W czwartym odłamku szkła odbiły się martwe słoneczniki. Ich
ścięte główki tkwiły w drewnianych ramach obrazu, dekorując ścianę pokoju swoją
ponurą obecnością.
Mingyu nigdy nie lubił tego malunku. Wielokrotnie namawiał
Wonwoo do pozbycia się go, ale starszy odmawiał. Potrafił godzinami wpatrywać
się w oblicza umierających kwiatów i rozmyślać.
Pewnego dnia Mingyu przytaszczył z sobą ogromną donicę wypełnioną
ziemią. Ustawił ją na stole, tuż pod przygnębiającym obrazem.
– Jemu umrzeć nie pozwolimy – oświadczył, i tak też się
stało. Razem pielęgnowali budzącą się do życia roślinę. Kiedy słonecznik urósł,
jego żółta główka przesłoniła ponury obraz.
Wonwoo już nigdy więcej nie oglądał martwych kwiatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz