oczy i zamknięta w nich, cicha, choć prosta mądrość. I ten pierwszy raz, kiedy nasze spojrzenia się spotkały, odnajdując drogę gdzieś pomiędzy świetlistością nieba, a zielenią otaczającego nas świata. Wciąż pamiętam, jak miliony nowych słów zalały mój umysł, jak ręka sama zaczęła spisywać je na jedynej znajdującej się w zasięgu moich dłoni serwetce. Taeminnie, nigdy nie pokazałem Ci tamtych wierszy. Pierwszych, dla których inspiracją się stałeś. Być może kiedyś pozwolę Ci je przeczytać.

Drogi Taeminnie, tęsknię. Wiem, że to banalne słowo, na widok którego zapewne wywrócisz oczami, bądź cicho prychniesz pod nosem. A mimo to nie potrafię go zaniechać, samo pojawia się na kartce. Tęsknię za Tobą niewyobrażalnie mocno. Tęsknię do tego stopnia, że czasami aż ganię samego siebie, za to irracjonalne przeczucie, że prędko się znów nie zobaczymy. Ale serce nie słucha, wymaga ode mnie niespania po nocach, wizualizowania sobie Twojej ślicznej twarzy w myślach. Cóż więc mogę poradzić? W ciężkich chwilach patrzę właśnie w to letnie niebo i próbuję odnaleźć w nim siłę, zupełnie tak, jak zwykłem jej szukać w Twoich oczach.

Drogi Taeminnie, kocham Cię, tęsknię za Tobą, myślę o Tobie. Wiem, że wkrótce znów się zobaczymy.

Ps. Lato jest wyjątkowo chłodne w tym roku, nie sądzisz? Szukam koloru Twoich oczu, pośród ogromu bladego błękitu.


Jonghyun

~*~

Jestem znów~!

Przybywam z czymś, nad czym pracowałam już od bardzo długiego czasu, a co dzisiaj niemal ukończyłam. Prezentuję Wam pierwszą z serii czterech angstowych miniaturek Jongtae. Pomysł na te teksty miałam w głowie już od czerwca zeszłego roku, ale przez długi czas nie mogłam się za nie zabrać, a nawet kiedy już to zrobiłam, powstawały one bardzo powoli i z długimi odstępami czasu, bo żeby pisać "Kolor Twoich oczu" musiałam mieć szczególny na to nastrój. Jako że niemal cała seria jest już gotowa (zostały mi ostatnie poprawki), prawdopodobnie będę wrzucać kolejne teksty regularnie, co tydzień. Te miniaturki to dość specyficzne przedsięwzięcie, nigdy wcześniej nie pisałam czegoś takiego. Mam nadzieję, że ktokolwiek da znać, co sądzi~! ^^

Fighting!

9 komentarzy:

  1. Jonghyun tak pięknie to napisał. <3 A raczej ty. xd Miło to się czyta przy Skeleton Flower. Nostalgicznie. Mimo, że nie zna się przeszłości bohaterów to ma się wrażenie, że ta osoba jest ważna, poznana lata temu. To zawsze było, jest i będzie wspaniałe uczucie. To jak Jjong pisze o Tae jest niezwykłe i intymne. Ich. Czuć jest uczucia, które Dino chce przekazać Taeminowi. To jak uwydatnia jego cechy, mówi o jego oczach...tak może robić z osobą, na której bardzo mu zależy, szanuje ją i kocha. Fajnie tak wyobrazić sobie co czuje. Choć widać tęsknotę, chęć rozmowy z nim, a niemoc ze świadomości, że jeszcze nie mogą się spotkać, to są pozytywne uczucia jak szczęście z posiadania osoby, którą kocha. Hmmm, czyżby wojsko? Na początku myślałam o wiezieniu. Za dużo myślę, bo i tak zawsze może być inaczej. xd Lubię takie listy. Tylko oby nie za smutne.
    Weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się.
    Bardzo </3
    Jestem ciekawa, co będzie dalej i czemu Jjonga nie ma przy Taeminie.
    Mam pewną teorię, ale wolę nie XD
    Wenyyy~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia rozłąki Taemina i Jonghyuna jest kluczowa dla całej serii. Mam nadzieję, że z czasem stanie się klarowna, nawet jeśli przyczyna nie będzie powiedziana wprost.
      Miło, że Ci się podoba, dziękuję~! <3

      Usuń
  3. Przybywam całkowicie spontanicznie i wciąż przepełniona zdumieniem, jak to się stało, że po jednym zdaniu opisującym moje wrażenia posypały się następne, i zanim się obejrzałam naskrobałam całkiem spory fragment tekstu. Nie chciał przypominać niczego mniejszego niż komentarz, więc poszłam za ciosem i oto jestem, by zamieścić go dokładnie tam, gdzie jego miejsce.
    Po pierwsze: JONGTAE. Znasz moją miłość do tej pary ;_; Pewnie to z jej powodu kiedyś, pomimo nawału zajęć, porzuciłam wszystko i dałam się wciągnąć w kolejną fabułę Twojego autorstwa, wiedząc że ten czas nie będzie stracony.
    Po drugie: LIST. Mam słabość do tekstów w formie listu!!! (Tak, jestem osobą o wielu słabościach, a Ty je tak zręcznie wyłapujesz). Ten rodzaj korespondencji cechuje osobisty charakter wypowiedzi, otwarcia się i zwierzenia ze swych uczuć i myśli. Nagle zyskuję dostęp do intymnej nici łączącej, pomimo niejednokrotnie przepastnych odległości, nadawcę i adresata. Czytając, mam wrażenie, że to pod pewnym względem świętokradztwo – list nie jest skierowany do mnie, nie powinnam być świadkiem tych szczerych wyznań, a mimo to chłonę każde słowo.
    Po trzecie: list JONGHYUNA do TAEMINA /trzyma się za serce/ (co właściwie ujęłam już w punkcie pierwszym, ale tutaj mam na myśli już konkretnie umieszczenie ich w danej sytuacji). Te przesycone emocjami, a jednocześnie tchnące spokojem słowa tak bardzo pasują mi do umysłu Jonghyuna. Tak go właśnie postrzegam ilekroć do mojej wyobraźni zakradnie się scena z JongTae. To co chłopak pisze do Taemina, którego najwyraźniej gdzieś zostawił, którego musiał opuścić, nawiązuje do jego tęsknoty za swoją pokrewną duszą. „Bo Ty wiesz, bo Ty mnie znasz. Bo Ty, jak nikt inny, zgłębiłeś tajemnice mojego pogmatwanego umysłu”. To zdanie poruszyło mnie w trudny do opisania sposób. Nakreśla w prosty sposób głęboką więź i dłuższą znajomość bohaterów. I choć Jong tak bardzo tęskni ma potrzebę wyznania Taeminowi, że czuje słuszność swego pobytu w… gdziekolwiek go umieściłaś: „Muszę Ci się jednak z czegoś zwierzyć. Odnoszę dziwne wrażenie, że znalazłem się na swoim miejscu. Nie pasuje mi ta niejasna, a mająca źródło gdzieś w zakamarkach umysłu świadomość, że powinienem tu być”. Jonghyunem targa wiele sprzecznych uczuć, mimo tego ciężaru jest pewien swego.
    Czy mówiłam już, że kocham twoje/twoich bohaterów opisy/rozważania na temat nieba? Jeśli nie, to muszę napomknąć, że sama mam spore skrzywienie na punkcie „patrzenia w ten przestwór nad naszymi głowami”, jak to ujęłaś. Nieważne czy chodzi o niebo za dnia, na którym Stwórca maluje najpiękniejszą paletą barw obrazy tak szczere i czyste, że dopada człowieka zachwyt i świadomość ogromu wszechświata; czy też to niebo nocą, kiedy słońce ustępuje miejsca miliardom świetlistych cząstek życia w odległych światach, o których możemy jedynie śnić i dumać, wypatrując ich migotania na tle wszechmocnego aksamitu. Już opowiadania zawierające w sobie kolory nieboskłonu czy ciała niebieskie na nim goszczące jako opisy, jako dodatek do sytuacji i emocji sprawiają, że wpadam w melancholię. Co dopiero pomysł, by skonstruować z nich ważny element odbioru tekstu. Uwielbiam i biję pokłony. To tak, jakbyś mi podsunęła wyśnioną ideę wprost z mojej roztrzepanej głowy, z którą ciągle chodzę w chmurach.

    OdpowiedzUsuń
  4. A teraz cały fragment, który wybacz mi z góry, mogę okrasić tylko komentarzem w postaci: xdbjhnjhgfsxfdcghjnmk.
    „Wiem, że pewnie obruszysz się na te słowa, jestem więc poniekąd rad, że nie możesz mnie obecnie za nie zganić, ani się obrazić. List to przedziwny wynalazek, pozwala mi wyrzucić z siebie milion słów i obrazów, które to bezpiecznie Ci przekażę, jednocześnie unikając konsekwencji. Przynajmniej na razie. Wygodne, nieprawdaż?
    Droczę się teraz z Tobą, ale tak naprawdę już widzę te zmarszczone gniewnie brwi, te zastygłe w wyrazie dezaprobaty usta, na co znów skrucha bierze mnie we władanie. Wybacz mi, proszę. Szalenie trudno mi się w tych własnych słowach odnaleźć. Jedne uciekają, inne bezczelnie i bezprawnie pchają się na kartkę. Znasz mnie. Wierzę, że zrozumiesz”. Moje uczucia nie dają się ująć w ramy słów… żadnego języka, jaki znam. Ich relacja, delikatny dowcip Jonghyuna i opis domniemanej reakcji Taemina – to wszystko sprawia, że nie wiem co powiedzieć, gdyż to takie prawdziwe i urocze. Co Ty ze mną wyrabiasz tą miniaturką.
    Teraz, pisząc komentarz i uświadamiając sobie jak nafaszerowałaś „Blady błękit” niesamowitymi opisami, zdaję sobie bolesną sprawę z tego, że musiałabym tutaj przytoczyć ¾ tekstu , a i tak nie zdołałabym odpowiednio rozważyć zawartych w magicznych słowach znaczeń. Opis lata zamkniętego w pojedynczym uśmiechu Taemina… Staram się tutaj naprawdę pozostać przy meritum, ale z ledwością trzymam się rzeczywistości, gdy rysujesz mi przed oczami takie pejzaże. „Wspominam Twój uśmiech i Twój gniew. Wspominam muzykę i ciszę. Rytm spokojnych oddechów, których szmer komponował się z deszczem i księżycem”. Tak, mam nadzieję, że wiesz co mi się stało, gdy zaznajomiłam się z przepełnionymi słodyczą miłości do Taemina wspomnieniami nadawcy listu. Jego uczucia wprawiły mnie w zachwyt. Pojmuję je instynktownie, jak oddycha się odruchowo, nie zastanawiając się nad tym mechanizmem. Rozumiem, co chce przekazać w swoim liście Jonghyun, a jego (TWOJE) słowa napełniają mnie niezrozumiałym tchnieniem przeczucia, że te emocje były kiedyś udziałem i mojego serca. Nawet jeśli nie przeżyłam tego co bohaterowie, mam wrażenie, że żyję ich bólem i oddycham ich tęsknotą. Na tym polega urok Twoich opowiadań. Odczuwam je całą sobą, identyfikuję się z postaciami i z miejsca poddaję się ich urokowi, nie bacząc na konsekwencje. A takowe istnieją – przywiązanie się i przeżywanie losów tych wyimaginowanych, a jednocześnie tak niepokojąco prawdziwych w swej naturze istot. Ich złożoność niezmiennie trafia w poszczególne struny mojej wrażliwości i nie pozwala zbyt długo trzymać się z daleko od Zamku z Piasku. Nie żebym chciała tu nie bywać, wręcz przeciwnie! Jednak muszę mieć w danej chwili siłę, by zawitać w te przesycone bielą i światłem sale o strzelistych stropach, bo wypełnia je gwar głosów, szmer rozmaitych kroków, feeria barw, które należy przyjąć w siebie, i wytrzymać falę ich impetu. Tęskni się za nimi, nie pozwalają o sobie zapomnieć.. Bez odpowiedniego nastawienia czuję, że nie będę mogła poświęcić należytej uwagi wszystkim detalom, że coś uronię z ogromu wrażeń. A gdy już wychodzę i zamykam za sobą drzwi połyskujące od złotych ziarenek, czuję się naznaczona piętnem piękna tylu autonomicznych umysłów i serc, w losy których zostałam wmieszana, że absolutnie nie mam ochoty strzepywać z siebie tego kolorowego pyłku, jaki zdają się zostawiać na mojej skórze te poszczególne wizyty.
    Dziękuję za kolejną niesamowitą podróż. Czekam na dalsze części serii i drżę nieco, bo „Błękit nieba” rezonuje melancholią, aż zapiera dech w piersiach.
    Mam nadzieję, że moja zbytnia uczuciowość objawiająca się rozrzewnieniem i tym całym bełkotem powyżej zbytnio Cię nie przeraziła x.x
    ~Hoshi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Pod koniec komentarza miałam na myśli "Blady błękit" oczywiście. Tak, widać, że NIEBO całkowicie przejęło kontrolę nad moim umysłem. To już obsesja do tego stopnia xD

      Usuń
  5. Nie umiem pisać pięknych komentarzy i zawsze to będzie mój problem. Myślę, że masz naprawdę talent, jeśli chodzi o pisanie. Trafiłam na tego bloga dopiero teraz, jednak myślę, że jeszcze wiele razy zerknę na niego i poznam więcej Twoich prac. Fanfików nie czytam już od dwóch lat tak naprawdę, bo ciężko mi było znaleźć perełki. Myślę, że ten blog jest swojego rodzaju perełką dla mnie, ponieważ naprawdę poczułam Twój styl i myślę, że jest naprawdę dobry. Dlaczego jest dobry? Pierwszy raz od dawna czuję, że to co przeczytałam ma duszę. Naprawdę cieszę się, że trafiłam dziś na Twoje prace. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że moje częste powtarzanie słowa "naprawdę" da Ci NAPRAWDĘ dużo weny! :) Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze niezwykle mi miło widzieć nową zbłąkaną duszę, która wkroczyła do tego mojego skromnego zakątka >.<" Szczerze mówiąc ja sama niemal nie czytam fanfików, z podobnych powodów, co Ty. Przeważnie poprzestaję na pisaniu.
      Twoje słowa mnie wzruszyły, naprawdę ;_; Pisanie znaczy dla mnie dużo, czasem nawet za dużo, a każdy tekst to część mojego zakochanego w mocy słów serca. Dlatego fakt, że dostrzegasz w nim duszę jest bezcenny.
      NAPRAWDĘ dziękuję za piękny komentarz~! <3

      Usuń

Template made by Robyn Gleams