Autor: ShizukaAmaya
Pairing: Vhope (BTS)
Gatunek: shōnen-ai, fluff
Długość: one-shot
Taehyung wykonał kilka powolnych kroków po krawędzi
kamiennego murka, jednocześnie balansując rozłożonymi na boki rękami, próbując
utrzymać równowagę. Kiedy po paru minutach takiego dreptania, wreszcie znudziła
mu się ta zabawa, gwałtownym ruchem zeskoczył na chodnik, i na moment zadarł
głowę do góry, spoglądając w zamyśleniu na zimowe niebo, pomalowane na pogodny
odcień chłodnego błękitu, gdzieniegdzie ozdobionego białymi kształtami obłoków.
Dopiero po dłuższej chwili chłopak jakby nagle przypomniał sobie o czymś, bo z
zaniepokojeniem spuścił głowę i kontrolnie spojrzał na samego siebie.
Z jednej z dwóch obszernych i mieszczących w sobie dosłownie
wszystko (Taehyung przetestował to na milion sposobów) kieszeni zimowego
płaszcza, sterczała pretensjonalnie łodyżka tulipana. Chłopak zmarszczył brwi,
po cichu licząc płatki kwiatka, jakby upewniając się, że żaden z nich nie
odpadł w trakcie jego nieuważnego skoku z murka. Wszystko zdawało się jednak
być na swoim miejscu. Czerwona główka tulipana w dalszym ciągu wpatrywała się w
Taehyunga tak samo intensywnie, jak jeszcze dziesięć minut temu, kiedy usilnie
próbował o niej zapomnieć. Kwiatek najwyraźniej nie zamierzał dać mu spokoju, z
niewątpliwą premedytacją odcinając się wyraźnie na tle ciemnego materiału, ze złośliwym
rozmysłem kontrastując z wszechobecną bielą śniegu.
Taehyung westchnął ciężko, i dokuczliwie pstryknął kwiatka w
łodyżkę.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić, hm? – zapytał z powagą,
ale tulipan najwyraźniej nie zamierzał okazać chęci do współpracy. Chłopak
wydął dolną wargę, niezadowolony z milczenia swojego nowego kompana. Nie
pasowała mu ta ignorancja ze strony kwiatka, który, Taehyunga zdaniem, powinien
bardziej zabiegać o jego względy. W końcu od dzisiaj roślinka była od niego
zależna. A Kim nawet jeszcze nie zdecydował, czy zamierza go przygarnąć pod
swój dach. Jeśli tulipan okazałby się tylko niewdzięcznym zbitkiem
chloroplastów, Taehyung był gotów bez skrupułów wyciągnąć go z kieszeni i
rzucić nim gdzieś w kierunku najbliższej zaspy śnieżnej.
Na tę myśl chłopak pokiwał energicznie głową i, przybierając
groźną minę, pomachał palcem ostrzegawczo.
- Nie myśl sobie, że wszystko ci wolno, panie tulipanie. Ze
mną nie ma żartów! – oznajmił niezaprzeczalnie budzącym respekt tonem,
jednocześnie uważnie obserwując zachowanie uparcie siedzącej w jego kieszeni
roślinki. Kiedy kwiatek nie zareagował w oczekiwany sposób (Taehyung szczerze
liczył na to, że jego łodyżka zadrży choć odrobinę ze strachu), chłopak dla
lepszego efektu znów pstryknął w nią palcami, tym razem za cel obierając
czerwony kielich. – Nie śmiej się ze mnie, mówię poważnie! Jestem gotów cię tu
zostawić… - powiedział, tym razem nieco sfrustrowany brakiem szacunku ze strony
tulipana.
Kiedy jednak dostrzegł, że na jednym z gładkich płatków
kwiatka utworzyło się niewielkie pęknięcie, efekt jego demonstracyjnego
pstrykania, z przerażeniem wyciągnął roślinkę z kieszeni, i pogładził ją palcem
w zranionym miejscu.
- Nic ci nie jest, panie kwiatku? – zapytał troskliwym
tonem, jeszcze przez chwilę wpatrując się w tulipana intensywnie, jakby
faktycznie oczekując odpowiedzi. W końcu, po raz ostatni pogłaskawszy czerwone
płatki, z powrotem wetknął łodyżkę do swojej wielkiej kieszeni, jednocześnie
upewniając się, że kielich kwiatka pozostaje poza granicą materiału. Następnie
wziął głęboki wdech i rozpoczął marsz w kierunku domu.
Czerwona główka tulipana podskakiwała u jego boku, z
ciekawością obserwując zimowy świat. Taehyung co jakiś czas zerkał kontrolnie
na kwiatka, jakby w obawie, że coś może mu się znów stać. To nie tak, że
troszczył się o jakiegoś pierwszego lepszego, w dodatku porażająco wręcz
bezczelnego chwasta. Po prostu jego łodyżka była taka wątła, gotowa złamać się
przy najlżejszym nacisku, jego płatki były takie delikatne, że aż strach ich
dotykać. Chcąc nie chcąc, odkąd Taehyung otrzymał tego kwiatka, czuł się za
niego w dziwny sposób odpowiedzialny. I nawet jeśli jego nowy kompan okazał się
być niezwykle irytujący, chłopak postanowił mimo wszystko go przygarnąć.
- Poczekaj tu, a ja znajdę ci jakiś wazon – oznajmił,
wkraczając do kuchni i ostrożnie odkładając kwiatka na blat. – Tylko nie myśl
sobie nie wiadomo czego, panie tulipanie! – krzyknął przez ramię, jednocześnie
przekopując szafkę pełną różnego rodzaju naczyń. – Pozwalam ci tu mieszkać z
czystej dobroci serca – dodał, jakby próbując się usprawiedliwić przed samym
sobą. – To nie tak, że masz dla mnie jakieś głębsze znaczenie… Po prostu… O!
Znalazłem – Taehyung wynurzył się zza otwartych drzwiczek szafki, i z pełną
zadowolenia z siebie miną nalał zimnej wody do prostego, ale ładnego wazonu,
który udało mu się wygrzebać ze stosu talerzy i garnków. Następnie uśmiechnął
się promiennie w stronę czekającego grzecznie kwiatka. – Z tym będzie ci do
twarzy, panie tulipanie – oznajmił szczerze zachwycony, ustawiając wazon
pośrodku blatu, i ostrożnie umieszczając w nim roślinkę. – Nie podzielę się z
tobą swoim pokojem, na to nie licz! – zawołał, widząc jak czerwone płatki
przybierają pełen wyrzutu odcień rozczarowania. – Ale myślę, że tak jest
dobrze… - dodał, odsuwając się o parę kroków i podziwiając swoje dzieło.
Intensywna barwa kielicha wprowadzała jakąś nową, żywszą
atmosferę do tonącej w bielach kuchni. Taehyungowi spodobała się ta elegancka czerwień, dumnie ozdabiająca jego blat, ta świeża zieleń urozmaicająca widok.
Tulipan mógł sobie być bezczelnym chwastem, ale prezentował się
pierwszorzędnie. Tym spostrzeżeniem Taehyung wolał się z nim jednak nie
dzielić. Kwiatek i tak zdawał się mieć o sobie zbyt wielkie mniemanie.
Chłopak wsparł ręce na bokach i przybrał surowy wyraz
twarzy.
- No, panie kwiatku… proszę sobie nie myśleć, że będę tu z
panem siedział i gawędził. Mam dużo ważnych spraw na głowie – oznajmił wyniosłym
tonem, dla wzmocnienia efektu kiwając stanowczo głową.
Co prawda jego ważne
sprawy ograniczały się do obejrzenia nowego odcinka ulubionego serialu w
telewizji, oraz do następującej po tym seansie popołudniowej drzemki.
Postanowił to jednak zachować dla siebie. Musiał pokazać tulipanowi, kto jest
panem tego domu.
- Także… - Chłopak zadarł dumnie głowę do góry, próbując
wyglądać jeszcze poważniej. – Siedź tu sobie, a ja zajmę się swoimi ważnymi
sprawami. Nie myśl, że prędko do ciebie znów zajrzę! Jestem bardzo zapracowany…
- powiedział, podkreślając swoje słowa ciężkim, w jego mniemaniu wyrażającym
owo zapracowanie, westchnieniem. – To
idę! – zawołał jeszcze, po czym umknął z kuchni, zanim kwiatek zdążył go
zatrzymać.
Następnie udał się do salonu, i opadł na kanapę, z zamiarem obejrzenia
nowego odcinka ulubionego serialu. Daremne jednak były jego próby skupienia
swojej uwagi na dramatycznych dialogach widocznych na ekranie bohaterów.
Chłopak zerknął w stronę kuchni. Raz. Drugi. Za trzecim
razem zmienił pozycję, próbując ze swojej kanapy w możliwie jak
najdyskretniejszy sposób zajrzeć za granicę framugi. Po tym, jak jego próby
niemal skończyły się gwałtownym spotkaniem z podłogą, Taehyung wreszcie zwlókł
się z kanapy i ruszył w kierunku kuchni.
To nie tak, że coś go ten chwast-ignorant obchodził. Po
prostu musiał sprawdzić, czy tulipan nie zdążył nic nabroić. Bądź co bądź,
zostawił w swojej kuchni obcego, zupełnie nieobliczalnego gościa. Musiał go
więc stale obserwować, żeby uniknąć jakiejś katastrofy.
Taehyung zakradł się na palcach do otwartych drzwi, i powoli
wychylił się za granicę framugi. Kwiatek dalej stał na swoim miejscu. Od razu jednak
obrzucił gospodarza domu pełnym nagany za skradanie się spojrzeniem,
przejawiającym się w pretensjonalnym ułożeniu płatków. Taehyung westchnął, wiedząc, że został nakryty, po czym z rezygnacją podszedł do blatu i podsunął sobie stołek.
- No co? – mruknął od niechcenia, czując, że powoli traci
władzę nad sytuacją, znokautowany przez wszechmocne milczenie kwiatka. –
Chciałem tylko sprawdzić czy nie rozrabiasz… - usprawiedliwił się najbardziej
opryskliwym tonem, na jaki było go stać. W tym momencie jeden z tulipanowych
płatków niespodziewanie odpadł od główki kwiatka, i sfrunął na kuchenny blat.
- Panie kwiatku! - Taehyung zerwał się ze stołka, z paniką
biorąc opadły płatek w dłonie, i przez chwilę rozważając mnogość opcji, tak
absurdalnych, jak przyklejenie go za pomocą taśmy klejącej, bądź też użycie
znajdującego się w apteczce pierwszej pomocy bandaża. – Nie chciałem cię
urazić… - dodał pełnym skruchy tonem, bezradnie siadając z powrotem na stołku,
i wpatrując się to w kalekiego tulipana, to w trzymany przez siebie płatek.
Kwiatek znów wybrał uparte milczenie, tym razem jednak jego
zielone listki zabarwiły się niemym zdziwieniem, jakby roślinka nie rozumiała
tej nagłej troski ze strony swojego właściciela. Widząc to, Taehyung odwrócił
wzrok, naraz czując się jeszcze mniej pewnie, niż przed chwilą.
- To nie tak, że cię nie lubię, panie kwiatku… - zaczął z
wahaniem, sam nie do końca pewien, co chce powiedzieć. Kontrolnie zerknął w
stronę swojego rozmówcy, ale ten zdawał się wciąż na coś czekać, więc Taehyung
na powrót wbił wzrok w kuchenny blat, jednocześnie cały czas nerwowo obracając
czerwony płatek między palcami. Był bardzo delikatny i przyjemny w dotyku. To
wcale nie ułatwiało sprawy. – Po prostu nie rozumiem… - mruknął, po czym
popukał się pięścią w głowę, jakby oczekując, że w ten sposób pozbędzie się
rezydującego w niej ostatnimi czasu chaosu.
Prawda pozostawała jednak niezmienna. Nie rozumiał. Nie
rozumiał, z jakiego powodu ów niepozorny kwiatek znalazł się w jego posiadaniu.
Nie rozumiał, niecodziennego wyrazu zakłopotania na twarzy hyunga, kiedy ten
wciskał mu w dłonie prezent. Nie rozumiał, dlaczego ze wszystkich rzeczy na
niebie i ziemi, Hoseok postanowił podarować mu właśnie owego milczącego
wymownie tulipana. A nade wszystko nie rozumiał, czemu w tak wielkim stopniu
nie może dogadać się z tym upartym kwiatkiem. Nie potrafił pozbyć się wrażenia,
że jego czerwona główka wciąż spogląda na niego wyczekująco, wciąż wymaga od
niego jakiejś decyzji.
Taehyung znów pstryknął w zieloną łodyżkę, poirytowany.
Spowodowało to oderwanie się od kielicha kolejnego wymownego płatka.
- Zwariowałeś, panie tulipanie?! – zawołał chłopak niemal
płaczliwie, żałując wszystkich swoich nierozważnych czynów wobec tego
delikatnego stworzenia, które mimo wszystko zdawało się robić mu na złość. – W
tym tempie wyłysiejesz całkowicie… - dodał, bezradnie wpatrując się w dwa
czerwone płatki w swoich dłoniach. – Proszę, przestań na chwilę… Daj mi się
zastanowić! – niemal krzyknął, wspierając łokcie na blacie i targając własne
włosy na wszystkie strony.
Oczywiście dobrze wiedział, że wzmożona utrata płatków jest
zapewne spowodowana jego wcześniejszą nierozważną zabawą w skakanie z murków.
Kwiatek zapewne już wtedy został nieco uszkodzony, i dlatego teraz gubił swoją
barwną dumę. Taehyung miał tego świadomość, a mimo to nie mógł oprzeć się
wrażeniu, że tulipan wciąż czegoś od niego oczekuje. Kolejne opadające płatki
zdawały się odmierzać czas, który chłopak otrzymał na podjęcie decyzji.
Naraz Taehyung uniósł gwałtownie wzrok, przestraszony nagłą
myślą, która pojawiła mu się w głowie. Co jeśli wszystkie płatki odpadną i
zostanie tylko smutny, nic już nie znaczący zielony kikut? Po plecach chłopaka
przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
- Panie tulipanie, nie umieraj jeszcze, proszę – powiedział cicho,
jednocześnie powoli przysuwając do siebie wazon z kwiatkiem i spoglądając na
niego błagalnie. – Jesteś dla mnie bardzo ważny – dodał, delikatnie przesuwając
palcem po zielonej łodyżce. Jego słowa chyba nieco udobruchały roślinkę, bo jasne
płatki przybrały intensywniejszy kolor.
Szczerze mówiąc, ich czerwona barwa wprawiała Taehyunga w
swego rodzaju niepokój. Dlaczego z wszystkich możliwych kolorów, płatki
tulipana musiały mieć akurat tę konkretną? Zbyt dziwne skojarzenia przychodziły
chłopakowi na myśl, kiedy próbował jakoś ową czerwień przeanalizować. Zbyt
dziwne uczucia budziły się w piersi, kiedy patrzył pytająco na swojego małego
kompana.
- Nie myślałeś czasem, żeby się przefarbować, panie kwiatku?
– zapytał z nadzieją w głosie, ale główka kwiatka pozostała nieznośnie
czerwona. Taehyung z niezadowoleniem potarł własną pierś, wierzchem dłoni
czując bijące w jej głębi, nieco zbyt jak na tę prozaiczną sytuację ożywione
serce. Po prostu ów kolor zmuszał chłopaka do myślenia o kwestiach dziwnych i
niezrozumiałych. O cieple czyichś dłoni, o jasności cudzego uśmiechu. O
niekończących się wygłupach, o wiecznych wspólnych psotach. Ta czerwień nie
pasowała do owego obrazka spędzanych razem z przyjacielem chwil.
Taehyung znów przesunął palcem po delikatnym płatku
tulipana, jednocześnie wspominając łagodny dotyk dłoni przyjaciela na swoim
policzku. I znów zobaczył te szczególne iskierki w oczach hyunga. Ten niezwykły
blask, który nadawał twarzy jeszcze piękniejszego wyrazu. Taehyung chciałby,
żeby Hoseok już zawsze patrzył na niego w ten zapierający dech w piersi sposób.
Cóż… może czerwień tulipana wcale nie była tak niedopasowana do sytuacji? Może
wręcz przeciwnie, idealnie ją dopełniała? Może miała Taehyungowi coś uświadomić…
Chłopak znów potargał ciemne włosy, sfrustrowany bałaganem w
swojej głowie, i tym dziwnym gorącem na własnych policzkach. Kto to widział,
żeby jeden głupi kwiatek wprowadzał go w tak niedorzeczny stan?
- No i po co on mi cię wcisnął, same z tobą problemy… -
burknął, coraz bliższy obrażenia się na cały świat za tę problematyczną i
niezręczną sytuację. Jakby w odpowiedzi na te pełne wyrzutu słowa, tulipan
ostentacyjnie zrzucił kolejny swój barwny płatek.
- Prosiłem, żebyś przestał! – krzyknął Taehyung, łapiąc się
za głowę. Kielich kwiatka wyglądał coraz mizerniej, a on wciąż nie uporał się z
tym chaosem w swoim sercu. Co się stanie, jeśli pozwoli tulipanowi umrzeć? Kim
ze zgrozą spoglądał na trzy leżące u stóp wazonu, porzucone płatki. Czy jeśli
kwiatek całkowicie zwiędnie, podarowana Taehyungowi wiadomość straci termin
ważności? Czy przestanie być aktualna? Chłopak z przerażeniem wyobraził sobie
minę Hoseoka, kiedy ten zobaczy swój zdewastowany prezent. Taehyung czuł,
jakby własną nierozwagą zdeptał dobre intencje przyjaciela. Nie chciał zaprzepaszczać tej dziwnej,
darowanej mu szansy, ale nie miał zielonego pojęcia, jak zmierzyć się z
sytuacją. Zwłaszcza, że kwiatek wcale nie był skłonny do ugody. Podobnież jak
tłukące się w piersi serce.
- I co ja mam teraz niby zrobić, panie tulipanie? – zapytał chłopak
bezradnym, niemal płaczliwym tonem, uświadamiając sobie, że prędzej czy później
ów kwiatek i tak zwiędnie. Że wytrzyma najwyżej kilka dni, po upływie których
Taehyung będzie musiał się z nim pożegnać, a jedyne co mu zostanie, to pamiątka
w postaci zasuszonych barwnych płatków. Nie chciał, żeby owa czerwień zmieniła
się jedynie we wspomnienie. Pragnął pozwolić jej ponownie zakwitnąć. – Czemu hyung
podarował mi coś tak łatwego do uszkodzenia? – zrzucił z pretensją, niepewien
już, czy ma na myśli samego kwiatka, czy też całą tę kryjącą się za nim wiadomość.
Tulipan chyba poczuł się jednak urażony, bo z premedytacją porzucił kolejny
płatek. Taehyung pochwycił go w locie, i już rozważał faktyczne użycie taśmy
klejącej, kiedy w korytarzu rozległ się dźwięk czyichś kroków.
Na widok stającego w progu Hoseoka, młodszy otworzył szerzej
oczy ze zdumienia, na moment zupełnie zapominając o swoim problematycznym
koledze tulipanie.
- Pukałem do drzwi, ale jedyne co usłyszałem w odpowiedzi,
to twój przytłumiony głos, więc uznałem, że rozmawiasz przez telefon… - mruknął
Jung, jakby próbując się usprawiedliwić za to wparowanie do mieszkania
przyjaciela. To nieco jednak Taehyunga otrzeźwiło, bo rzucił szybkie, paniczne
spojrzenie w stronę w połowie ogołoconego tulipana, i gwałtownie zerwał się na równe
nogi, żeby jakoś zasłonić go przed wzrokiem kolegi.
- Tak, tak! Masz rację, prowadziłem niezwykle ważną rozmowę!
– odparł młodszy nieco zbyt energicznie potakując głową, co w normalnych
okolicznościach zapewne wywołałoby złośliwe, podejrzliwe spojrzenie ze strony
jego przyjaciela. Tym razem jednak Hoseok był jakiś nieswój, a niecodzienne
spięcie w jego przeważnie swobodnej postawie sprawiało, że i Taehyung nie mógł
choćby wziąć głębszego oddechu.
- Mniejsza z tym… - mruknął starszy, po czym podrapał się
nerwowo w tył głowy. – Przyszedłem, bo pomyślałem, że tamten tulipan to dość
mizerny podarunek… - stwierdził, powoli wyciągając coś zza pleców. –
Postanowiłem dać ci coś trwalszego… - dodał, z zakłopotaniem wyciągając przed
siebie małą, uroczą doniczkę, z zasadzonym w niej kwiatkiem. Czerwonym.
Taehyung przez chwilę wpatrywał się w ten nowy prezent z
otwartymi ustami. Tym razem jednak wystarczyło mu ledwie kilka sekund na
podjęcie decyzji.
W paru krokach pokonał dzielącą ich przestrzeń i przyjął
darowany mu kwiat, co wywołało niejaką ulgę na twarzy Hoseoka. Na tym jednak
młodszy nie poprzestał. Szybkim ruchem odstawił doniczkę na najbliższą szafkę,
i przestąpił jeszcze dwa kroki. Wsparł obie dłonie na klatce piersiowej
przyjaciela, wyczuwając pod palcami przyspieszone bicie serca, niemal tak samo
mocne, jak jego własne. Spojrzenie, które rzucił mu zastygły w bezruchu Hoseok
miało w sobie nutkę kwiatowej czerwieni. Ten odcień podobał się Taehyungowi
milion razy bardziej, niż owa przereklamowana barwa malująca opadające płatki.
Chłopak wiedział też, że okaże się ona znacznie trwalsza, niż cokolwiek innego.
Następna chwila naznaczona została czarującym bezdechem,
kiedy ich usta wreszcie się spotkały. Dłonie młodszego bez udziału woli powędrowały
w górę i splotły się na karku przyjaciela. Hoseok, wreszcie wystarczająco
ośmielony, przyciągnął Taehyunga bliżej siebie i począł znaczyć jego wargi setką
cichych wyznań, które przez tyle czasu ciężko było mu wypowiedzieć na głos, a
które tak wprawnie zawierał w kolejnych czułych pocałunkach. Młodszy z trudnym
do stłumienia uśmiechem smakował usta przyjaciela. Okazały się one być znacznie
przyjemniejsze w dotyku, niż płatki niewdzięcznego tulipana, który w dalszym
ciągu stał w milczeniu na blacie kuchennym, być może obserwując tę scenę z
poczuciem dobrze wykonanej misji. Złączeni w pocałunku przyjaciele nie zwracali
nań jednak uwagi, poddając się tej świeżo rozkwitłej czerwieni, która od tej
pory miała napędzać ich serca i dłonie, której nie zamierzali pozwolić tak
łatwo zwiędnąć.
Kiedy chłopcy w końcu odsunęli się od siebie, chwilowe
zakłopotanie dość szybko zastąpione zostało wymianą szczerych uśmiechów.
Następnie starszy rozejrzał się po kuchni, próbując zlokalizować przyniesioną
przez siebie, a dotąd niemal zupełnie zignorowaną przez nich obu doniczkę. Jego
wzrok padł jednak na stojącego na blacie tulipana.
- Coś ty mu zrobił?! – zapytał ze zgrozą, podchodząc bliżej
kwiatka i niemal z fascynacją spoglądając na jego zdewastowaną główkę,
zastanawiając się, jak w przeciągu paru godzin młodszemu udało się doprowadzić
roślinkę do tak tragicznego stanu. Taehyung stanął za przyjacielem i wsparł
głowę na jego ramieniu.
- Po prostu prowadziłem z nim poważną rozmowę – mruknął zgodnie
z prawdą, wyczuwając wstrząsający ramionami Hoseoka śmiech. – To nie moja wina,
że tak szybko puściły mu nerwy… - burknął jeszcze na swoje usprawiedliwienie,
na co starszy rzucił mu rozbawione spojrzenie.
- Ja też tak skończę, jeśli z tobą zadrę? – zapytał z
prowokującym błyskiem w oku, który sprawił, że po plecach Taehyunga przebiegł
dreszcz, udało mu się jednak zachować hardą minę.
- Na twoim miejscu bym uważał – odparł ostrzegawczym tonem,
z wydętą dolną wargą wyglądając jednak raczej uroczo, niż groźnie, co wywołało
kolejny wybuch gromkiego śmiechu ze strony Hoseoka, który następnie z
przebiegłym wyrazem twarzy odwrócił się przodem do przyjaciela.
- Chętnie się przekonam! – zawołał, po czym chwycił Taehyunga
w pasie, i przerzucił go sobie przez ramię.
- Hej, puszczaj! – krzyczał młodszy, okładając plecy
przyjaciela pięściami. Ten jednak ani myślał posłuchać rozkazu, biegając po
mieszkaniu i zanosząc się śmiechem.
- Najpierw podziękuj za moje prezenty - odparł, dodatkowo dokuczliwie łaskocząc
przyjaciela pod kolanami.
- Nie będę ci dziękował za ten nierozmowny, więdnący badyl! –
stwierdził z przekorną upartością Taehyung, w odpowiedzi na co starszy wreszcie
postawił go na ziemi, ale zamiast puścić chłopaka wolno, tym razem przyparł go
do ściany.
- Jesteś pewien? – zapytał Hoseok, niebezpiecznie zbliżając
się do swojego przyjaciela. Młodszy rzucił mu wyzywające spojrzenie, które
sprowokowało kolejny, tym razem przemieszany ze śmiechem pocałunek.
A czerwony tulipan w dalszym ciągu stał w milczeniu na
kuchennym blacie, być może z satysfakcją wsłuchując się w dwa radosne głosy,
odbijające się echem od ścian mieszkania. I choć opadłe płatki nie wróciły już
na swoje miejsce (Hoseok ostatecznie odwiódł Taehyunga od planu użycia taśmy
klejącej), to barwna główka pojaśniała nieco, zapewne dostrajając się do tego
nowego, kwitnącego w dwóch sercach koloru. Do barwy najpiękniejszego z uczuć.
~*~
Witajcie~! Przybywam z czymś, czego prawdopodobnie nikt się u mnie nie spodziewał (nie martwcie się, ja sama też tego nie przewidziałam x.x), ale oto jest moje pierwsze opowiadanie z udziałem chłopców z BTS! Nie wiem jak wyszło, bo czuję się totalnie niepewnie na tym gruncie, dlatego z niecierpliwością czekam na Wasze opinie i być może rady ^^
Za wszelkie błędy przepraszam, pisałam to w nagłym przypływie słów i prawdopodobnie zaraz spóźnię się na zajęcia x.x
Tyle, do napisania~! <3
VHope to moje OTP, pozdrawiam, było pięknie~
OdpowiedzUsuńTaehyung tak bardzo przypomina mi mnie przez te rozmowy z kwiatkiem, omo xDD
Jejciu, to było takie urocze i niespodziewane... Uwielbiam *.*
Pozdrawiam i życzę wenyy~
Pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy sama spacerowałam po Krakowie w ten sposób, z tulipanem w kieszeni xD
UsuńCieszę się, że trafiłam w Twój gust! Sama nie orientuję się zbytnio w BTSowych pairingach, ale to moi dwaj biasi, dlatego naturalny wydał mi się Vhope ^^
Dziękuję ~~<3
To było słodkie ;----; Tae taki typowy dzieciak, to idealnie do niego pasowało.
OdpowiedzUsuńDziękuję~!!! ^^
UsuńTo jest super ;; takie zachowanie pasuje do osoby Taehyunga, a sam pan tulipan wydał się ciekawą osobą ;3 bardzo mi się spodobało to porównanie trwałości do kwiatków! Ogólnie świetny pomysł na ff! :D
OdpowiedzUsuńhttp://cnbluestory.blogspot.com
Hah, masz rację, pan tulipan odegrał jedną z głównych ról tego opowiadania :D Cieszę się, że jakoś wyszło (mimo że jestem taka świeża w BTSowych shippach), dziękuję~! <3
UsuńOMG *.* To opko jest prześliczne! Majstersztyk!
OdpowiedzUsuńTak mi się podoba pokazanie uczuć Tae jako kłótni z niewychowaną kupą chloroplastów <3 Mam wrażenie, że trochę wzorowałaś się na Małym Księciu, bo do momentu przyjścia Hoseoka ma się identyczne odczucia jak przy Księciu ^^ Cały czas uśmiechałam się rozczulona! ^^ Opko naprawdę jest super! Niekonwencjonalny sposób na opisanie uczuć pomiędzy przyjaciółmi => dla mnie bomba :3 Czekam na więcej takich BTSowych perełek ^^
O, miło Cię widzieć! ^^
UsuńPrzyznam szczerze, że o Małym Księciu nawet nie pomyślałam, pisząc to opowiadanie, ale to ciekawe skojarzenie :3 W każdym razie, cieszy mnie, że tak Ci się spodobało, nie czuję się zbyt pewnie w tworzeniu o BTS x.x
Na więcej póki co się nie zanosi, ale być może jeszcze kiedyś mi się uda coś z nimi napisać ^^
Dziękuję za komentarz ~~<3