W szóstym odłamku szkła odbił się wiszący na ścianie zegar.
Wskazówki kreśliły w przestrzeni kolejne wyślizgujące się życiu minuty.
Mingyu szybko przywykł do tego niewzruszonego towarzysza ich
spotkań. Inaczej było w przypadku Wonwoo. Uporczywe tykanie zegara wiecznie wytrącało
go z równowagi. Potrafił urwać wypowiedź w połowie zdania tylko po to, by unieść
wzrok i znów stoczyć bitwę na spojrzenia z samym Czasem.
Pewnego dnia chłopak niespodziewanie wdrapał się na krzesło
i wyłączył zegar. Jego bladą, uśpioną tarczę przykrył czarną chustą, niczym
całunem.
Czas umarł. Chwile rozkwitły.
I tylko niebo za oknem zdawało się wciąż starzeć, wraz z
każdym gasnącym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz